<< Wstecz |
Wybrano: R-250 a, z 1881 roku. |
Zmień język na
| |
| | |
Pokarm dla myślących chrześcijan -część I
DLACZEGO ZŁO ZOSTAŁO
DOZWOLONE ORAZ POKREWNE TEMATY
„A iżbym objaśnił wszystkim, jaka by
była społeczność onej tajemnicy zakrytej od wieków w Bogu, który wszystko
stworzył przez Jezusa Chrystusa”, „którą hojnie pokazał przeciwko nam we
wszelkiej mądrości i roztropności, oznajmiwszy nam tajemnicę woli swojej według
upodobania swego, które był postanowił w samym sobie”, „aby w rozrządzeniu
zupełności czasów w jedno zgromadził wszystkie rzeczy w Chrystusie” – Efez. 3:9, 1:8-10.
Wydanie oryginalne:
„FOOD
FOR THINKING CHRISTIANS”
WRZESIEŃ
(NUMER SPECJALNY)
ZION'S WATCH TOWER
PITTSBURGH,
1881
[Chicago Repritns, str. 250-285]
WSTĘP
Zamysłem tej broszury jest po
pierwsze dostarczenie łaknącym i pragnącym chrześcijanom, którzy są w pełni
ożywieni i poświęceni, jeszcze pełniejszej znajomości „naszego Ojca” i Jego
planów, tego, co uważamy za „pokarm na czas słuszny”, prowadząc ich do
spełnienia wszystkich ślubów ofiarowania; po drugie – obudzenie tych, którzy zasnęli na Syjonie, uświadomienie tym,
którzy przestali odczuwać głód Prawdy, a są zanadto zaprzątnięci ziemskimi
sprawami, by to zauważyć, że łakną „dobrego Słowa Bożego”, chociaż mówią:
Jesteśmy „bogaci i wzbogaciliśmy się, i niczego nam nie potrzeba”.
Ach, lubię opowiadać
chwalebny Boski plan
i Pismo Święte badać,
jak nam nakazał Pan.
Królestwo Boże głoszę,
bo wiernie służyć chcę,
i ciągle Boga proszę,
by czas przybliżył się.
Do nas należy – pod niebiańskim
przewodnictwem – udzielanie takim ludziom pokarmu, ziaren poglądów, a do Boga –
podlewanie i dawanie wzrostu – jednym trzydziestokrotnego, innym –
sześćdziesięciokrotnego, a jeszcze innym stukrotnego, dla Jego chwały. Jemu
pozostawiamy rezultaty.
ZION'S WATCH TOWER
CZĘŚĆ I
DLACZEGO ZŁO ZOSTAŁO
DOZWOLONE?
DIALOG
B. – Dobry wieczór, bracie A. Jeśli
masz chwilę, to chciałbym porozmawiać z tobą na tematy biblijne.
A. – Mam czas, mój bracie, a taka
rozmowa będzie z pewnością interesująca i korzystna dla nas obu. Czy dokopałeś
się do nowej żyły jakiegoś cennego metalu w kopalni Prawdy?
B. – No cóż, nie. Nie powiedziałbym.
Faktem jest, że mam pewien kłopot ze stwierdzeniem, czy Biblia jest kopalnią
Prawdy, czy nie. Jest w niej wspomnianych wiele pięknych prawd, które w moim
mniemaniu tłumaczą się same przez siebie, i gdybym tylko mógł zachować
przejrzystość umysłu co do niektórych zagadnień, to chętnie uznałbym je w
całości. Chyba musi być jakiś sposób wyjaśnienia moich trudności – gdybym tylko
mógł go znaleźć – bo z pewnością księga ta nosi znamiona mądrości wyższej niż
ludzka, a moja trudność może brać się z nieudolności pojmowania jej w sposób
bardziej pełny.
A. – Sprawia mi, mój bracie, wielką
przyjemność spotkanie kogoś, kto szczerze docieka prawdy. Pragniesz zatem
znaleźć łączące ogniwa w wielkim łańcuchu wiążącym sprawy ludzi z tronem Boga.
My wierzymy, że całe Pismo Święte zostało dane z natchnienia Bożego i że duch
będzie nas prowadził do jego zrozumienia. Jeśli Mu się upodoba, by użyć mnie
jako swego narzędzia mówczego, to będzie to dla mnie wielkim zaszczytem, a
jeśli mogę być pomocny, uczynię to z przyjemnością.
