<< Wstecz |
Wybrano: R-5252 a, z 1913 roku. |
Zmień język na
| |
| | |
Boża ocena odmienna od światowej
Drogi
bracie Russell, prosiłbym Cię o wyrażenie opinii na temat poprawności myśli
opublikowanej na łamach pewnego zaprzyjaźnionego czasopisma:
„Gdy
święty Jezus umarł, to stał się ofiarą [ang. victim] grzechu, który, jak się
wydawało, odniósł chwilowe zwycięstwo. W rzeczywistości nie mógłby On umrzeć,
gdyby nie został Mu przypisany grzech. Należały bowiem do Niego wszystkie
obietnice zdrowia, powodzenia i życia, które wynikały z Zakonu. Obiecane w nim
było: 'Ktobykolwiek te rzeczy czynił, przez nie żyć będzie' (Rzym. 10:5). Stąd
też konieczne było uznanie naszego Pana za grzesznika, by mógł umrzeć za lud. Z
tego powodu nie uważamy, by członkowie Kościoła mogli umrzeć, chyba że tak jak
On zostaną poczytani za grzeszników”.
Mam
świadomość, że Pan Jezus nie umierałby (w powyższej publikacji jest
napisane, że „nie mógłby umrzeć”), gdyby nie istniał grzech, za który
trzeba było dokonać zadośćuczynienia. Jeśliby jednak Pan umarł w taki sposób,
jak to powyżej opisano, to byłaby to śmierć za karę, a nie w znaczeniu ofiary.
Czy mógł umrzeć na obydwa sposoby – za karę i jako ofiara? Wydaje mi się, że
nie. Jeśli Pan Jezus umarłby za karę, to moim zdaniem nie mógłby wejść w
posiadanie praw do życia, które zostały Mu przecież powierzone, by mógł ich
udzielić czy to Kościołowi, czy światu...
Z
niecierpliwością będę oczekiwał na Twoją odpowiedź, bo jeśli zacytowana powyżej
wypowiedź jest poprawna, będzie to oznaczało, że popełniałem poważny błąd w
zrozumieniu zarówno Pisma Świętego, jak i tomów „Wykładów Pisma Świętego”.
Twój
miłujący brat w naszym drogim Odkupicielu
W. W. M – Virginia
ODPOWIEDŹ
WYDAWCY
Drogi
bracie M___
Jest
mi bardzo przyjemnie obserwować, jak uważnie prowadzisz swoje rozważania nad
Pismem Świętym. Jest to lekcja, której wszyscy drodzy przyjaciele w Prawdzie
powinni się uczyć, by nie akceptować bezwarunkowo każdego poglądu, który przeczytają,
a nawet który wygłaszają pielgrzymi. Zasada ta obowiązuje też oczywiście w
odniesieniu do tego, co my sami prezentujemy, czy to ustnie, czy w druku.
Wszystko, co otrzymujemy jako duchowy pokarm, powinno być najpierw dokładnie
rozdrobnione, zanim zostanie przyswojone. Mamy wielkie zaufanie do wszystkich
naszych drogich braci, którzy są zaangażowani w służbie pielgrzymiej. Mimo
wszystko jednak nie możemy przyjmować odpowiedzialności za każdą ich wypowiedź.
Wierzymy w absolutną szczerość ich intencji, jednak doskonałość może zostać
osiągnięta dopiero za zasłoną. Teraz przechodzimy do pytania.
Nie
możemy się w pełni zgodzić z przytoczonym powyżej sformułowaniem. Wszyscy
członkowie Kościoła umierają jako ofiary [ang. victim] grzechu w tym
znaczeniu, że grzech i śmierć bywają niekiedy personifikowane w Biblii.
Grzech pobudza wszystkich tych, którzy sprzeciwiają się Prawdzie i prześladują
Pana oraz Jego poświęconych naśladowców.
Nie
podzielamy jednak poglądu, że śmierć naszego Pana miałaby mieć znaczenie kary.
Jest jeden werset, który mógłby być przytoczony jako argument przemawiający za
taką myślą, a mianowicie słowa: „On tego, który nie znał grzechu, za nas
grzechem uczynił” (2 Kor. 5:21). Zapis ten rozumiemy jednak w taki sposób, że
nasz Pan, który nie znał grzechu, został uczyniony ofiarą za grzech [podkr.
tłumacza] za nas złożoną. Pamiętamy także werset Pisma Świętego, który zawiera
następujące oświadczenie: „A jako Mojżesz węża na puszczy wywyższył, tak musi
być wywyższony Syn człowieczy” (Jan 3:14). Wąż jest rzeczywiście symbolem
grzechu. Możemy jednak uznać tylko jeden sposób rozumowania, który pozwala
zobrazować naszego Pana pod postacią węża – a mianowicie, że przeszedł On
wszystkie doświadczenia, których doznanie wymagane było od grzesznika. Cierpiał
w taki sposób, jakby był grzesznikiem, a zarazem i za grzeszników, będąc
poddany takiej karze, jaka byłaby wymagana dla grzeszników. Chociaż jednak w
oczach ludzi był On złoczyńcą i grzesznikiem, to Jego prawdziwi
naśladowcy, a także Jego Ojciec, widzieli w Nim coś całkowicie przeciwnego.
