<< Wstecz |
Wybrano: R-573 d, z 1884 roku. |
Zmień język na 
| |
| | |
On niemoce nasze wziął na siebie i choroby nasze poniósł
Ewangelia wg Mateusza 8:17
Ponieważ
w licznych wersetach Pisma Świętego powtarza się myśl, że Jezus był wolny od grzechu tak osobistego, jak i odziedziczonego, że „nie znał grzechu” (2 Kor.
5:21), że nie znaleziono w Nim „niczego, czym by na śmierć zasłużył” (Łuk. 23:22) itd., niektórzy zastanawiają się, jak te powyższe twierdzenia
można rozumnie pogodzić z innymi zapisami oraz z faktami z życia Jezusa.
Dobrze
wiemy, że śmierć i wszystkie towarzyszące jej stany bólu i smutku to
bezpośredni rezultat grzechu i jeśliby ktoś był rzeczywiście wolny od grzechu,
byłby również wolny od kary za grzech, którą jest śmierć. Wiemy, że to samo
prawo, które karze śmiercią za nieposłuszeństwo, gwarantuje również życie na
warunkach posłuszeństwa (Rzym. 10:5; Gal. 3:12). Stąd też powstaje nie
pozbawione sensu pytanie: Jeśli dziecko Marii nie zgrzeszyło i nie otrzymało
niedoskonałego i potępionego w Adamie życia z ziemskiego ojca, lecz bez
naruszenia doskonałości i bez potępienia jego życie zostało przeniesione z
jego poprzedniego stanu, to czy mogłoby ono narodzić się jako niedoskonała,
obciążona wadami, poddana bólom i podlegająca śmierci istota ludzka?
Odpowiadamy przecząco. Tak być nie mogło. Jeśliby Jezus był zrodzony w
niedoskonałości, niewątpliwie mogłoby to stanowić dla nas dowód, że albo On
miał grzech i był poddany mocy śmierci z powodu posiadanego grzechu,
albo że Boże prawo zostało pogwałcone i że będąc niewinnym, zmuszony był
cierpieć karę jako winowajca. Ponieważ każdy z tych poglądów zaprzeczałby
charakterowi i Słowu Bożemu, dlatego oba odrzucamy jako błędne.
Będąc
wolny od wszelkiego grzechu, Jezus był tak samo wolny od
wszelkiej kary lub zapłaty za grzech. Jeśli byłoby inaczej, nie mógłby On oddać
siebie samego jako okupu – równoważnej ceny – za grzech pierwszego Adama
i za wynikające z niego następstwa. Jeśli przychodząc na świat, Jezus
znajdowałby się pod potępieniem śmierci, nie posiadałby życia, które
mógłby złożyć za nasze, jako cenę naszego odkupienia. Aby stać się możliwą do
przyjęcia przez Boga ofiarą, musiał być (jak to jest pokazane w figurach)
„Barankiem niewinnym i nieskalanym” (1 Piotra 1:19). „Baranek Boży, który
gładzi grzech świata” (Jan 1:29) był bez winy i dlatego okazał się miłą Bogu ofiarą.
Nie należy też zapominać, że ofiara ta nie została dokonana przy zmianie
duchowej natury na ziemską, lecz później, gdy stał się On mężczyzną – „Aleś
ciało dla mnie przysposobił” dla ucierpienia śmierci (Hebr. 10:5). Stąd więc
dla wszystkich powinno być jasne, że w żadnym sensie Jezus nie podlegał
śmierci, dopóki nie ofiarował siebie – jeden człowiek za ludzi (1 Kor.
15:21) i dopóki nie okazał się „posłusznym aż do śmierci, i to do
śmierci krzyżowej” (Filip. 2:8).
Niewątpliwie,
pragnienie złożenia z siebie ofiary, aby tym sposobem odkupić ludzkość, tkwiło
w umyśle młodego Jezusa na długo przed osiągnięciem przez Niego męskiej
dojrzałości, gdy w symbolu chrztu przedstawił siebie jako ofiarę gotową na
śmierć. W myśl prawa Zakonu nie mógł On jednak dokonać tego wcześniej, zanim
nie doszedł do wieku trzydziestu lat, chociaż przez cały ciąg tych
trzydziestu lat dochodził do pełni męskiej dojrzałości. Jako pełnoletni
mężczyzna, „stał się [przez poświęcenie] posłuszny aż do śmierci” i
starał się postępować w taki sposób, aby wyczerpać i zużyć swoje doskonałe
życie.