B. – Czy mógłbyś mi więc wyjaśnić,
dlaczego zło zostało dozwolone? Skoro Bóg jest nieskończony w swej mocy,
mądrości i dobroci, to dlaczego zezwolił na to, że Jego stworzenie, z którego
był zadowolony, jest tak niszczone przez grzech? Dlaczego po stworzeniu naszych
pierwszych rodziców jako doskonałych i prawych pozwolił Szatanowi kusić i dlaczego
zezwolił, aby zakazane drzewo znalazło się pośród dobrych? Czy nie mógł
wykluczyć wszelkich możliwości upadku człowieka?
A. – Już widzę, na czym polega twoja
trudność i myślę, że potrafię ci ją dobrze wyjaśnić. Dla radości, jaką sprawia
Bogu obdarzanie dobrocią i wykorzystywanie cech Jego wspaniałej istoty,
upodobało Mu się stworzyć różne zastępy inteligentnych stworzeń. Niektóre
wyposażył bardziej niż inne, ale każdą z nich uczynił doskonale przystosowaną
do jej własnego poziomu bytu. Znane nam są liczne formy życia w naszym świecie,
ale ponad nimi wszystkimi stoi człowiek, arcydzieło Boskiego rzemiosła,
obdarzone rozumem i inteligencją wyższą niż u wszystkich innych stworzeń i
obdarowane władzą nad wszystkim. Człowiek został uczyniony jako prawy i doskonały;
Bóg nazwał go „bardzo dobrym” i człowiek był doskonały – fizycznie, psychicznie
i moralnie, jednak nie został zaznajomiony ze złem i nie posiadał
doświadczenia. Gdyby zło się nigdy nie pojawiło, człowiek nie umiałby oprzeć
się mu i w konsekwencji jego prawe postępowanie nie przedstawiałoby żadnej
cnoty lub zasługi. Sądzę, że nie muszę dodawać, iż to nie owoc drzewa, lecz akt
nieposłuszeństwa spowodował upadek człowieka.
B. – Ale czy Bóg nie mógł stworzyć
człowieka nieodmiennie doskonałego?
A. – Nie; uczyniwszy tak, stworzyłby
innego boga. Niezmienność jest przymiotem przynależnym jedynie istocie
nieomylnej i nieskończonej – Bogu. Ten, kto nie może się mylić, musi być
oczywiście wszechwiedzący, wszechmocny i w konsekwencji wieczny.
B. – Nigdy o tym nie myślałem w ten
sposób.
A. – Jeśli w ogóle miała zostać
stworzona istota inteligentna, to musiała być uczyniona zdolną do zmian; skoro
została stworzona jako czysta, to każda zmiana musiała być zmianą z czystości
do grzechu. Nawet nie znałaby ona znaczenia dobra, gdyby nie zło, które mogła
przeciwstawić dobru. Nie mogłaby być ona uznana za posłuszną Bogu, gdyby nie
pokusa okazania nieposłuszeństwa, jakiej została poddana i jaką zło umożliwiło.
B. – Ale czy Bóg, o którym mówimy, że
„wszystko u Niego jest możliwe”, zainterweniował na czas, by przeszkodzić
Szatanowi w całkowitym przeprowadzeniu jego zamysłów?
A. – Powiadasz, że „u Boga wszystko
jest możliwe”. Mam nadzieję, że pamiętasz, czym jest to wszystko, co jest
możliwe u Boga. „Niemożliwe jest, by skłamał Bóg” – Hebr. 6:18. „Zaprzeć samego
siebie nie może” – 2 Tym. 2:13. Nie może źle czynić. Nie może wybrać innego
planu niż najlepszy dla doprowadzenia swych stworzeń do życia; powinniśmy
zachować w umyśle to, że fakt, iż Bóg nie przeszkodził poznaniu i rozwojowi
grzechu, jest jedną z najpoważniejszych przyczyn wiary w to, że zło jest
konieczne i zamierzone po to, by ostatecznie wypracować dobro.
