<< Wstecz |
Wybrano: R-5516 a, z 1914 roku. |
Zmień język na
| |
| | |
Widok z wieży
Rozpoczęło
się, jak wierzymy, długo oczekiwane potrząśnięcie ziemią społeczeństw. Wielka
wojna [I wojna światowa], na którą Europa musztrowała swoje oddziały,
wyposażając je w fundusze i uzbrojenie, wywołuje finansowe, społeczne i
polityczne wstrząsy we wszystkich krajach świata. Choć narody mają poczucie
swej mocy, to jednak wszystkie drżą z obawy o skutki obecnego konfliktu.
Jedynie Biblia może wypowiadać się autorytatywnie na temat owych rezultatów, i
czyni to. Jednym tchem opowiada o katastrofach i błogosławieństwach –
katastrofie dla narodów, ale ostatecznym błogosławieństwie dla ludu za sprawą
nowego rządu Królestwa Mesjasza.
Św.
Paweł, odnosząc się do naszych dni i obecnych warunków, ogłasza Pańskie
poselstwo: „Jeszcze ja raz poruszę nie tylko ziemią, ale i niebem.” [Żyd.
12:26]. Znajdując się pod natchnieniem, Apostoł informuje nas, że będzie to
ostatnie wielkie „poruszenie”, jakiemu kiedykolwiek zostanie poddany świat,
ponieważ w owym niespokojnym czasie, we wczesnym okresie świtu Tysiąclecia,
wszystko, co jest chwiejne, musi zostać potrząśnięte i obalone tak gruntownie,
by nie pozostało nic, oprócz tego, co się nie chwieje – co ma pełną Bożą
akceptację. Apostoł pisze, że tym, co się nie chwieje, będzie wyłącznie
Królestwo Boże sprawowane przez Chrystusa – Głowę i Ciało (Żyd. 12:18-27).
Nie
powinniśmy uważać, że potrząśnięcie narodami właśnie się zaczyna, ale raczej że
trwa już od jakiegoś czasu, a obecnie osiąga bardzo gwałtowne stadium. Od lat
Europa bywała wstrząsana gwałtownymi uderzeniami rewolucyjnymi. Teraz zaś jest
przygotowywana na ogromny wstrząs – wielkie„trzęsienie ziemi”, jak
określa to Biblia (Obj. 16:18).
Wiedza
zapewnia władzę. Szczególnie przez ostatnie pięćdziesiąt lat wzrastał poziom
wiedzy wśród mas ludzkości, w związku z czym gwałtownie zwiększał się też
zakres ich władzy. Proporcjonalnie do tego musiały ustępować przesądy i
poddaństwo przeszłości. Rewolucja społeczna czyniła postępy, których nie da się
porównać z niczym takim w przeszłości. Socjalizm jest rewolucją opartą na
wzroście świadomości, nawet jeśli – co zamierzamy wykazać – większość jego
twierdzeń jest złudna, podobnie jak znaczna część jego osiągnięć, co w
przyszłości spowoduje ogromne szkody. W rzeczywistości, gdyby ta tendencja nie
została zdominowana przez Królestwo Chrystusa, nic nie uszłoby jej zwodniczej
sile niszczenia.
NARODY
ZDĄŻAJĄCE DO ARGMAGIEDDONU
Europa
jest przesiąknięta socjalizmem, który jak kwas, powoduje ferment w całej tkance
społecznej. Królowie i cesarze nie ośmielają się zbyt otwarcie mu się
sprzeciwiać, a wszelkie ich tajne intrygi nie osiągają celu powstrzymania jego
rozwoju. Powszechna wojna, która się obecnie rozpoczęła, czerpie swoje pobudki
z różnych stron. Politycy mają w niej swój udział, gdyż pragną powiększenia
swoich narodowych granic. Trochę przyczyniła się też do niej religia, jako że
kościoły greckokatolicki oraz rzymskokatolicki są stronami sporu, a zgodnie z
tym ukierunkowane są sympatie i uprzedzenia ludzi.
