<< Wstecz |
Wybrano: OM-410 , z 0 roku. |
Zmień język na
| |
| | |
Dzisiejsi fałszywi apostołowie
Są to trzy artykuły dla miesięcznika
„Overland Monthly”, napisane przez sławnego pastora New York City Temple oraz
Brooklyn i London Tabernacle w latach 1914-1916.
Część I
„(…) I doświadczyłeś tych, którzy się mienią być apostołami, a nie są, i
znalazłeś ich, że są kłamcami” (Obj. 2:2)
NA ŚWIECIE BYŁA przez całe stulecia
i istnieje po dziś dzień tylko jedna klasa mieniąca się być apostołami, która
według naszego wersetu nimi nie jest. Biblia pokazuje nam niezbicie, że Bóg
nigdy nie przewidział, aby było więcej niż dwunastu Apostołów Baranka.
Odświeżmy swoją pamięć na ten temat: nasz Pan Jezus w odpowiedzi na pytanie
Apostoła Piotra powiedział do dwunastu: „Zaprawdę powiadam wam, iż którzyście
mnie naśladowali w odrodzeniu, gdy usiądzie Syn człowieczy na stolicy chwały
swojej, usiądziecie i wy na dwunastu stolicach, sądząc dwanaście pokoleń
izraelskich” (Mat. 19:28). Miało być tylko dwanaście tronów apostolskich – nie
więcej. Podobnie w Obj. 12:1 podany jest obraz Kościoła. Jest on pokazany jako
kobieta odziana w słońce (ewangelię Nowego Testamentu), mająca księżyc (prawo
żydowskie Starego Testamentu, które wspiera Kościół, lecz nie jest źródłem jego
światła) pod swymi stopami, a na głowie koronę z dwunastu gwiazd (swoich naznaczonych
przez Boga, natchnionych nauczycieli). Widzimy, że było tylko dwanaście tych
gwiazd z Boskim upoważnieniem, przy czym św. Paweł zajął miejsce Judasza.
Przypominam wam o innym obrazie na
tę sprawę, podanym przez naszego Pana Jezusa Janowi Objawicielowi, który był
jednym z Dwunastu. W Obj. 21:9-27 pokazany jest uwielbiony Kościół – zobacz
również wersety 2-5. Kościół jest tu ukazany jako zstępujący z nieba, aby
rozpocząć swe wielkie dzieło błogosławienia świata ludzkości. Proszę zauważyć w
szczególności, że ten uwielbiony Kościół jest pokazany jako posiadający
dwanaście gruntów, a na nich imiona Dwunastu Apostołów Baranka (w.14). Pan
nigdy nie zamierzył więcej. Widzimy więc, że tylko na skutek jakiegoś bardzo
poważnego błędu nasi rzymskokatoliccy przyjaciele mają biskupów, którzy
utrzymują, że są apostolskimi biskupami, i za sprawą podobnego błędu bracia z
Kościoła anglikańskiego utrzymują, że mają apostolskich biskupów. Tak samo jest
w przypadku grekokatolików.
SŁOWO BOŻE MUSI BYĆ WIERNIE OPOWIADANE
Jezus mówi, że ci, którzy mienią się
być apostołami, podczas gdy nimi nie są, kłamią. Wy i ja nie mamy naśladować
błędnych zwyczajów, których nauczyły nas minione wieki, lecz to, co powiedział
sam Jezus. On jest autorytetem. Mamy pewną dozę współczucia dla tych
gentlemanów, którzy przyjęli pewne stanowiska i których uczono przez całe
wieki, że są apostołami takimi samymi jak pierwszych dwunastu Apostołów
powołanych przez naszego Pana, i że posiadają takie samo natchnienie i
przemawiają z takim samym autorytetem. Mamy dla nich współczucie pod tym
względem, że zostali w smutny sposób zwiedzeni, lecz ufam, że to nie
przeszkodzi nikomu z nas pamiętać o tym, co powiedział Jezus i przyjmować
właściwy punkt widzenia. „I doświadczyłeś tych, którzy się mienią być apostołami,
a nie są, i znalazłeś ich, że są kłamcami”. Nie mówimy niczego uszczypliwego,
bowiem mamy głosić Słowo Boże. „Prorok,
który ma sen, niech powiada sen; ale który ma słowo moje, niech mówi słowo moje
w prawdzie” (Jer. 23:28). Jeśli powstrzymamy się ze strachu przed
ludźmi, to będziemy uczestniczyć w grzechu i złu. Można zapytać: jaka to
różnica, czy nazywają się oni biskupami apostolskimi, czy nie? Odpowiadam: duża
różnica. Chociaż w dzisiejszych czasach mężczyźni ci porzucili pretensje, jakie
rościli sobie kiedyś, lub przynajmniej nie próbują mówić z dawnym autorytetem,
ponieważ ludzie stają się bardziej oświeceni, a ich roszczenia wydawałyby się
coraz bardziej absurdalne, to wciąż twierdzą, że są jedynymi uprawnionymi do
nadawania innym prawa do głoszenia. Utrzymują, że jeśli nie wyświęcą człowieka
do głoszenia, to w ogóle nie ma on prawa do mówienia w imieniu Pana. Roszczą
sobie do tego prawo, ponieważ są „biskupami apostolskimi”. Jednak ani przed
światem, ani przed metodystami, baptystami, luteranami oraz innymi nie obnoszą
się z tym tak bardzo jak kiedyś. Ci inni pytają: „Dlaczego trzymacie się od nas
na dystans?” A oni nie lubią podawać w pełni swoich powodów. Nie są chętni do
tego, by powiedzieć im: „My jesteśmy Kościołem, my jesteśmy apostołami, a wy
nie macie prawa głosić, chyba że my was wyświęcimy, wy nie jesteście sługami
Bożymi”. Nie lubią tak mówić i stąd znajdują się dziś w stanie niezdecydowania.
