<< Wstecz |
Wybrano: R-5378 a, z 1914 roku. |
Zmień język na
| |
| | |
Kto może się modlić i o co
„Proście, a będzie wam dane;
szukajcie, a znajdziecie; kołaczcie, a otworzą wam” – Łuk. 11:9 (NB).
Najwyraźniej
Jezus modlił się zazwyczaj sam. Czytamy, że przy jednej okazji spędził na
modlitwie do Boga całą noc. Jakże byłoby to niespójne, gdyby to On sam był
Ojcem, który natenczas był z ludźmi i zewnętrznie objawił się jako „człowiek
Chrystus Jezus”! Jakże jednak spójne z koncepcją, że Jezus modlił się do Ojca,
gdy złączymy to z Jego własnymi oświadczeniami: „Ojciec mój większy jest niż
ja” (Jan 14:28); „bom zstąpił z nieba, nie iżbym czynił wolę moją, ale wolę
onego, który mię posłał” (Jan 6:38); „bo nie szukam woli mojej, ale woli tego,
który mię posłał, Ojca” (Jan 5:30).
Zamiast
być jako człowiek maskaradą Ojca, Jezus był Logosem, Słowem lub Poselstwem
Bożym, a Ojciec poświęcił Go i posłał na świat, aby się stał dla świata
Odkupicielem, a stopniowo także jego Królem, by go wybawić z mocy Szatana i
grzechu oraz przywrócić chętnych i posłusznych do Boskiego podobieństwa i
Ojcowskiej łaski wiecznego żywota (Iz. 25:6-8; Rzym. 8:21).
Uświadamiając
sobie ważność swojej misji, Jezus pozostawał w należytej bliskości z wielkim
Autorem planu zbawienia, swym niebiańskim Ojcem. Jego modlitwy to nie była
jakaś farsa; one były szczere. Wychwalał On Ojca w duchu i prawdzie, tak jak
zgodnie z Jego oświadczeniem postępować muszą wszyscy, którzy chcą być godni
przyjęcia przez Ojca.
Niewątpliwie
uczniowie zauważali, jak często Mistrz się modlił oraz jakie zdawał się
otrzymywać z tego błogosławieństwo. Zamiast namawiać ich do modlitwy, Jezus
uczył ich przez własny przykład pragnienia modlitwy i płynącego z niej
błogosławieństwa. W stosownym momencie poprosili oni o wskazówki, mówiąc:
„Panie, naucz nas modlić się”. Dobrze jest, że pytamy o to, kto może się modlić
oraz o jakie rzeczy możemy zwracać się do wielkiego Stwórcy, inaczej moglibyśmy
się modlić bez upoważnienia lub modlić się źle, jak twierdzi o niektórych św.
Jakub.
Jest
różnica między wielbieniem – adoracją, hołdem, a modlitwą. Każdy może ofiarować
Bogu cześć, zgiąć kolana i wyrazić dziękczynienie i uznanie. Ale przywilej
zanoszenia do Boga próśb, modlitw, jest wyraźnie ograniczony. Żydzi mieli
przywilej ofiarowania modlitwy, ponieważ jako naród znajdowali się w obrazowej
relacji z Bogiem pod Przymierzem Zakonu – jako „dom sług”. Poganie jednak nie
mieli przywileju zbliżania się do Boga w modlitwie aż do czasu, gdy skończyła
się łaska dla Żydów – trzy i pół roku po ukrzyżowaniu Jezusa.
Pierwszym
poganinem, którego modlitwy zostały przyjęte, jest według Biblii Korneliusz. A
i jego modlitwy nie były do przyjęcia, dopóki nie został on pouczony o
Chrystusie i Jego dziele odkupienia i dopóki nie stał się naśladowcą Jezusa.
Potem jego modlitwy i poświęcenie były możliwe do przyjęcia przez Ojca i został
on dopuszczony do rodziny Bożej jako syn. Jako syn, ma bowiem prawo i przywilej
modlitwy (Dz. Ap. 19:25-48).
Tak i
dzisiaj, choć każdy może ofiarować Bogu chwałę i cześć, nikt nie ma przywileju
modlitwy, jeśli nie stał się poświęconym uczniem Jezusa, chyba że jest
niedojrzałym jeszcze dzieckiem takich poświęconych osób. Dość powszechnie na
świecie przedmiot dzisiejszej lekcji bywa źle rozumiany. Słowa Jezusa, „Ojcze
nasz”, są błędnie rozumiane jako określenie ojcostwa Boga i braterstwa człowieka.