Jeśli
takie rozumienie jest poprawne i oparte na Biblii, to dowodzi ono, że człowiek
Jezus był doskonałą istotą – DOSKONAŁYM CZŁOWIEKIEM; stąd więc nie tylko
posiadał żywotność, lecz wszelkie inne fizyczne i umysłowe zalety, których
poniekąd pozbawiony jest rodzaj ludzki zniewolony grzechem przez wieki i
wzdychający pod jarzmem śmierci. Słowem, w czasie swego poświęcenia się Jezus
musiał mieć tę doskonałość ludzkiego umysłu i ciała, jaką pierwotnie posiadał
Adam, zanim grzech i śmierć zniszczyły i usunęły jego koronę chwały i
dostojeństwa (Psalm 8:5; Hebr. 2:7). Taka sama chwalebna doskonałość musiała
znajdować się w człowieku Jezusie i taka sama doskonałość stanie się udziałem odrodzonego
rodzaju ludzkiego, gdy na końcu swego chwalebnego królowania ich Odkupiciel
usunie wszystkie ślady i znaki grzechu, bólu i śmierci (Obj. 21:4).
Wiemy,
że Jezus otrzymał szczególne pomazanie duchem świętym podczas swego chrztu. Nie
jest możliwe, abyśmy dokładnie określili, ile Jego cudów było rezultatem tego
pomazania, a ile cudów było dokonanych mocą należącą do całkowicie doskonałego człowieka, niezdegradowanego i utrzymującego pełną społeczność z Bogiem.
Obecnie spotykamy wśród ludzi geniuszów, u których pewne cechy ludzkie
występują w stopniu przewyższającym normę tychże cech posiadanych przez ich
współbliźnich. Jednak jest dość oczywiste, że jeśliby wyobrazić sobie człowieka
posiadającego wspaniałe zalety i zdolności wszystkich najznakomitszych ludzi,
to nie mógłby on być nikim innym, jak tylko doskonałym człowiekiem; lecz po porównaniu go z którymkolwiek z dwóch doskonałych ludzi –
z Adamem i Jezusem – niewątpliwie okazałby się on wielce niedoskonałym
człowiekiem.
Pamiętajmy,
że kiedy pierwszy człowiek zaprzedał się grzechowi, stracił wspaniałe panowanie
i dostojeństwo chwały należące do ludzkich stworzeń (Psalm 8:5; Rzym.
7:14). Również pamiętajmy, że kiedy Jezus stał się człowiekiem (Hebr. 2:9),
otrzymał to samo człowieczeństwo i też był ukoronowany dostojeństwem chwały i
panowania.
Zanim
postąpimy dalej w naszych rozważaniach odnośnie mocy Jezusa jako doskonałego
człowieka, przebadajmy biblijne wersety zwykle uważane jako zawierające naukę,
że Jezus był jednym z najbardziej zeszpeconych i odrażających swym widokiem
ludzi, bez najmniejszej odrobiny urody lub czegokolwiek innego, co mogłoby
wywołać zachwyt u ludzi. Ten pogląd jest całkowicie przeciwny naszemu
poglądowi, który przedstawiamy poniżej. Uważamy, że twarz i postać człowieka są
najlepszymi wskaźnikami stanu jego uczuć i życia. Niewątpliwie, w zależności od
stopnia ludzkiej degradacji i grzechu wywierającego wpływ na umysł i ciało
człowieka, jego oblicze odpowiednio będzie to wskazywało. Bez wątpienia, kiedy
wnętrze człowieka napełnione jest chwalebną niewinnością, jego oblicze też to
objawi. Skoro Jezus był doskonałym człowiekiem, od fizycznych
niedoskonałości musiał być tak daleki, jak daleki jest wschód od zachodu.
Wierzymy, że nie posiadając żadnych braków, „wszystko w nim było rozkoszne”.
