<< Wstecz |
Wybrano: R-4856 b, z 1911 roku. |
Zmień język na
| |
| | |
Prorokuj gładkie słowa
JEREMIASZ 26 – 6 SIERPNIA [1911] -
„Pan jest światłością moją, i zbawieniem moim, kogóż się bać będę? Pan
jest mocą żywota mego, kogóż się mam lękać?” – Ps. 27:1
Nasze
ostatnie rozważanie dotyczyło czasów króla Jozjasza i jego reformy. Mniej
więcej w tym właśnie czasie prorok Jeremiasz rozpoczął swoje przemowy w imieniu
Pana. Jozjasz został zastąpiony przez swego syna, który okazał się kolejnym
złym synem dobrego ojca. Przy okazji zauważymy, że wiek między dwunastym a
osiemnastym rokiem życia wydaje się być czasem, w którym większość chłopców
osiąga zdolność podejmowania niektórych decyzji dotyczących swej przyszłości,
które będą miały wpływ na dalszy przebieg ich życia. Na ile pamiętamy,
większość wybitnych ludzi przyznawało, że w tym właśnie okresie osiągało
zdolność do określania swojego charakteru. Uważa się też, że większość
kryminalistów wkracza na drogę występków w takim właśnie młodym wieku.
Zauważono
też, że zamieszki w Rosji, które doprowadziły do powstania Dumy, były w
większości dziełem młodych mężczyzn i kobiet, uczniów wyższych szkół. Ponownie
zwracamy uwagę rodziców i opiekunów na ważność tego okresu w życiu człowieka;
nakłaniamy do mądrości w udzielaniu właściwej opieki i rady, aby ten kwitnący
okres życia młodego mężczyzny lub młodej kobiety mógł zostać skierowany na
właściwą drogę, tak aby młodzi ludzie mogli stać się błogosławieństwem dla
samych siebie oraz dla wszystkich, z którymi będą mieli kontakt.
PROROCTWO
PRZECIWKO JEROZOLIMIE
Pod
złymi rządami króla Jojakima Jeremiasz z upoważnienia Pana przepowiadał
zbliżające się zniszczenie miasta i świątyni. Skutkiem takiego prorokowania
powinna była być samoanaliza ludu, modlitwa, post i pełny powrót do lojalności
względem Boga. Jednak według opisu Jeremiasza był to czas wielkich moralnych
występków. Opisuje on straszliwy stan ludu, wśród którego przeważała
nieuczciwość, oszczerstwo, morderstwo, cudzołóstwo, fałszywe świadectwo i jawna
rozpusta.
Kapłani
poprowadzili lud w zaciekłym ataku na proroka. Został on aresztowany, oskarżony
o złe przepowiednie dla miasta w postaci głoszenia nadchodzącej zagłady. Jakiż
brak rozsądku! Czy to oświadczenia proroka sprowadzały te nieszczęścia? A jeśli
był Bożym prorokiem, to czy ich napaść na niego mogła odsunąć na bok Boże
zamierzenia? Ale skłonność do grzechu nie cechuje się duchem zdrowego rozsądku,
tak jak to się ma z duchem Pańskim.
Warto
przy tym zauważyć, że to kapłani i fałszywi prorocy nawoływali przy tej okazji
do uśmiercenia prawdziwego proroka. Niestety, nie był to odosobniony przypadek.
Niemal wszystkie prześladowania Jezusa, Jego apostołów oraz naśladowców w ciągu
całego Wieku organizowane były przez ludzi mieniących się być sługami Bożymi.
Powinno to dla nas stanowić okazję do przeanalizowania własnego serca, chyba że
zdarzyłoby się, iż sami popełniamy podobny błąd, będąc ogarnięci wolą walki z
Bogiem, co sprowadziłoby na nas surowe potępienie. Bez wątpienia owi religijni
nauczyciele do tego stopnia zniekształcili swe zdolności rozumowania, że byli
skłonni uważać swoje postępowanie za sprawiedliwe. Być może sądzili nawet, że w
ten sposób okazują umiłowanie względem ludu. Mogli też przekonać samych siebie,
że motywem organizowanych przez nich prześladowań nie jest nienawiść, zazdrość
czy złość, lecz miłość do Boga. W każdym razie ich postępowanie dowodzi, jak
łatwo można zwodzić samego siebie, a ich błąd nakazuje nam mieć się na
baczności i szczegółowo przypatrywać się naszemu własnemu zachowaniu.
