<< Wstecz |
Wybrano: R-5025 a, z 1912 roku. |
Zmień język na
| |
| | |
Jezus nie jest już dłużej ciałem
„Jakoż wzbudzeni będą umarli i w jakim ciele wychodzą?” – 1 Kor.
15:35
W
majowym wydaniu niniejszego Pisma, roczniku 1951, w artykule: „Czemu Chrystus
zmartwychwstał?” omawiana była doktryna o zmartwychwstaniu. Na podstawie słów
Apostoła Pawła wykazane było, iż gdyby nie Boska obietnica o zmartwychwstaniu, ci,
którzy umarli, zginęliby na zawsze, podobnie jak nieme stworzenia. Zauważyliśmy
przy tym zapewnienie Apostoła, że Chrystus powstał od umarłych i stał się
pierwiastkiem (pierwszym owocem, pierwowzorem) tych, którzy zasnęli snem
śmierci.
To
prawda, że jeszcze przed zmartwychwstaniem Jezusa, niektórzy, na przykład
Łazarz, Jego przyjaciel, córka Jaira i syn wdowy z Nain byli chwilowo
wskrzeszeni, lecz żadne z tych wydarzeń nie było zmartwychwstaniem, ponieważ
jest powiedziane, że to Chrystus jest pierwiastkiem, czyli pierwszym, który
zmartwychwstał w zupełnym znaczeniu tego słowa. Rozbudzenie tamtych było tylko
chwilowe, gdyż wkrótce znowu zasnęli w śmierci. Nie dostąpili oni
zmartwychwstania – anastasis – nie byli podniesieni do doskonałości żywota,
jakie jest zapewnione Adamowi i całemu jego potomstwu, przez okupowe dzieło
Chrystusa Pana, i na warunkach Nowego Przymierza.
W
powyżej wspomnianym artykule było też wykazane, na podstawie Pisma Świętego, że
zmartwychwstanie nie jest obiecane dla ciała, ale dla duszy, a także, iż dusza
naszego Pana poszła do szeolu, hadesu, czyli do stanu śmierci, i że tę duszę
Bóg trzeciego dnia wzbudził od umarłych. Zauważyliśmy również, w jaką trudność
popadło chrześcijaństwo przez przyjęcie tej niebiblijnej teorii, że zmartwychwstać
ma ciało. Będziemy teraz dalej badać tę sprawę, aby spostrzec jeszcze inne
komplikacje, w jakie ten błąd wprowadził wierzących w Chrystusa, szczególnie co
do Jego własnego zmartwychwstania.
Powszechną
myślą chrześcijan, co do śmierci Chrystusa i Jego zmartwychwstania, jest, że
kiedy On umarł, to właściwie nie umarł, ponieważ Jego główna istota, czyli
dusza, umrzeć nie mogła. Niektórzy więc mniemają, że gdy na krzyżu Jezus jakoby
umarł, Jego dusza poszła do nieba; inni zaś mówią, że do piekła czy do jakiejś
otchłani, a trzeciego dnia powróciła do tego ukrzyżowanego, pogrzebanego ciała
i przybrała się w nie ponownie. Według tych ludzi, czterdzieści dni później
Jezus z tym samym ciałem wstąpił do nieba i pozostanie w tym ciele na wieki – z
ranami na rękach i nogach, z cierniową koroną na głowie itd. Co za straszna
myśl! Dziwnym jest, że moglibyśmy być zwiedzeni tak nierozsądną i niebiblijną
teorią! Niektórzy starają się domyślać, że ciało Chrystusa Pana jest chwalebne,
że lśni się chwalebnym blaskiem, co znaczyłoby, że blask ten czyni Jego rany
jeszcze bardziej widoczne.
NIEDORZECZNOŚĆ
TEORII ŚREDNIOWIECZNYCH
Nasi
przyjaciele metodyści nie zmienili jeszcze swego poglądu na tę sprawę. Mówi on:
„Wstąpił na niebiosa, zabrawszy swe ciało i wszystko z nim złączone, i usiadł
po prawicy Bożej”. To średniowieczne orzeczenie przyznaje, że ziemskie ciało
nie należało do Niego, ale że On, Jezus, dusza, czyli rzeczywista istota, wziął
to ciało ze Sobą, jakby bagaż. Oświadczenie „i wszystko z nim złączone”
stosowałoby się prawdopodobnie do sandałów, laski i takich szat, których
żołnierze nie podzielili między siebie – jeżeli w ogóle Jezus miał jakieś inne
szaty. Cokolwiek ma oznaczać to zdanie, trzeba przyznać, że nasi drodzy
przyjaciele metodyści chcieli się upewnić, że nic po Nim nie pozostało.
