<< Wstecz |
Wybrano: R-4894 a, z 1911 roku. |
Zmień język na
| |
| | |
Fundament drugiej świątyni
- EZDR. 3:1-4 – 22 PAŹDZIERNIKA [1911] -
„Wnijdźcież w bramy jego z wysławianiem, a do sieni jego z chwałami” – Psalm 100:4.
Podróż z Babilonu do
Jerozolimy zajmowała około pięciu miesięcy. Ezdrasz i towarzysząca mu niezbyt
liczna grupa pokonali tę odległość w cztery miesiące. Możemy sobie wyobrazić
entuzjazm w tym gronie wygnańców ze wszystkich pokoleń, ludzi w różnym wieku.
Tylko nieliczni, najstarsi z nich widzieli tę ziemię i to miasto w dzieciństwie.
Gdy dotarli na miejsce,
ujrzeli obraz straszliwych zniszczeń. Niszczycielska ręka czasu współdziałała
ze zgubnymi pożarami wznieconymi przez armię Nabuchodonozora przed
siedemdziesięcioma laty. Życie w tym mieście było prawie niemożliwe. Ludność
rozproszona była w okolicy o promieniu około trzydziestu kilometrów. Najpierw
skupiono się na zapewnieniu sobie pewnej wygody, przygotowano miejsca
zamieszkania, przycięto drzewa oliwne i winnice. Jednak wkrótce potem uczucia
religijne pobudziły przybyszy do przygotowania miejsca na składanie formalnych
ofiar wielbiących Boga, którego zaszczyconymi wybrańcami znów mogli się z
rozkoszą poczuć.
Najpierw wzniesiono
ołtarz na wyżynie Góry Moria, przypuszczalnie dokładnie tam, gdzie Abraham
ofiarował swego syna, Izaaka. W tym właśnie miejscu wznosił się ołtarz świątyni
Salomona. Zapoczątkowana została służba Boża, obchodzono Święto Szałasów w
siódmym miesiącu. Na wiosnę byli już gotowi do rozpoczęcia odbudowy świątyni.
Zaczęto od położenia fundamentów. Przy okazji tej usługi można się przekonać, z
jak wielkim entuzjazmem lud przystąpił do wielbienia Boga. A mianowicie, na
okoliczność poświęcenia fundamentów ludzie na przemian krzyczeli i płakali,
wspominając dobroć Bożą i starając się ponownie zastosować do siebie Boże
obietnice.
Przy tej okazji
dowiadujemy się, że niektórzy z tych najstarszych, co pamiętali jeszcze
oryginalną świątynię Salomona, płakali, prawdopodobnie dlatego, że założone
fundamenty były znacznie mniej okazałe niż budowle Salomona.
Wieść o powrocie ludu i o
rozpoczęciu odbudowy świątyni Pańskiej rozeszła się między mieszkańcami
okolicznych krain, których przynajmniej pod pewnymi względami można było uznać
za wrogów Izraela. Teraz jednak zapragnęli oni przyłączyć się do tego dzieła i uczestniczyć
w budowie nowej świątyni. Na tę okoliczność złożyli następujące oświadczenie:
„Będziemy budować z wami, a jako i wy będziemy szukać Boga waszego, gdyżeśmy mu
ofiary czynili ode dni Asarhaddona, króla Assyryjskiego, który nas tu
przywiódł” [Ezdr. 4:2].
Jednak ich uprzejma
propozycja została odrzucona w następujących słowach odpowiedzi: „Nie wam, ale
nam należy budować dom Bogu naszemu; przetoż my sami budować będziemy Panu,
Bogu Izraelskiemu, jako nam rozkazał Cyrus, król Perski” [Ezdr. 4:3]. Ludzie
ci, będąc odtrąceni, starali się opóźniać prace i przeszkadzać budowniczym.
Wynajęli nawet pełnomocników, by starać się o udaremnienie tego projektu
najpierw na dworze króla perskiego, Cyrusa, potem dalej za czasów panowania
jego syna Kambyzesa, aż do czasu objęcia tronu przez króla Dariusza. On to
dopiero zaczął kontynuować pierwotną politykę Cyrusa i udzielił pełnego
poparcia idei kontynuowania prac w Jerozolimie.
CZY OBRANY ZOSTAŁ
WŁAŚCIWY SPOSÓB POSTĘPOWANIA?
