<< Wstecz |
Wybrano: R-5764 a, z 1915 roku. |
Zmień język na
| |
| | |
Widok z wieży
TRUDNE POŁOŻENIE KLERU
Duchowni nominalnych kościołów znaleźli
się w ciasnym zaułku. Oczekuje się od nich lojalności względem własnego
kraju, tak w słusznej, jak i niesłusznej sprawie. Wymaga się, by
głosili, że wojna jest wolą Bożą, a wyruszenie na front – zasługą, która
spotka się z Bożą nagrodą i błogosławieństwem. Muszą oni wspomagać
rekrutację w posłuszeństwie rozkazom ziemskiego króla, a z pogwałceniem
przykazań Króla Niebiańskiego, który nakazał im, by byli czynicielami
pokoju i by starali się o pokój ze wszystkimi ludźmi, aby nie mordowali –
ani przy aprobacie prawa, ani w żaden inny sposób.
KIEDY POPEŁNIONO TEN BŁĄD?
Wiele wieków temu przyjęty został błędny
pogląd, gdy biskupi zaczęli twierdzić, że są następcami apostołów
i mają taką samą władzę jak owych pierwszych Dwunastu. Później zaczęli
się nawet określać mianem „biskupów apostolskich” (Obj. 2:2), dochodząc
do wniosku, że lud nie potrzebuje Biblii i że ułatwieniem dla nich
będzie wprowadzenie wyznań wiary. Pierwsze kredo powstało w 325 r.,
a później kontynuowano tę złą działalność, popadając w coraz gorsze
błędy aż do XVI w. W tym czasie Biblia stała się księgą zakazaną.
W pewnym okresie czytanie jej było uznawane za dobitny przejaw herezji,
gdyż to nasuwało wniosek, że taki czytelnik nie był w pełni
usatysfakcjonowany wyznaniami, które ułożyli dla świata „apostolscy
biskupi”. W tych to właśnie czasach wielkiemu Przeciwnikowi udało się
wprowadzić różne przerażające nauki „ciemnych wieków” .
Potem nastąpiła zmiana, gdy ludzie
zaczęli się domagać Biblii i zwątpili w nieomylność „apostolskich
biskupów” oraz ich wyznań wiary. Pierwsze wydania Biblii były publicznie
palone, zarówno przez biskupów protestanckich, jak i katolickich, aż
Biblia zwyciężyła i tak głęboko zakorzeniła się w umysłach ludzi, że nie
można jej już było wyrwać. Okres ciemności trwał przez ponad dwanaście
stuleci, a lampa Słowa Bożego była w tym czasie niewidoczna. Następnie
podjęte zostały próby rozważania Biblii, mniej lub bardziej upośledzone
ze względu na upór biskupów, którzy twierdzili, że należy ją
interpretować według sporządzonych przez nich wyznań wiary. W tej
sytuacji tylko nieliczni byli wówczas w stanie wyrwać się z ciemności.
Wszyscy czujemy, jak prawdziwe są słowa kardynała Newmana:
Łagodnym światłem rozjarz mrok dokoła,
Ty prowadź mnie.
Noc ciemna, dom daleko, nikt nie woła.
Ty prowadź mnie. [zob. HoD 231A]
Dopiero w ciągu ostatnich czterdziestu
lat studenci Biblii rzeczywiście zignorowali wszystkie wyznania wiary
i udali się wprost do samej Biblii, by otrzymać światło Bożej prawdy
i proporcjonalne do tego błogosławieństwo Boże. Obecna wielka wojna
[I wojna światowa], jak ogólnie wiadomo, była powstrzymywana przez
minionych czterdzieści lat. Celem Pana w tym działaniu było umożliwienie
rozważania Biblii. Tak jak czytamy: „Potem widziałem czterech aniołów
stojących na czterech krańcach ziemi, powstrzymujących cztery wiatry
ziemi, (...) też innego anioła, (...) który zawołał głosem donośnym na
czterech aniołów, którym zezwolono wyrządzić szkodę ziemi i morzu,
mówiąc: Nie wyrządzajcie szkody ani ziemi, ani morzu, ani drzewom,
dopóki nie opatrzymy pieczęcią sług Boga naszego na czołach ich” – Obj.
