<< Wstecz |
Wybrano: R-1978 a, z 1896 roku. |
Zmień język na
| |
| | |
Chronologia pana Dimbleby'a itd.
Jak
już stwierdzono, słoneczna chronologia pana Dimbleby'a była tą uznaną przez
pana Tottena. Zatem, cokolwiek powiedzieliśmy odnośnie jej błędów związanych ze
stu i dwudziestu dziewięcioma latami, stosuje się do obliczania zbudowanego na
owych błędach w teoriach ich obydwu. Ale odnośnie astronomicznej wiedzy pana
Dimbleby'a stwierdzamy, że nie znalazł on nic szczególnego, godnego odnotowania
na temat czasu długiego dnia Jozuego ani żadnego powodu, by od tamtej pory i
dalej miał prawo liczyć lata jako mające 354 dni każdy, tak by zakończyć te
sześć tysięcy lat o ponad stulecie wcześniej, niż uczciwie mogłyby być
zakończone, według
jego błędnej chronologii. I tak, pozwala on swym 6000 lat zakończyć się w
roku 2002 i zaczyna w inny sposób pokazywać, że owe siódme, czyli wielkie,
tysiąclecie Królestwa Chrystusowego zacznie się sto lat wcześniej, zanim
zakończy się owe sześć tysięcy lat, ale przyczynę tego każdy czytelnik musi zgadywać.
Wyraźnie zauważenie tej niespójności, wraz z błędną chronologią,
doprowadziły pana Tottena do jego poważnego błędu, jakim była próba skrócenia
jednego okresu a rozciągnięcia drugiego, tak by powiązać je obydwa razem.
Pan
Dimbleby błądzi, jak i pan Totten, w rozpoczynaniu swych „czasów pogan” wraz z
początkiem panowania króla Nabopolassara, pełne 25 lat wcześniej, zanim
Nebukadnesar miał swój sen o wielkim posągu, ukazującym rządy pogańskie, w
objaśnieniu którego Bóg poinformował go przez proroka Daniela, że to w jego ręce,
a nie w ręce jego zmarłego ojca Nabopolassara, dał panowanie nad światem (Dan.
2:38). Tak więc nawet gdyby jego chronologia została poprawiona, byłby on
zobowiązany zmienić datę rozpoczęcia swych 2520 lat „czasów pogan”, czyli ich
władzy, które tak przy okazji doprowadza on do końca w roku 18981/4 (marzec
1898), jeden rok wcześniej niż pan Totten. Bazując na tej samej, dokładnej(?)
chronologii, sprawdzonej zaćmieniem Słońca (?),
Totten zaczyna panowanie Nabopolassara od roku 33771/2 od założenia świata, a
pan Dimbleby w roku 33761/2.
Znając
dotychczasowe niepowodzenie pana Tottena, pan Dimbleby trzyma się z dala od
niebezpieczeństwa błędu przed rokiem 1898, umiejscawiając powtórne przyjście
Chrystusa, czas ucisku itd. poza lub przy
końcu jego
„czasów pogan”, w marcu 1898. Stwierdza on:
„Musimy
zauważyć, że nasz Pan umieszcza swoje powtórne przyjście z końcem „czasów
pogan”, w roku A.M. 58961/4 [18981/4]. (...) Przyjście Chrystusa, nawrócenie
Żydów i ukazanie się świętych w chwale to wydarzenia reprezentatywne, wszystkie
mające miejsce z
końcem „czasów
pogan”.
Dowód
ten jest doniosły i silny, jeśli możemy dodać liczby, że ten bogaty w
wydarzenia okres to rok 18981/4. (...) Wszystkie cywilne rządy będą tym
sposobem obalone i Bóg powstanie, aby uczynić nieprzyjaciół Chrystusa Jego
podnóżkiem.
Nastające
po tym zakończenie „czasów pogan” trwać będzie 30 lat. (...) Ale jak wielkie są
wydarzenia tego dnia Chrystusowego, czyli 30 lat, teraz już tak bliskich”.
O co
chodzi z tymi ,,30 latami”? Cóż to jest? Skąd pan Dimbleby je bierze?
