<< Wstecz |
Wybrano: R-5426 , z 1914 roku. |
Zmień język na
| |
| | |
Zainteresowanie niebios grzesznikami
– 26
KWIETNIA [1914] – ŁUK. 15:1 10 –
„Taka,
mówię wam, jest radość wśród aniołów Bożych nad jednym
grzesznikiem pokutującym” – Łuk. 15:10 (NB).
Badacze
Biblii powinni zawsze starać się przyglądać klejnotom Pańskiego
Słowa z uwzględnieniem oprawy, w jakiej zostały one
umieszczone. Zaniedbywanie tego prowadzi do utraty części
zamierzonej lekcji. Uczeni w Piśmie i faryzeusze trzymali
się z dala od ludu pospolitego – uczeni w Piśmie
dlatego, że masy były niepiśmienne; a faryzeusze, ponieważ
twierdzili, że zwykli ludzie są grzesznikami odciętymi od relacji
z Bogiem i dlatego święci z rodziny ludzkiej, za
których się uważali, nie mogą się do nich przyznawać.
W przeciwieństwie
do nich Jezus przyjmował zwykłych ludzi, nawet celników, i uznawał
grzeszników. Jego ogromna wiedza nie czyniła Go wyniosłym, a Jego
wielka sprawiedliwość nie czyniła Go pysznym i nieczułym.
Dał On swoim naśladowcom przykład, jak powinni chodzić Jego
śladem. A im dokładniej Go będą naśladować, tym bardziej
będą się podobać Ojcu i tym bardziej będą gotowi do
udziału w Królestwie, o które się modlimy: „Przyjdź
królestwo twoje”.
Rozważana
przez nas lekcja pokazuje, jak faryzeusze i uczeni w Piśmie
szemrali przeciwko Jezusowi, oskarżając Go o to, że grzeszy,
ponieważ przyjmuje grzeszników i jada z nimi. Wszystko
to, co nie zgadzało się z ich standardami, potrafili jedynie
kwestionować. Ich problem częściowo wynikał z tego, że
mieli zbyt wysokie zdanie o samych sobie. Duch przejawiany przez
nich w tej kwestii był złym duchem zrodzonym z Przeciwnika.
Dlatego też Jezus czasami mówił o nich jako o dzieciach
diabła, bowiem przejawiali oni jego uczynki i jego ducha.
Jednakże nawet to nie oznacza, że dla faryzeuszy nie było nadziei
zbawienia. Czyż Jezus przy pewnej okazji nie zwrócił się do św.
Piotra takimi słowy: „Idź precz ode mnie, szatanie”
(przeciwniku)? Był on przeciwnikiem i miał w owej chwili
ducha przeciwnika, ale gdy został skorygowany w harmonii
z duchem Pana, wszystko się zmieniło.
Tak
samo jest z nami. Mistrz powiedział: „Stajecie się sługami
tego, komu jesteście posłuszni” [Rzym. 6:16 NB] oraz „Z owoców
ich poznacie je” [Mat. 7:20]. Stosując Jego słowa do wielu
z tych, którzy utrzymują, że są Jego uczniami, trudno
uniknąć wniosku, że albo w sposób zamierzony, albo
z ignorancji znajdują się oni w opozycji do ducha i nauk
Mistrza – są przeciwnikami Jego nauk.
Jezus,
znając myśli faryzeuszy, a być może zauważając ich gesty
i spojrzenia lub słysząc ich słowa, odpowiedział im
następującą przypowieścią: „Któż z was, gdy ma sto
owiec, a zgubi jedną z nich, nie pozostawia
dziewięćdziesięciu dziewięciu na pustkowiu i nie idzie za
zagubioną, aż ją odnajdzie? A odnalazłszy, kładzie ją na
ramiona swoje i raduje się” [Łuk. 15:4 6 NB].
A w radosnym uniesieniu opowiada o tym swoim sąsiadom.
Jezus stwierdza, że takie postępowanie pasterza ilustruje postawę
Boga i wszystkich świętych aniołów przebywających z Nim.
Przejawiają oni szczególne zainteresowanie tymi, którzy zbłądzili,
a ich odzyskanie sprawia im wyjątkową radość. Więcej jest
radości z jednego pokutującego grzesznika niż
z dziewięćdziesięciu dziewięciu sprawiedliwych, którzy nie
potrzebują pokuty.