To
jednak socjalizm jest, jak wierzymy, głównym czynnikiem wywołującym wojnę,
która obecnie szaleje i która będzie największym konfliktem zbrojnym na ziemi
oraz najstraszliwszym zmaganiem – prawdopodobnie ostatnim. Socjalizm ma taki
związek z wojną, że królowie i cesarze żywią nadzieję, iż patriotyzm oraz
instynkt samoobronny scementuje interesy i sympatie ich narodów, obecnie tak
zdezintegrowanych pod wpływem socjalizmu. Wolą oni raczej wywołać wojnę niż
mieć do czynienia z rewolucją społeczną.
Prasa
donosi już, że w Rosji entuzjazm patriotyczny leczy podziały. Dowiadujemy się
też, że różnice między nacjonalistami i ulsterytami z Irlandii zaczynają się
zacierać w obliczu kryzysu wojennego, który ogarnia Wielką Brytanię. Bez
wątpienia to samo będzie się w znacznym stopniu odnosiło do Niemiec. Różne
frakcje polityczne zapominają o dzielących je różnicach w sytuacji, gdy
zagrożone jest narodowe dobro. Austro-Węgry, cztery różne narody o rozbieżnych
interesach i odśrodkowych tendencjach, niewątpliwie zostaną spojone wobec
konieczności samoobrony. Również niezadowolenie we Francji oraz Włoszech
osłabnie zapewne na pewien czas. Przynajmniej na krótko propaganda pokojowa
oraz determinacja internacjonalistów w sprzeciwie wobec wojny znajdują dobry
posłuch wśród opinii publicznej.
SREBRNA
OBWÓDKA NA WOJENNEJ CHMURZE
Co
jednak będzie następstwem owego bitewnego szoku? Taka wojna, jaka się obecnie
toczy, z pewnością nie zakończy się jakimś wielkim zwycięstwem dla któregoś z
narodów albo dla koalicji państw. Jej zwycięzcy bez wątpienia zapłacą wysoką
cenę za każdy odniesiony sukces. Cywilizacja, która jest błędnie określana
mianem narodów chrześcijańskich (czyli rzekomo będących pod zarządem
Chrystusa), przesiąknięta krwią i straszliwie wyniszczona pod koniec wojny,
zostanie tylko częściowo zachwiana. Wielka bitwa Armagieddonu, zapowiadana
przez Pismo Święte, rozpocznie się tylko w pewnej części. Resztki armii, które
powrócą do domów rozgoryczone i zniechęcone czy to porażką, czy kosztownym
zwycięstwem, czując obrzydzenie do wojny będą wściekłe na swych przywódców,
którzy poprowadzili ich na tę rzeź. Wtedy można się spodziewać biblijnego
Armagieddonu. Ręka każdego człowieka obróci się przeciwko jego bliźniemu. Różne
stronnictwa i partie będą twierdziły, że znalazły panaceum, i będą usiłowały
zmuszać ludzi do tych rozwiązań. W rezultacie nastąpi zapowiedziany w
proroctwie „czas uciśnienia, jakiego nie było, jako narody poczęły być” (Dan.
12:1).
Ten
proces potrząsania będzie trwał, jak zapowiada Apostoł, aż do ustanowienia
niewzruszonego Królestwa Mesjasza, które przejmie władzę nad sprawami świata.
Pan mówi nam przez proroka Aggieusza: „Poruszę wszystkie narody i przyjdą do
Pożądanego od wszystkich
narodów” (Agg. 2:8 BG).
W
rzeczywistości wszyscy ludzie pragną pokoju, radości, szczęścia i
błogosławieństwa, którego Bóg zamierza udzielić za pośrednictwem Mesjańskiego
Królestwa. Świat naprawdę życzy sobie tego, co Bóg ma zamiar mu dać. Nie
uświadamia sobie jednak swych potrzeb i jest poważnie zwodzony odnośnie metod,
za pomocą których mógłby to otrzymać.