C. – Bracie A, czy mógłbym ci w tym
miejscu przerwać i zapytać, dlaczego – skoro było słuszne i mądre, aby Adam
miał swoją próbę w jak najbardziej sprzyjających okolicznościach, jako człowiek
doskonały – całe jego potomstwo nie może przechodzić podobnie sprzyjającej
próby? Wszyscy wiemy, że rodzimy się tak z psychicznymi, jak i z fizycznymi
niedostatkami i ułomnościami. Dlaczego Bóg nie dał nam wszystkim tak dobrej
szansy jak Adamowi?
A. – Gdybyśmy to ty albo ja byli na
miejscu Adama, postąpilibyśmy tak jak on. Pamiętaj, że znał on Boga nie tak
długo. Uświadomił sobie, że żyje – może Bóg powiedział mu, że jest jego
Stworzycielem i ma prawo domagać się od niego posłuszeństwa oraz wyznaczać i
wymierzać karę za nieposłuszeństwo. Ale co Adam wiedział o tej sprawie? U jego
boku znajdowało się inne stworzenie, które wystąpiło przeciwko Bogu, mówiąc
Adamowi, że nie umrze od zjedzenia owocu, że Bóg jest zazdrosny, ponieważ
zjedzenie tego owocu uczyni człowieka także Bogiem. Następnie kusiciel
zademonstrował swoje nauczanie sam spożywając owoc, a człowiek wiedział, że był
on najmądrzejszy ze stworzeń. Czy można się dziwić, że i oni zjedli? Nie, jako
istota rozumna Adam nie mógł w zasadzie postąpić inaczej.
C. – Ale powinien on był pamiętać o
karze – jak straszną cenę musiał zapłacić za swe nieposłuszeństwo! – niedoli i
mającej nadejść śmierci. Gdybym to ja znalazł się w takiej sytuacji, sądzę, że uczyniłbym
większy wysiłek, aby oprzeć się kusicielowi.
A. – Bracie C, poczekaj. Zapominasz,
że dotychczas Adam nie był zupełnie zaznajomiony z nieszczęściem i śmiercią.
Mógł nie wiedzieć, co znaczy niedola; nigdy nie znajdował się w nędznym stanie.
Nie wiedział, co znaczy umieranie; gdybyśmy to ty albo ja tam byli, to kierując
się bezstronnym sądem, postąpilibyśmy dokładnie tak jak Adam. Przyczyna, dla
której sądzisz, że ty mógłbyś się lepiej przeciwstawić, jest taka, że ty już
masz doświadczenie zła i nauczyłeś się, w pewnej mierze, tego, czego Adam
naówczas jeszcze nie umiał w najmniejszym stopniu – to znaczy odróżniać dobro
od zła.
C. – Rozumiem, i to dlatego, że my
postąpilibyśmy tak samo jak Adam, Bóg słusznie uważa nas za grzeszników, gdyż
„przez nieposłuszeństwo jednego człowieka wiele się ich stało grzesznymi” i
„przez jednego upadek na wszystkich ludzi przyszła wina ku potępieniu” (Rzym.
5:18-19), a „zapłatą za grzech jest śmierć” i przez albo „w Adamie wszyscy
umierają”.
B. – Czy mam rozumieć, że chcesz
powiedzieć, iż Bóg czyni zło, aby mogło przyjść dobro?
A. – W żadnym razie. Bóg nie czyni
zła, a zezwolił na nie jedynie dlatego, że było konieczne, aby Jego stworzenia
nauczyły się rozpoznawać zło i dobro, a będąc zaznajomione z grzechem i jego
skutkami – chorobami, nędzą i śmiercią – mogły poznać „nadmierną grzeszność
grzechu” i spróbowawszy, że gorzka jest „zapłata za grzech”, mogły być
przygotowane do wybrania życia oraz rozumieć mądrość i miłość Boga w żądaniu od
nich posłuszeństwa względem Jego sprawiedliwych praw.
B. – Ale czyż to nie Bóg zaszczepił w
swoim stworzeniu tę usilną żądzę wiedzy, która doprowadziła je do aktu
nieposłuszeństwa, bo chciało ją zaspokoić? Czy nie wygląda też na to, że Bóg
chciał, aby człowiek zaznajomił się ze złem, a jeśli tak, to dlaczego obłożył
karą grzeszny czyn, skoro wiedział, że znajomość zła nie może zostać nabyta w
żaden inny sposób?
