Polskojęzyczna strona poświęcona życiu i twórczości pastora Charlesa Taze Russella
Pastor Charles Taze Russell
<< Wstecz Wybrano: R-5764 a,   z 1915 roku.
Zmień język na

Widok z wieży

TRUDNE POŁOŻENIE KLERU

Duchowni nominalnych kościołów znaleźli się w ciasnym zaułku. Oczekuje się od nich lojalności względem własnego kraju, tak w słusznej, jak i niesłusznej sprawie. Wymaga się, by głosili, że wojna jest wolą Bożą, a wyruszenie na front – zasługą, która spotka się z Bożą nagrodą i błogosławieństwem. Muszą oni wspomagać rekrutację w posłuszeństwie rozkazom ziemskiego króla, a z pogwałceniem przykazań Króla Niebiańskiego, który nakazał im, by byli czynicielami pokoju i by starali się o pokój ze wszystkimi ludźmi, aby nie mordowali – ani przy aprobacie prawa, ani w żaden inny sposób.

KIEDY POPEŁNIONO TEN BŁĄD?

Wiele wieków temu przyjęty został błędny pogląd, gdy biskupi zaczęli twierdzić, że są następcami apostołów i mają taką samą władzę jak owych pierwszych Dwunastu. Później zaczęli się nawet określać mianem „biskupów apostolskich” (Obj. 2:2), dochodząc do wniosku, że lud nie potrzebuje Biblii i że ułatwieniem dla nich będzie wprowadzenie wyznań wiary. Pierwsze kredo powstało w 325 r., a później kontynuowano tę złą działalność, popadając w coraz gorsze błędy aż do XVI w. W tym czasie Biblia stała się księgą zakazaną. W pewnym okresie czytanie jej było uznawane za dobitny przejaw herezji, gdyż to nasuwało wniosek, że taki czytelnik nie był w pełni usatysfakcjonowany wyznaniami, które ułożyli dla świata „apostolscy biskupi”. W tych to właśnie czasach wielkiemu Przeciwnikowi udało się wprowadzić różne przerażające nauki „ciemnych wieków” .

Potem nastąpiła zmiana, gdy ludzie zaczęli się domagać Biblii i zwątpili w nieomylność „apostolskich biskupów” oraz ich wyznań wiary. Pierwsze wydania Biblii były publicznie palone, zarówno przez biskupów protestanckich, jak i katolickich, aż Biblia zwyciężyła i tak głęboko zakorzeniła się w umysłach ludzi, że nie można jej już było wyrwać. Okres ciemności trwał przez ponad dwanaście stuleci, a lampa Słowa Bożego była w tym czasie niewidoczna. Następnie podjęte zostały próby rozważania Biblii, mniej lub bardziej upośledzone ze względu na upór biskupów, którzy twierdzili, że należy ją interpretować według sporządzonych przez nich wyznań wiary. W tej sytuacji tylko nieliczni byli wówczas w stanie wyrwać się z ciemności. Wszyscy czujemy, jak prawdziwe są słowa kardynała Newmana:

Łagodnym światłem rozjarz mrok dokoła,
Ty prowadź mnie.
Noc ciemna, dom daleko, nikt nie woła.
Ty prowadź mnie. [zob. HoD 231A]

Dopiero w ciągu ostatnich czterdziestu lat studenci Biblii rzeczywiście zignorowali wszystkie wyznania wiary i udali się wprost do samej Biblii, by otrzymać światło Bożej prawdy i proporcjonalne do tego błogosławieństwo Boże. Obecna wielka wojna [I wojna światowa], jak ogólnie wiadomo, była powstrzymywana przez minionych czterdzieści lat. Celem Pana w tym działaniu było umożliwienie rozważania Biblii. Tak jak czytamy: „Potem widziałem czterech aniołów stojących na czterech krańcach ziemi, powstrzymujących cztery wiatry ziemi, (...) też innego anioła, (...) który zawołał głosem donośnym na czterech aniołów, którym zezwolono wyrządzić szkodę ziemi i morzu, mówiąc: Nie wyrządzajcie szkody ani ziemi, ani morzu, ani drzewom, dopóki nie opatrzymy pieczęcią sług Boga naszego na czołach ich” – Obj. 7:1‑3 (NB).