My,
jako studenci Biblii, coraz bardziej doceniamy fakt, że Boski plan, tak jak
został przedstawiony w Biblii, jest wspaniały w swej prostocie i
wszechstronności. Coraz dokładniej widzimy nasze błędy przeszłości, gdy nie
studiowaliśmy Biblii, lecz wyznania wiary i odpowiednio do tego pogrążaliśmy
się w ciemności, zamiast korzystać ze światła.
Symboliczne
potrząśnięcie i spalenie
Zwróćcie
uwagę na sposób, w jaki św. Paweł przytacza słowa Pana: „Jeszcze ja raz poruszę
nie tylko ziemią, ale i niebem” (Żyd. 12:26). Przekonaliśmy się już, co oznacza
owo poruszenie ziemi w odniesieniu do społeczeństwa, rządów i społecznego
porządku. W tym samym języku proroczym niebiosa oznaczają organizacje
kościelne, podczas gdy ziemia to systemy społeczne. Znaczenie słów Pańskich
jest zatem jasne. Nadchodzący ucisk obejmie nie tylko świat ludzi, ale w
szczególnym znaczeniu także zachwieje kościołem – klerykalnymi, czyli
duchownymi albo niebiańskimi władzami.
Nie
ulega wątpliwości, że święci znajdują się w każdym kościele, sekcie czy grupie.
I tylko oni stanowią prawdziwy Kościół świętych Bożych – „Kościół
pierworodnych, którzy są zapisani w niebiosach” (Żyd. 12:23 BT). Masy
chrześcijan wszystkich denominacji zostaną, zgodnie z proroctwem, poruszone –
zachwianiu ulegnie ich wiara, urojenia, przesądy i fanatyzm. Jedynie prawdziwy
Kościół, ci co znajdują się w żywej jedności z Chrystusem, wyłącznie święci,
pozostaną nieporuszeni pośród owej uporczywej burzy opisanej przez Apostoła.
W
czasie gdy socjalizm przez ostatnie trzydzieści lat chwiał podstawami
politycznej ziemi, inne siły bardzo mocno potrząsały klerykalnymi niebiosami.
Gdzie byśmy nie zapytali, przekonujemy się, że wszyscy chrześcijanie nie tylko
pozbywali się zabobonów i nieświadomości, ale także dodatkowo wielu ludzi,
którzy wyznawali przynależność do Boga, zostało zachwianych w swojej wierze w
Boże objawienie – wielu po tym wstrząsie utraciło nawet wiarę w osobowego Boga.
Stało się to wręcz zwyczajem wśród duchownych chrześcijańskich, by szczycić się
utratą wiary w Biblię, czego przyczyną były prądy znane jako „wyższy
krytycyzm”, który dawniej nazywano po prostu niewiarą.
Prawdopodobnie
nie więcej niż jeden na dziesięciu duchownych protestanckich na świecie
przyznałby dzisiaj, że nadal mocno trzyma się przekonania i wiary, że Biblia
jest natchnionym posłannictwem od Boga. Pozostałych dziewięciu wziętych w
krzyżowy ogień pytań przyznałoby prywatnie, że utracili swój punkt oparcia,
czyli zostali zachwiani, a być może nawet niektórzy z nich chlubiliby się z
tego publicznie. Niektórzy ze strachu przed utratą prestiżu albo pensji
stosowaliby uniki i udzielali wymijających odpowiedzi.
Owo
potrząsanie rozpoczęło się od kleru i inteligencji, a następnie przez
profesorów i podręczniki trafiło do wyższych szkół, a także w pewnym stopniu do
działów humanistycznych szkół publicznych. Wydaje się, że w działaniu znajdują
się wszystkie czynniki, które są w stanie zachwiać wiarę ludzi w odniesieniu do
natchnienia Biblii, i jest tylko bardzo nieliczne grono tych, co podnoszą głosy
czy posługują się piórem w obronie Boskiego Objawienia i osobowego Boga.
Niech
jednak nikt nie myśli, że potrząsanie klerykalnymi niebiosami się zakończyło.