Pamiętamy, że wiele lat temu biskupi
Kościoła anglikańskiego – Kościoła episkopalnego – mieli spotkanie w Detroit i
tam przegłosowali uchwałę, iż będą chętnie bratać się z innymi wyznaniami pod
warunkiem, że będą one ortodoksyjne, co oznaczało, że pod warunkiem, iż będą w
harmonii z naukami episkopalnymi. Wszyscy inni mieli być nieortodoksyjni, a to
oznaczało, że odmówią oni uznania ich w jakikolwiek sposób – że nie będą mieć
prawa do głoszenia.
UZALEŻNIENIE OD KLERU
Te roszczenia do sukcesji
apostolskiej w przeszłości sprawiły, że kościół popadł w wiele kłopotów i
zamieszania, z którego jeszcze się nie podniósł. Wielkie masy chrześcijan wciąż
są oszołomione. Doktryna zaczęła się rozrastać jakiś czas przed 325 rokiem
naszej ery. Biskupi zaczęli „panować nad dziedzictwem Pańskim”, jak mówi
Apostoł Piotr (1 Piotra 5:3) i przejawiać następującego ducha: „jesteśmy wyżsi
niż wy – wy jesteście tylko pospolitymi ludźmi; my należymy do szczególnej
klasy”. To panowanie wchodziło bardzo pomalutku, jak to się zwykle dzieje z
takimi rzeczami, a później związane było z twierdzeniem, że ludzie są
„laikatem”, a Kościół składa się z „kleru” – duchownych, biskupów,
arcybiskupów, kardynałów i papieża. Wszyscy w ogólności myśleli, że są oni
apostołami, a ich różne stopnie autorytetu pochodzą od Pana.
Musimy pamiętać, że jeszcze kilka
stuleci temu egzemplarze Biblii były bardzo nieliczne, a Biblia była warta
naprawdę fortunę, gdyż musiała być kopiowana piórem przez uczonych, których
było niewielu. Była spisywana na cienkim welinowym pergaminie, gdyż nie było
wtedy pras drukarskich ani papieru, które były późniejszymi wynalazkami. Jeden
rękopis Pisma Świętego, dokładnie ręcznie spisany, kosztował od 500 do 1000
dolarów, ponieważ spisanie całej Biblii wymagało w tych warunkach długiego
czasu. Z tego powodu bardzo nieliczni posiadali Biblię i było bardzo niewielu
ludzi, którzy w ogóle potrafili wtedy czytać. W tamtych czasach edukacja była
tylko dla bogatych i uprzywilejowanych, a nawet w parlamencie brytyjskim
niektórzy nie potrafili napisać swojego nazwiska, więc uchwalono ustawę, która
pozwalała każdemu członkowi Izby Lordów, który nie potrafił się podpisać, na
stawianie znaku „X” zamiast składania podpisu. W tych warunkach ludzie byli
bardzo uzależnieni od biskupów kościoła. Po tym, jak zaczęli oni rościć sobie
pretensje do bycia biskupami apostolskimi, to zamiast czytać ludziom Pismo
Święte, dawali im do zrozumienia, że to oni są właściwymi osobami do czytania i
interpretowania Pisma Świętego, że
otrzymali tę władzę od Pana.
Jezus powiedział do Piotra jako
przedstawiciela Dwunastu, że „cokolwiek zwiążesz na ziemi, będzie związane i w
niebiesiech; a cokolwiek rozwiążesz na ziemi, będzie rozwiązane i w
niebiesiech” (Mat. 16:19). Twierdzili, że ich pisma znajdują się pod
szczególnym nadzorem Pana, a ich wypowiedzi w kwestiach doktrynalnych są
natchnione. A więc widzimy, że te natchnione pisma Apostołów w ich różnych
listach są tak autorytatywne jak słowa Jezusa. (Rzym. 16:25-27, 2 Kor. 12:7,
Gal. 1:11,12). Apostoł Paweł zapewnia nas, że Słowo Boże jest wystarczające do
tego, „aby człowiek Boży był doskonały, ku wszelkiej sprawie dobrej
dostatecznie wyćwiczony” (2 Tym. 3:16,17). A więc nie potrzebujemy żadnych
dodatkowych wypowiedzi doktrynalnych, ani żadnych innych pism niż te, które
dostarcza nam Pismo Święte, ani nie potrzebujemy więcej apostołów niż
pierwotnych Dwunastu, wśród których św. Paweł zajął miejsce Judasza. Od czasu
pojawienia się druku i nastania końca symbolicznych 1260 dni – 1260 lat
prześladowań papiestwa, Biblie są drukowane w ogromnych ilościach i szeroko
rozprowadzane przez towarzystwa biblijne, a edukacja jest powszechna. Dzisiaj
Biblie są wszędzie i są bardzo tanie, a wszyscy potrafią czytać. Wróćmy
ponownie do roku 325 n.e. Do tego czasu biskupi twierdzili już, że są
apostolskimi biskupami i posiadają apostolski autorytet. Twierdzili, że są
żyjącymi apostołami, których nauki są głosem Bożym. Ale ci apostołowie nie
zgadzali się między sobą, tak jak zgadzali się pierwotni Apostołowie –
prawdziwi Apostołowie, gdyż kiedy czytamy pisma Apostołów powołanych przez
naszego Pana, dostrzegamy, że wszyscy oni są zgodni. Lecz do roku 325 n.e.
