<< Wstecz |
Wybrano: R-3454 a, z 1904 roku. |
Zmień język na
| |
| | |
Poszukiwanie krwi pojednania
Poniższy
tekst będzie interesujący dla wielu z naszych czytelników. Jest to sprawozdanie
na temat spostrzeżeń starego Hebrajczyka, wygłoszonych w czasie spotkania
„misyjnego”. Zauważamy, że Bóg postawił cielesny Izrael w takiej sytuacji, że
nawet gdyby byli w posiadaniu świętego miejsca, na którym mogłyby być składane
ofiary, to i tak nie mieliby uprawnionego do ich złożenia kapłana. Żaden z
żyjących dzisiaj na świecie Żydów nie mógłby udowodnić swych praw do sprawowania
urzędu kapłańskiego poprzez wykazanie się rodowodem sięgającym aż do Aarona.
Przypuszcza się, że Żydzi o nazwiskach Levy oraz Cohen mogą pochodzić z
pokolenia Lewiego, nie mogliby jednak udowodnić tego w taki sposób, by
upoważniło ich to do sprawowania urzędu zgodnie z wymaganiami ich Prawa. Wraz z
ustanowieniem prawdziwego kapłana oraz kultu „lepszych ofiar” to, co było
obrazowe, zostało niezwykle skutecznie przez Pana zniesione. Stopniowo Izrael
według ciała będzie uświadamiał sobie prawdę – będzie „patrzeć na tego, którego
przebili” [Zach. 12:10 BT], rozpozna Go jako wielkiego Kapłana, który
„ofiarował samego siebie” [Żyd. 7:27 BT]. Dzięki niech będą Bogu za zapewnienia
Jego Słowa na ten temat w Rzym. 11:25-33.
Świadectwo
to brzmi następująco:
„Jest
to tydzień Paschalny, który spędzam między wami, moimi żydowskimi braćmi, i gdy
tak siedzę tutaj, myślę, w jaki sposób będziecie obchodzić święto. Usuniecie
wszystek kwas z waszych domów, będziecie jedli macę – przaśne placki –
oraz pieczonego baranka. Będziecie uczestniczyć w synagogalnym nabożeństwie i
spełnicie rytuały oraz wymagania Talmudu. Zapominacie jednak, moi bracia, że
macie wszystko oprócz tego, czego JHWH wymaga przede wszystkim. Nie powiedział
On: Gdy ujrzę, że jecie macę lub baranka albo – gdy pójdziecie do
synagogi, ale: „gdy ujrzę krew, przejdę obok” [2 Moj.
12:13]. O! moi bracia, nie można tego zastąpić niczym! Musicie mieć krew,
KREW,
KREW!”
Gdy
tak powtarzał to słowo ze wzrastającym naciskiem, jego czarne oczy błyszczały
ostrzegawczo, a jego żydowscy bracia zaczęli się lękać jego oblicza. „Krew! to
straszne słowo, szczególnie dla tego, kto czci starożytne wyrocznie, a nie ma
niestety ofiary. Gdziekolwiek otworzy on Księgę, wszędzie spotka się z krwią,
ale choćby nie wiem jak szukał, nie znajdzie jej we współczesnym judaizmie.” Po
kilku minutach przerwy stary człowiek o patriarchalnym wyglądzie kontynuował
mniej więcej w taki sposób:
„Urodziłem
się w Palestynie około 70 lat temu. Jako dziecko zostałem nauczony, by czytać
Zakon, Psalmy i Proroków. Wcześnie zacząłem uczęszczać do synagogi, nauczyłem
się języka hebrajskiego od rabinów. Najpierw wierzyłem w to, co mi mówiono, że
tylko nasza religia jest prawdziwa. Gdy jednak dorastałem i studiowałem Zakon
bardziej uważnie, uderzyło mnie to, że krew pojawiała się tam we
wszystkich obrzędach, a jednocześnie z równą siłą dotarła do mnie prawda o
całkowitym jej braku w obrzędach, w których ja się wychowałem. Ciągle od nowa
czytałem 12. rozdział 2 Księgi Mojżeszowej, 16. i 17. rozdział 3 Księgi
Mojżeszowej. Szczególne drżenie wywoływało we mnie to drugie miejsce, gdy
myślałem o wielkim Dniu Pojednania oraz roli krwi w jego obrzędach. Dzień i noc
w uszach moich rozbrzmiewał jeden werset: 'bo krew jest, która duszę
oczyszcza' [3 Moj. 17:11]. Wiedziałem, że łamałem Zakon. Potrzebowałem
oczyszczenia. Rok po roku biłem się tego dnia w piersi i wyznawałem moją
potrzebę pojednania. Ale tego można było dokonać przy użyciu krwi,
tymczasem nie było krwi!
