<< Wstecz |
Wybrano: R-1018 a, z 1888 roku. |
Zmień język na
| |
| | |
Świadectwa śmierci
Otrzymaliśmy
zapytania, czy wiemy o świętych obecnie umierających w nadziei natychmiastowego
przebudzenia w podobieństwie naszego Pana.
Możemy
na to pytanie odpowiedzieć twierdząco, choć nie jest naszym zwyczajem poświęcanie
wielkiej uwagi takim przypadkom, a to dlatego, że zbyt wielki nacisk kładzie
się generalnie na świadectwo śmierci. Należy pamiętać, że choć moment śmierci
jest chwilą przemiany tych, którzy zostali uznani za godnych pierwszego
zmartwychwstania, zmiana ta nie okazuje się w żaden sposób aż do tego momentu,
a co za tym idzie, nie można dać świadectwa o tym fakcie. Zatem świadectwo
śmierci świętych nie może być niczym więcej, niż świadectwem ich życia –
świadectwem ich w pełni przekonanej wiary w niezłomne obietnice Boże, oparte o
Jego zadowolenie lub niezadowolenie z ich drogi od chwili poświęcenia.
Proporcjonalnie
do tego, jak dokładnie dochowali ślubów poświęcenia, ostateczne przekonanie o
byciu przyjętym może być silne. I tak, jak w przypadku Apostoła Pawła, może ono
być niezbite, a to z powodu bezwzględnej i nieprzerwanej wierności. Oświadczył
on: „Dobry bój bojowałem, bieg wykonałem, wiarę zachowałem; zatem odłożona mi
jest korona sprawiedliwości, którą mi odda w on dzień Pan, sędzia sprawiedliwy,
a nie tylko mnie, ale i wszystkim, którzy umiłowali sławne przyjście jego”. Jednak
nawet, gdyby Paweł nie dał takiego wyrazu swej pewności, że ukończył bieg
zwycięsko, jego wierne postępowanie byłoby tego wystarczającym dowodem. Poza
tym, świadectwo Pawła nie było świadectwem w chwili śmierci, ale wyrażeniem
jego pewności w obliczu faktu, że wkrótce miał złożyć ofiarę.
Pismo
Święte nie dostarcza opisów żadnych wizji świętych w chwili śmierci. To, co
powszechnie uważa się za wizję Szczepana w chwili śmierci (Dz. Ap. 7:55, 56), w
rzeczywistości nią nie było; to właśnie z powodu jego oświadczenia, że zobaczył
otwierające się niebiosa, został jednomyślnie zaatakowany, wypędzony za miasto
i ukamienowany. Nic w słowach Szczepana nie pozwala sądzić, że widział te
rzeczy inaczej, niż oczyma wiary – będąc „pełnym wiary i Ducha Świętego”.
Przypomnijmy
sobie opisy śmierci świętych podane w Biblii – Jezusa, Pawła, Szczepana, a
także proroków. Żaden z nich w chwili śmierci nie przekazał wiadomości o tym,
co jest poza zasłoną. Śmierć nikomu nie dostarcza takiego przywileju. Słowa
naszego Pana na krzyżu – „Boże mój, Boże, czemuś mnie opuścił?” – wypowiedziane
w obecnym czasie przez któregokolwiek ze świętych obudziłyby wątpliwości i
obawy o ich przyszłe dobro, ze względu na powszechne przekonanie o
ekstatycznych wizjach wiernych doświadczanych w chwili śmierci. Faktem jednak
jest, że wszyscy święci, którzy mają udział w cierpieniach Zbawiciela musza
wytrwać aż do samego końca i tak, jak On muszą umrzeć jako część ofiary za
grzech. Dopiero, gdy ofiara ta zostanie całkowicie dokonana, może nastąpić
błogosławienie umarłych. W tym błogosławionym czasie Jego obecności klasa
wiernych doświadczy tego w sposób natychmiastowy – „bardzo
prędko, w okamgnieniu”.
Jak
zatem mamy traktować słowa wypowiadane na łożu śmierci przez niektórych z
naszych przyjaciół, którzy myśleli, że udają się w jednej chwili do nieba, i to
przed nadejściem tego szczególnego czasu („odtąd”)? Powinniśmy rozpatrywać ich
błędne przedśmiertne wypowiedzi w dokładnie taki sam sposób, w jaki tłumaczymy
ich opaczne poglądy wyznawane wcześniej, pamiętając, że pozostawali pod wpływem
tych błędów do samego końca. Fakt, że władze umysłowe i cielesne w chwili
śmierci zawodzą i są niemal na wyczerpaniu, nie pozwala przypuszczać, że w tej
godzinie mogą one dysponować większą wiedzą lub nadprzyrodzoną wizją
przyszłości. Niczego takiego nie obiecuje, ani Pismo Święte, ani nie
relacjonuje w odniesieniu do umierających świętych, nawet Jezusa. Bóg nie
komunikuje się z żyjącymi za pośrednictwem świętych – ani po ich śmierci, ani w
jej momencie. Bóg porozumiewa się z nimi poprzez swoje Słowo, a ci, którzy
przyjmą Jego prowadzenie, muszą postępować wiarą w tymże Słowie, aż do samego
końca długiej doliny śmierci.
Metodyści
zwracają wielką uwagę na przedśmiertne słowa jednego ze swoich biskupów:
„Przechodzę przez bramy Nowego Jeruzalem, umyty w krwi Baranka”. Możemy to
jedynie uważać za skutek jego błędnej teologii. Nowe Jeruzalem jeszcze wówczas
nie istniało, ale we właściwym czasie, kiedy zostanie ono chwalebnie
ustanowione, człowiek ten zostanie wzbudzony. Inni chrześcijanie z różnych
denominacji przejawiają podobne poglądy i często opierają swoje nadzieje na
podobnych błędach, przeoczając najpewniejszą i jedyną podstawę nadziei daną w
Piśmie Świętym. Prawda zapewnia ufność w Bogu, która nie może być wzruszona, i
która stanowi kotwicę wiary – pewną i solidną, nawet wśród wzburzonych wód Jordanu.
Pani C. T. R.
W.T. R-1018a-1888r