Wszystko
to ma związek z teorią, że świętobliwi ludzie idą do nieba, a później, w sądnym
dniu, mają powrócić, aby zabrać swe ciała „i wszystko, co z tymi ciałami jest
lub było złączone”, czyli ponownie będą musieli przyjąć na siebie różne
cielesne ułomności i ograniczenia, których pozbyli się wieki temu. Jak wiele
kufrów „rzeczy złączonych z ciałem” niektórzy zabiorą i jaka różnorodność tych
rzeczy będzie u innych, artykuły wiary nie tłumaczą. Nie podają też szczegółów
co do odzieży i innych rzeczy zużytych w międzyczasie. No, ale dosyć tego;
niech to pomoże nam w rozeznaniu niedorzeczności tych teorii średniowiecznych –
niechaj pobudzi nas do poważnego myślenia i badania Pisma Świętego w tym tak
ważnym i ciekawym przedmiocie.
CO MÓWI
O TYM PISMO ŚWIĘTE?
Biblijne
przedstawienie tej sprawy jest w zupełności mądre i harmonijne. Święty Paweł
wskazuje, że „jest ciało cielesne i jest ciało duchowe”. Nie miał przez to na
myśli, nie mówił, że ciało duchowe jest uwielbionym, chwalebnym lub uduchowionym
ludzkim ciałem. Wprost przeciwnie, stwierdza on w innym miejscu wyraźnie i
stanowczo, że ciało i krew nie może odziedziczyć Królestwa Bożego – bez względu
na to, jak chwalebnym to ciało mogłoby się stać. Istota ludzka różni się od
duchowej tak dalece, że, jak powiedział Apostoł Jan: „Jeszcze się nie objawiło,
czym będziemy” po naszej przemianie po zmartwychwstaniu; a Pismo Święte nawet
nie próbuje nam tego wyjaśniać.
Biblia
oświadcza tylko tyle, że jak nosiliśmy wyobrażenie ziemskiego człowieka, tj.
Adama, tak przy zmartwychwstaniu, gdy dostąpimy chwalebnej przemiany,
przypodobani, czyli podobni będziemy obrazowi wtórego Adama – uwielbionemu
Chrystusowi. Będziemy Mu podobni i ujrzymy Go takim, jakim On jest. Należy
jednak zauważyć, że abyśmy mogli ujrzeć Go takim, jakim On jest, musimy być
przemienieni ze stanu ciała i krwi do stanu duchowego. Dowodzi to również tego,
że i Pan nasz, Jezus, nie jest już więcej ciałem, czyli człowiekiem cielesnym,
jakim był – „za dni ciała Swego” (Żyd. 5:7).
RÓŻNICA
POMIĘDZY CIAŁEM NIEBIESKIM, A ZIEMSKIM
Nasz
tekst zwraca uwagę na różnicę między ciałami niebiańskimi, a ziemskimi, i
wskazuje, że różnią się one w chwale. Mamy też powiedziane, że pierwszy Adam
był stworzony jako dusza żyjąca, istota ludzka; gdy zaś Odkupiciel uniżył się i
przyjął ziemską naturę, „dla ucierpienia śmierci”, i przez to stał się wtórym
Adamem, Panem Niebiańskim. Wykazana jest w ten sposób wielka różnica pomiędzy
wtórym, a pierwszym Adamem – pierwszy był ziemski, drugi zaś niebiański. Jak teraz
nosimy wyobrażenie ziemskiego człowieka, tak w przyszłości, o ile okażemy się
wiernymi, nosić będziemy wyobrażenie niebiańskiego, czyli naszego Pana, wtórego
Adama, po dostąpieniu przemiany przy zmartwychwstaniu.
Święty
Paweł przytacza ilustrację, że, jak wiemy, jest wiele organizmów na ziemskim,
czyli cielesnym poziomie – inne jest ciało ludzkie, inne zwierzęce, inne
ptasie, a jeszcze inne rybie – lecz bez względu na to, jak te organizmy różnią
się od siebie, wszystkie są ziemskie. Podobnie jest na poziomie duchowym,
czyli, że i tam istnieje rozmaitość organizmów, lecz wszystkie są duchowe.
