<< Wstecz |
Wybrano: R-1276 a, z 1890 roku. |
Zmień język na
| |
| | |
Krew
Chrześcijanie mówią dość
dużo na temat krwi. Co mają na myśli? Dlaczego właśnie oni znajdują taką
przyjemność w śpiewaniu i mówieniu o krwi?
Jeśli znajdziecie się na
jakimś religijnym zgromadzeniu, to niebawem usłyszycie kogoś, kto wstanie i powie,
że został zbawiony przez krew. Inny zaś stwierdzi, że raduje się
świadomością życia pod przykryciem krwi. Jeszcze inny, że krew oczyszcza go od wszystkich grzechów. Tak będzie przez całe nabożeństwo i będzie
wyglądało na to, że rzeczywiście ich to cieszy. Gdy tylko ktoś wspomni o krwi,
zobaczycie, jak twarze innych rozjaśnią się radosnym uczuciem, usłyszycie słowa
zadowolenia wychodzące z ich ust. Cóż to oznacza? Czy są oni szaleńcami? Nie,
wprost przeciwnie. Są oni najbardziej rozsądnymi i moralnymi ludźmi w
społeczeństwie, których świadectwo jest tak wiarygodne, jak gdyby było
wygłaszane w sądzie. Muszą mieć zatem jakiś powód, by tyle mówić o krwi.
Zapytajmy o to jednego z nich.
Przyjacielu, mógłbyś
wytłumaczyć, dlaczego wy tutaj ciągle mówicie o krwi i wydajecie się znajdować
w tym tak wiele pociechy? Owszem, z przyjemnością. Jest to drogocenna krew
Chrystusa, Syna Bożego, który zwany jest Barankiem Bożym. To o Nim mówimy i
śpiewamy.
Ale dlaczego ta krew
jest dla was tak drogocenna? Ponieważ nieustannie przypomina nam ona, że wszystkie nasze
grzechy zostały przebaczone i usunięte, a stało się to w doskonałej harmonii z
Bożą nieograniczoną sprawiedliwością i prawością oraz jednocześnie
miłosierdziem. Tak więc ufając w krwi, nie odczuwamy już właściwie potępienia
sumienia z powodu grzechów.
A w jaki sposób krew
Chrystusowa usuwa waszą grzeszność? Najłatwiej jest mi odpowiedzieć na to
pytanie, wskazując zapis Pisma Świętego odnoszący się do zapłaty za
grzech, którą zawsze jest śmierć. Zarówno w wieku patriarchalnym, jak i
Mojżeszowym otrzymaliśmy na ten temat całą serię obrazowych lekcji. Zabijano
zwierzęta, a ich krew była wnoszona przez kapłana przed Boga jako dowód, że
śmierć rzeczywiście nastąpiła tak, jak wymagało tego złamanie prawa. Zgodnie z
tym Bóg powiedział Izraelitom: „Bo dusza każdego ciała jest krew jego”, „a Ja
dałem ją wam na ołtarz ku oczyszczeniu dusz waszych; bo krew jest, która duszę
oczyszcza” [3 Mojż. 17:14,11]. Krew nieznajdująca się już w żyłach ofiary
stanowiła dowód, że życie zostało odebrane.
Ale czy krew zwierząt
może zaspokoić Bożą sprawiedliwość w odniesieniu do grzesznego człowieka? Nie,
„nie można rzec, aby krew wołów i kozłów miała gładzić grzechy” [Hebr. 10:4],
ale mogła ona stanowić cień prawdy, że jeśli ludzka wina miałaby być
kiedykolwiek usunięta, to musi być znaleziona jakaś droga, na której mogłaby
się okazać wielkość Boga zarówno pod względem sprawiedliwości, jak i
miłosierdzia, zaś grzech byłby widoczny w całej jego podłości poprzez
straszliwe konsekwencje, jakie on za sobą pociąga. Nauką Pisma Świętego jest,
że Chrystus, ofiarowując samego siebie, czyli przelewając krew swego życia albo
też wylewając na śmierć duszę swoją, zgładził nasze grzechy. Czytamy, że „umarł
za grzechy nasze” [1 Kor. 15:3] „ku zgładzeniu grzechu przez ofiarowanie samego
siebie” [Hebr. 9:26], „złożywszy raz na zawsze jedną ofiarę za grzechy” [Hebr.
10:12 BT], czyli uczynił w rzeczywistości to, na co wskazywały ofiary lewickie,
ale nigdy tego nie dokonały.
Ale w jaki sposób mógł
Chrystus stać się prawnie odpowiedzialny za winy innych ludzi, tak by Jego
śmierć mogła spełnić wymagania sprawiedliwości w odniesieniu do nich? Przez utożsamienie się z nimi i
przez ofiarowanie samego siebie na ofiarę dla ich odkupienia stał się on nowym
naczelnym przywódcą rodzaju ludzkiego, dysponującym władzą i autorytetem
udzielania tym, którzy poprzednio znaleźli się pod wyrokiem śmierci, nowego
życia z samego siebie, nad którym śmierć nie będzie już miała mocy. Czyniąc się
w ten sposób ochroną dla grzeszników, stał się odpowiedzialny za ich grzechy.
Sprawiedliwość, nie mogąc dosięgnąć grzeszników, domagała się zadośćuczynienia
i otrzymała je w tym samym miejscu, w którym grzesznik zgodnie z prawem mógł
jej uniknąć.
Adam, dawny życiodawca i
przywódca, sprowadził śmierć na swoje potomstwo. Chrystus, nowy życiodawca i
przywódca, podjął się zadania bezpiecznego przeprowadzenia rodzaju ludzkiego przez śmierć, która w innym razie całkowicie i na zawsze byłaby go pochłonęła. Tak
oto w celu otwarcia drogi wyjścia ze śmierci był sam zmuszony zstąpić w
stan śmierci, ponosząc w swojej własnej osobie prawną odpowiedzialność za
grzechy świata. I tak przelanie Jego krwi stało się dowodem, że rzeczywiście i
naprawdę umarł. Ofiarując człowiekowi nowe życie, zaciągnął dług, którym było
obciążone stare życie, i tak złożył On na zawsze naturalne, czyli stworzone
życie, by mógł powstać ponownie w boskim, duchowym żywocie, stając się źródłem
życia dla wszystkich, którzy chcieliby znaleźć się z Nim w jedności. W ten oto
sposób krew Chrystusa, Jego śmierć, stanowi dowód dla Boga oraz dla sumienia
wierzących, że wymagania prawa zostały w pełni zaspokojone przez naszego
naczelnego przywódcę. Czy dziwi cię to, że tak wiele uwagi poświęcamy
drogocennej krwi Chrystusa oraz że czujemy i wiemy, jak oczyszcza nas ona ze
wszystkich grzechów? (Wybrane)
Straż 2/2011 W.T.
R-1276a-1890r