<< Wstecz |
Wybrano: R-4937 a, z 1911 roku. |
Zmień język na 
| |
| | |
1912 – Widoki z Wieży – 1912
Kto wie, jakie
doświadczenia czekają nas tuż za progami Nowego Roku! O tak, tak jest lepiej,
lepiej, że przyszłość jest znana tylko naszemu Panu i że wiarą możemy ufać, iż
będzie błogosławił nasze życie oraz udzielał pewnej miary pokoju, który
przewyższa wszelki rozum i którego świat nie może nam ani dać, ani zabrać.
Lepiej jest też, że próby, trudności, ostre kamienie i ciernie wąskiej drogi,
którą kroczymy, są widoczne tylko dla naszego łaskawego Opiekuna, który obiecał
swym wiernym, że wszystkie rzeczy są tak nadzorowane, aby wypracowywały dla
nich najwyższe dobro.
„W rękach Twoich są czasy
moje” [Psalm 31:16] i pragnę, by tam pozostały.
Radując się jednak z tego,
że to Bóg wie, a nie my, co jest przed nami, możemy z pożytkiem dokonać
retrospekcji minionego roku i rozpocząć nowy z dobrymi postanowieniami. Kupcy
mają mądry zwyczaj podsumowywania zapasów i planowania swych działań
gospodarczych na początku każdego roku. My zaś możemy przenieść go na nasze znacznie
ważniejsze sprawy i działania duchowe.
Patrząc wstecz na
przedsięwzięcia 1911 roku, jesteśmy zaskoczeni ich wielkością i zadziwieni, że
pozornie mądrze wydatkowane pieniądze nie przyniosły większych rezultatów pod
względem liczby tych, którzy publicznie wyznają, że oczy ich wyrozumienia
zostały otwarte. Można by oczekiwać, że nasze wspaniałe orędzie łaski Bożej,
świecące jak reflektor elektryczny, powinno było wzbudzić znacznie większe
zainteresowanie niż to, które jest dla nas widoczne. Mielibyśmy prawo
przypuszczać, że tak rozsądne i łaskawe posłannictwo biblijne, które zostało w
znacznym stopniu i szeroko rozpowszechnione w naszych czasach cudownej
inteligencji i ciągle rosnącej wolności od przesądów, powinno było wzbudzić na
świecie zainteresowanie w znacznie większym stopniu, niż to obserwujemy.
Retrospekcja ta przypomina
nam ciągle na nowo jedną i tę samą lekcję, że słyszeć może tylko ten, kto ma
uszy; że liczba ludzi posiadających słyszące uszy musi być w chwili obecnej
stosunkowo mała. Kolejną lekcją jest to, że nasza praca musi mieć szczególne
znaczenie dla tych, którzy wierzą – dla pracowników. Wspaniałe możliwości
otwierają się dla osób usługujących Prawdzie za cenę samopoświęcenia,
stwarzając okazję do wykazania się gorliwością, lojalnością i miłością do Boga,
braci i Prawdy. Trzecią lekcją jest to, że obecne bardzo szerokie
rozpowszechnienie Prawdy w każdym zakątku cywilizowanego świata wiąże się z
ogólnym „zaokrąglaniem” w tym znaczeniu, że ani jeden święty na całym świecie
nie zostanie pozbawiony kontaktu z „teraźniejszą prawdą”, która, jeśli jest on
prawdziwym Izraelitą bez zdrady, musi z pewnością okazać się dla niego
atrakcyjna, a więc przyciągnąć go na ucztę z rzeczy tłustych, którymi niektórzy
z nas cieszą się już od lat. Pamiętajcie słowa Mistrza: „Gdzie jest padlina,
tam zlatują się sępy” – Mat. 24:28 NB.
