Polskojęzyczna strona poświęcona życiu i twórczości pastora Charlesa Taze Russella
Pastor Charles Taze Russell
<< Wstecz Wybrano: R-4735 a,   z 1911 roku.
Zmień język na

Perspektywy na Nowy Rok [1911]

Bardzo zachęcający raport z działalności naszego Stowarzyszenia, który został przedstawiony 15 grudnia [1910 r.], w naturalny sposób kieruje nasze myśli na perspektywy i widoki wyłaniające się w Nowym Roku. Nasz pogląd na sprawy finansowe i społeczne może komuś wydać się tendencyjny. Na podstawie Pisma Świętego wierzymy jednak, że żyjemy w szczególnym czasie, który bezpośrednio poprzedza okres wielkiej światowej anarchii przepowiedzianej przez proroka Daniela i który wyznacza koniec Czasów Pogan oraz inaugurację Królestwa Mesjasza. Spodziewając się takich kłopotów i wierząc, że są one już bardzo blisko, nie uznajemy, że rozsądnie byłoby próbować przepowiadać zamieszki, masowe zwolnienia, panikę itp., choć wszystkie te czynniki odegrają istotną rolę w przyspieszaniu anarchii, której wszyscy zupełnie słusznie się obawiają.

Chociaż świat powierzchownie wydaje się cieszyć pokojem, to jednak w sercach ludzi czai się wielki niepokój. Ogólny rozwój wiedzy doprowadził jednocześnie do wielkiego wzrostu niezadowolenia i ambicji, które poza niewielkimi wyjątkami ogólnie nie mogą zostać zaspokojone. Niezadowolenie dało się już odczuć w Rosji, Japonii, a w podobny sposób przyśpieszy kłopoty w Indiach i Chinach – najbardziej ludnych częściach świata. Jedynie Pan wie, do jakiego stopnia i jak długo jeszcze powstrzymywane będą owe wichry sporów, jak to obrazowo przedstawia Objawienie [Obj. 7:1].

Rządy zaczynają się przekonywać, że wielkie okręty wojenne i fortece wojskowe są także źródłem zagrożenia, a nie tylko ochroną. Na przykład całkiem niedawno rząd Brazylii nabył dwa najnowocześniejsze okręty wojenne. Gdy tylko zostały one odebrane i obsadzone brazylijskimi marynarzami, załoga natychmiast się zbuntowała. W obliczu znacznych zniszczeń i strat rząd najwidoczniej odnosi wrażenie, że statki te są większym zagrożeniem niż obce okręty wojenne stacjonujące w ich portach. Zaproponowano, by działa z tych statków zostały zdemontowane i przeniesione w bezpieczne miejsce aż do zaistnienia potrzeby ich użycia. W ten sposób będą trzymane poza zasięgiem możliwych buntowników.

Podobne kłopoty ma Portugalia. W rewolucji obalono króla i ustanowiono republikę po to tylko, by przekonać się, że żołnierze i marynarze czują się obecnie panami sytuacji i mogą domagać się takich płac i warunków, jakie tylko uznają za właściwe. Gdy chwila do tego dojrzeje, wyćwiczeni żołnierze Europy przejmą prawdopodobnie kontrolę nad wielkimi arsenałami i ogromnymi zapasami uzbrojenia po to, by obalić rządy, które ich uzbroiły. Nie są to miłe perspektywy jak na początek roku, ale dlaczego mielibyśmy się oszukiwać. Tutaj, w Stanach Zjednoczonych mieliśmy podobne przykłady. Strajk tramwajarzy w stolicy Ohio trwał przez wiele miesięcy i towarzyszyły mu akty przemocy. Rząd stanowy usiłował zachować porządek, ale był w stanie dokonać tego tylko w ograniczonym zakresie. Wprowadzone do działania oddziały milicji stanowej stanęły po stronie strajkujących, odmawiając działań na rzecz przywrócenia porządku, i następnie powróciły do domów.