7:1‑3 (NB).
W owym długim okresie ciemności lampa
Prawdy została ukryta przed ludźmi, zaś „apostolscy biskupi” wywyższali
samych siebie i oddzielali się od pozostałych członków kościoła,
nazywając się kościołem, hierarchią, duchowieństwem, zaś pozostałe masy
określając mianem laików. Było to w sprzeczności ze słowami Mistrza,
który powiedział: „Wy jesteście wszyscy braćmi” [Mat. 23:8], a także
słowami apostoła Piotra, który do całego Kościoła zwraca się: „Wy
jesteście (...) królewskim kapłaństwem” [1 Piotra 2:9].
Uzyskawszy tę wywyższoną pozycję,
duchowieństwo podjęło kolejny krok, domagając się władzy i autorytetu.
Ich roszczenia posunęły się tak daleko, że kościół sięgnął po królestwo.
Zgodnie z tym główny biskup był nazywany pontifeksem czy papieżem, a on
i wszyscy jego następcy zostali ustanowieni wiceregentami Chrystusa,
panującymi nad królestwami świata jako przedstawiciele Chrystusa. Jako
tacy, upoważniali różnych królów do panowania nad narodami w imieniu
Chrystusa, identyfikując w ten sposób rozmaite rządy świata z kościołem
i tworząc łączne zwierzchnictwo duchowe i doczesne w dwóch częściach
władzy Bożej nad ziemią, jak twierdzili.
Przez wieki papieże mieli taką władzę,
że królowie nie ośmielali się wyrazić odmiennego zdania, a nawet
uznawali, że taka sytuacja jest dla nich korzystna. Podtrzymywali oni
roszczenia papiestwa, poddając wszystko pod jego zarząd. Król nie mógł
się rozwieść z żoną i poślubić innej bez specjalnego pozwolenia papieża.
Gdy biskup Rzymu nie odpowiedział wystarczająco szybko na żądania
angielskiego króla, Henryka VIII, by zaakceptowane zostało jego
małżeństwo z drugą żoną, władca zerwał relacje z papiestwem i założył
swój własny kościół, mianując samego siebie jego głową, ustanawiając
i sankcjonując własnych biskupów, którzy otrzymali miejsca w Izbie
Lordów. Oni zaś, w zamian, swoim autorytetem potwierdzili jego prawo do
sprawowania funkcji głowy kościoła Anglii. Luter przeprowadził podobną
zmianę dla królów i książąt w Niemczech, Szwecji, Danii, Finlandii oraz
w innych krajach. Greccy katolicy również odłączyli się od papiestwa
i uznali rząd Rosji.
Doprowadziło to do obecnej sytuacji,
w której rządy Europy uznane zostały przez organizacje religijne za
królestwa Boże usankcjonowane przez samego Wszechmogącego za
pośrednictwem Jego ziemskich reprezentantów – w niektórych przypadkach
przez papiestwo, a w innych przez luteranizm, anglikanizm czy grecki
katolicyzm.
CÓŻ ZA STRASZNE ZAMIESZANIE!
„Ależ to przecież starożytna historia!”,
mówią nam niektórzy. „Żaden wykształcony człowiek w to nie wierzy”.
Zgadzamy się. Wątpimy, by król Jerzy V rzeczywiście uważał się za głowę
Kościoła Chrystusowego na ziemi i naznaczonego przez Boga obrońcę wiary.
Mamy wątpliwości, czy cesarz Wilhelm poważnie myśli, że Bóg uczynił go
wyjątkowym reprezentantem luteran. Wątpimy, żeby car szczerze rościł
sobie pretensje do jakiegokolwiek związku z Królestwem Mesjasza. Nie
wierzymy w to, by Franciszek Józef z Austro-Węgier w sposób poważny
uważał samego siebie za przedstawiciela Królestwa Chrystusowego
z papieskiego naznaczenia. Mimo to teoria ta istnieje. Funkcjonuje ona
w umysłach ludzi.