Przystępując
teraz do naszych rozważań, prosimy o przeczytanie wersetów z Księgi Izajasza, z
rozdziału 52:14 i rozdziału 53:2. Odnośnie powyższych wersetów stwierdzamy, że
tłumaczenie 14. wersetu z rozdziału 52. Księgi Izajasza według popularnej
wersji Króla Jakuba nie oddaje znaczenia wersetu tak jasno i zrozumiale, jak
wyrażają to tłumaczenia według Douaya lub profesora Younga. Ogólnie jednak
można powiedzieć, że znaczenie 14. wersetu wskazuje na zeszpecenie Jego
pięknego oblicza przez ciernie, gwoździe i boleści. Jeśliby On nie posiadał
piękna, zeszpecenie nie mogłoby mieć miejsca; im bardziej doskonałe były
kształty i rysy Jego oblicza, tym większemu one mogły ulec zeszpeceniu.
Stąd więc, jeśli „wszystko w nim było rozkoszne”, Jego piękność mogła ulec
większemu zeszpeceniu niż u innych, ponieważ On posiadał więcej ku temu
powodów, a jednak swym pięknym wyglądem nie ustępował innym.
Znaczenie
14. wersetu sugerowane tłumaczeniem według Douaya może wskazywać na charakter
Jezusa. On nie posiadał tych zalet, które w oczach zdeprawowanego świata
mogłyby zasługiwać na szacunek – nie będąc należycie ocenione przez świat, Jego
zalety były uważane jako niegodziwe. Zdeprawowany człowiek okazuje swój
zachwyt wielu rzeczom, które nie byłyby dla niego do przyjęcia, gdyby był w
doskonałym stanie; pogardza zaś tym, co jest dobre i naprawdę wspaniałe.
Naród żydowski oczekiwał na przyjście obiecanego Zbawiciela i wyzwolenia, ale
punkt ich widzenia też był zdeprawowany. Według ich wyobrażenia Zbawiciel miał
być silnym, walecznym mężem, który przez grabież i krwawą masakrę zgromadzi
potężną armię i podbijając świat bronią cielesną, w taki sposób wyzwoli naród
od otaczających go wrogów. Żydzi przeoczyli fakt, że zanim ich Zbawiciel
podporządkuje sobie wszystkie rzeczy, najpierw będzie musiał zwyciężyć śmierć,
aby Jego panowanie mogło trwać wiecznie.
Dlatego
więc, gdy Jezus oraz kilku Jego pokornych uczniów przemierzało Palestynę i
głosiło nadchodzące „królestwo” i jego króla – Jezusa, wszystkie oczy były
skierowane na Niego, i był On przez ludzi WZGARDZONY. Będąc młodym człowiekiem, podobnie jak większość Jego naśladowców, nie posiadał zbrojnej
armii ani bogactwa wokół siebie, nie miał też żadnego poważania wśród zacnych
tego świata. Słysząc Jego nauki: „Miłujcie nieprzyjaciół waszych i dobrze
czyńcie tym, którzy was prześladują”, „Nie gromadźcie sobie skarbów na ziemi” i
„Jeśliby twój wróg był głodny, nakarm go”, wszyscy uznali, że nie ma w tym
człowieku najmniejszego podobieństwa do długo oczekiwanego WYZWOLICIELA.
Nawet
uwydatniające się na Jego twarzy cechy czystości, miłości i delikatności, w
połączeniu z Jego stanowczością i mężną odwagą, które świadczyły o Jego
niewinności, dla ludzkich zdeprawowanych upodobań były oznakami
zniewieściałości. Znacznie więcej zachwytu okazaliby dla głęboko wyrytych na
twarzy śladów grzechu, srogich namiętności oraz złośliwych i pełnych nienawiści
słów, wyrażających chełpliwe groźby wobec swych wrogów. Kiedy więc ujrzeli
Jezusa, „tak zeszpecony, niepodobny do ludzkiego był jego wygląd, a jego
postać nie taka jak synów ludzkich”.
Przedstawiając
ostatni nasz pogląd odnośnie znaczenia rozważanego tekstu, skierujemy teraz
uwagę na dalsze wersety z Księgi Izajasza (Izaj. 53:2-12), uzupełniając
tłumaczenie wersji Douaya naszymi komentarzami w nawiasach.