Rok po roku wzrasta impet i
rozpęd pracy, do tego stopnia, że jak wykazuje raport za 1911 rok, nasze
Stowarzyszenie wydaje obecnie prawie 500 dolarów dziennie na ogłaszanie Dobrej
Nowiny wielkiej radości. To prawda, że suma ta jest niewielka w porównaniu z
rzeczywistą wartością Prawdy w naszych sercach, a tym samym z jej wartością dla
innych, z którymi chcemy dzielić się naszym wielkim błogosławieństwem wiedzy o
Bożej łasce. To prawda, że nasz niedobór z zeszłego roku zgodnie z
przewidywaniami został wyrównany 3 stycznia, ale jak wynika z raportu, od
tamtej pory nasze wydatki cały czas przekraczają przychody, powodując znacznie
poważniejszy deficyt niż kiedykolwiek wcześniej. Nie mamy wątpliwości, że
deficyt zostanie zrównoważony, ale jego wzrost stanowi dla nas ostrzeżenie, że
musimy ograniczać wydatki – że poruszamy się zbyt szybko. Już dawno temu nasze
Stowarzyszenie podjęło decyzję, by działać w oparciu o posiadaną gotówkę, by
uniknąć niebezpieczeństwa niewypłacalności.
Kilka miesięcy temu
zdaliśmy sobie sprawę, że będziemy mieli zaległości, i zaczęliśmy wprowadzać
pewne hamulce. Ale rozpęd był tak wielki i możliwości służby Prawdzie tak
liczne, że trudno było ocenić, kiedy, gdzie i o ile te ograniczenia byłyby
najrozsądniejsze z punktu widzenia sprawy, której służymy. Praca kolporterska
jest samowystarczalna, z wyjątkiem wydawnictw zagranicznych oraz „złych
długów”, które zaciągnęli niektórzy drodzy kolporterzy, nie mogąc później, choć
nie z własnej winy, związać końca z końcem. Nie chcemy też myśleć o
ograniczaniu usług pielgrzymich, które wydają się niezwykle cenne. Wydaje się,
że nasze ograniczenia muszą dotyczyć zaopatrzenia w darmową literaturę.
Zmuszeni też jesteśmy do wycofania się z naszej oferty pomocy w programie
„poszerzania zgromadzeń”, z wyjątkiem zapewnienia darmowej literatury – aż do
czasu zrównoważenia sytuacji finansowej tak, by wydatki nie przekraczały
dochodów. Tymczasem zaś niech naszym hasłem będzie „wierność”, nie tylko w
działaniu, ale także w oszczędzaniu. Jeśli ktoś ma odłożoną literaturę, która
nie znajduje zastosowania, to niech ją przekaże dalej. Zaś wszystkie zamówienia
na darmową literaturę niech nie wykraczają poza to, co może być i co zostanie
wykorzystane wiernie i rozważnie. Być może taka jest właśnie lekcja, której Pan
chce nas nauczyć.
CO ZAPOWIADAJĄ NIEDAWNE
ZAJŚCIA
Domyślamy się, że skutkiem
niedawnych zajść [proces braci McNamara, byłych związkowców, którzy w 1910 r.
dokonali bombowego zamachu na budynek Los Angeles Times] będzie
ściślejszy niż dotąd związek między kapitałem i wszystkimi ludźmi
opowiadającymi się po stronie prawa i porządku. W praktyce będzie to oznaczało
unię kościoła i państwa. Najpierw będzie się oczekiwać, a później żądać, by
wszyscy, którzy nie sympatyzują z bezprawiem, utożsamili się z owym
polityczno-religijnym porządkiem. Jeśli ktoś z jakichkolwiek powodów będzie
pragnął zachować wolność i sprzeciwi się „kościelnictwu”, spotka się co
najmniej z poważnym brakiem zrozumienia, jeśli nie narazi się wręcz na
nienawiść i prześladowanie. W ten sposób czytelnicy niniejszego czasopisma,
choć są najwierniejszymi obrońcami prawa i porządku oraz najbardziej
zdeklarowanymi przeciwnikami wszystkiego, co przypomina anarchię, mogą zostać
zaliczeni do szeregów wrogów prawa i porządku – podobnie i Jezus został
ukrzyżowany między dwoma złoczyńcami.
JAKA WINNA BYĆ NASZA
POSTAWA
Napomnieniem na czasie jest
przede wszystkim lojalność względem Boga i Prawdy, lecz także wielkie
umiarkowanie, miłość i mądrość w okazywaniu każdego przejawu takiej lojalności.
Mimo to, nawet ponosząc ryzyko bycia niezrozumianymi, posłannictwo Królestwa
musi być ogłaszane przez tych, którzy chcieliby być docenieni przez Pana jako
dobrzy żołnierze krzyża i ambasadorzy Boga. Nie zapominajmy jednak o słowach
Mistrza: „Bądźcie tedy roztropni jak węże i niewinni jak gołębice” [Mat.