Choć w porównaniu do dawniejszych czasów cieszymy się stosunkowo dobrą koniunkturą, to zakłady produkcyjne na całym świecie, które wyposażone są w nowoczesne urządzenia i posiadają ogromne zdolności produkcyjne, i tak popadają w regres, gdyż wykorzystują zaledwie jedną trzecią swych możliwości. Przeważa dość widoczny brak zaufania, gdyż inteligentni ludzie zdają sobie sprawę z tego, że do utrzymania dobrej koniunktury nie potrzeba nawet połowy pieniędzy znajdujących się w obiegu, a to z powodu demonetyzacji srebra. Choć sytuacja ta wywołana została przez samych bankierów, chcących zabezpieczyć własne korzyści w postaci pobieranych odsetek, to jednak i dla nich ma ona pewne strony ujemne, gdyż wywołuje niepokój na rynkach finansowych, a nawet czasami nastroje paniki związanej z obawą o to, że gdy nastąpi utrata publicznego zaufania, to ludzie zaczną masowo domagać się wycofania swoich depozytów. Ogólnie cały czas w świecie finansów pobrzmiewają niepokojące tony, które są szczególnie niekorzystne dla interesów mniejszych przedsiębiorstw. Większe i bardziej dochodowe przedsiębiorstwa są finansowo dobrze zabezpieczone, bywają jednak obciążane przez drobniejszy przemysł, który je zaopatruje i od którego do pewnego stopnia ich interesy zależą. Jednym słowem, sytuacja finansowa jest wyjątkowo trudna i nikt nie umie przewidzieć, kiedy może wydarzyć się coś, co nią zachwieje i doprowadzi do upadku.

FEDERACJA KOŚCIOŁÓW MORGANA

Jakiś czas temu prasa donosiła, że na niedawnym posiedzeniu Rady Kościoła Episkopalnego światowej sławy bankier i multimilioner J. Pierrepont Morgan, który był delegatem, ofiarował dziesięć tysięcy dolarów na rzecz funduszu, którego celem byłoby zorganizowanie religijnej korporacji. Pan Morgan, dobrze znany ze swych możliwości biznesowych w zakresie korporacji finansowych, przekonywał innych delegatów do swej idei i skuteczności jej działań. Ugrupowania religijne coraz bardziej pragną stworzenia korporacji religijnej, czyli federacji, i są coraz bardziej skłonne do tego, by dokonywać ustępstw w zakresie nauk i zasad dawniej uznawanych za cenne, po to tylko, by osiągnąć cel założenia takiej federacji. Jest to świadectwo wyznaniowej słabości i przekonania, że znaczącą wartością byłyby potęga i władza pozyskane za sprawą federacji. Czołowi animatorzy tego przedsięwzięcia rozwodzą się nad wielkimi zaletami ekonomicznymi takich połączonych kościołów w odniesieniu do ich duchownych i zarządów. Niewątpliwie jest w tym pewna doza prawdy, jednak rzeczywiste motywy tkwią głębiej. Uważa się, że taka federacja prędko uzyskałaby władzę polityczną, a dzięki temu miałaby finansowe zaplecze, wobec którego wszystkie niepożądane prawdy musiałyby się ukrywać lub zostać publicznie napiętnowane oraz potajemnie zbojkotowane.

Jest rzeczą oczywistą, że taka federacja niebawem powstanie. Pismo Święte już dawno temu przepowiedziało jej istnienie, na co wskazywaliśmy przez minione trzydzieści lat. Jest to dla nas szczególnym znakiem naszych dni, jednym z elementów wyznaczających zakończenie Wieku Ewangelii oraz zainaugurowanie Królestwa Mesjasza.

POSŁANNICTWO DO ŻYDÓW

Pismo Święte wyraźnie oświadcza, że po zakończeniu obecnego, ewangelicznego powołania i po skompletowaniu Oblubienicy Boża łaska powróci do cielesnego Izraela. Co jakiś czas zwracaliśmy uwagę na korzystne zmiany klimatyczne w Palestynie, a później także na ruch syjonistyczny, który wszędzie pobudza Żydów do zainteresowania się ich ziemią ojczystą i zachęca ich do ponownego objęcia jej w posiadanie. Jednakże nadzieje te i ambicje wydawały się niemożliwe do zrealizowania i dlatego zapał syjonizmu zaczął ostatnio słabnąć. I właśnie w tej krytycznej chwili Boska Opatrzność zdaje się błogosławić nasze posłannictwo do Żydów. Ciekawe jest to, że poselstwo to zostało rozpowszechnione po całym świecie, częściowo przez te żydowskie gazety, które były nim zainteresowane, ale także przez te, które się mu sprzeciwiały. Tak czy inaczej Głos (Die Stimme) dotarł do najdalszych krańców ziemi.

