<< Wstecz |
Wybrano: R-1808 a, z 1895 roku. |
Zmień język na
| |
| | |
Intrygi kleru wobec wolności
Niektórzy z przyjaciół piszą nam, że ich
przyjaciele, pastorzy itd. wyrazili zdumienie odnośnie nauczania, że
naszym zwyczajem jest obchodzenie Pamiątki śmierci naszego Pana w małych
grupach albo wręcz samotnie, gdy nie ma innych, którzy ją doceniają
i pragną obchodzić; nazwali takie praktyki świętokradztwem,
oświadczając, że jedynie kler ma prawo podawać sobie lub innym emblematy
złamanego ciała naszego Pana i przelanej krwi.
Powtarzamy, że pełne wyrażenie woli
naszego Mistrza oraz jedyny autorytet w tym względzie znajduje się
w Nowym Testamencie i nie ma tam żadnych restrykcji, żadnych ograniczeń,
z wyjątkiem tego, co powie w tej kwestii każdy chrześcijanin, czyli
wiary w drogocenną krew Chrystusa i poświęcenia się woli i dziełu
Zbawcy.
Cała ta teoria i porządek zaznaczający
się w terminach „kler” i „laikat” wywodzą się od papiestwa i zostały
wprowadzone szczególnie po to, by związać i zaślepić dzieci Boże,
odbierając im tę wolność, jaką ich Chrystus wolnymi uczynił. Nasz Pan
nie zrobił żadnego ograniczenia w kwestii tego, kto ma tę posługę
wykonywać, czy dziękować przy niej, lecz wskazał, że wszyscy mają być
gotowi służyć oraz obdarzać się wzajemnie szacunkiem. Oto Jego proste
wyrażenia: „jedzcie z niego wszyscy” i „pijcie z niego wszyscy”.
Również apostołowie nie poczynili w tej sprawie żadnych zastrzeżeń ani
też nie mówią, że kiedy kler zechce przygotować, pobłogosławić
i rozdzielić, wówczas laikat może spożywać Wieczerzę Pańską. Jeśli
poczynili jakieś zastrzeżenia, to jakie? Podobnie jak Pan, żadnych,
a jedynie radzą, aby „człowiek doświadczył SAMEGO SIEBIE”, czy
jest godny przyjąć emblematy (1 Kor. 11:28). To nie „kler” miał
doświadczać i określać, kto może uczestniczyć, lecz każdy, kogo Syn
wyswobodził, ma używać własnej wolności i sprawdzać samego siebie przed
Bogiem i w świetle Słowa Bożego.
Apostołowie nic nie wiedzieli o „klerze”
i „laikacie”, a słowa te w ogóle się nie pojawiają w Piśmie Świętym;
były one częścią wymysłów papiestwa dla utrzymania mas w poddaństwie
w stosunku do duchownych. Apostoł Piotr, którego błędnie określa się
mianem pierwszego papieża, sprzeciwia się wszelkim tego typu papieskim
poglądom, oświadczając, że cały Kościół, włączając najbardziej
uniżonych, zjednoczonych przez wiarę pod Chrystusem jako Głową, stanowi
Boskie królewskie kapłaństwo, Boży naród święty, Boży lud szczególny
(1 Piotra 2:9).
W ramach porządku papieskiego kapłaństwa
dla swego własnego wywyższenia jako specjalnej czy „klerykalnej” klasy,
bez najmniejszej podstawy Pisma Świętego, przyjęto, że (1) jest
specjalna, klerykalna klasa i że (2) tylko takowi są upoważnieni, by
nauczać, głosić kazania, chrzcić, chować umarłych, czytać Pismo Święte,
zarządzać obchodzeniem Wieczerzy Pańskiej. Oczywistym zamiarem było, by
przywiązać powrozami przebiegłości duchownych i przesądu kilkudniowe
niemowlę (gdyż chrzest wiernych zamieniono na kropienie niemowląt)
i trzymać je ciasno przymocowane aż do zagaśnięcia ostatniej iskry
świadomości; potem zaś teoria mszy i modlitw za umarłych miała nie tylko
wyciągać pieniądze, ale też uczyć, że więzy kapłanów sięgają poza
obecne życie, poza grób i że to oni decydują o wiecznym szczęściu albo
nieszczęściu każdego człowieka. Czy możemy się dziwić, że nasi
nieświadomi postępków duchowieństwa ojcowie z „ciemnych wieków” bali się
księży i postrzegali ich jako istoty posiadające inną naturę niż ich
własna?