Nasz
Niebieski Ojciec jest Głową, czyli Tą Główną Istotą – „Bóg jest duchem”.
Cherubinowie, serafinowie i niższej rangi aniołowie, wszyscy są również
jednostkami duchowymi. Nasz Odkupiciel Chrystus Jezus, po dokonaniu Swego
dzieła ofiarniczego, jakie było Jemu wyznaczone, został wzbudzony i wywyższony
do stanu duchowego – wysoko ponad aniołów, moce i wszelkie zastępy duchowe i
stał się następnym po Ojcu. Czytamy o nim, że „Pan jest tym Duchem”, a także,
iż Chrystus „umartwiony (uśmiercony) był ciałem, ale ożywiony (wzbudzony od
umarłych) duchem” – 2 Kor. 3:17, 1 Piotra 3:18.
Im
więcej zastanawiamy się nad tym zagadnieniem, tym niedorzeczniejsze stają się
niebiblijne poglądy wyznawane w przeszłych, ciemnych wiekach. Na przykład,
Pismo Święte wyraźnie mówi, że nasz Odkupiciel, Jezus Chrystus, zanim stał się
człowiekiem, był istotą duchową – „Jednorodzonym u Ojca, pełnym łaski i
prawdy”. Jego opuszczenie stanu duchowego i stanie się człowiekiem, jest w
Biblii określone jako wielkie poniżenie, upokorzenie. Czy więc rozumnym jest
wnioskować, że Ojciec Niebieski na wielki pozostawi Jezusa w tym stanie
upokorzenia, nawet po dokonaniu zamierzonego celu? Na pewno tego nie uczyni!
Pismo
Święte mówi, dlaczego Jezus uniżył Samego Siebie do natury ludzkiej – „mało
mniejszej od aniołów”. Przyjął ten stan poniżenia, ponieważ człowiek zgrzeszył,
a według prawa sprawiedliwości, odkupiciel musi być takiej samej natury jakiej
jest ten, którego chciałby odkupić. Prawo takie wystawił Sam Bóg, kiedy w
zakonie powiedział: „Oko za oko, ząb za ząb, życie za życie”. Toteż śmierć
anioła lub naszego Pana w Jego stanie przedludzkim, nie mogłaby zapłacić kary
nałożonej na człowieka, ani uwolnić potępionej rasy ludzkiej. Stąd czytamy:
„Aleś Mi ciało sposobił”, „dla ucierpienia śmierci” – Żyd. 10:5, 2:9.
BÓG
NADER GO WYWYŻSZYŁ
Nikt
nie zaprzeczy, że powyższe Pisma stosują się wyłącznie do doświadczeń naszego
Pana, ponoszonych wtedy, gdy On „będąc bogatym, stał się ubogim dla nas, abyśmy
ubóstwem Jego mogli być ubogaceni”. Byłoby wprost nie do pomyślenia, aby Ojciec
Niebieski ułożył taki plan, by ten wierny Odkupiciel, dokonawszy tak ważnego
dzieła wykupienia ludzkości, Sam musiał na wieki pozostawać w stanie ubóstwa i
poniżenia, na poziomie niższym od aniołów, podczas gdy Kościół byłby ubogacony
i wyniesiony do stanu duchowego „wysoko ponad aniołów” – aż do „uczestnictwa w
Boskiej naturze” – 2 Piotra 1:4.
Wprost
przeciwnie, ten sam apostoł, który mówi o poniżeniu naszego Pana, prowadzi tę
sprawę do końca dodając, że za tę wierność „aż do śmierci i to do śmierci
krzyżowej” człowieka Jezusa Chrystusa, Bóg nie pozostawił Go na tym niższym
poziomie, ale „nader Go wywyższył i dał Mu imię ponad wszelkie imię” (Filip.
2:5-11). Harmonizuje to również ze słowami, jakie Pan Jezus wypowiedział w
modlitwie do Swego Ojca. Ojciec Niebieski wystawił przed Jezusem radość –
radość współdziałania z Nim, podniesienia i ubłogosławienia ludzkości, a także
radość wywyższenia, jako specjalną nagrodę za posłuszeństwo.