A. – Widzimy bez trudu, że znajomość
zła nie mogła zostać nabyta inaczej niż przez zapoznanie się z nim; trzeba też
pamiętać, że Adam nie mógłby być nieposłuszny, gdyby Bóg nie dał przykazania, a
każde przykazanie musi zostać obłożone karą, by było respektowane. Przeto
twierdzę, że Bóg nie tylko przewidział popadnięcie człowieka w grzech, ale
zamierzył to – było to częścią Jego planu. Bóg zezwolił, nie – zaplanował
upadek człowieka. A dlaczego? Ponieważ posiadając lekarstwo zapewniające
uwolnienie od jego konsekwencji Bóg wiedział, że rezultatem będzie
doprowadzenie człowieka do znajomości poprzez doświadczenie, które umożliwi mu
przekonanie się o goryczy i ciemnych stronach grzechu – „nadmiernej grzeszności
grzechu” i niezrównanego blasku cnoty będącej jego przeciwieństwem, co nauczy
człowieka większej miłości i uznania dla swego Stwórcy, który jest źródłem
wszelkiej dobroci, oraz unikania na zawsze tego, co spowodowało tak wielką
niedolę i nędzę. Tak więc ostatecznym wynikiem będzie większa miłość dla Boga i
większa nienawiść względem wszystkiego, co jest Mu przeciwne. Najlepszą bronią
przeciwko pokusom jest wiedza.
C. – Twoje rozumowanie jest jasne,
przekonywujące i zdawałoby się być dla mnie możliwe do przyjęcia, gdyby nie to,
że owo doświadczenie i poznanie przyszły za późno, aby przynieść korzyść dla
rodzaju ludzkiego. Adam upadł, chcąc zdobyć wiedzę i doświadczenie w celu
zachowania prawości charakteru – jego potomstwu, chociaż ma ono wiedzę i
doświadczenie, nie udaje się osiągnąć prawości z powodu niemożności
spowodowanej przez grzech.
B. – Nie mógłbym zaprzeczyć twojemu
rozumowaniu, że zło było dozwolone jako niezbędne dla rozwoju człowieka i
zaplanowane dla jego ostatecznego dobra, gdyby nie było tak, jak sugeruje brat
C., że ludzkość nigdy nie będzie mieć okazji wykorzystania tak zdobytego
doświadczenia i wiedzy. Ale, bracie A., co miałeś na myśli kilka minut temu,
gdy powiedziałeś, że Bóg przewidział środek zaradczy dla uleczenia człowieka ze
skutków upadku jeszcze przed upadkiem?
A. – Bóg przewidział, że otrzymawszy
wolność wyboru, człowiek – z powodu braku wiedzy – będzie akceptował zło, gdy
przybierze ono postać „anioła światłości”, i że zaznajamiając się z nim, będzie
je nadal wybierał, ponieważ ta znajomość tak nadwątli jego wrodzoną moralność,
że zło będzie zyskiwać w nim coraz więcej przyzwolenia i będzie bardziej
pożądane niż dobro. Zostało to dozwolone, aby człowiek obrał swój własny
kierunek, ale on sprowadził na siebie nieszczęście i śmierć, z których sam
nigdy nie mógłby się wyratować. Wtedy dał się słyszeć głos bezgranicznej
miłości: „Oto Baranek Boży, który gładzi grzech świata”. To Jezus Chrystus, a
śmierć Chrystusa za grzech człowieka była częścią Boskiego planu tak samo jak
upadek człowieka. On jest tym „Barankiem zabitym od założenia świata”. Jego
śmierć za nasze grzechy była zamierzona przez Boga, zanim człowiek upadł, a
nawet zanim człowiek został stworzony.
B. – Zaczynam widzieć harmonię i
piękno związane z pojawieniem się zła, jakich się nie spodziewałem. Czy nie
będzie słuszne stwierdzenie, że Bóg nie mógłby zamanifestować przymiotów swojej
natury – miłosierdzia i litości -w sposób bardziej dla nas
pociągający, a Jego wielka miłość nie mogłaby stać się dla nas tak widoczna, gdyby nie sposobność ich
zastosowania w związku z niezbędnymi potrzebami ludzi?
A. – Cieszę się, że zasugerowałeś tę
myśl. To prawda, bo choć „Bóg jest łaskawy i pełen wielkiego miłosierdzia”,
to ani jedno, ani drugie nie byłoby tak widoczne, gdyby nie było grzesznika,
który ich potrzebuje; a chociaż „Bóg jest miłością” i zawsze był taki sam, to
pomimo tego prawdą jest, iż „w tym objawiła
się miłość Boga ku nam i po tym poznaliśmy miłość, że On (Chrystus)
oddał za nas życie swoje”. A czyż nie widzicie, że w ułożeniu całego planu jest
bardzo pięknie pokazana Boska mądrość?