W owym długim okresie ciemności lampa Prawdy została ukryta przed ludźmi, zaś „apostolscy biskupi” wywyższali samych siebie i oddzielali się od pozostałych członków kościoła, nazywając się kościołem, hierarchią, duchowieństwem, zaś pozostałe masy określając mianem laików. Było to w sprzeczności ze słowami Mistrza, który powiedział: „Wy jesteście wszyscy braćmi” [Mat. 23:8], a także słowami apostoła Piotra, który do całego Kościoła zwraca się: „Wy jesteście (...) królewskim kapłaństwem” [1 Piotra 2:9].

Uzyskawszy tę wywyższoną pozycję, duchowieństwo podjęło kolejny krok, domagając się władzy i autorytetu. Ich roszczenia posunęły się tak daleko, że kościół sięgnął po królestwo. Zgodnie z tym główny biskup był nazywany pontifeksem czy papieżem, a on i wszyscy jego następcy zostali ustanowieni wiceregentami Chrystusa, panującymi nad królestwami świata jako przedstawiciele Chrystusa. Jako tacy, upoważniali różnych królów do panowania nad narodami w imieniu Chrystusa, identyfikując w ten sposób rozmaite rządy świata z kościołem i tworząc łączne zwierzchnictwo duchowe i doczesne w dwóch częściach władzy Bożej nad ziemią, jak twierdzili.

Przez wieki papieże mieli taką władzę, że królowie nie ośmielali się wyrazić odmiennego zdania, a nawet uznawali, że taka sytuacja jest dla nich korzystna. Podtrzymywali oni roszczenia papiestwa, poddając wszystko pod jego zarząd. Król nie mógł się rozwieść z żoną i poślubić innej bez specjalnego pozwolenia papieża. Gdy biskup Rzymu nie odpowiedział wystarczająco szybko na żądania angielskiego króla, Henryka VIII, by zaakceptowane zostało jego małżeństwo z drugą żoną, władca zerwał relacje z papiestwem i założył swój własny kościół, mianując samego siebie jego głową, ustanawiając i sankcjonując własnych biskupów, którzy otrzymali miejsca w Izbie Lordów. Oni zaś, w zamian, swoim autorytetem potwierdzili jego prawo do sprawowania funkcji głowy kościoła Anglii. Luter przeprowadził podobną zmianę dla królów i książąt w Niemczech, Szwecji, Danii, Finlandii oraz w innych krajach. Greccy katolicy również odłączyli się od papiestwa i uznali rząd Rosji.

Doprowadziło to do obecnej sytuacji, w której rządy Europy uznane zostały przez organizacje religijne za królestwa Boże usankcjonowane przez samego Wszechmogącego za pośrednictwem Jego ziemskich reprezentantów – w niektórych przypadkach przez papiestwo, a w innych przez luteranizm, anglikanizm czy grecki katolicyzm.

CÓŻ ZA STRASZNE ZAMIESZANIE!

„Ależ to przecież starożytna historia!”, mówią nam niektórzy. „Żaden wykształcony człowiek w to nie wierzy”. Zgadzamy się. Wątpimy, by król Jerzy V rzeczywiście uważał się za głowę Kościoła Chrystusowego na ziemi i naznaczonego przez Boga obrońcę wiary. Mamy wątpliwości, czy cesarz Wilhelm poważnie myśli, że Bóg uczynił go wyjątkowym reprezentantem luteran. Wątpimy, żeby car szczerze rościł sobie pretensje do jakiegokolwiek związku z Królestwem Mesjasza. Nie wierzymy w to, by Franciszek Józef z Austro-Węgier w sposób poważny uważał samego siebie za przedstawiciela Królestwa Chrystusowego z papieskiego naznaczenia. Mimo to teoria ta istnieje. Funkcjonuje ona w umysłach ludzi.