przyjęto sztywne stanowisko co do wiary. Cesarz Konstantyn panujący w Rzymie
zwołał synod biskupów w mieście Nicea w Bitynii, w Azji Mniejszej. Według norm
tego świata cesarz z pewnością był bardzo mądrym człowiekiem i powiedział sobie:
„Moi pogańscy zwolennicy wykruszają się, a religia chrześcijańska wydaje się
wysuwać na pierwszy plan. Myślę, że dobrym posunięciem będzie przyłączenie się
do chrześcijan.”
POCHODZENIE WYZNANIA NICEJSKIEGO
Cesarz nie stał się prawdziwym
chrześcijaninem, gdyż aż do dnia śmierci nigdy się nie ochrzcił. Przyznawał się
do chrześcijaństwa ze względów politycznych. Chociaż nie możemy osądzać jego
serca i twierdzić, że zupełnie nie miał szczerych motywów, jednak kwestia
polityki z pewnością była obecna, jak widać z całej tej sprawy. W roku 325 n.e.
rozesłał poselstwo do wszystkich biskupów kościołów, by przybyli do miasta
Nicea na ogólne zgromadzenie. Zaoferował pokrycie wszelkich kosztów i około 384
biskupów – co stanowiło tylko część całej ich liczby – zebrało się i
przeprowadzono konferencję. Nie licząc narady, która odbyła się w Jerozolimie z
udziałem prawdziwych Apostołów Jezusa, był to pierwszy sobór powszechny.
Twierdzono, że jest to kolejne zgromadzenie apostołów, a cesarz, nie wiedząc
nic poza tym, że są oni w pełni upoważnieni, złożył im następującą propozycję:
wy wszyscy uważacie się za apostołów, lecz macie różne teorie i są wśród was
spory. Najwyraźniej coś jest nie tak. Zaproponuję wam coś, co was wszystkich pogodzi. Proponuję, byście na tej
radzie podali swoje poglądy na temat tego, co uważacie za właściwe, prawowierne
nauki. Uzgodnijcie między sobą, jakie one są. Potem, cokolwiek ktoś by głosił,
a różniłoby się to od tych uzgodnionych doktryn, będzie nieortodoksyjne –
będzie herezją. Co więcej, proponuję dołączyć do was w celu zjednoczenia się z
waszym kościołem. Chcę waszego poparcia, a wy potrzebujecie mojego wsparcia.
Gdy będziecie mieć moje wsparcie, ludy pogańskie tłumnie przyłączą się do
waszego kościoła – niecierpliwie będą chciały się do niego dostać. Będę
popierał wasze doktryny, a wszyscy heretycy w imperium rzymskim będą mieli
ciężkie życie. Wy ustalcie kredo i ogłoście, co jest ortodoksyjne, a jego
wyegzekwowanie pozostawcie mnie. Ja zajmę się heretykami w obecnym życiu, a wy
możecie mówić im o wiecznych mękach w przyszłości. Wyznanie nicejskie zostało sformułowane,
jako pierwsze z wielkich wyznań, a stworzone zostało przez tych samozwańczych
„apostolskich biskupów”. A więc na skutek porozumienia cesarza z biskupami lud
znalazł się pod rządami twardej ręki. Biskupi sprawowali nad nim ścisłą
kontrolę. Ponieważ lud był niewykształcony, znajdował się w dużej mierze na
łasce i niełasce wodzów kościoła. Biskupi ci zapewnili cesarza, że posiadają
pełne upoważnienie od Boga do decydowania o tym, jakie są nauki Pisma Świętego,
a cesarz uwierzył im na słowo. Był to koniec badania Biblii, gdyż Biblia nie
miała już być używana. Lud otrzymał wszystko objaśnione. Musieli przestrzegać
wyznania nicejskiego. Nie było potrzeby, by sami badali pisma Mojżesza i
proroków, ani tego, co powiedzieli żydowscy Apostołowie Jezusa. Tuż przy sobie
mieli „apostołów” natchnionych przez Boga, a ci mogli przecież nauczyć ich
wszystkiego, co potrzebowali wiedzieć.
OM 410