Kaznodzieje wszystkich wyznań milcząco
przyjęli te warunki; ani ich nie strofowali, ani im nie zaprzeczali, co
oznacza, że je faktycznie zaakceptowali. Nie powiedzieli też ludziom
o wielkim błędzie, jaki został popełniony – że Królestwo Chrystusa nie
zostało jeszcze ustanowione na ziemi, choć należy się go spodziewać
w najbliższej przyszłości. Stąd ludzie popadli w zamieszanie. Niemieccy
chrześcijanie walczą po stronie jednej części rzekomego Królestwa
Chrystusowego przeciwko rosyjskim chrześcijanom po stronie innego
Królestwa Chrystusowego oraz przeciwko brytyjskim chrześcijanom,
reprezentującym jeszcze jedną część Królestwa Chrystusa. Cóż za
straszliwe zamieszanie! A kto inny, jak nie kaznodzieje, ponosi
odpowiedzialność za ten stan, za całą tę ignorancję, ślepotę i przesądy?
Tymczasem zaś nastaje prawdziwe
Królestwo Chrystusa, zgodnie z tym, co przepowiadała Biblia. Wielki czas
uciśnienia wkrótce zainauguruje nowe panowanie – Chrystusowe Królestwo
sprawiedliwości. Lecz czyż nie przybywa ono jako złodziej i sidło na
cały świat? Czy nie jest prawdą to, co przepowiedział apostoł, że tylko
wy, „bracia, nie jesteście w ciemności, aby was dzień ten jak złodziej
zaskoczył” [1 Tes. 5:4 NB]?
Kaznodzieje tego świata, zarówno
katoliccy, jak i protestanccy, znaleźli się zaś w bardzo trudnym
położeniu. Ich poprzednicy głosili ludzkości, że obecne rządy stanowią
części Królestwa Chrystusa. Owi wykształceni ludzie, mając świadomość,
że nauka ta jest błędna, nie dokonali korekty. Dlatego obecnie zmuszeni
są do uprawiania obłudy. Ziemscy królowie wzywają ich do zbierania
pieniędzy i zachęcania ludzi do obrony tego, co ogłosili Królestwem
Bożym. Tymczasem Słowo Boże nawołuje, by byli raczej czynicielami pokoju
i tak nauczali lud.
Ksiądz błogosławi samolot wojskowy, Francja 1915 (Francuska Biblioteka Narodowa)
Ludzie również ulegają temu zamieszaniu.
Możemy być jednak pewni, że gdy odzyskają zmysły, a wkrótce to nastąpi,
zakończy się to straszliwym uciskiem. Ich wściekłość skieruje się nie
tylko przeciwko ziemskim książętom, którzy prowadzili ich do wojny, ale
także przeciwko duchowym przywódcom, którzy ich zwodzili, głosząc, że
walczą za Królestwo Mesjasza, podczas gdy w rzeczywistości mu się
sprzeciwiali.
Duch wojny i sporu wydaje się unosić
w powietrzu, którym oddychamy. Postawa wszystkich chrześcijan,
a szczególnie tych, którzy są studentami Biblii, powinna być nacechowana
skłonnością to tworzenia pokoju w domu, w sklepie, w zakładzie pracy.
Zachowajmy chłodne umysły i przez to pomagajmy innym trzeźwo myśleć –
spokojnie i zgodnie z wolą Bożą. Wszystko, co ma jakikolwiek związek
z gniewem, złością, narzekaniem i rozgoryczeniem, powinno być, zgodnie
z zaleceniem apostoła, jak najdalej od nas, którzy usiłujemy być
naśladowcami Baranka. Te same zasady, w jeszcze wyraźniejszy sposób,
powinny być stosowane w naszych relacjach z braćmi w obrębie Kościoła
Chrystusowego. Szczególnie w stosunku do braci powinniśmy okazywać
cierpliwość i chęć rezygnacji z naszych upodobań na rzecz pokoju,
zwłaszcza wtedy, gdy nie chodzi o żadną żywotną zasadę.
Straż 3/2015, W.T. R-5764 - 1915 r. (fragment)