<< Wstecz |
Wybrano: R-5580 a, z 1914 roku. |
Zmień język na
| |
| | |
Braterstwo w Szwajcarii itd. (Fragment)
Drogi Bracie Russell!
Po
długim, lecz niezamierzonym milczeniu, piszę do Ciebie znowu, mając nadzieję,
że ten list zastanie Cię w dobrym zdrowiu, jakim i ja się cieszę, kiedy go
wysyłam.
Wiele
się wydarzyło tutaj od czasu, kiedy ostatni raz do Ciebie pisałem. Gazety w
Ameryce z pewnością na bieżąco Cię o tym informują. Odnosząc się do naszych
osobistych doświadczeń, mogę Ci powiedzieć, drogi Bracie, że Pan cudownie nas zachował;
nie potrafimy okazać Mu wystarczającej wdzięczności za Jego dobroć względem
nas.
Nasi
drodzy przyjaciele w Muelhausen [obecnie fr. Mulhouse] przeżyli ciężkie czasy;
miasto i okolice stały się dwukrotnie sceną bardzo ostrych walk, w których
tysiące francuskich i niemieckich żołnierzy straciło swoje życie. W przeciągu
czterech tygodni Muelhausen było dwa razy w rękach Francji i trzy razy w
posiadaniu Niemiec i nawet dzisiaj walki o Alzację trwają. Ponieważ granica
pomiędzy Szwajcarią i Niemcami, np. pomiędzy Bazyleą a Muelhausen, została
zamknięta na kilka tygodni, nie docierały do nas od nich żadne wieści.
Ostatnio, podejmując ryzyko przekroczenia granicy, by odwiedzić braci,
dowiedziałem się o ich cudownym przetrwaniu – ponieważ nikt nie został ranny.
Przesyłają Ci szczególne pozdrowienia i proszą, abyś wciąż pamiętał o nich w
modlitwie, by mogli zostać zachowani wiernymi aż do końca.
Nasi
drodzy przyjaciele w Belgii i Północnej Francji z pewnością również wiele
wycierpieli. Przykro mi to mówić, ale nawiązanie z nimi kontaktu jest
całkowicie niemożliwe.
Tutaj
w Szwajcarii, a szczególnie w Bazylei, panowało ogromne poruszenie; wielu ludzi
myślało, że zbliża się „koniec świata”. Cała nasza armia została powołana i
wciąż strzeże granic przed inwazją. Pod względem duchowym mieliśmy bardzo dobry
okres, ponieważ bardzo wiele osób, które wcześniej nie wierzyły naszemu
posłannictwu, teraz stoi po naszej stronie. Sale spotkań są zawsze przepełnione
i musimy szukać większych. Wszystkie wykłady publiczne są objęte cenzurą
wojskową; ale nie jest ona tu tak ostra jak w Niemczech.
Poprzez
te wszystkie praktyczne doświadczenia jesteśmy bardziej niż kiedykolwiek
przekonani, że koniec obecnego porządku rzeczy jest na wyciągnięcie dłoni i że
Królestwo Mesjańskie wkrótce zostanie ustanowione. Jakże wszyscy pragniemy
realizacji tej wielkiej nadziei i niezbitych oczekiwań! Jakże prawdziwa jest ta
chronologia i jak precyzyjne jej wypełnienie! Cieszymy się, że nigdy nie
porzuciliśmy naszych oczekiwań co do 1914 roku.
Odnośnie
„Fotodramy”: Ponieważ przezrocza dotarły tak późno, byliśmy jedynie
przygotowani do publicznego pokazu w Bernie w tym samym dniu, w którym
zarządzono mobilizację, co zniweczyło nasze plany. Brat Krull bez wątpienia zda
Ci ustną relację z naszych doświadczeń.
Przez
pierwsze dwa tygodnie sierpnia wydawało się, że wszystko stanęło na głowie; ale
kiedy ludzie nieco się uspokoili, skorzystaliśmy z tego i rozpoczęliśmy pokaz
„Fotodramy” – chociaż wciąż z licznymi trudnościami. Podczas gdy wszystkie inne
pokazy kinematograficzne zostały odwołane przez rząd, udało mi się dostać
pozwolenie na okres dwóch tygodni, lecz wolno nam było działać jedynie cztery
razy w tygodniu. Mieliśmy wielką, wspaniałą salę na terenach wystawowych, za
każdym razem tak wypełnioną (1400 gości), że pokazy obejrzało i skorzystało z
nich więcej niż 12 tys. osób.
Jutro
zaczynamy znowu w Zurychu (największym mieście Szwajcarii). Ponieważ nie mamy
nagrań fonograficznych, ja muszę czytać teksty.
We Francji nie byliśmy w stanie nic zrobić. Wielu z braterstwa zostało
powołanych do służby wojskowej, a ja mogę otrzymać wezwanie w każdej chwili.
Bank
w Bernie, do którego wysyłałeś pieniądze i który był – w normalnych warunkach –
bezpieczny, zamknął swoje drzwi, podobnie jak wszystkie inne banki, zezwalając
na wypłacanie jedynie niewielkich sum. Mnie się jednak udało i otrzymałem ponad
połowę pieniędzy, dokonując następującej transakcji: ponieważ rząd położył rękę
na bankach, a bracia potrzebowali żywności, zrobiliśmy wielki zapas najbardziej
niezbędnych artykułów i sprzedawcy, przedstawiając bankowi swoje rachunki,
otrzymywali za nie zapłatę, gdyż to leżało w interesie rządu. Warunki socjalne
pogorszą się jeszcze zimą, dlatego możemy być zadowoleni, że mamy taką dużą
ilość ryżu, sucharów, fasoli, mleka skondensowanego itd.
Mam
nadzieję, że akceptujesz tę akcję i cieszyłbym się, gdybyś mógł doradzić nam
inne dobre sposoby złagodzenia tego wielkiego ucisku, jaki spadł tak
niespodziewanie na Europę. Dużo ludzi jest bez pracy i wielu spośród braterstwa
w Prawdzie straciło swoje posady. Próbowaliśmy zatrudnić niektórych jako
kolporterów, ale mieszkańcy miast mają mało pieniędzy i nie mogą kupować
książek. Na wsi ludzie są w lepszym położeniu i kolporterzy sprzedają
codziennie po kilka książek. W ten sposób próbujemy kontynuować pracę Żniwa,
dopóki nasz Mistrz nie wezwie nas na Żniwo poza zasłoną.
Być
może już niedługo nie będziemy w stanie komunikować się z sobą, dlatego
korzystam z okazji, by raz jeszcze powiedzieć Ci, jak bardzo Cię kocham, a wraz
ze mną moja żona i wielu innych drogich przyjaciół, którzy wszyscy doceniają
miłość i zainteresowanie, jakie nam zawsze okazywałeś.
Wkrótce
usłyszysz błogosławione słowa: „Dobrze, sługo dobry i wierny! Byłeś wierny w
rzeczach niewielu, nad wieloma cię postawię: wejdź do radości twego Pana”.
Z
serdecznymi pozdrowieniami dla ciebie i Domowników Wiary w Bethel
Twój wdzięczny brat w Panu,
Emil Lanz, Szwajcaria.
Straż 4/2014; W.T.
R-5581a-1914r