„On
wyrósł przed nim jako delikatna roślina i jako korzeń z suchej ziemi. [Jego
wygląd i postawa zdawały się być nieprzyjemne; bynajmniej, on nie
wyglądał na króla.] Nie było w nim ani piękna, ani urody; patrząc na niego, nie
zauważyliśmy w nim żadnej nadobności, która by nam się spodobała. [Nie
znaleźliśmy w nim zalet charakteryzujących ziemskich zwycięzców i raczej
wolelibyśmy mieć wśród nas rozbójnika i mordercę, Dzieje Ap. 3:14]” – werset 2.
„Najwzgardzeńszy
był i najpodlejszy z ludzi [unikany przez ludzi], mąż boleści, doświadczony w
cierpieniu; zasłaniał swoje oblicze, będąc poniżony [„zakrywał przed nami
twarz” (jak podczas płaczu) – tłumaczenie Younga] tak, że wzgardziliśmy
nim.” Według ludzkiego punktu widzenia, wyczerpanie i smutek Jezusa były
wynikiem słabości Jego organizmu. Ludzie nie rozumieli, że prawdziwym
ich powodem była Jego doskonała natura, która okazując współczucie dla
cierpiącego otoczenia, uzdalniała Jezusa do przynoszenia ulgi cierpiącym
kosztem Jego własnych sił. Im doskonalszy jest organizm, tym bardziej jest
współczujący, im więcej w nim delikatności, tym silniejszy ból odczuwa i jego
uczucia są bardziej zranione. Wy, którzy nigdy nie cierpieliście skrajnego
ubóstwa, lecz otoczeni jesteście wygodami i czystością, jeśli udalibyście się
do suteren wielkich miast, spotkalibyście się z takim plugastwem,
nieczystościami i beznadziejnością, że odczulibyście sami, że śmierć byłaby
bardziej pożądana niż kontynuowanie życia w takich warunkach; a jednak tam
znajdziecie mężów, kobiety i dzieci, którzy tak przyzwyczaili się do tych
warunków, że oni potrafią się śmiać, śpiewać i weselić nawet w takich
okolicznościach. Powodem tego jest fakt, że stopień ich wrażliwości oraz ich
upodobania są pozbawione delikatności i bardziej zdeprawowane niż wasze.
Pomyślcie
zatem, jakie wrażenie musiał wywierać świat na doskonałym człowieku
Jezusie, który patrzył na ludzi pogrążonych w grzechu, nędzy, chorobach i
śmierci. On rzeczywiście przeżywał nasze choroby, które w swoim współczuciu dla
nas wziął na siebie i przez które był przygnębiony bardziej od innych. Okazując
swoje współczucie i miłość, Jezus wydawał swą własną żywotność dla wielu
wzdychających i umierających ludzi z najbliższego otoczenia. Według przekazu
prasowego ludzie bardziej naukowo zorientowani uznają fakt, że niektóre osoby
rzeczywiście posiadają więcej żywotności od innych i posiadając większą
miarę tejże żywotności, mogą udzielać jej tym, którzy mają jej niedobór;
chociaż może zdarzyć się, że przez krótki czas oni sami mogą odczuwać słabość
usuniętą z chorego człowieka. Posiadając wiele współczucia, doskonały człowiek
Jezus nieustannie uzdrawiał tych, którzy przychodzili do Niego, pomimo że za
każdym razem, gdy był dotykany, odczuwał ICH SŁABOŚĆ, a oni na nowo
stawali się pokrzepieni i wzmocnieni Jego siłą.
Z
pewnością niektórzy zauważyli, że takie właśnie komentarze znajdują się w
Piśmie Świętym przy opisie wielu cudów dokonanych przez Jezusa. Dla przykładu,
niektóre z nich przytoczymy poniżej. Uboga niewiasta, która od dwunastu lat
cierpiała na krwotok, dotknęła Jego szaty i została uleczona. „A Jezus poznawszy,
że z NIEGO MOC [żywotność, siła] USZŁA, zwrócił się do ludu i rzekł:
Kto się dotknął szat moich?” (Mar. 5:30) W Ewangelii Łukasza (Łuk. 8:43-46 i
6:19) czytamy: „A cała rzesza pragnęła się go dotknąć, dlatego, że MOC [siła,
żywotność] WYCHODZIŁA Z NIEGO i uzdrawiała wszystkich”. Ewangelista Mateusz
(Mat. 8:17) przekazuje takie samo świadectwo, zaznaczając, że Jezus uzdrawiał
chorych, aby wypełniły się słowa Proroctwa Izajasza, które teraz mamy pod
rozwagą: „On niemoce nasze wziął na siebie i choroby nasze poniósł”.