Pozwólcie mi opowiadać dalej, abyśmy w miarę, jak będziemy kontynuować, mogli
zauważyć, że przez pojawienie się zła została wywiedziona na jaw Boska sprawiedliwość. Bóg mógł powiedzieć swoim stworzeniom o tych
cechach, ale nigdy nie mógłby ich okazać,
gdyby grzech nie stworzył okazji dla ich zaprezentowania.
B. – Zaczynam być coraz bardziej
ciekawy, jaki będzie rezultat. Zasugerowałeś, że Chrystus jest lekarstwem
potrzebnym dla uleczenia człowieka ze skutków upadku i że zostało to
zaplanowane i zamierzone przez Boga przed stworzeniem ludzkiej rasy, ale nie
przedstawiłeś, jak to uleczenie
ma przebiegać.
A. – Cieszy mnie, że nie zagubiłeś
istoty przedmiotu naszej rozmowy. Odpowiedź na to pytanie wymaga rozważenia
dwóch zagadnień: po pierwsze, dlaczego
została zapowiedziana i wymierzona kara i po
drugie, co było lekarstwem i jak zostało ono zastosowane? Czy mogę
cię prosić o zacytowanie tego, co Pismo Święte mówi na temat zapowiedzianej
przez Boga kary za grzech Adama.
B. – Sądzę, że jest napisane, iż
„dnia, którego jeść będziesz z niego, śmiercią umrzesz”. Ale Adam nie umarł
przez dziewięćset trzydzieści lat.
A. – Zacytowałeś poprawnie. Uwaga na
marginesie pomoże ci rozwiązać trudność z trwaniem jego życia przez dziewięćset
trzydzieści lat. Jest to bardziej dosłowny przekład tekstu hebrajskiego: „Dnia,
którego jeść będziesz z niego, umierając umrzesz” – czyli od momentu, gdy
człowiek okaże nieposłuszeństwo Bogu, będzie nad nim panować śmierć – będzie go
oskarżać i sądzić, i zacznie swoje dzieło. Było tylko kwestią czasu, jak szybko go doścignie. Elementy choroby
nawiedzały całą przyrodę, z jaką człowiek miał styczność, odkąd został
odłączony od Edenu i jego drzew życia.
Wszyscy znajdujemy się w stanie
umierania, częściowej śmierci – umysłowo, moralnie i fizycznie. Od momentu
narodzin, i przed nimi, znajdujemy się w szponach śmierci i nie odchodzi ona
nigdy, aż nas pokona. Z pomocą medycyny człowiek próbuje się jej
przeciwstawiać, ale walka ta, choćby najlepsza, jest bardzo krótkotrwała. Adam,
ponieważ był fizycznie doskonały, mógł stawić większy opór. Śmierć nie pokonała
go w zupełności przez dziewięćset trzydzieści lat, podczas gdy obecnie rasa
ludzka wskutek nagromadzenia się chorób, które poprzez minione pokolenia ją
dosięgały, traci na siłach i średnia wieku wynosi około trzydzieści dwa lata [w
USA w 1881 roku].
C. – Znajdujemy się zatem, że tak
powiem – w cieniu śmierci od kołyski do grobu, w cieniu narastającym z każdą
chwilą, aż stanie się on całkowitą ciemnością.
A. – Tak, dobrze to ująłeś. Podobnie
wyraża to Dawid w Psalmie 23: „Choćbym też chodził w dolinie cienia śmierci”.
Im dalej schodzimy w głąb tej doliny, staje się ona coraz ciemniejsza, aż
gaśnie ostatnia iskra życia.
B. – Rozumiem, że wierzysz, iż te
choroby różnego rodzaju są tylko ustami śmierci, przez które jesteśmy pożerani,
odkąd znaleźliśmy się w ich zasięgu poprzez grzech Adama?
A. – Tak, każde cierpienie i ból,
jakie odczuwamy, jest dowodem nie tego, że śmierć nas pochwyci, ale że już teraz ma nas w swoim uścisku. Adam i cały
jego rodzaj znajdują się w stanie śmierci od momentu nieposłuszeństwa.