Odpowiadamy, że twierdzi on, iż są pewne żydowskie czasy, tak jak „czasy
pogan”, mające inny początek i inne zakończenie – końcowe 30 lat po roku
18981/4, gdzie kończy on „czasy pogan”. Ale jest to stanowisko nierozsądne i
nie do obrony i świadczy o niezrozumieniu rzeczywistego znaczenia „czasów
pogan”.
Bóg
pominął wszystkie inne narody ziemi, a uznał tylko Izrael (zob. Amos 3:2; Rzym.
3:1-2). W Izraelu postawił obrazowo swój
tron, a zasiadający na nim królowie byli Jego reprezentantami, jak jest
napisane: ,,Salomon usiadł na stolicy Pańskiej jako król w miejsce Dawida,
swego ojca” (1 Kron. 29:23). Owszem, przed pierwszym z ich królów, Saulem, Bóg
uważał się za króla Izraela i tak też oświadczył (1 Sam. 8:7). Narodowi
będącemu w przymierzu z Nim Bóg obiecał błogosławić i go chronić, o ile
pozostaną Mu wierni, ale też karać za niewierność. Czynił to raz po raz,
wydając ich z powodu grzechu w niewolę Filistynów itd., a wybawiając ich
ponownie, gdy pokutowali, wciąż jednak uznając ów naród reprezentowany w
„Judzie” pod królami z linii Dawida aż do końca królowania
Sedekiasza (rok
3522 od założenia świata) według prawdziwej chronologii*.
Tam, zgodnie z wizją ukazaną Nebukadnesarowi w czwartym roku Jehojakima (18 lat
wcześniej) Bóg rzeczywiście
usunął swoje obrazowe królestwo, aby zezwolić rządowi Nebukadnesara stać
się królestwem uniwersalnym; byłoby bowiem niemożliwym dla pogan mieć
uniwersalną władzę tak długo, jak długo istniało Królestwo Boże, nawet w
obrazowej formie. Pan zaznacza ten czas i wydarzenie w jak najbardziej
wyrazisty sposób, mówiąc o Sedekiaszu, ostatnim królu na obrazowym tronie: „A
ty, nieczysty bezbożniku, księciu izraelski! Którego dzień przychodzi, gdy
nieprawość skończona będzie: Tak mówi panujący Pan: Zdejm tę czapkę, a zrzuć tę
koronę, która już nigdy takowa nie będzie; tego, który w
poniżenie przyszedł, wywyższę, a wywyższonego poniżę. Wniwecz, wniwecz, wniwecz
ją obrócę [Bożą symboliczną koronę i królestwo na ziemi], czego pierwej nie
bywało, aż przyjdzie ten, co do niej [korony i królestwa tam obalonego]
ma prawo, którem mu [Chrystus, Głowa i Ciało] dał” (Ezech. 21:25-27 BG). To dla
tego okresu, podczas którego ta korona, czyli Królestwo Boże, jest wniwecz
obrócona na ziemi, Bóg daje pewną dzierżawę władzy poganom, których „czasy” są
siedmioma latami symbolicznymi, czyli 2520 latami literalnymi. I to w ciągu ich
„czasów” lud Boży, Izrael według ciała, jest deptany przez pogan i podczas tego
samego okresu Izrael według ducha, „Królestwo Niebios doznaje gwałtu i gwałtownicy
je porywają” (Łuk. 21:24; Mat. 11:12). Stąd też zakończenie się „czasów pogan”
oznacza dla pogan zaprzestanie tego deptania, a dla ludu Bożego to, że nie
będzie dłużej deptany; deptanie i bycie deptanym musi koniecznie skończyć się
równocześnie.
*
Rozpoczynając od tego wyraźnie poprawnego punktu wyjściowego, 2520 lat „czasów
pogan”, bez rozciągania lub skracania, kończy się we wrześniu 1914 roku,
podczas gdy jest możliwe, iż można się czegoś spodziewać 18
lat wcześniej (1896), ponieważ obwieszczenie o „czasach pogan” było uczynione
przez Daniela, a sen je ukazujący dany był Nebukadnesarowi 18 lat wcześniej,
nim Królestwo Boże zostało usunięte, ustępując miejsca uniwersalnemu panowaniu
Nebukadnesara. Zobacz II tom „Wykładów Pisma Świętego”, rozdział 4.