Kaznodzieje wszystkich wyznań milcząco przyjęli te warunki; ani ich nie strofowali, ani im nie zaprzeczali, co oznacza, że je faktycznie zaakceptowali. Nie powiedzieli też ludziom o wielkim błędzie, jaki został popełniony – że Królestwo Chrystusa nie zostało jeszcze ustanowione na ziemi, choć należy się go spodziewać w najbliższej przyszłości. Stąd ludzie popadli w zamieszanie. Niemieccy chrześcijanie walczą po stronie jednej części rzekomego Królestwa Chrystusowego przeciwko rosyjskim chrześcijanom po stronie innego Królestwa Chrystusowego oraz przeciwko brytyjskim chrześcijanom, reprezentującym jeszcze jedną część Królestwa Chrystusa. Cóż za straszliwe zamieszanie! A kto inny, jak nie kaznodzieje, ponosi odpowiedzialność za ten stan, za całą tę ignorancję, ślepotę i przesądy?

Tymczasem zaś nastaje prawdziwe Królestwo Chrystusa, zgodnie z tym, co przepowiadała Biblia. Wielki czas uciśnienia wkrótce zainauguruje nowe panowanie – Chrystusowe Królestwo sprawiedliwości. Lecz czyż nie przybywa ono jako złodziej i sidło na cały świat? Czy nie jest prawdą to, co przepowiedział apostoł, że tylko wy, „bracia, nie jesteście w ciemności, aby was dzień ten jak złodziej zaskoczył” [1 Tes. 5:4 NB]?

Kaznodzieje tego świata, zarówno katoliccy, jak i protestanccy, znaleźli się zaś w bardzo trudnym położeniu. Ich poprzednicy głosili ludzkości, że obecne rządy stanowią części Królestwa Chrystusa. Owi wykształceni ludzie, mając świadomość, że nauka ta jest błędna, nie dokonali korekty. Dlatego obecnie zmuszeni są do uprawiania obłudy. Ziemscy królowie wzywają ich do zbierania pieniędzy i zachęcania ludzi do obrony tego, co ogłosili Królestwem Bożym. Tymczasem Słowo Boże nawołuje, by byli raczej czynicielami pokoju i tak nauczali lud.


Ksiądz błogosławi samolot wojskowy, Francja 1915 (Francuska Biblioteka Narodowa)

Ludzie również ulegają temu zamieszaniu. Możemy być jednak pewni, że gdy odzyskają zmysły, a wkrótce to nastąpi, zakończy się to straszliwym uciskiem. Ich wściekłość skieruje się nie tylko przeciwko ziemskim książętom, którzy prowadzili ich do wojny, ale także przeciwko duchowym przywódcom, którzy ich zwodzili, głosząc, że walczą za Królestwo Mesjasza, podczas gdy w rzeczywistości mu się sprzeciwiali.

Duch wojny i sporu wydaje się unosić w powietrzu, którym oddychamy. Postawa wszystkich chrześcijan, a szczególnie tych, którzy są studentami Biblii, powinna być nacechowana skłonnością to tworzenia pokoju w domu, w sklepie, w zakładzie pracy. Zachowajmy chłodne umysły i przez to pomagajmy innym trzeźwo myśleć – spokojnie i zgodnie z wolą Bożą. Wszystko, co ma jakikolwiek związek z gniewem, złością, narzekaniem i rozgoryczeniem, powinno być, zgodnie z zaleceniem apostoła, jak najdalej od nas, którzy usiłujemy być naśladowcami Baranka. Te same zasady, w jeszcze wyraźniejszy sposób, powinny być stosowane w naszych relacjach z braćmi w obrębie Kościoła Chrystusowego. Szczególnie w stosunku do braci powinniśmy okazywać cierpliwość i chęć rezygnacji z naszych upodobań na rzecz pokoju, zwłaszcza wtedy, gdy nie chodzi o żadną żywotną zasadę.

Straż 3/2015, W.T. R-5764 - 1915 r. (fragment)

  Wstecz | Do góry

Home | Biografia | Pogrzeb | Apologia | Historia | Dzieła | Fotogaleria | Pobieralnia | Prenumerata | Biblioteka | Czego nauczał
Polecane strony | Wyszukiwanie | Księgarnia | Kontakt | Manna | Artykuły

© pastor-russell.pl 2004 - 2016