Podobnie
jak wtedy Jeremiasz zapowiadał, że zbliża się czas ucisku, tak i dzisiaj
niektórzy spośród ludu Bożego głoszą, że prawdopodobnie w przeciągu kilku lat
rozegra się największy ze znanych w historii świata ucisków, że przyniesie on
ze sobą najstraszliwszą anarchię, a jedyną możliwą ulgą będzie ustanowienie
Królestwa Mesjasza w mocy i wielkiej chwale. Również i dzisiaj niektórzy są tak
nierozsądni, iż uważają, że można tego wszystkiego uniknąć przez uciszenie
tych, którzy zwracają uwagę na Słowo Pańskie (Dan. 12:1). Obyśmy nie byli
znalezieni jako walczący z Bogiem. On jest potężny i zwycięży, a wszystkie Jego
zamierzenia, zgodnie z Jego zapewnieniem, bez wątpienia się spełnią.
Jeremiasz
wywarł wrażenie na sędziach – książętach ludu. Potwierdził każde swe słowo i
zademonstrował gotowość poniesienia śmierci, gdyby to było konieczne. Zachęcał
jednak do poprawy. Książęta, sprawiedliwsi niż kapłani i fałszywi prorocy,
uniewinnili Jeremiasza, choć jego słowa potępiały także ich samych. Podobnie
było w różnych okresach historii Prawdy. Gdyby nie umiarkowanie władz
świeckich, wielu reformatorów zostałoby wydanych na śmierć. Przykład tego
znajdujemy w ochronie, jaką landgraf Hesji zapewnił Lutrowi.
REFORMATOR
ANTHONY COMSTOCK
Podobnie
jest i dzisiaj. Przed laty pan Anthony Comstock mężnie i niemal w pojedynkę
walczył o moralną czystość w społeczeństwie. Uświadamiając sobie, w jaki sposób
rozwiązłość szerzy się za sprawą ohydnych obrazów oraz wulgarnej literatury,
człowiek ten poświęcił znaczną część swego życia na ich zwalczanie. Ile dobrego
dokonał, tego w tym życiu nikt nie mógł się dowiedzieć. Nikt nie mógł się
przekonać, ilu chłopców i ile dziewcząt skorzystało na tej ochronie. Mimo to ów
szlachetny człowiek prowadził szlachetną walkę przeciw nieczystości. Oczywiście
taki człowiek, podobnie jak każdy inny stający w obronie prawdy i sprawiedliwości,
zyska sobie z pewnością wrogów oraz złośliwych oszczerców, którzy chętnie
posłaliby go na śmierć. Mówi się, że pan Comstock doprowadził do zniszczenia
setek kilogramów ohydnej, moralnie jadowitej literatury oraz wielu ton matryc
przygotowanych, by wydrukować kolejne egzemplarze.
Nie
wszyscy mogą być reformatorami i prorokami sprawiedliwości tego formatu co
Jeremiasz, Luter czy Comstock. Każde jednak dziecko Boże, wierne swemu
poświęceniu, jest sługą sprawiedliwości i proporcjonalnie do tego winno być
także wrogiem grzechu we wszystkich jego przejawach. Taka osoba musi być
przygotowana na to, że spotka się ze wskazującym palcem szyderstwa oraz
językiem sarkazmu i oszczerstwa. Może ona jednak odnieść do siebie omawiany
przez nas werset i radować się, mówiąc: „Pan jest światłością moją i zbawieniem
moim, kogóż się bać będę?”
Straż 3/2011 W.T. R-4856b-1911r