Jak
bardzo dodaje nam otuchy świadomość, że takie są uczucia
Niebios, że upadek człowieka oraz nasze niedoskonałości nie
stanowią nieustannej przeszkody do tego, byśmy, jeśli powrócimy
do Pana, zostali przez Niego uznani! On jest miłosierny, zupełnie
nam przebaczy i odsunie od nas nasze grzechy tak daleko, jak
daleko jest wschód od zachodu. Jednakże takie zainteresowanie
dotyczy pokutującego grzesznika lub kogoś, kto nie zgrzeszył tak,
by nie mógł pokutować. Wszelkie owce, które zostały znalezione
przez Pasterza, a następnie wybierają ducha wilczego, nie
stanowią już przedmiotu zainteresowania istot niebiańskich.
Wielu
stosuje powyższą przypowieść w sposób niekonsekwentny.
Wydają się uważać, że cały świat ludzkości jest
reprezentowany w stadzie stu owiec, a ta, która
pobłądziła, przedstawia ziemskich grzeszników, stosunkowo
nielicznych. Z pewnością nie może to być prawdziwa
interpretacja! Jest raczej tak, jak oświadczył prorok: „Wszyscy
jak owce zbłądziliśmy” [Izaj. 53:6 NB]. „Nie ma ani jednego
sprawiedliwego” [Rzym. 3:10 NB]
Powinniśmy
raczej interpretować tę przypowieść na większą skalę, zgodnie
z faktami oraz Pismem Świętym i przyjąć, że jedna
zbłąkana owca przedstawia Adama i jego rodzinę,
a dziewięćdziesiąt dziewięć owiec niepotrzebujących pokuty
przedstawia świętych aniołów. Z takim poglądem zgadzają
się wszystkie zarysy przypowieści. Dobry Pasterz opuścił
niebiańskie stado i przyszedł na ziemię, by odnaleźć,
odkupić i odzyskać rodzaj ludzki – zagubioną owcę i więcej
jest radości w niebie z ludzi odzyskanych ze stanu grzechu
oraz wyobcowania od Boga niż z samych świętych aniołów,
którzy nigdy nie byli wyobcowani i nigdy nie potrzebowali
odkupienia.
Lekcja
dla faryzeuszy jest prosta. Mieli oni odmiennego ducha niż święci
aniołowie. Ich spojrzenie było ziemskie, samolubne, pyszne
i wyniosłe, nie było w zgodzie z duchem Bożym i nie
podobało się Bogu. Jezus chciał, by każdy z Jego naśladowców
upodabniał się do Boga. „Bądźcie wy tedy (...) jak Ojciec wasz
niebieski” [Mat. 5:48 NB]. „On dobrotliwy jest i dla
niewdzięcznych” [Łuk. 6:35 NB]. „Na wieki trwa miłosierdzie
jego” [Psalm 100:5] – do zupełnej pełni.
Jego
miłosierdzie wysłało Syna – Podpasterza, by był naszym
Odkupicielem i pomógł nam powrócić do Jego łaski. Jego
miłosierdzie będzie podążać za zagubionymi owcami tak długo, aż
każdy członek rasy Adama zostanie doprowadzony do znajomości
Prawdy i otrzyma pełną sposobność do tego, by powrócić do
owczarni Bożej. Dla tego celu ustanowione ma zostać Królestwo
Mesjasza. Temu celowi służy również obecne powołanie do Kościoła
– Królewskiego Kapłaństwa, by pod kierownictwem wielkiego
Wybawiciela mogło ono współpracować z Nim w zanoszeniu
poselstwa Boskiej łaski do wszystkich członków rodziny Adama.
O jakże
odmienne jest takie spojrzenie na miłującego Stwórcę od poglądu,
który został nam przekazany z „ciemnych wieków”! Poglądu,
który przedstawiał Wszechmocnego jako mściwie zagniewanego, jako
Tego, który z wyprzedzeniem przygotował miejsce wiecznych mąk
dla całej rodziny ludzkiej, z wyjątkiem tych nielicznych,
którzy będą mieć uszy ku słuchaniu i którym przypadkiem
uda się usłyszeć przesłanie zbawienia w obecnym życiu.