W rezultacie nadzieje żydowskie coraz silniej zwracają się ku proroctwom Świętych Pism. Skutki dają podstawy do żywienia nadziei, że jest to dzieło łaski, tak jak opisuje to Pismo Święte, zapowiadając, że Pan w słusznym czasie wyleje na Izrael ducha łaski i modlitw. Wiadomość dla nich głosi obecnie, że ziemia należy do nich, że okres ich karania dobiega końca i że wkrótce powróci do nich Boże błogosławieństwo – nie jako do chrześcijan, ale Żydów. Następnie rozpoznają oni duchowego Mesjasza, o którym wspomina Daniel (Dan. 12:1). Ich wędrówka odtąd będzie już łatwa, gdyż Królestwo zwycięży, a Izrael będzie błogosławiony oraz stanie się przewodem, przez który Boże błogosławieństwo spłynie na wszystkie narody ziemi – najważniejsze błogosławieństwo otrzymają oni od uwielbionego Chrystusa, znajdującego się na duchowym poziomie i działającego poprzez duchowy, niewidzialny rząd.

PRACA ŻNIWIARSKA NA OBECNY ROK

Dzień po dniu staje się coraz bardziej oczywiste, że między tymi, którym Pan tak bardzo błogosławił Teraźniejszą Prawdą, dokonuje się wielkie dzieło przesiewania. W ciągu minionych trzydziestu lat ci, którzy nie zostali przez nią całkowicie pochłonięci, którzy nie znaleźli radości w tym, by ofiarować swe ciała na żywą ofiarę w jej interesie, którzy pozostali letnimi, zamiast być gorącymi, są odrzucani przez Pana od jakiegokolwiek udziału w Królestwie Bożym. Inni zaś przychodzą do Prawdy – ze wszystkich wyznań, klas i grup wiekowych. Część z nich dojrzewa bardzo szybko. Doprawdy, niektórzy z tych, co niedawno zapoznali się z Prawdą, zawstydzają czasami innych, którzy mieli znacznie większe możliwości, ale ostatnio je zlekceważyli. Naszą doradą nadal jest, by ci, którzy pragną zachować kontakt z Prawdą i chcą utrzymać świat z dala od swego serca, mieli plan czytania WYKŁADÓW PISMA ŚWIĘTEGO, obejmujący tyle stron dziennie – jeśli możliwe dwanaście – by pozwoliło to na powtórzenie wszystkich sześciu tomów w ciągu niecałego roku.

Nadal zalecamy „ślub”. Z pewnością sprawdził się on jako wielkie błogosławieństwo dla wielu spośród ludu Bożego, nie tylko przypominając im codziennie o ich własnym zainteresowaniu dziełem Żniwa, ale także utrzymując ich w uczuciowym i modlitewnym kontakcie ze wszystkimi braćmi. I wreszcie, pośród osaczenia naszych dni buduje on ochronny bastion wokół poświęconego żołnierza krzyża. Bowiem w trakcie owego przesiewania, doświadczania i oczyszczania Kościoła ważne jest, by owi oczyszczeni stawali się coraz bardziej sumienni, gorliwi, wierni i lojalni względem Pana i Jego Prawdy oraz braci.

Ponadto odnotowujemy rozwój działalności w minionym roku, co, na ile umiemy to przewidzieć, może być kontynuowane w rozpoczynającym się roku. Ponad tysiąc gazet docierających do ponad dziesięciu milionów czytelników tygodniowo z pewnością przyczynia się do rozpowszechniania poselstwa Bożej miłości wśród wszystkich członków rodzaju Adamowego. Także publiczne zgromadzenia w ostatnim czasie były odwiedzane znacznie liczniej niż kiedykolwiek wcześniej i wzbudzały większe zainteresowanie wśród słuchaczy. Możemy się spodziewać, że te drzwi zostaną jeszcze szerzej otwarte w rozpoczynającym się roku.

Właśnie zleciliśmy na rok 1911 druk czterdziestu tysięcy egzemplarzy PEOPLES PULPIT [Kazalnica Ludowa] dziennie i spodziewamy się, że ta ilość – łącznie dwanaście milionów – nie okaże się zbyt wielka dla naszej służby ochotniczej i do wykorzystania przy ogłaszaniu publicznych zgromadzeń. Rozumiemy jednak, że jest to ogromne zamówienie i że możliwość rozpowszechnienia tak wielkiej liczby ulotek zależeć będzie od lojalności i gorliwości czytelników naszego czasopisma [The Watch Tower]. Zachęcamy do aktywności w tej służbie ochotniczej nie tylko ze względu na publiczność, ale także dla pożytku czytelników THE WATCH TOWER. Z naszego doświadczenia wynika bowiem, że ci, którzy miłują Pana najgoręcej i którzy najbardziej doceniają Jego dobroć i łaskę, są także najbardziej chętni do tego, by rozpowszechniać tę wiadomość wśród innych ludzi, a proporcjonalnie do tego Pan udziela im swojego błogosławieństwa. Dlatego właśnie zachęcamy czytelników WATCH TOWER, gdziekolwiek się znajdują, by w ten prosty sposób stawali się głosicielami Prawdy, a także, by głosili słowem, jeśli mają do tego naturalne zdolności i możliwości.