Biblia ukazuje kulminację tego procesu jako nagłą katastrofę, która przebudzi
oraz uwolni z Babilonu wszystkich tych, którzy są ludem Bożym – „prawdziwymi
Izraelitami, w których nie ma fałszu” (Jana 1:47).
„POŻĄDANY
OD WSZYSTKICH NARODÓW”
Poruszenie
nieba i ziemi wspomniane przez św. Pawła, odpowiadające temu, o czym pisał
Aggieusz (Agg. 2:8), odnosi się do tego samego, co trochę inaczej obrazuje św.
Piotr w swoich pismach. Wyrażając się w podobnych słowach, jakich używają
dzisiejsi pisarze w odniesieniu do owej europejskiej pożogi, św. Piotr opisuje
koniec organizacji nominalnego chrześcijaństwa naszych czasów przy użyciu
symbolu ognia. Niebiosa ogarnięte ogniem przeminą z wielkim trzaskiem – z
ogromnymi dyskusjami, zamieszaniem itp., „a ziemia i rzeczy, które są na niej,
spalone będą”, pisze św. Piotr. „Przez ogień [robota] objawiona będzie, a
każdego roboty, jaka jest, ogień doświadczy”, stwierdza św. Paweł (2 Piotra
3:10; 1 Kor. 3:13).
Ci,
co budowali ze złota, srebra i drogich kamieni dostarczanych przez Boskie
posłannictwo i jego obietnice, przetrwają tę pożogę, ponieważ ich wiara i
nadzieja oraz związek z Bogiem są niezniszczalne. Jednak wszyscy ci, którzy
używali do budowy drewna, siana i słomy ludzkich tradycji i klerykalizmu,
przekonają się, że ich praca zostanie całkowicie unicestwiona przez ogień owego
„dnia”. Wszystkie ich nadzieje, oczekiwania całkowicie się ulotnią. „On sam
będzie zachowany, wszakże tak jako przez ogień” (1 Kor. 3:11-15). Następnie
Apostoł wyjaśnia, że Bóg wybawi ludzi tego rodzaju na tej podstawie, że byli prawdziwie
poświęconymi chrześcijanami, którzy oparli swe fałszywe nadzieje oraz błędne
oczekiwania na mocnym fundamencie – Chrystusie oraz Jego dziele odkupienia.
Usunięcie
obecnych symbolicznych niebios, czyli władz klerykalnych, stworzy miejsce dla
duchowych władz „nowych niebios” – chwalebnego Kościoła. Przemijanie obecnej
społecznej ziemi pozostawi miejsce dla nowego porządku określanego mianem
„nowych niebios i nowej ziemi, w których sprawiedliwość mieszka” (2 Piotra
3:13). Nowa ziemia będzie tą samą planetą, lecz w nowych warunkach, posiadającą
nowy porządek społeczny zapewniony przez Mesjańskie Królestwo. W tym czasie
zacznie się wypełniać proroctwo Aggieusza, ta jego część, która mówi, że
„przyjdą do Pożądanego od wszystkich narodów” [Agg. 2:8 BG]. Ten nowy stan
ziemi najpiękniej ukazał św. Piotr w następujących słowach: „Aby nadeszły od
Pana czasy ochłody i aby posłał przeznaczonego dla was Chrystusa Jezusa,
którego musi przyjąć [zatrzymać] niebo aż do CZASU ODNOWIENIA WSZECHRZECZY, o
czym od wieków mówił Bóg przez usta świętych proroków swoich” – Dz. Ap.
3:19-23.
Cieszcie
się, narody świata,
Tysiąclecia świta brzask,
które całą ziemię zbrata,
da ludzkości zdroje łask.
Jeszcze
ucisk ziemią władnie,
na świat spływa nocy cień,
lecz gdy Babilon upadnie,
błyśnie wnet słoneczny dzień.
Bo On
jest Księciem Pokoju.
Pokój wniesie na ten świat
i nie będzie trudów, znoju
w Jego Państwie tysiąc lat. [PBT 270]
Strażnica 03/1914, Straż
3/2014; W.T. R-5516a-1914r