Często mówi się, że Żydzi
okazali się w tej sprawie małostkowi i fanatyczni, że powinni byli z radością
przyjąć ofertę pomocy i współpracy ze strony sąsiadów w sprawie wspólnej budowy
świątyni i uczestniczenia w przygotowaniach do wznowienia Bożej służby, że
mogli okazać misyjnego ducha.
My jednak mamy inne
zdanie. Ich postępowanie było całkowicie słuszne, gdy uwzględni się warunki i
zastrzeżenia, na jakich Bóg współpracował z Izraelem. Nie otrzymali oni
polecenia, by czynić Izraelitami wszystkie okoliczne narody. Tylko oni, jako
jedyny naród, zostali wybrani przez Boga, by sprawować służbę i składać ofiary,
które Bóg zarządził przez Mojżesza. Nie mieli oni prawa zmieniać lub poprawiać
Bożych zarządzeń przez wprowadzanie innych ludzi do „wybranego” narodu. Owszem
był pewien sposób, by osoby z zewnątrz, nie Izraelici, mogli stać się Żydami –
zostając „prozelitami bramy”. Jednak w żaden inny sposób, poza tym jednym –
otwartym, publicznym oświadczeniem o pragnieniu poświęcenia się Panu, nie można
było stać się uczestnikiem Bożych obietnic zaoferowanych wyłącznie nasieniu
Abrahama.
Żydzi nadal przestrzegają
tego Boskiego zarządzenia poprzez trzymanie się z dala od innych religii oraz
przez powstrzymywanie się od małżeństw mieszanych z innymi narodami. W ten
sposób Bóg zachował ten lud w oddzieleniu od wszystkich innych. Zdradził nam
także, dlaczego. Bóg ma dla nich wspaniałe miejsce w swym planie. Mają oni
ponownie stać się ludem Bożym, Boskimi przedstawicielami na ziemi. Stanie się
to po zakończeniu wyboru i po uwielbieniu Kościoła na niebiańskim poziomie.
Kościół będzie stanowił duchowe nasienie Abrahama, duchowe Królestwo Boże,
podczas gdy Izraelici utworzą ziemskie nasienie Abrahama i staną się dla świata
ziemskimi przedstawicielami Królestwa Bożego. Te dwa nasienia wspomniane są w
obietnicy danej Abrahamowi: „Rozmnożę nasienie twoje jako gwiazdy niebieskie i
jako piasek, który jest na brzegu morskim” [1 Mojż. 22:17]. Poprzez te dwa
nasienia, duchowe i cielesne, Boże błogosławieństwo w postaci restytucji już
wkrótce, pod panowaniem Mesjasza będzie przez tysiąc lat spływać na całą
ludzkość.
POSTAWA DUCHOWEGO IZRAELA
Taką samą postawę
powinien zająć duchowy Izrael – „kościół Boży święty jest, którym wy jesteście”
[1 Kor. 3:17]. Żaden niepoświęcony kamień z zewnętrz nie powinien znaleźć się w
tej świątyni. Niech świat wznosi sobie swoje budowle. Sam Bóg jest budowniczym
Kościoła, który jest Ciałem Chrystusa, świątynią ducha świętego. Bóg dopuszcza
swoich poświęconych, by dołączyli do Niego w dziele wznoszenia owej świątyni.
Jak oświadcza św. Paweł, święci pod kierownictwem ducha świętego mają „budować
się na najświętszej wierze” (Judy 1:20). Przy tej wielkiej Bożej pracy, która
się obecnie wykonuje, nie ma absolutnie żadnego miejsca dla światowych
pracowników.
Niedokładne
przestrzeganie tych reguł powoduje nieobliczalne szkody. Synowie tego świata i
dzieci Królestwa Bożego nazbyt często łączą się według sposobu ukazanego w
naszym rozważaniu. Skutkiem jest zawsze wprowadzanie światowości i udzielanie
światowemu duchowi pewnej kontroli nad sprawami duchowymi, o których nie może
on mieć żadnego pojęcia: „ Ale cielesny człowiek nie pojmuje tych rzeczy, które
są Ducha Bożego; (...) nie może ich poznać, przeto iż duchownie bywają
rozsądzone” – 1 Kor. 2:14.
Straż 4/11 W.T. R-4894a-1911r