Ogólnie, drodzy przyjaciele, jesteśmy zdania, że rok 1911 stwarza większe możliwości służby dla Pana, braci i Prawdy niż którykolwiek w przeszłości. Bądźmy gorliwi w użyciu wszystkich naszych sił do wykonania tego, cokolwiek nasze ręce znajdą do zrobienia.

SŁOWO PRZESTROGI

Potępiamy wszystko, co ma charakter pogoni za sensacją i siania niepokojów między ludem Bożym. Naszą postawę opartą na wierze winna cechować ufność i spokój, gdyż wiemy, że moce zła, niezależnie od tego, co mogą one osiągnąć z innymi ludźmi, nie potrafią zaszkodzić „wybranym”, którzy pozostają w cieniu Wszechmogącego. Dlatego pozbądźmy się obaw, jako oznak braku wiary i ufności wobec Tego, który oświadczył, „iż tym, którzy miłują Boga, wszystkie rzeczy dopomagają ku dobremu, to jest tym, którzy według postanowienia Bożego powołani są” [Rzym. 8:28].

Ganiąc strach nie powinniśmy jednak zamykać oczu na to, co dzieje się wokół nas. Odwaga, której pragniemy i którą docenia Pan, nie jest ślepa, ale polega na zaufaniu do Pana w obliczu widocznego zagrożenia.

Przypominamy naszym czytelnikom, że około dwa lata temu nasza uwaga została zwrócona na różne incydenty potwierdzające, jak się wydawało, tezę, iż upadli aniołowie są bardziej aktywni niż dawniej i że nasilają się dowody ich zdolności do materializowania się. Donoszono także o ich skłonności do rozwiązłości, co zgadzałoby się z opisem ich upadku przedstawionym przez zapis 1 Księgi Mojżeszowej [1 Mojż. 6:2].

W tamtym czasie podaliśmy myśl, że dla złych duchów możliwe byłoby zmaterializowanie się w taki sposób, by uosobić kogoś spośród ludu Bożego i dopuścić się skandalicznego występku, a następnie zdematerializować się, zniknąć i pozostawić niewinną osobę ze skutkami słusznego gniewu, wzbudzonego przez przestępstwo. Sugerowaliśmy, że w ten sposób mogłoby zostać sprowokowane potępienie względem tych, którzy służą Prawdzie, a przez to także względem reprezentowanej przez nich sprawy. Dalej mówiliśmy, że być może ta sama Boska opatrzność, która dozwoliła na ukrzyżowanie naszego Odkupiciela, może także dopuścić takie doświadczenia, a przez nie być może zezwolić, że wielkie prześladowania, tak samo niesprawiedliwe jak te, które spotkały Jezusa i Jego naśladowców osiemnaście stuleci temu, mogłyby stać się i naszym udziałem w obecnym czasie.

NIEWIELU LUDZI ZDAJE SOBIE SPRAWĘ Z ISTNIENIA UPADŁYCH ANIOŁÓW!

Przez około dwa lata nie usłyszeliśmy na ten temat praktycznie nic nowego. Zamierzaliśmy już nawet wyciągnąć wnioski, że Przeciwnik zwiódł nas, zwracając naszą uwagę w tym kierunku po to, by mógł przeprowadzić poważniejsze ataki na umysły i serca poświęconych. Teraz jednak, po dwóch latach ciszy otrzymaliśmy z dalekiej Australii wiadomość, która wydaje się potwierdzać nasze najgorsze obawy odnośnie metod, jakimi w czasie ucisku posługiwać się będą demony i upadli aniołowie.

Brat Nicholson z naszej australijskiej filii donosi o zdumiewających zdarzeniach. Jeden z australijskich braci ma żonę, która nie opowiada się ani po stronie Prawdy, ani przeciwko niej, która też nie interesuje się spirytyzmem. Całkiem niedawno ów brat po powrocie do domu usłyszał od swojej żony wstrząsającą opowieść. Oświadczyła ona, że ukazał się jej brat Russell (prawdopodobnie widziała go na zdjęciach), który złożył jej nieprzyzwoite propozycje, a ona im uległa.