Wprost przeciwnie, stwierdzamy, że to, co Bóg w swej miłości
zapewnił, zaczyna być dopiero objawiane w Jego łasce okazanej
Chrystusowi oraz Kościołowi i że ostatecznie znajomość
chwały Bożej napełni całą ziemię, aż zegnie się każde kolano
i każdy język będzie wyznawał na chwałę Bożą.
ZGUBIONY
GROSZ
Proporcjonalnie
do tego, jak stajemy się podobni do Boga, przejawiamy
zainteresowanie grzesznikami – szczególnie tymi, którzy
dziedzicznie lub z powodu złego środowiska są bardziej
pogrążeni w grzechu, ignorancji oraz przesądach. Posiadając
ducha Bożego, chętnie robimy wszystko, co w naszej mocy, by
dotrzeć do takich grzeszników. Niemniej jednak nie mamy być
mądrzejsi ponad to, co napisano. Nie możemy spodziewać się, że
odnajdziemy wszystkie owce, lecz raczej mamy przygotowywać te owce,
które Pan, nasz Bóg, powoła i pociągnie do współuczestnictwa
z wielkim Głównym Pasterzem w dziele, jakie On wkrótce
rozpocznie, a mianowicie w dziele szukania zgubionej owcy,
znajdywania jej i przywracania – wszystkich chętnych
i posłusznych z rodzaju ludzkiego.
„Przyszedł
bowiem Syn Człowieczy, aby szukać i zbawić [odzyskać] to, co
zginęło” [Łuk. 19:10]. Zginęła cała rasa, a nie tylko
nieliczni – Kościół, a jej odzyskanie ma obejmować
wszystko, co zostało utracone. Nie oznacza to uniwersalizmu, lecz
zostanie dokonane poprzez doprowadzenie każdego członka rasy Adama
do pełnej znajomości Boga i udzielenie pełnej sposobności
wyzdrowienia z grzechu i śmierci (1 Tym. 2:3 4).
Jezus
podał inną przypowieść o podobnym znaczeniu, by zilustrować
tę samą wielką prawdę z innego punktu widzenia. Zwyczajem
żydowskich kobiet było noszenie na czole ozdoby w postaci
wisiorka z monetami. Łańcuszki takie mogły być ze złota lub
srebra i czasami stanowiły posag niewiasty. Utrata jednej
z tych monet była większą stratą, niż wynikałoby to
z samej wartości kruszcu, bowiem jej brak niweczył piękno
całej bransoletki. Nie tylko nie zaprzestawano jej poszukiwania jako
niewartej zachodu, lecz pilnie jej szukano, aż została znaleziona.
Sąsiadki kobiety dowiadywały się o stracie monety, a także
o tym, że została odnaleziona i wielce się z nią
radowały. Jest to kolejna ilustracja radości wśród aniołów
Bożych nad jednym pokutującym grzesznikiem.
WARTOŚĆ
CZŁOWIEKA
Jezus
powiedział, że jesteśmy więcej warci niż wiele wróbli.
A w obecnej lekcji nadmienia, że człowiek ma o wiele
większą wartość niż wiele monet i o wiele większą
wartość niż wiele owiec. Wszyscy zgadzamy się, że trudno byłoby
zbyt wysoko, za bardzo, ocenić wartość ludzkiego życia, zwłaszcza
gdyby było to nasze własne życie lub życie kogoś nam drogiego.
Jednakże w jakiej mierze przejawiamy takie uczucia w naszym
codziennym życiu?
Każdy,
zanim zada to pytanie swoim bliźnim, powinien najpierw postawić je
samemu sobie. Jak przejawiam ducha Bożego wobec moich bliźnich
poprzez stawianie ludzkiego życia jako pierwszego obiektu
zainteresowania? Co czynię każdego dnia, co potwierdzałoby
zadeklarowane przeze mnie zainteresowanie ludzkością w ogólności?
Jak pokazuję swoje zainteresowanie moimi przyjaciółmi, krewnymi,
dziećmi, braćmi i siostrami?
Przedsiębiorca
powinien podjąć ten temat i zapytać siebie, w jakiej
mierze stawia pieniądz jako bardziej wartościowy od człowieka?
W jakiej mierze pozwala, by nagromadzenie pieniądza kolidowało
z zapewnieniem właściwej ochrony dla jego pracowników oraz
dla wszystkich, za których dobro jest odpowiedzialny? Ich palce,
oczy, kończyny, zdrowie czy życie powinny być cenne dla każdego,
kto ma ducha Bożego choćby w najmniejszym stopniu.