Jednakowoż
Odkupiciel, jakby pomijając obietnicę większej chwały i nagrody za
posłuszeństwo, modlił się do Ojca takimi słowy: „Ojcze, uwielbij Mię u Siebie
Samego tą chwałą, którąm miał u Ciebie, pierwej niżeli świat był” (Ew. Jana
17:5). Jego modlitwą nie było: Pamiętaj Ojcze, żeś obiecał mię wywyższyć do
większej chwały! Nie, On byłby w zupełności zadowolony, gdyby po przysłużeniu
się Ojcu w przeprowadzeniu Jego zamysłu, powrócił tylko do tej samej chwały, w
jakiej był, zanim stał się ubogim i przyjął naturę ludzką. A co powiedział
Ojciec w odpowiedzi na tę pokorną prośbę Jezusa? Pamiętamy słowa Samego Boga:
„Uwielbiłem i jeszcze uwielbię”, więcej – myślą tego jest, że Jezus miał być
uwielbiony do chwały większej niż tej, jaką miał, zanim stał się ciałem.
NIEPOŚWIĘCENI
NIE MOGĄ POJĄĆ SPRAW DUCHOWYCH
W
związku z tą sprawą powstają dwie trudności: jedna może być wytłumaczona,
drugiej nie można wyjaśnić. Niewyjaśniona trudność powstaje, gdy człowiek
zmysłowy (myślący cieleśnie) podejmuje się zgłębić ten temat własnym rozumem.
Taki dochodzi do wniosku, że ta sprawa, jak i kilka innych wspomnianych w
Słowie Bożym, są niemożliwe do zrozumienia. Święty Paweł tłumaczy to tak:
„Człowiek cielesny nie pojmuje tych rzeczy, które są Ducha Bożego (...) i nie
może ich poznać, przeto iż duchowo bywają rozsądzane”. Apostoł mówi dalej, że
wszyscy ludzie są cielesnymi, z wyjątkiem tych, którzy zostali spłodzeni z
Ducha Świętego. Wszyscy ludzie cieleśni otrzymają, przy ich powstaniu od
umarłych, ciała ziemskie, czyli ludzkie; gdy zaś duchowi, czyli ci, którzy są
Nowym Stworzeniem w Chrystusie, otrzymają ciała duchowe. Apostoł wyjaśnia to w
kontekście – zob. 1 Kor. 15:36-50.
Ci
więc z naszych czytelników, którzy dotąd nie przyjęli Chrystusa, nie poświęcili
się, aby być Jego uczniami i kroczyć Jego śladami, powinni wiedzieć, że nie są
spłodzeni z Ducha Świętego (ponieważ tylko na tych warunkach ktoś może doznać
duchowego spłodzenia i oświecenia). Takich prosimy, by rozważyli to, co w tym względzie
mówimy lub piszemy, i aby tymczasowo trzymali się tego, o ile zechcą, aż do
takiego czasu, gdy w Boskiej opatrzności zostaną oświeceni Duchem Świętym i
przez to będą zdolnymi do zrozumienia głębszych rzeczy duchowych.
Jeszcze
inni, którzy mają pewne trudności w tym przedmiocie, to tacy, którzy chociaż są
spłodzeni z Ducha, to zostali zamąceni w swoim rozumowaniu artykułem wiary o
zmartwychwstaniu ciał. Trudno jest oduczyć się starych błędów. Gdy zwiedzaliśmy
kraje pogańskie, pomyśleliśmy sobie: Nam, chrześcijanom, jest tak samo trudno
wyzbyć się starych błędów, jak tym poganom wyzbyć się ich zabobonów.
ZMARTWYCHWSTAŁY
JEZUS UKAZYWAŁ SIĘ I ZNIKAŁ
Przechodząc
do sprawy: co właściwie ma zmartwychwstać, spostrzegamy, że nasz Pan po swoim
zmartwychwstaniu ukazał się uczniom w ciele ludzkim i pokazał im znaki od
gwoździ na Swoich rękach i od włóczni w Swym boku. Prawdopodobnie jednak
przeoczamy fakt, że w taki sposób ukazał się tylko dwa razy i zawsze na krótką
chwilę. Jego inne ukazania się, których w owych czterdziestu dniach było sześć
lub siedem, były również krótkie. Następowały w różnych ciałach – raz jako
ogrodnik, innym razem jako podróżny, to znów jako nieznajomy na brzegu jeziora,
a Saulowi z Tarsu jako istota duchowa, w chwalebnym blasku, „jaśniejszym od
słońca w południe”. Nie uwzględniliśmy także faktu, że wszystkie ukazania się
naszego Pana razem, nie trwałyby może nawet czterech godzin, w ciągu tych
czterdziestu dni, kiedy to Pan pozostawał z uczniami, od czasu Swego
zmartwychwstania aż do wniebowstąpienia. Szczegóły tego pominęliśmy, ponieważ
nie byliśmy dość krytycznymi badaczami Pisma Świętego i nie stawialiśmy sobie
pytania: Czemu właściwie ta sprawa tak się miała?