Nic
więc dziwnego, że o takim człowieku jest powiedziane, iż był mężem boleści i
doświadczonym w cierpieniu. Jednak nigdy nie zapominajmy, że jeśli choroby i
ból wywierały swe piętno na tej szlachetnej twarzy i na Jego postaci, przyczyną
tego nie była Jego osobista słabość lub to, że On sam podlegał cierpieniom,
chorobom i śmierci, lecz że te boleści zawładnęły całym naszym rodzajem
ludzkim, a Jezus z wielką miłością i współczuciem nosił ciężary innych. Sami
widzimy, jak bardzo dużo nam brakuje tej doskonałości, bezgranicznej
miłości. Tylko wtedy, gdy samych siebie mierzymy według takiego doskonałego
standardu, możemy zrozumieć, jak wielkiego upadku nasz rodzaj ludzki
doświadczył przez nieposłuszeństwo Adama. Nic więc dziwnego, że pragniemy, aby
rodzaj ludzki powrócił do pierwotnych warunków życia, w których człowiek będzie
tak miłował swego bliźniego jak samego siebie i z zadowoleniem, jeśli
zaistnieje konieczność, ludzie będą okazywali sobie wzajemne współczucie w
niedoli, co właściwie nie będzie wtedy konieczne, gdyż po usunięciu grzechu i
jego następstw, karanie, choroby i śmierć też będą usunięte.
Powyżej
stwierdziliśmy, że Jezus wziął na siebie nasze niemoce i choroby, nie swoje
własne, co prorok udowadnia w wersecie 4: „Niewątpliwie, on nasze choroby nosił, nasze cierpienia wziął na siebie. A my uważaliśmy, że on jest
jako TRĘDOWATY przez Boga zbity i umęczony.” [W Piśmie Świętym trąd jest
symbolem grzechu. Powyższy werset zawiera myśl, że ludzie uważali Jezusa jako
skażonego grzechem. Oni nie rozumieli, że następstwa grzechu, które On sam
nosił, nie były Jego, lecz nasze. Mniemali, jakoby Jezus był zbity
przez Boga, sprawiedliwie ukarany, lecz nie wiedzieli, że w Nim nie było
żadnego powodu, aby Go ukarać i że to nasze choroby On wziął na siebie z
własnej woli.]
„Lecz
on zraniony jest dla występków naszych, starty jest dla nieprawości naszych;
kaźń pokoju naszego jest na nim, a sinością jego jesteśmy uzdrowieni” – werset
5, (BG).
„Wszyscy jak owce zbłądziliśmy, każdy z nas na własną drogę zboczył, a Pan włożył nań [na chętnego nosić brzemiona] nieprawość WSZYSTKICH NAS” – werset 6
(BG). „Bóg JHWH sprawił, że na niego była włożona kara przysługująca NAM
WSZYSTKIM” (Tłumaczenie Younga).
„On
ofiarował siebie z własnej swej woli i nie otworzył swoich ust. Jako
owca na zabicie prowadzona i jako baranek przed swym postrzygaczem zamilkł i
nie otworzył swoich ust” [On nie stawiał oporu] – werset 7.
„Z
więzienia i ze sądu zabrano go i któż opowie o jego pochodzeniu, gdyż [lub
dlaczego] wycięty jest z krainy żyjących i śmiertelnie zraniony dla występku
mojego ludu.” [Jego śmierć była tak haniebna, że tylko niewielu mogło
zrozumieć, dlaczego będąc sprawiedliwym, cierpiał On za niesprawiedliwych.]
„I
wyznaczono mu grób wśród bezbożnych i po śmierci był oddany bogatemu; chociaż
nieprawości nie popełnił, ani nie było fałszu na jego ustach, lecz Bogu [JHWH]
upodobało się utrapić go niemocą: [Aby] jeśli odda swoje życie za grzech, ujrzy
długowieczne potomstwo i przy udziale jego ręki wola Boga [JHWH] pomyślnie się
wykona”. [Cel Jego ofiary był dwojaki. Mając gorące chęci wykonywania woli
swego Ojca, Jezus pragnął też być „ojcem wieczności”, aby wielu synów
przyprowadzić do życia podczas Restytucji, sprowadzając dla nich wolność,
doskonałość i chwałę.] „Z pracy duszy swej ujrzy dobre rezultaty swej ofiary,
którymi nasyci się” [czyli zadowoli] – wersety 8-10.