Każdy
chrześcijanin powinien zapytać siebie, jak wiele z ducha
Bożego posiada. Jak wiele ze swojego czasu oddaje na to, by pomagać
bliźnim wyjść z trudności i prób z powrotem do
Boga? Jak wiele ze swojego czasu i sił poświęca na szukanie
zagubionych owiec? Posłuchajmy Apostoła mówiącego: „Nie
błądźcie, Bóg się nie da z siebie naśmiewać” [Gal.
6:7]. „Kto postępuje sprawiedliwie, sprawiedliwy jest” [1 Jana
3:7 NB] – a nie ten, który jedynie utrzymuje, że jest
naśladowcą Jezusa.
Niemniej
jednak nie zapominajmy o tym, że Bóg jest Tym, który głównie
interesuje się tym wielkim dziełem oraz że wysłał swego Syna, by
go dokonać. Nie powinniśmy zapominać, że nie tylko my przejawiamy
zainteresowanie ludzkością, lecz że Boskie zainteresowanie
i miłość są większe niż nasze oraz że Boska mądrość
jest większa od naszej. Pamiętajmy też o tym, by w naszym
postępowaniu dokładnie zważać na Tego, „który przemawia
z nieba” [Hebr. 12:25 NB], by naśladować Jego postępowanie
oraz kroczyć za Jego przykładem.
Może
to oznaczać, że w pewnym stopniu zostaniemy źle zrozumiani
przez innych. Istnieje wiele teorii co do zbawienia świata poprzez
reformy społeczne lub polityczne, odnowę moralną, walkę
z nałogami itd. Niewątpliwie zawsze prawdziwa jest zasada, że
jest tylko dwóch wodzów w walce pomiędzy grzechem
i sprawiedliwością, a mianowicie Chrystus i Szatan.
Prawdą jest również to, że ktokolwiek walczy po stronie jednego
z nich, jednocześnie walczy przeciwko drugiemu. Do nas należy,
po pierwsze, zadbanie o to, byśmy byli po stronie Pana, po
stronie sprawiedliwości, prawdy, czystości oraz dobra. A następnie
pozostaje jeszcze jeden krok – zadbanie o to, byśmy walczyli
tak, jak nasz Wódz chciałby, żebyśmy walczyli; byśmy działali
tak, jak On chciałby, żebyśmy działali, byśmy zużywali się
tak, jak On chciałby, żebyśmy się zużywali.
„Taka
jest bowiem wola Boża [odnośnie was], uświęcenie wasze” [1 Tes.
4:3 NB]. Dlatego też nasze osobiste zbawienie zajmuje w Boskim
porządku pierwsze miejsce. Pojednani z Bogiem i poświęceni
Jego służbie, pytamy: Jaki jest następny krok? Pada odpowiedź:
„Paś owieczki moje”; „Paśże baranki moje” [Jan 21:15]. Na
początku możemy się do tego nie kwapić i pytać, czy nie
powinniśmy raczej szukać zabłąkanych, zgubionych owiec. Pan
podaje odpowiedź poprzez Apostoła, mówiąc, że na miarę naszych
możliwości mamy „dobrze czynić wszystkim, a najwięcej
domownikom wiary” [Gal. 6:10]. Dlatego też, jeśli domownicy wiary
wymagają całego naszego czasu, jaki jesteśmy w stanie
ofiarować, możemy nic nie robić dla zgubionych owiec, lecz jedynie
pomagać w udoskonalaniu tych, których Pan już znalazł.
Jedynie
okoliczności Pańskiej opatrzności mogą pokierować naszym
postępowaniem. Wszystko staje się jasne, kiedy widzimy Jego
zamierzenie oraz cel w takim ułożeniu spraw. On wybiera ze
świata szczególny lud, by jego członkowie byli współdziedzicami
z Jego Synem w Królestwie, a wszyscy należący do
tego ludu potrzebują uczyć się w kwestiach duchowych dla
swego własnego rozwoju oraz po to, by przystosować się
i przygotować do członkostwa w Królewskim Kapłaństwie
– by być królami i kapłanami Bogu; by już wkrótce sądzić,
karcić, podnosić i błogosławić cały świat proporcjonalnie
do chęci i posłuszeństwa okazywanego przez ludzi.
Straż 2/2015, W.T. R-5426 - 1915 r.