C. – Często mówimy o śmierci jako o
„aniele posłanym przez Boga”, „bramie do wiecznej radości” itd., a jednak muszę
się przyznać, że ja nigdy nie mógłbym traktować jej inaczej niż jako wroga i
takowym zdaje się ona naprawdę być.
A. – Nigdzie w Piśmie Świętym nie
jest ona przedstawiana jako nasz przyjaciel, lecz zawsze jako wróg człowieka i
w konsekwencji – wróg Boga, który kocha człowieka. Mamy powiedziane, że „dla
tej przyczyny Chrystus został objawiony, aby zniszczył
śmierć i tego, co ma władzę nad śmiercią, tj. diabła”.
B. – Skoro śmierć jest karą za
grzech, to czy ludzkość nie spłaca tej kary w zupełności, umierając? Czy nie
mogłaby zostać uwolniona od śmierci zaraz po tym, jak umiera, zaspokajając
całkowicie wymaganie sprawiedliwości?
A. – „Zapłatą za grzech jest śmierć”
– nie umieranie, lecz „śmierć” – na zawsze. Tak jak słusznie mówi się, że człowiek skazany na dożywocie
otrzymuje pełną karę idąc do więzienia, tak też człowiek otrzymuje swą karę
poprzez znalezienie się w
stanie umierania. Przez nieposłuszeństwo człowiek dostał się w ręce
Sprawiedliwości i chociaż Bóg jest miłosierny i kochający, to nie może być
konfliktu pomiędzy Jego przymiotami. Miłosierdzie i miłość muszą działać w
harmonii ze sprawiedliwością. „Bóg jest sprawiedliwy” i „nie usprawiedliwiający
winnego”. Człowiek był winny i musi zostać potraktowany zgodnie ze
sprawiedliwością. Sprawiedliwość woła: Straciłeś życie, „umierając umrzesz”.
Człowiek zostaje wtrącony do wielkiego więzienia śmierci, a Sprawiedliwość,
zamykając go tam, mówi: „Zaprawdę powiadam ci, nie wyjdziesz stamtąd, aż oddasz
ostatni grosz”.
B. – Czy wyrażam tę samą myśl
twierdząc, że przez nieposłuszeństwo człowiek utracił swoje prawo do życia i w
konsekwencji Bóg zgodnie ze sprawiedliwością, przestrzegając swojego własnego
prawa i egzekwując je, nie mógł pozwolić człowiekowi żyć ponownie, dopóki nie
zaspokoi on wymagań sprawiedliwości?
A. – Tak, taki jest mój pogląd.
Człowiek jest dłużnikiem i dokąd nie może spłacić długu, nie może wyjść z
więzienia śmierci – nie może żyć. On nie może spłacić swego długu, a tym samym
nie może się sam wyzwolić. Ale ludzka słabość i bezradność stwarzają okazję dla
okazania Boskiego miłosierdzia i miłości w Chrystusie Jezusie, bo „gdy nie było
oka, które się lituje, i ramienia, które zbawia”, Bóg obmyślił sposób na to, by
być zarówno sprawiedliwym, jak i miłosiernym, i tak „gdyśmy jeszcze byli w
grzechu, Chrystus umarł za niepobożnych”.
C. – W jaki sposób za nich? Jego śmierć nie chroni ludzi
przed umieraniem.
A. – Nie zapobiega ich umieraniu, ale
zapewnia, że nie pozostaną na zawsze w więzieniu śmierci. On przyszedł
„zapowiadać wyzwolenie jeńcom i więźniom swobodę”. Czyni to nie wbrew Boskiej
sprawiedliwości, ale uznając ją i płacąc to, co było należne. On ma prawo do
uwolnienia tych więźniów. Swoją własną śmiercią – sprawiedliwego za
niesprawiedliwych – odkupił nas, tak jak jest napisane: „Ale Bóg wykupi duszę
moją z mocy grobu”, „od śmierci wykupię ich”, „wykupieni jesteście (...) drogą
krwią (życiem) Chrystusa”.