„Znajomością
swoją wielu usprawiedliwi sprawiedliwy sługa mój i sam ich winy
poniesie. Dlatego [z powodu jego wierności i ofiarowania się] dam mu
dziedzictwo nad wieloma. [On stanie się wyłącznym dziedzicem każdego człowieka,
którego kupił swoją własną kosztowną krwią – stanie się dziedzicem wszystkich
ludzi.] Z mocarzami on będzie dzielił łupy.” [Wielki mocarz i książę tego
świata bardzo złupił rodzaj ludzki, pozostawiając go w nędzy i ubóstwie. Jednak
ten wspaniały wybawiciel nie tylko zwiąże mocarza, lecz wtedy ograbi jego dom
(Mat. 12: 29). Podczas swego królowania będzie On rozdzielał łupy pomiędzy
rodzajem ludzkim, aby po zakończeniu się tego czasu wśród ludzi zapanowała
chwała, wzajemny szacunek i takie zarządzanie ziemią, jakie było na samym
początku. Jezus potrafi to wszystko uczynić.] „PONIEWAŻ ofiarował na śmierć
swoją duszę i do przestępców był zaliczony; On to poniósł grzechy wielu i
modlił się [wstawiał się] za przestępcami” – wersety 11-12.
Stwierdzamy
zatem, że to szczególne proroctwo, mające wykazać, iż wygląd Jezusa był
bardziej nieprzyjemny, szpetny i odrażający niż kogokolwiek innego spośród
ludzi, podaje wręcz przeciwną naukę, według której doskonałość Jezusa była
niegodziwością w oczach zdeprawowanych ludzi. Każdy przejaw troski, smutku lub
bólu uwidaczniający się na tej doskonale pięknej twarzy był rezultatem Jego
dobrowolnie wziętego na siebie ciężaru naszych słabości i grzechu.
Jeśli
przypomnimy sobie różne nieznaczne i przypadkowe wydarzenia z czasu Jego misji,
o których wspominają apostołowie, one wszystkie potwierdzają fakt, że Jezus był
doskonałym człowiekiem i o wiele przewyższającym swoje otoczenie. Już w okresie
swego dzieciństwa, będąc cudownym dzieckiem, zadziwiał doktorów prawa swymi
pytaniami i odpowiedziami. Jako publiczny nauczyciel nigdy nie miał równego
sobie wśród ludzi. Czy kiedykolwiek przedtem był inny nauczyciel, dla którego pięciotysięczna
rzesza ludzi opuściłaby swoje zajęcia i nawet nie myśląc o zaspokojeniu głodu
przez trzy dni podążałaby za nim po pustyni, podziwiając wdzięczne słowa
wychodzące z ust jego? (Mat. 14:13-21 i 15:29-39)
Przypomnijmy
sobie świadectwo wydane przez Jego przeciwników, gdy przynieśli wiadomość, że
„nigdy jeszcze człowiek tak nie przemawiał, jak ten człowiek mówi” – Jan 7:46.
Zauważmy mądrość w Jego odpowiedziach, kiedy tamci próbowali Go usidlić w
słowach (Mat. 22:20-22, 21:24-25). Przypomnijmy sobie niepokojące ich pytanie:
„Skąd ma tę mądrość i te cudowne moce?” – Mat. 13:54. Wspomnijmy też na
wzniosły charakter Jego nauczania. Chociaż już przed Nim żyli wielcy
nauczyciele, a także wśród narodów pogańskich byli ludzie zalecający wysoką
moralność, jednak nigdy nie słyszano tak doskonałych nauk jak te, które głosił
Jezus. Wykładając moralne nauki, zwracano uwagę na prawdomówność,
sprawiedliwość, przestrzeganie zawartych umów lub przymierzy, posłuszeństwo dla
praw i zaleceń, nawet takich jak: „Będziesz miłował bliźniego swego, a będziesz
miał w nienawiści nieprzyjaciela swego”. Jednak nigdy przedtem nikt nie uczynił
tak wielkiego postępu, aby powiedzieć: „Miłujcie nieprzyjaciół waszych,
błogosławcie tym, którzy was nienawidzą i módlcie się za tych, którzy was
krzywdzą i prześladują”. „Jeśliby twój wróg łaknął, nakarm go, a jeśliby
pragnął, napój go.” Inni już powiedzieli: „Nie będziesz zabijał”, ale nikt
przedtem nie wykazał, że nieuzasadniona nienawiść do brata była w pewnym
stopniu zabójstwem. Z całą swoją pokorą i delikatnością Jezus nauczał ludzi
jako cieszący się poważaniem, którego nie mieli nauczyciele Zakonu.