Stwierdził
to dobitnie sam Jezus – złożył On, albo też oddał, swe życie, ponieważ w ten
sposób mógł najlepiej usłużyć zamierzeniom Ojca. Nie stracił życia. Nie
umarł też pod potępieniem jako grzesznik. Jego życie nie zostało Mu też odebrane.
Ani Żydzi, ani Rzymianie nie pozbawili Go życia wbrew Jego przyzwoleniu.
Złożył je sam z siebie. Gdyby umarł jako grzesznik w oczach Boga, będąc
obciążony przypisanym Mu przez Ojca grzechem, nie miałby czego oddać dla
odkupienia Adama i jego rodu – nie byłby w stanie spełnić roli odnowiciela w
czasach restytucji.
Twierdzimy,
że jedynym właściwym spojrzeniem na śmierć Pana jest uznanie, że była ona
manifestacją Jego bezwzględnego posłuszeństwa względem woli Ojca. To
krańcowe posłuszeństwo zostało nagrodzone boską naturą i chwalebnym
wywyższeniem poprzez Jego zmartwychwstanie. Ten zmartwychwstały, pełen chwały
Odkupiciel nie zaspokoił sprawiedliwości, nie zapłacił za nikogo, dopóki nie
wstąpił do nieba. Wtedy dopiero przypisał swoją zasługę wszystkim tym, którzy w
ciągu obecnego wieku przyjmowali Ojcowskie powołanie i pociągnięcie, by stawać
się członkami Ciała Chrystusa. Każdemu z nich przydzielił On tyle ze
swojej zasługi, ile potrzebne było, aby wyrównać niedostatki ich ciał, by
mogli, tak jak On, złożyć Bogu ofiarę świętą i przyjemną, a przez to mogli być
spłodzeni do natury duchowej.
Dopiero
później ziemskie życie naszego Pana, które nie zostało ani stracone, ani
odebrane, będzie oddane za Izrael i za świat, gładząc „grzechy wszystkich ludzi”
i zapewniając Mu tron pośrednika Wieku Tysiąclecia, by mógł błogosławić
Izraelowi jako jego Pośrednik, a także wszystkim narodom ziemi poprzez Izrael,
pod izraelskim Nowym Przymierzem prawa.
Odnotowuję
także Twoje drugie pytanie dotyczące naszego stwierdzenia z „The Watch Tower” z
1 marca 1910, gdzie na stronie 88 w drugiej szpalcie [zob. ostatni akapit
artykułu R-4574 „Usprawiedliwienie przez wiarę i aktualne”, Straż 1/1980, str.
8] stwierdzamy, że „krótki czas” dla Szatana nastąpi po tym, jak Mesjasz odda
już Królestwo Ojcu. Prawdą jest, że kilka lat temu nie mieliśmy tak jasnego i
określonego poglądu na ten temat jak obecnie. W rzeczywistości jednak wielki
Pośrednik będzie przez cały Wiek Tysiąclecia „wytracał spośród ludu”
wszystkich, którzy nie okażą Mu posłuszeństwa. Wobec tego, podczas
przekazywania Jego Królestwa oraz zwalniania urzędu Pośrednika ludzki świat
będzie już doskonały. Pośrednik nie będzie już stał między Bogiem i
człowiekiem, a przeprowadzany przez Boga sprawdzian doświadczy, na ile szczera
jest wierność ludzi. Nielojalni spotkają się z karą: „Spadł z nieba ogień i
pochłonął ich” [Obj. 20:9 NB]. Wynika stąd, że to Boża sprawiedliwość
przeprowadza ten sprawdzian i wymierza karę. Nie byłoby to możliwe w czasie
królowania Pośrednika. Rozumiemy jednak, że Pan będzie przedstawicielem Ojca, mającym związek z owym okazaniem Bożej sprawiedliwości, które nastąpi po
zakończeniu Jego działalności jako Pośrednika. W podobny sposób był On też przedstawicielem i rzecznikiem Ojca, zanim przybył na świat, by stać się naszym Odkupicielem.
Próba
nastąpi po tysiącletnim królowaniu Chrystusa, na końcu którego odda On
Królestwo Bogu, swemu Ojcu. Stąd też uwolnienie Szatana i wypróbowanie
doskonałego rodzaju ludzkiego będzie skutkiem ponownego oddania ich w ręce
absolutnej sprawiedliwości, w przeciwieństwie do ich poprzedniego stanu, w
którym przez tysiąc lat dzięki Pośrednikowi znajdowali się pod ochroną
miłosierdzia. Ów sąd, czy też sprawdzian, będzie zatem przeprowadzony przez
Ojca, przez Jego sprawiedliwość, podobnie jak sprawdzian, któremu na początku
został poddany ojciec Adam.
Mimo
to jednak jest napisane, że wszystkie rzeczy i tak pochodzą od Ojca i
dzieją się przez Syna. Powinniśmy więc rozumieć, że chwalebny Syn Boży
będzie aktywnym przedstawicielem Ojca również w czasie tego aspektu sądu, tak
samo jak w innych sprawach. Sąd ten zostanie jednak przeprowadzony przez Ojca albo dokładniej – przez Jego sprawiedliwość, gdyż pośredniczące
Królestwo Syna będzie już wtedy zakończone.
Straż 2/2013; W.T. R-5252a-1913r