Na tak wielką odległość łatwo jest oczywiście zapewnić sobie alibi, by dowieść, że Wydawca nie mógł się tam znajdować. Przypuśćmy jednak, że owa materializacja ze wszystkimi jej cechami miałaby miejsce w Brooklynie, w domu Bethel, czy w jednym z wielu miast, które Wydawca odwiedza głosząc Ewangelię lub że zdarzyłaby się w wagonie sypialnym jednego z pociągów, którymi często podróżujemy. Jak łatwo sobie wyobrazić, w takich przypadkach można by mieć poważne trudności z przedstawieniem alibi. A tego typu zdarzenie, które dotyczyłoby osoby Wydawcy, mogłoby także znaleźć odniesienie w stosunku do wielu braci pielgrzymów, a nawet innych osób spośród całego ludu Bożego.

Jak wielu ludzi nie zdaje sobie sprawy z istnienia owych upadłych aniołów albo przynajmniej nie wierzy w możliwość ich komunikowania się z ludźmi! Jak nieliczni wierzą w możliwość ich materializowania się! Czy moglibyśmy mieć pretensję do ludzi, którzy w takiej sytuacji obróciliby się przeciwko niewinnym? Czy wszystkie tłumaczenia nie wydałyby im się nierozsądne? Gdyby tego typu zdarzenia miały ukształtować choćby jakąś część doświadczeń Kościoła w nadchodzącym 1911 roku, oznaczałoby to doprawdy zbliżanie się bardzo trudnego okresu, w którym niektórzy z nas mogliby całkowicie niewinnie zostać zabici tak samo okrutnie i haniebnie jak nasz Mistrz.

„JAKOBY ZWODZICIELE, WSZAKŻE PRAWDZIWI”

Ale tego typu perspektywy nie onieśmielają i nie zatrważają nikogo spośród poświęconego ludu Bożego. Nic i żadnym sposobem nie może nam zaszkodzić jako Nowym Stworzeniom. Jeśli tego typu doświadczenia miałyby przyjść na nas, to postanówmy tak, jak to uczynił Mistrz, że jest to kielich, który nalewa dla nas Ojciec, a przeto będziemy szukać Jego pomocy, by wypić go z odwagą. Jakikolwiek byłby nasz udział w doświadczeniach, które przygotowuje nam Pan, Jego łaska będzie wystarczająca, a On może też sprawić, że nawet haniebna śmierć będzie radością dla tych, którzy w Nim złożyli swą ufność.

CZY BUDZIK BYŁ WŁAŚCIWIE NASTAWIONY?

Chronologia, ogólnie proroctwa czasowe z pewnością nie są zamierzone po to, by udzielać ludowi Bożemu dokładnych czasowych informacji przez wszystkie upływające stulecia. Mają one raczej za zadanie służyć jako budzik, który we właściwym czasie budzi lud Boży i pobudza go do działania.

Nie znajdujemy żadnego błędu ani w chronologii, ani w proroczych okresach, które z niej wynikają, które zostały zaprezentowane w WYKŁADACH PISMA ŚWIĘTEGO. Nie wiedzielibyśmy, w jaki sposób ulepszyć nasze stwierdzenia tam zaprezentowane, gdybyśmy mieli te książki napisać dzisiaj jeszcze raz.

Przypuśćmy jednak, na przykład, że październik 1914 roku minie i nie zdarzy się żaden poważny upadek pogańskich władz. Czego by to dowodziło lub czemu zaprzeczało? Cena okupu z Kalwarii nadal pozostałaby gwarancją ostatecznego wypełnienia wielkiego Boskiego zamierzenia względem restytucji ludzkości. „Wysokie powołanie” Kościoła, by cierpieć wraz z Odkupicielem i być z Nim uwielbionym jako Jego członkowie, jako Jego Oblubienica, nadal pozostałoby takie samo. Nadal pozostałyby dwa zbawienia – jedno na poziomie duchowym, do którego obecnie jesteśmy powołani, i drugie – na poziomie ludzkim, na warunkach Nowego Przymierza w czasie błogosławionego panowania Mesjasza. Nadal pozostałoby prawdą stwierdzenie, że zapłatą za grzech jest śmierć, a darem Bożym życie wieczne dzięki Jezusowi Chrystusowi, naszemu Panu. Dalej prawdziwym byłoby to, że powołani mają zachować wierność, aby mogli zostać wybrani, by mogli uczynić swoje powołanie i wybranie pewnym. Jedyną sprawą, na którą miałaby wpływ chronologia, byłby czas wypełnienia się tych wszystkich chwalebnych nadziei dla Kościoła i dla świata.