W
moim utrapieniu otwarłem swe serce przed uczonym i szanowanym rabbim.
Powiedział mi, że Bóg pogniewał się na swój lud. Jerozolima znalazła się w
rękach pogan, Świątynia została zburzona, a na jej miejscu wzniesiony został
muzułmański meczet. Jedyne miejsce na ziemi, na którym wolno nam było przelewać
krew ofiar, według 5 Moj. 12 oraz 3 Moj. 17, zostało zbezczeszczone, a nasz
naród rozproszony. To dlatego nie było krwi. Sam Bóg zamknął drogę
prowadzącą do uroczystej usługi wielkiego Dnia Pojednania. Teraz musimy zwrócić
się do Talmudu, oprzeć się na jego pouczeniach i wierzyć w miłosierdzie Boże
oraz zasługi naszych ojców.
Próbowałem
się tym zadowolić, ale nie mogłem. Coś zdawało mi się podpowiadać, że Zakon
jest niezmienny, nawet jeśli nasza Świątynia została zburzona. Nic innego jak
tylko krew mogło oczyścić duszę. Nie wolno nam było jednak przelać krwi
pojednania gdziekolwiek indziej jak tylko w miejscu wybranym przez Pana. Tak
więc zostaliśmy w ogóle pozbawieni możliwości pojednania. Ta myśl napełniała
mnie przerażeniem. W mojej rozpaczy konsultowałem się z wieloma innymi
rabinami. Jednak miałem stale to jedno wielkie pytanie: Gdzie mogę znaleźć
krew pojednania?
Miałem
już ponad trzydzieści lat, gdy opuściłem Palestynę i przybyłem do
Konstantynopola, wraz z moim pytaniem, które cały czas nosiłem w umyśle, a na
które ciągle nie miałem odpowiedzi, oraz z moją udręczoną własnymi grzechami
duszą. Pewnej nocy szedłem w dół jakąś wąską uliczką tego miasta i zobaczyłem
znak informujący o tym, że odbywają się tu spotkania dla Żydów. Ciekawość
kazała mi otworzyć drzwi i wejść do środka. Gdy tylko zająłem miejsce,
usłyszałem człowieka, który mówił: 'Krew Jezusa Chrystusa, Syna jego, oczyszcza
nas od wszelkiego grzechu' [1 Jana 1:7]. Było to moje pierwsze spotkanie z
chrześcijaństwem i słuchałem z zapartym tchem, gdy mówca opowiadał, w jaki
sposób Bóg oświadczył, że 'bez rozlania krwi nie bywa odpuszczenie grzechów' [Żyd.
9:22], ale też że dał On swego jednorodzonego Syna, Baranka Bożego, aby umarł i
aby wszyscy, którzy ufają w Jego krwi, mogli mieć odpuszczone wszystkie swe
nieprawości. To był Mesjasz z 53. rozdziału Izajasza, to było cierpienie z
Psalmu 22. Ach, moi bracia, znalazłem w końcu krew pojednania! Zaufałem jej i
teraz uwielbiam czytać Nowy Testament, by przekonywać się, w jaki sposób Zakon
został wypełniony w Jezusie. Jego krew została przelana za grzeszników.
Zaspokoiła ona sprawiedliwość i jest jedynym sposobem zbawienia zarówno dla
Żydów, jak i pogan.”
Straż 2/2011 W.T. R-3454a-1904r