<< Wstecz |
Wybrano: R-4771 b, z 1911 roku. |
Zmień język na
| |
| | |
„Pokój też zachowajcie między sobą”
W naszych czasach dominuje
niezadowolenie. Dzieci Boże zaś, choć nie należą do tego świata, znajdują się
na nim i podlegają jego wpływom. Dlatego właśnie z każdym dniem coraz bardziej
nieodzowne staje się zachowanie przez każde dziecko Boże najwyższej czujności,
by trzymać ciało pod kontrolą, by powstrzymywać język od szemrania, by strzec
serca przed niezadowoleniem, a za to wypełniać je dziękczynieniem i
wdzięcznością dla Boga przez docenianie wszystkich dobrodziejstw, którymi On
nas błogosławi.
Z drugiej strony ludzie, którzy są
pociągani przez Pana w czasie Wieku Ewangelii, muszą mieć solidną strukturę –
silne charaktery. Bóg poszukuje ludzi o takich właśnie charakterach, by stali
się Oblubienicą Jego Syna oraz Jego współdziedzicami. Ich stanowczość i
zdecydowanie stoją w kontraście z biernością i obojętnością innych. Ich
dziedziczne słabości są jednak tak samo wielkie jak u innych ludzi. Stąd też,
gdy pewna liczba takich osób zacznie się zgromadzać na badanie Biblii,
potrzebna jest wielka cierpliwość i wzajemna wyrozumiałość. Gdy bowiem dochodzi
do poróżnień i konfliktów, szkody będą z pewnością większe niż w przypadku
ludzi o słabszych charakterach, mniej zdecydowanych przekonaniach i niższej
determinacji. Dlatego takie właśnie osoby łatwiej przekonują się o słuszności
słów Apostoła: „Cierpliwości wam potrzeba” [Hebr.10:36].
Od takich ludzi Bóg wymaga, aby
Prawdzie towarzyszył także duch Prawdy, duch świętości, cichości, cierpliwości,
wyrozumiałości, braterskiej uprzejmości, miłości; inaczej narażeni oni będą na
poważne zatargi i urazy.
Jeśli w jakimś zgromadzeniu badaczy
Pisma Świętego lekceważone są WYKŁADY PISMA ŚWIĘTEGO, to z pewnością będzie się
tam ujawniała słabość, światowość, umiłowanie przyjemności, brak gorliwości w
służbie Pańskiej itp. Jeśli WYKŁADY PISMA ŚWIĘTEGO będą jedynie „przeprowadzane”,
ale nie znajdą zastosowania w sercu i w życiu, to owoce ducha – cichość,
uprzejmość itp. – będą ułomne. Każdy rozważany przedmiot powinien stać się bazą
dalszego wzrostu w łaskach ducha, których rozwijanie przyczynia się do
wzbogacania charakteru Nowego Stworzenia.
W przeszłości wiele razy zwracaliśmy
uwagę zgromadzeń na to, by wybierani przez nie słudzy, pasterze, starsi nie
byli uznawani za „panów” i nie byli zachęcani do podejmowania prób „panowania
nad dziedzictwem Pańskim” (1 Piotra 5:3). Teraz zaś, z drugiej strony,
pragniemy podkreślić, że istnieje również możliwość pojawienia się w
zgromadzeniu nadmiernie krytycznego ducha, który doprowadza niektórych jego
członków do rozwijania błędnych postaw. Byłoby to również przeciwne duchowi
Pańskiemu, gdyby zgromadzenia „panowały” nad starszymi. Mają oni być miłowani,
podnoszeni na duchu, cenieni; jeśli zaś mają jakieś niedoskonałości, to tak jak
i inni ludzie zasługują na niemniejszą dozę współczucia, przebaczenia i
usprawiedliwienia.
Starszym, czyli sługom,
proporcjonalnie do ich wierności, pokory, pilności w służbie dla trzody powinna
być okazywana serdeczna współpraca ze strony każdego członka zgromadzenia.
„Komu bojaźń, temu bojaźń; komu cześć, temu cześć” [Rzym. 13:7].
Niektórzy członkowie ludu Bożego, podobnie
jak ludzie tego świata, zajmują nadmiernie krytyczne stanowisko w błahych
sprawach, takich jak na przykład parlamentarne obyczaje w trakcie zebrań.
Powinniśmy pamiętać, że Biblia nie zobowiązuje ludu Bożego do zachowywania
jakichś szczególnych parlamentarnych obyczajów, ale nakłada na niego ogólne,
szeroko rozumiane prawo, którym kierować się powinno każde dziecko Boże we
wszystkich sprawach Kościoła. Prawo to Mistrz zawarł w kilku słowach, mówiąc:
„Przykazanie nowe daję wam, abyście się społecznie miłowali; jakom i ja was
umiłował” (Jan 13:34).
Niechaj to prawo miłości stanowi
miarę oceny wszystkich wzajemnych stosunków, jakie wiążą lud Boży. Czy dotyczy
to wybranego starszego, czy niewybranego członka – prawo miłości winno być
stosowane do oceny każdego działania, każdego słowa, więcej nawet – samych
myśli. Jeśli każdy z nas, drodzy bracia, będzie cały czas skupiał się na tej
zasadzie, zaoszczędzi to nam wielu konfliktów, zadrażnień i smutków. Upodobni
nas to do naszego błogosławionego Mistrza, uzdolni do bycia lepszymi Jego
przedstawicielami wzajemnie względem siebie, jak i przed światem. Skłoni nas to
do możliwie największej systematyczności i dbałości we wszystkich naszych
działaniach, a w stosunku do innych – do nieżywienia zbyt wygórowanych wymagań
aż do czasu, gdy oni sami przekonają się o pięknie właściwego postępowania,
które będą mogli zaobserwować w naszym własnym zachowaniu. Bądźmy zadowoleni z
każdej metody obranej przez większość, jeśli tylko zgodna jest ona z wolą
większości, niezależnie od tego, jaka zostanie podjęta decyzja. Jeśli wydaje
nam się, że większość jest mniej rozsądna od nas samych, uczmy się cierpliwości
i czekajmy, jak to czyni Pan, aż inni przekonają się o błędzie w swym
postępowaniu i dokonają poprawki. Słowem – niechaj każdy z nas coraz bardziej
stara się być czynicielem pokoju: „Błogosławieni pokój czyniący, albowiem oni
synami Bożymi nazwani będą” (Mat. 5:9).
Straż 1/2011 W.T. R-4771 b – 1911 r.