Fizyczna
postawa Jezusa musiała być nie mniej doskonała i piękna niż posiadane przez
Niego zalety umysłowe. Ukoronowany chwałą i zaszczytem ludzkiej natury, z
powodu swej doskonałości był wśród ludzi królem, którego każde spokojne i
dobrotliwe spojrzenie pobudzało wszystkich otaczających Go ludzi do oddawania
Mu głębokiej czci.
Przypomnijmy
sobie żołnierzy przybyłych do ogrodu Getsemane, aby pojmać Jezusa. Przytłoczeni
na moment Jego majestatyczną osobowością, żołnierze zmuszeni byli odstąpić od
swego zamiaru, chociaż Jezus nie napomniał ich ani słowem, ani gestem (Jan
18:3-8). Podobna sytuacja miała miejsce, gdy inna grupa ludzi wysłana, aby pojmać
i przyprowadzić Jezusa, powróciła jednak bez Niego (Jan 7:30,32,44-46). Kiedy
Piłat znalazł się wśród żydowskiego motłochu sterowanego i podjudzanego przez
arcykapłanów i wołającego: „Ukrzyżuj go”, różnymi sposobami próbował on
przywrócić porządek i ocalić niewinnego. W ostateczności Piłat osobiście
postawił Jezusa przed ludem i będąc przekonany, że chwalebne Jego oblicze i
cała Jego postać wzruszy serca tłumu, wypowiedział słowa: „OTO CZŁOWIEK!”
Zdawało się, jakoby Piłat mówił: Czy tego człowieka chcielibyście ukrzyżować?
Jeśli tak, będziecie winni jego krwi. Możemy przypuszczać, że nic innego, jak
tylko zaślepienie pochodzące od boga tego świata – księcia ciemności –
pozbawiło ich zrozumienia, że „wszystko w nim rozkoszne”, że on „wyróżnia się
wśród dziesięciu tysięcy.”
Jeśliby
nawet wtedy Jezus spojrzał na nich z wyrzutem i przemówił do nich, strofując
ich grzech – niewątpliwie tłum znowu zawołałby: „Nigdy jeszcze człowiek tak nie
przemawiał, jak ten człowiek mówi” i oni znowu zadecydowaliby, „aby przemocą
uczynić go królem”. Ale On znajdował się tam nie po to, aby usprawiedliwić się
i udowodnić swoją niewinność, lecz aby cierpieć, umrzeć jako sprawiedliwy za
niesprawiedliwych, aby nas przyprowadzić do Boga; dlatego też On nie uczynił
niczego, co mogłoby przeszkodzić w złożeniu przez Niego ofiary. „Lecz On nie
odpowiedział mu [Piłatowi] na żadne słowo” – Mat. 27:12-14. On wybrał raczej
to, by siebie złożyć na okup za wszystkich, aby o tym świadczono we
właściwym czasie.
Patrzmy
na doskonałego człowieka Jezusa i rozważajmy, jak przez Jego okup cały rodzaj
ludzki został odkupiony z obecnego stanu degradacji i śmierci i jak na nowo
będzie mógł osiągnąć doskonałość przez „Baranka Bożego, który gładzi grzech
świata”.