Pomijany jest kontekst. Ignorowany jest fakt, że tymi, którzy zostali pouczeni,
by się modlić „Ojcze nasz”, byli poświęceni uczniowie, a nie ludzkość w
ogólności.
Panuje
powszechna skłonność do pomijania osobistej wiary w krew odkupienia – ignorowania
faktu, że nikt nie przychodzi do Ojca inaczej jak tylko przez Syna (Jana 14:6).
Adam był rzeczywiście stworzony jako syn Boga, ale jego nieposłuszeństwo i
wyrok śmierci przekreśliły ten związek, który nie może być przywrócony w inny
niż ustalony przez Boga sposób – poprzez Chrystusa. Modlitwa jest wspaniałym
przywilejem. Nie jest ona dla grzeszników, lecz dla tych, co zostali
usprawiedliwieni przez wielkiego Orędownika, którego wyznaczył Ojciec – przez
Jezusa.
„A
WY TAK SIĘ MÓDLCIE”
Wzór
modlitwy, jaki Jezus dał swoim naśladowcom, jest nadzwyczaj prosty. Jest
pozbawiony samolubstwa. Zamiast „ja” i „mnie” modlitwa jest zbiorową modlitwą
wszystkich, którzy prawdziwie są ludem Pańskim w dowolnej grupie – my, nas,
nasz. Jest ona niesamolubna także w tym, że nie dotyczy ziemskich
błogosławieństw. Jedynie prośba: „Chleba naszego powszedniego daj nam dzisiaj”
może być wytłumaczona w odniesieniu do najprostszych nawet ziemskich
błogosławieństw. A może też być rozumiana jako określenie odnoszące się w
szczególności do duchowego pożywienia.
Modlitwa
zaczyna się od pełnego czci uznania wielkości i świętości imienia czy
charakteru Niebieskiego Ojca. Dalej pojawia się uznanie obecnych grzesznych
warunków na świecie i potwierdzenie wiary w obietnicę, jaką dał Bóg, że ostatecznie
Jego Królestwo zostanie ustanowione na ziemi i pokona panowanie grzechu i
śmierci, które zwyciężało przez sześć tysięcy lat, oraz zwiąże Szatana,
„księcia tego świata” (Obj. 20:1-3). Prośba: „Przyjdź królestwo twoje” jest nie
tylko przejawem wiary w Boga i Jego obietnicę usunięcia grzechu i ustanowienia
sprawiedliwości na ziemi, ale oznacza coś więcej, a mianowicie to, że błagający
solidaryzuje się w swoim sercu z Bogiem i Jego sprawiedliwością, a nie
sympatyzuje z panowaniem grzechu i śmierci.
Następna
prośba: „Bądź wola twoja jako w niebie, tak i na ziemi” oznacza pełną ufność w
Boską obietnicę, że gdy Jego Królestwo zostanie założone, nie będzie miało
braków – że Szatan będzie związany, że skończy się panowanie grzechu i śmierci,
że światło znajomości chwały Bożej napełni całą ziemię i odniesie zwycięstwo,
niszcząc wszelkich świadomych przeciwników, aż w końcu każde kolano klęknie i
każdy język wyznawać będzie ku chwale Boga [Rzym. 14:11].
Jest
to wyrażenie ufności, że Królestwo sprawi pełne przywrócenie ziemi do jej
pierwotnego stanu – Edenu, a człowieka do jego pierwotnej doskonałości na obraz
Stwórcy; nie wcześniej bowiem, aż dopiero w takich warunkach, jakie panowały
pierwotnie, będzie możliwe, żeby wola Boża wykonywała się tak doskonale na ziemi,
jak wykonuje się teraz w niebie. Zawarta jest tutaj i taka myśl, że gdy już
grzech i śmierć zostaną wymazane, cały świat będzie tak szczęśliwy pod Bożą
łaską, jak teraz są szczęśliwi aniołowie. Jezus jasno to wyraził później, gdy
nas zapewnił, że już nie będzie więcej wzdychania, płaczu i umierania, ponieważ
wszystkie dawne rzeczy związane z grzechem i śmiercią przeminą (Obj. 21:4).