ŻYJEMY W PORANKU NOWEJ DYSPENSACJI

Przypuśćmy, że nasze obliczenia chronologiczne (nigdy nie przedstawiane jako nieomylne) miałyby się okazać omylne i błędne. Naszą konkluzją byłoby jedynie to, że błąd nie może być bardzo duży. Zewnętrzne oznaki restytucji mnożą się ze wszystkich stron, informując nas, że wzejście Słońca Sprawiedliwości jest już bardzo bliskie. Tendencje do tworzenia federacji kościołów zaświadczają o tym samym, co zgodne jest z zapowiedziami Pisma Świętego odnoszącymi się do warunków, jakie będę panowały przy samym zakończeniu obecnego Wieku. Także poruszenie między Żydami wskazuje na ożywienie i przygotowania prowadzone przez Mesjasza, co również potwierdza nasze oczekiwania związane z zakończeniem obecnego Wieku. Napięcia w obszarze spraw społecznych, politycznych i finansowych zwiastują, że czas wielkiego ucisku i anarchii, którym ma się zakończyć ten Wiek, jest bardzo nieodległy i nie powinien nastąpić dużo później – jeśli w ogóle miałby nastąpić później – niż w październiku 1914 roku. Jeśliby zaś data ta minęła, oznaczałoby to jedynie, że nasz „budzik” – czyli nasza chronologia – załączył się nieco za wcześnie.

Czy uważalibyśmy to za wielkie nieszczęście, gdyby nasz budzik obudził nas rano kilka chwil wcześniej, gdyby dotyczyło to poranku wspaniałego dnia, pełnego radości i przyjemności? Z pewnością nie! Raczej bylibyśmy zadowoleni, że budzik zadziałał nieco wcześniej, że jesteśmy już na nogach i dzięki temu możemy więcej zobaczyć, docenić, bardziej się ucieszyć.

Żyjemy w poranku nowej dyspensacji. Codziennie składamy dzięki naszemu Panu za przywilej życia w tych cudownych czasach, a także za przywilej otwarcia naszych oczu zrozumienia, tak że umiemy docenić Boże plany na obecny czas. Jeśli zatem miałoby się ostatecznie okazać, że kryzys światowych rządów nie wydarzy się do roku 1914, to czy wtedy i tak nie powinniśmy nadal okazywać wierności, pamiętając, że gdyby nie ów budzik, który pomógł nam przebudzić się ze światowego otępienia, to być może nie bylibyśmy obecnie na tyle trzeźwi, by móc docenić cudowne duchowe błogosławieństwa i cieszyć się tym, co każdego dnia koronuje nasze życie?

Wydawca składa Bogu dzięki za wszystko, co pomogło mu się obudzić i docenić długość, szerokość, wysokość i głębokość Bożego planu, który jest obecnie dostrzegalny dla „domowników wiary”. Wydawca nie będzie się uskarżał, ale będzie dziękował Bogu, nawet jeśli oczekiwany czas miałby przejść bez przyniesienia spodziewanych owoców naszych wszystkich nadziei. Czuje się on przekonany, że „ten, co od początku nas wiódł, poprowadzi nas dalej”, i z zadowoleniem poddaje się Jego woli.

* * *

Wydawca prosi, by osoby przesyłające mu pozdrowienia w tym czasie nie spodziewały się osobistych odpowiedzi. Nie jest to możliwe. Niech przyjmą one, wraz ze wszystkimi czytelnikami WATCH TOWER, najlepsze życzenia osiągnięcia jak największych pożytków w roku 1911. Ponieważ nie przygotowaliśmy na rok 1911 specjalnej kartki z mottem, przesyłamy poniższe słowa [2 Kor. 12:9]:

Dosyć masz  na łasce mojej, albowiem moc moja wykonuje się w słabości.

Straż 1/2011   W. T. R-4735 a – 1911 r.

  Wstecz | Do góry

Home | Biografia | Pogrzeb | Apologia | Historia | Dzieła | Fotogaleria | Pobieralnia | Prenumerata | Biblioteka | Czego nauczał
Polecane strony | Wyszukiwanie | Księgarnia | Kontakt | Manna | Artykuły

© pastor-russell.pl 2004 - 2016