Jeśli
taka będzie chwała ludzi uczynionych nieco „NIŻSZYMI od aniołów” – jaką
musi być chwała tego wysokiego dostojeństwa, które Jezus osiągnął za swoje
posłuszeństwo – boska natura, „o ileż ZACNIEJSZA od aniołów”. Starając
się zatem zrozumieć Boży plan, pamiętajmy, że chociaż nie wiemy, jaki On
jest i jakimi my będziemy, to wiemy, że ujrzymy Go i będziemy takimi, jakim On
jest teraz, o ileż bardziej wywyższony niż był wtedy, tak wspaniały,
jakim Go widzieliśmy. Ponadto nie chcielibyśmy być uważani za tych, którzy
nauczają, że Jezus czynił wszystkie cuda swoją ludzką mocą.
Niezaprzeczalny jest fakt, że wielu cudów dokonał mocą przewyższającą Jego
ludzką moc i będącą bezpośrednim rezultatem pomazania Go duchem świętym, czyli
mocą Boga JHWH podczas Jego chrztu.
Na
zakończenie tego tematu pragniemy przedstawić wam inne tłumaczenie powyższego
rozdziału 53. Księgi Izajasza. Jest to angielskie tłumaczenie hebrajskiej
wersji (według Izaaka Leesera) popularnej wśród narodu, z którego pochodził
tłumacz. Mając na względzie tę okoliczność, całkiem zrozumiałe byłoby
spodziewanie się, że liczne szczegóły tego tłumaczenia mogą tak daleko różnić
się od powszechnie przyjętego zastosowania ich do Jezusa, na ile pozwolił
język. Tak jasne i zrozumiałe tłumaczenie może wywołać zdziwienie, że w tym
wyraźnie przedstawionym proroctwie biedny Żyd nie potrafi dopatrzyć się faktów
z życia Jezusa Chrystusa, naszego Pana. Oto podajemy dosłowne tłumaczenie
hebrajskiej wersji.
ROZDZIAŁ
53. KSIĘGI IZAJASZA
„Któż
uwierzył naszemu kazaniu? Ramię Pańskie komu zostało objawione? Bo wyrósł jako
latorostka przed nim i jako korzeń z suchej ziemi; nie miał postawy ani
urodziwości pociągającej nasze oczy, nie miał on wyglądu, który mógłby się nam
podobać. Wzgardzony był i opuszczony przez ludzi; mąż boleści i doświadczony w
niemocy; jako ten, który będąc wzgardzony, zakrywał przed nami swą twarz, a my
nie zważaliśmy na niego.
Ale
on sam wziął na siebie NASZE niemoce i sam NASZE boleści nosił, a my
mniemaliśmy, że on jest zraniony i utrapiony przez Boga. Lecz on zraniony
był za występki NASZE, starty za winy NASZE, ukarany, abyśmy NASZ pokój z
Bogiem mieli, a ranami jego abyśmy byli uzdrowieni.
Wszyscy
jak owce zbłądziliśmy, każdy z nas na własną drogę zboczył, a Pan Bóg włożył na
niego WINĘ WSZYSTKICH NAS.
Uciśniony
był i utrapiony, a nie otworzył ust swoich; jako baranek na zabicie prowadzony
i jako owca przed tymi, którzy ją strzygą, on zamilkł i nie otworzył ust
swoich.
Z
więzienia i sądu wyjęty był i któż o jego losie opowie, że wycięty był z ziemi
żyjących i [że] za występek mojego ludu został zraniony.
Pozwolił,
aby jego grób był wśród złoczyńców i wśród [bezbożnych] ludzi zamożnych.
Chociaż nie popełnił bezprawia, ani nie było fałszu na jego ustach, jednak Panu
Bogu upodobało się, aby utrapić go i zetrzeć niemocą. Kiedy [teraz] złoży swoją
duszę w ofierze za grzech, on będzie oglądał [swoje] długowieczne potomstwo i
jego ręką pomyślnie wykona się Boża wola.
[Uwolniony]
z męczarni swej duszy ujrzy dobro, którym się nasyci. Przez swoje poznanie
sprawiedliwy mój sługa wielu usprawiedliwi, gdyż on poniesie ich nieprawości.
Dlatego dam mu dział z wieloma i z mocarzami będzie dzielił łupy; ponieważ na
śmierć wylał swoją duszę i będąc zaliczony do przestępców, on poniósł grzech wielu i wstawił się za przestępcami.” (Tłumaczenie Izaaka Leesera)
Straż 1/12 W.T.
R-573d-1884r