Prośba
o chleb powszedni wskazuje na to, że zdajemy sobie sprawę, iż zarówno doczesne,
jak i duchowe pożywienie musi pochodzić od Boga. Natomiast brak
wyszczególnienia odnośnie rodzaju pokarmu wskazuje nie tylko na głód i
pragnienie z naszej strony, ale pełne poddanie się temu, w co nas zaopatruje
Boska mądrość.
Gdy
osoby usprawiedliwione modlą się: „I odpuść nam nasze winy”, nie mają na myśli
grzechu pierworodnego, zostały one bowiem uwolnione od tego potępienia w swoim
usprawiedliwieniu. Winy te oznaczają niezamierzone niedoskonałości, jakie
dotyczą wszystkich, a które naśladowcy Jezusa starają się przezwyciężyć. Prośba
o to, by zostały nam przebaczone nasze wady stosownie do tego, na ile my
jesteśmy wielkoduszni i pobłażliwi w stosunku do tych, którzy zawinili wobec
nas, przypomina o ogólnych zasadach relacji z Bogiem. Nie możemy wzrastać w
łasce i chodzić w światłości Boskiej przychylności, jeśli nie pielęgnujemy
ducha miłości, który jest duchem Boga – duchem przebaczania, duchem
wspaniałomyślności w naszych stosunkach z innymi. Tym samym Bóg zamierza
okazywać większą przychylność tym, którzy szczególnie się starają odzwierciedlać
Jego wielkie miłosierdzie.
„I nie
wódź nas na pokuszenie” wskazuje, że mamy świadomość, iż otaczają nas moce
złego i że jako Nowe Stworzenia nie potrafilibyśmy skutecznie się im
przeciwstawiać, gdyby nie Boska pomoc. „Ale nas zbaw od złego” to przyznanie,
że Szatan jest naszym wielkim przeciwnikiem i że musimy być czujni, aby mu
dawać odpór, zdając sobie wszakże sprawę z własnej nieudolności i potrzeby
Bożego wsparcia. „Albowiem zamysły jego [Szatana] nie są nam tajne” (2 Kor.
2:11). „Nie mamy boju [jedynie] przeciwko krwi i ciału, ale przeciwko (...)
duchownym złościom, które są wysoko” (Efez. 6:12).
„SZUKAJCIE,
PUKAJCIE, PROŚCIE, A OTRZYMACIE”
W
wersetach końcowych tej lekcji Jezus przestrzega, żeby modlitwę traktować z
żarliwością i powagą, a nie jedynie wypowiadać martwe, formalne słowa. Podał
przykład człowieka, który najpierw odmówił, bo mu przeszkodzono, chociaż był to
jego przyjaciel, ale w końcu poruszony został gorliwością jego prośby. Tak
więc, gdy modlimy się, żeby przyszło Królestwo i żeby działa się Jego wola, a
odwleka się to zbyt długo, nie mamy myśleć, że nasze modlitwy są niezauważane.
Modlimy się zgodnie z Boską obietnicą i chociaż nie przyspieszymy Królestwa
naszymi modlitwami, wchodzimy pod błogosławieństwo odpocznienia poprzez wiarę
poprzez stałe przypominanie sobie tych Bożych zapowiedzi i czekając w ten
sposób przy Panu na spełnienie Jego obietnicy.
Tak
naprawdę to Bóg pragnie dać swojemu ludowi swego świętego ducha. Z powodu
cielesnych niedoskonałości nikt z nas nie może być od razu napełniony duchem,
jak nasz doskonały Mistrz. Ale jeśli przychodzimy do Boga pragnąc, by napełnił
nas Jego duch, pragnąc być z Nim w harmonii, pragnąc mieć charakter podobny do
Jego charakteru, szukając znajdziemy, a pukając sprawimy, że drzwi zostaną nam
otwarte.
Nie
powinniśmy się obawiać, że nasz Ojciec Niebieski udzieli nam jakiejś złej
odpowiedzi na nasze prośby. Czy ziemski rodzic dałby głodnemu dziecku kamień,
gdyby prosiło o chleb, albo węża zamiast ryby czy skorpiona, gdyby prosiło o
jajko? Oczywiście, że nie! Wiedzmy, że nasz niebiański Ojciec jest znacznie
lepszy niż my, znacznie bardziej życzliwy, bardziej sprawiedliwy i kochający i
ma ogromną przyjemność w rozdawaniu swych dobrych darów, swego ducha świętego
tym poświęconym uczniom Jezusa, którzy szczerze tego chcą.
Straż
1/2014; W.T. R-5378a-1914r