10:16].
Połączenie różnych
elementów doprowadzi do powszechnych ograniczeń, wywierając wpływ na obecny
porządek społeczny, a ostatecznym tego skutkiem będzie otwarcie wszelkich
zaworów bezpieczeństwa i następnie wielki wybuch anarchii, tak jak to zostało
opisane w tomach „Wykładów Pisma Świętego”. Są tam objaśnione Boże proroctwa,
wedle których obecny Wiek zakończy się czasem „uciśnienia, jakiego nie było,
jako narody poczęły być” [Dan. 12:1]. W tych okolicznościach zostanie
zaprowadzone chwalebne Królestwo Mesjasza.
Ważne były doświadczenia
naszych brytyjskich przyjaciół w związku ze strajkiem pracowników portowych
oraz kolejowych we wrześniu bieżącego roku [1911]. Czytali oni o strajkach w
innych krajach, ale nie śniło im się nawet, by mogło do tego dojść także w
Wielkiej Brytanii. Powszechny zastój w gospodarce, jaki zapanował przez te
kilka dni, otworzył ich oczy na rzeczywistość – gdyby stan ten tylko trochę się
przedłużył, doprowadziłoby to do głodu wśród tysięcy ludzi, tak dzisiaj
zależnych od współczesnych metod dystrybucji żywności i paliwa. Wydaje się, że
mieszkańcy Wielkiej Brytanii zdali sobie sprawę z tego, iż potężny konflikt
między kapitałem a światem pracy jest nieodległy. Robotnicy przechwalają się,
że teraz są bardziej świadomi swej siły niż kiedykolwiek wcześniej i że
następny strajk będzie znacznie potężniejszy niż ten. Kapitaliści zaś mówią:
„Raz na zawsze trzeba ustalić, kto tu jest panem; następnym razem zastosujemy
znacznie ostrzejsze środki”. Owa determinacja po obu stronach sprawi, że
nadchodzący kryzys będzie znacznie poważniejszy. Obydwa stronnictwa będą wołać:
Nie cofniemy się ani na krok! Nie poddamy się! Kolejne demonstracje mogą mieć
miejsce w Niemczech i w USA.
Właściwą postawą dla nas
powinno być trzymanie się blisko Pana przy zachowaniu postawy pokory i
sprawiedliwości względem wszystkich – zawsze szukając pokoju, a nie zwady.
Połowa bochenka jest lepsza od braku chleba. Najgorszy rząd jest lepszy niż
anarchia. Tym, którzy spodziewają się strajków, radzimy, by w miarę możliwości
finansowych i praktycznych, zgromadzili zapasy węgla oraz suchej żywności, jak
choćby owsianka czy suszony groch.
Jednak przedmiotem naszej
szczególnej troski winno być to, by pozostawać w cieniu Wszechmogącego, by
ostać się w Jego miłości i dzięki temu korzystać z zapewnienia, że wszystkie
rzeczy będą nam służyły ku dobremu. A wtedy z sercami pełnymi wiary i radości z
powodu zbliżającego się dnia odkupienia będziemy wykorzystywali każdą
sposobność do propagowania pokoju i pociechy między ludźmi tego świata, z
którymi będziemy mieli kontakt. „Błogosławieni pokój czyniący; albowiem oni
synami Bożymi nazwani będą” [Mat. 5:9]. Przy zakończeniu czasu ucisku klasa
„głupich panien” ma nabyć oleju, otrzymać światło. Powinniśmy więc czuwać, by
potrafić im w tym dopomóc. Wtedy również wielu „światowych” ludzi skłonnych
będzie uznać Prawdę, na którą są obecnie głusi. Być może rok 1912 będzie jednym
z najkorzystniejszych z punktu widzenia możliwości wydawania świadectwa.
Tymczasem jednak nie zapominajmy, że największą odpowiedzialność ponosimy w
związku z naszym własnym przymierzem z Panem – przymierzem ofiary – w którym
musimy mocnym uczynić nasze powołanie i wybór. „Oni będą moją własnością, mówi
Pan Zastępów, w dniu, w którym będę działał, a będę dla nich łaskawy, jak jest
litościwy ojciec dla syna, który jest mu posłuszny” – Mal. 3:17 (BT).
W.T. R-4937a-1911r