Obecnie
wiemy, dlaczego nasz Pan postępował w taki sposób. Jego uczniowie byli wtedy
ludźmi cielesnymi i jako tacy nie byli w stanie zrozumieć ani ocenić rzeczy
duchowych. Co więcej, nie mogli oni otrzymać Ducha Świętego, dokąd Jezus nie
wstąpił na wysokość i nie okazał się przed obliczem Ojca za Swój Kościół,
dokonując zadośćuczynienia za ich grzechy, aby mogli oni stać się wraz z Nim
przyjemnymi ofiarnikami. Gdyby Jezus nie pozostawał z uczniami w tych
czterdziestu dniach, czyli gdyby wstąpił do nieba zaraz po Swoim
zmartwychwstaniu, to uczniowie byliby rozczarowani i zakłopotani, nie mieliby
żadnej pewności co do Jego zmartwychwstania. Nie możliwym byłoby dla nich iść
do ludu i głosić, że Chrystus powstał od umarłych, ponieważ nie mieliby w tym
względzie żadnych dowodów.
Nawet
gdyby Jezus ukazał się uczniom tak, jak okazał się Pawłowi, czyli w światłości
jaśniejszej od słońca, to jeszcze nie byłoby to przekonywującym i dostatecznym.
Mogliby powiedzieć: Było to jakieś fenomenalne zjawisko, lecz jak możemy to
połączyć z życiem i śmiercią Jezusa? Inaczej było z Saulem z Tarsu – on potrzebował
czegoś takiego, co zupełnie otrzeźwiłoby i nauczyło tak jego samego, jak i
innych dzięki niemu, że Pan Jezus po Swoim zmartwychwstaniu nie był już więcej
człowiekiem, ale duchem. Ponadto, niektórzy uczniowie Pana, którzy już Go znali
i wierzyli w Niego, mogli jeszcze więcej pouczyć Pawła i utwierdzić go w tej
prawdzie, że Jezus powstał od umarłych, i że wstąpił do nieba.
W
BIBLII NIE MA NIEŚCISŁOŚCI CO DO ZMARTWYCHWSTANIA
Pan
Jezus użył jedyny i rozumny sposób, który mógłby pomóc uczniom zrozumieć, że
nie był On już dłużej umarłym – że zmartwychwstał – i że nie był już więcej
człowiekiem, ale chwalebną istotą duchową. Zrozumienie tych dwóch punktów było
im potrzebne i dane jednocześnie.
Nawet
wtedy, gdy Jezus ukazał się w ciele podobnym do tego, w którym był ukrzyżowany,
dostarczył uczniom dowodów, że stał się istotą duchową. Znalazł się w pokoju,
gdy drzwi były szczelnie zamknięte, a po wypowiedzeniu kilku słów znikł z ich
oczu, czego nie mógłby uczynić żaden człowiek i czego również On nigdy nie uczynił
w Swym ziemskim życiu. Apostołowie zrozumieli to – ujawnia się to z argumentów,
jakie w tej sprawie święty Paweł wysuwa w kontekście. W Piśmie Świętym nie ma
nierozsądnych myśli, że Jezus wstąpił do nieba w ludzkim ciele. Znajdują się
one jedynie w artykułach wiary ułożonych później przez ludzi, a także w
śpiewnikach przygotowanych przez osoby dobrze myślące, ale będące w błędzie
naszych przodków, którzy palili na stosach swych bliźnich, gdy ci nie dość
szybko godzili się na takie zrozumienie.
Bóg obiecał
prześwietny dać dzień,
A my widzim, ze zbliża się on,
Chwała tegoż okaże się wnet,
Przez moc Pana z niebiańskich stron.
Zmarli z grobów powstaną w ten dzień:
Żywi zdrowie dostaną też swe.
Całą ludzkość uszczęśliwi tam Pan;
Usuwając im sam wszystko złe.
Straż 04/1953, str. 51; W.T. R-5025a-1912r