Ale
pan Dimbleby błądzi nie tylko w oddzielaniu swych żydowskich czasów bycia
deptanym od deptania w ciągu „czasów pogan”, ale ponadto zapoczątkowuje je w
różnych i niewłaściwych miejscach. Zapoczątkowuje swoje „żydowskie czasy” w
końcu panowania króla Jehojakima, siedem lat po śnie Nebukadnesara i jedenaście
lat wcześniej, zanim Bóg usunął diadem swego królestwa i je obalił. Ponadto,
chociaż w swojej chronologii nie używa on fałszywego roku pana Tottena, o
długości 354 dni, popełnia błąd liczenia swych żydowskich czasów ową fałszywą
miarą, nigdzie i przez nikogo nieupoważnioną. Chociaż jego chronologia i czasy
zapoczątkowujące są błędne, jego obliczenia wydają się być prawdziwe, z
wyjątkiem, gdy próbuje łączyć różne proroctwa, które nie mają rzeczywistego
powiązania, i tam tłumaczy sobie, że następujące stwierdzenie jest prawdziwe:
„Powiedziałbym
także, że te 1260 i 1335 lat daje ogółem 2595 i że 2595 lat księżycowych (po
354 dni) stanowi 2520 lat słonecznych”.
Ołówek
pana Dimbleby'a zwiódł go tutaj, bo pięciu latom brakuje 26 dni, gdyż 2595 lat
księżycowych, każdy po 354 dni, stanowiłoby dokładnie 2515 lat plus 261/4 dnia,
licząc rok o długości 365 1/4 dni. Raczej poważna pomyłka jak na astronoma i
specjalistę od chronologii, który utrzymuje, że stworzył chronologię poprawną
co do ułamka dnia i udowodnioną (?) przez astronomię (?).
W
całości więc błędy Dimbleby'a są może mniej poważne niż pana Tottena, ale wciąż
bardzo poważne dla
niego samego i wielu innych, ma on bowiem bardzo dogmatyczny styl, obliczony na
to, by zwieść wielu. W istocie rzuca nieomal oskarżenie, że gdyby wynikła jakaś
pomyłka z jego dat,
to z powodu Boskiej niewierności. Bo na przykład, chwaląc się swymi odkryciami
i wywodami, stwierdza:
„Czy
Bóg miałby się zmienić? Czy porzuci swoją wierność? Bardziej prawdopodobne
byłoby to, że Słońce jutro nie wzejdzie”.
Taki
język nie jest językiem nauczyciela prowadzonego w sposób właściwy przez ducha
Pańskiego. Nauczyciel powinien przedstawiać biblijne lub inne dowody i na tym
poprzestać. Strzeżcie się jakichkolwiek nauk „wbijanych do głowy” takim
sposobem. Z tego wynika, że dzieło pana Dimbleby'a jest nieomylne ponad wszelką
wątpliwość; wcześniej pytanie o Boską prawdomówność i wierność, a jeszcze
wcześniej wątpliwości co do wschodu Słońca, zaś rzeczą absolutnie
pozbawioną błędu jest chronologia pana Dimbleby'a i
liczby, które jak właśnie wykazaliśmy, są niespójne w każdej ważnej części.
Reasumując:
(1)
Błędy w chronologii rzędu stu dwudziestu dziewięciu lat. Po pierwsze jest ona o
sto lat krótsza w okresie sędziów Izraela, po drugie dwadzieścia dziewięć lat
zostało błędnie pominięte wskutek porzucenia biblijnego zapisu (jako wzorca, aż
do pierwszego roku Cyrusa, końca siedemdziesięciu lat spustoszenia)
i próba, by za Ptolemeuszem, Usherem i innymi zharmonizować stwierdzenia Pisma
Świętego z fragmentarycznymi świadectwami historii świeckiej.
(2)
Błąd stworzenia okresu „żydowskich czasów” (których Pismo Święte nigdzie nie wymienia)
oddzielnych od „czasów pogan” i zaczynanie ich obojga od niewłaściwych dat oraz
liczenie ich w oparciu o własną, błędną chronologię, a w przypadku jednego z
nich na bazie fałszywych (krótkich) lat.