Jednym z takich najmocniejszych
zabobonnych powrozów był ten związany z Wieczerzą Pańską. Był to
podwójny powróz, siedmiokrotnie skręcony i uczyniony mocnym i świętym
pod postacią twierdzenia, że literalny chleb i wino muszą podlegać
cudownemu wpływowi, gdyż zostają przemienione w rzeczywiste ciało i krew Pana Jezusa; dlatego papiestwo utrzymywało, i nadal to
czyni, że w trakcie mszy Chrystus jest ponownie stwarzany przez księdza,
a potem zabijany czy ofiarowany za każdym razem, gdy celebrowana jest
msza w intencji jakichś specjalnych osób lub za grzechy, z powodu
których msza jest odprawiana.
Doktryna Trójcy przydała jeszcze hołdu,
jakim obdarza się duchowieństwo; mówiono bowiem, całkiem logicznie, że
skoro ksiądz może stworzyć Chrystusa z chleba i wina (poprzez
wielokrotne powtórzenie nad nimi kilku łacińskich słów), to musi też,
skoro Chrystus jest Bogiem Ojcem, być uważany jako zdolny do stworzenia
wielkiego Stwórcy wszechświata, dzięki specjalnej mocy i upoważnieniu
przysługującemu mu z urzędu. Nic dziwnego, że lud, „laikat”, czcił
„kler”, wielbił go i był mu posłuszny jakby samemu Bogu. Ludzie nie byli
jednak przez to podnoszeni ani błogosławieni, gdyż nic, jak tylko
Prawda uświęca i Prawda czyni człowieka wolnym, i jest przeciwna zniewoleniu.
Wielka Reformacja w XVI wieku dokonała
wspaniałych i błogosławionych zmian pod wieloma względami, nie tylko
wobec tych, którzy stali się protestantami występującymi przeciwko owym
ujarzmiającym intrygom duchowieństwa, ale i w tych, którzy będąc w pełni
zniewoleni, potem poluzowali sobie te więzy.
Jednak i ci, którzy myśleli, że stali
się wolni, zostali tylko po części uwolnieni. Niektóre z więzów
pozrywały się od razu, ale inne zostały zastąpione mniejszymi i mniej
zauważanymi więzami, którymi mocno ściśnięci są protestanci. Nadal
zachowują oni pojęcia „kleru” i „laikatu” i choć słowa te straciły
znacznie ze swej mocy, nadal wskazują na przepaść, jaka istnieje między
dwiema klasami owiec w owczarni Wielkiego Pasterza.
Przeszkodą w badaniu Biblii był węzeł,
który natychmiast został przerwany, ale niektórzy protestanci dalej
ograniczają tę swobodę, twierdząc, że tylko kler jest kompetentny, by
objaśniać znaczenie Biblii. Kler protestancki ciągle stara się podsuwać
wniosek, że nikt poza „klerem” nie jest upoważniony, by głosić kazania,
choć rzadko jasno się na ten temat wypowiada, wiedząc, że Biblia nie
uznaje takich specjalnych „praw”, jakie by sobie życzyli posiadać
w opinii zwykłych ludzi. I tak, ogólnie, poprzez wywody i zwyczaje
stwarzają wrażenie, że do nich przynależą chrzest i pochówek zmarłych.
I chociaż protestanci całkowicie odrzucają papieską doktrynę mszy,
a wraz z nią pogląd, że Chrystus jest stwarzany na nowo przez
sprawującego urząd duchownego czy księdza, żeby Go znów ofiarować, to
i tak wciąż ciągnie się za nimi cień błędu. Mają poczucie, że jakimś
sposobem, którego nie potrafią wyjaśnić, i z jakiegoś powodu niepodanego
w Biblii byłoby świętokradztwem, gdyby ktoś spoza „kleru” podawał
emblematy ciała i krwi Odkupiciela. No cóż, z pewnością intrygi
duchowieństwa są zagrożone, gdy tylko jasno zostanie zrozumiane Słowo
Boże. Zion’s Watch Tower jest publikowane nie dla innej przyczyny, jak
po to, by pomagać zaskoczonym przez noc dzieciom Bożym wyjść
z zaślepienia i zniewolenia, w jakie zapędził ich Szatan, oraz asystować
im w wychodzeniu do światła i wolności, jaką ich Syn wyswobodzi.
Straż 3/2015, W.T. R-1808 - 1895 r.