(3) A
przede wszystkim inne błędy, jego zupełnie nieuzasadnione i absolutnie
nieprawdziwe stwierdzenia, że proroctwa zaczynają się i kończą w tym samym dniu
tygodnia i miesiąca itd. i że jego chronologia jest udowodniona zaćmieniami
dokładnie co do godziny lub minuty itd. Pan Dimbleby, jak również pan Totten,
muszą wiedzieć to, co wiedzieć powinna każda osoba o przeciętnej choćby
znajomości chronologii, astronomii i Biblii – że Biblia nie zawiera ani jednego
z tych elementów, tak by pozwalały astronomowi ustalić jakąkolwiek datę, ani na
pewno, ani prawdopodobnie.
To, co
zrobił on ze swoją chronologią, ktoś inny mógłby zrobić z jakąkolwiek
chronologią. Po pierwsze, to, co praktycznie robi pan Dimbleby, to przyjmuje
chronologię Ushera – częściowo z Biblii, a częściowo ze świeckiej historii. Weź
więc swój ołówek lub takie astronomiczne „tablice”, jakie są dostępne dla
wszystkich, i powiedz sobie: Jeśli moja
chronologia jest poprawna, Nebukadnesar wstąpił na tron w takim a takim roku; a jeśli tak,
to widzę z tych tablic, że musiały być takie a takie zaćmienia lub takie
tranzyty owego roku. Jeśli moja chronologia jest poprawna,
król Dawid wstąpił na tron w roku..., tyle a tyle lat temu; a jeśli tak,
to według tych
tablic były takie tranzyty i takie zaćmienia owego roku.
Ale
wszystko zależy od tego „jeśli” w
tej chronologii. Jeżeli ta chronologia zawierałaby gdzieś błąd jednego roku lub
tysiąca lat, astronomia nie pomogłaby w wykryciu tego błędu, chyba
że zostałyby
znalezione dokładne i szczegółowo dopracowane zapisy astronomicznych wydarzeń w
związku z
tą historią, a tak nie jest w przypadku historii biblijnej.
Moglibyśmy
właściwie tak łatwo ustalić jakieś stwierdzenie o cyklach słonecznych,
koniunkcjach i tranzytach i powiązać je z różnymi szczegółami naszej prawdziwej chronologii
biblijnej. Moglibyśmy utrzymywać, że astronomia potwierdziła każdą datę i bez
wątpienia moglibyśmy zwieść wielu przez takie próby, i niewielu przejrzałoby tę
sofistykę. Ale Bóg by o tym wiedział i my sami; a wierzymy, że jest tak samo
niebezpiecznie zwodzić samego siebie, jak zwodzić innych. Radzimy wszystkim,
aby mieli się szczególnie na baczności przed zwodzeniem samego siebie w
podejściu do Słowa Bożego (2 Kor. 4:2).
*
* *
Można
by powiedzieć o wiele więcej w ramach krytyki poglądów przedstawionych przez
panów Tottena i Dimbleby'a – ich błędnego stosowania i przeinaczania każdej
proroczej daty, jaką próbują się posługiwać, ich oczekiwania nadejściaczłowieka Antychrysta
itp., itd., ale my powstrzymujemy się dla dwóch powodów: (1) Ponieważ ci,
którzy widzą, że ich główne dowody (?) i argumenty są niedorzecznościami, i bez
tego wiedzą, że także w innych sprawach nie należy ufaćtwierdzeniom takich
nauczycieli; (2) Ponieważ nasi czytelnicy już mają to, co jak wierzymy, jest
biblijną interpretacją różnych proroczych okresów, i pełną analizę Antychrysta
w „Wykładach Pisma Świętego”.
*
* *
Dla
dobra niektórych zwracamy uwagę, że „proroczy rok” o długości 360 dni, używany
jako symbolizujący 360 lat, jest arbitralnym ustaleniem, szczególnym ze względu
na zamierzony użytek symboliczny. Nie jest on ani rokiem księżycowym, złożonym
z 354? dnia, ani też rokiem słonecznym składającym się z 365 1/4 dnia.
Wypełnienie jakiegoś proroczego roku oznaczałoby 360 aktualnych, czyli
słonecznych, lat w powszechnej rachubie.
W.T. R-1978a-1896r