C. – Rozumiem, iż chcesz powiedzieć,
że gdy Jezus przyszedł na świat poprzez specjalny akt twórczy Boga, był On
wolny od przekleństwa, które ciążyło na szali ludzkiej rasy, stąd też nie
podlegał On śmierci. Jako drugi Adam został wypróbowany, ale wyszedł jako zwycięzca. „Był
posłuszny aż do śmierci”, ale nie został pozbawiony prawa do życia ani przez
grzech Adamowy, ani przez własny, i śmierć nie mogła Mu go odebrać. Dlatego
posiadał nieutracone życie, by złożyć je w ofierze
Sprawiedliwości jako okup za utracone życie rodzaju ludzkiego.
A. – Tak, jak On sam powiedział:
„Ciało moje, które ja dam za żywot świata” – Jan 6:51. Musiał On posiadać prawo
do trwałości życia, inaczej nie mógłby go oddać. On ani nie zwyciężył, ani nie
odrzucił Sprawiedliwości, ale uznając sprawiedliwość Bożego prawa co do zastawu za życie grzeszników, wykupił je
swoim własnym i przez to zyskał prawo, by „zniszczyć śmierć” – nieprzyjaciela,
który obecnie jest używany jako sługa Sprawiedliwości.
B. – Sprawiedliwość bowiem przyjęła
życie Chrystusa jako zastępstwo za życie grzeszników. Ale niesprawiedliwe
wydaje się zadanie niewinnego cierpienia za winnych.
A. – Niesprawiedliwe byłoby przygotowanie lub wymuszenie takiego cierpienia, ale
„Chrystus dał samego siebie za
nas”, „który dla wystawionej sobie radości podjął krzyż”.
C. – Ale w jaki sposób życie jednego wykupuje życie wielu?
A. – Na zasadzie
ZASTĘPSTWA.
Tak jak Adam zastępował całą rasę
podczas próby i jak przez jego upadek „śmierć przyszła na wszystkich ludzi” i
wszyscy zostali uznani za grzeszników jeszcze przed narodzeniem, tak
posłuszeństwo Chrystusa aż do śmierci zapewniło wszystkim ludziom usprawiedliwienie i powrót do życia. Paweł wyraża
to następująco w Rzym. 5:19,18 „Bo jako przez nieposłuszeństwo JEDNEGO człowieka wiele się ich stało grzesznymi,
tak przez posłuszeństwo JEDNEGO
człowieka wiele się ich stało
[zostało uznanych] sprawiedliwymi” i „jako przez jednego upadek na wszystkich
ludzi przyszła wina ku potępieniu [na śmierć], tak też przez jednego
usprawiedliwienie na wszystkich ludzi przyszedł dar ku usprawiedliwieniu [do
ponownego życia] żywota”.
B. – Czy mamy zatem rozumieć, że
Sprawiedliwość umożliwia powstanie z martwych, czy też je zapewnia?
A. – Chrystus „zakosztował śmierci za
każdego człowieka” – było to z
pewnością wymaganiem Sprawiedliwości, aby uwolnić więźniów przetrzymywanych za
grzech. Ofiara Chrystusa została przyjęta jako „ubłaganie za grzechy nasze, a
nie tylko za nasze [wierzących], ale też za
grzechy WSZYSTKIEGO ŚWIATA”; wszyscy muszą być wolni, ponieważ „Bóg jest (...) sprawiedliwy, aby nam odpuścił grzechy”
– 1 Jana 2:2, 1:9.
B. – Czy to oznacza uniwersalne,
wieczne zbawienie?
A. – Nie, to oznacza wybawienie albo
zbawienie wszystkich ludzi od śmierci Adamowej, ale ponieważ wielu z nich
będzie podlegało „wtórej śmierci” ze względu na swoje własne grzechy, to nie może to być wieczne zbawienie. Wtóry Adam ostatecznie
przywróci rodzajowi ludzkiemu wszystko to, co utracił on poprzez grzech
pierwszego Adama.
C. – Czy życie wieczne było jedną z
rzeczy, jakie Adam posiadał, zanim zgrzeszył, i jaką stracił przez śmierć, i
czy zostanie ono przywrócone ludzkości dzięki okupowi Chrystusa?
A. – Tak; groźba śmierci w razie
nieposłuszeństwa oznacza, że jego życie trwałoby nieprzerwanie, gdyby był
posłuszny. Będąc stworzony jako doskonały, Adam posiadał doskonałe ciało i
doskonałe przygotowanie do tego, by podtrzymywać trwałość doskonałego życia –
drzewa żywota w ogrodzie. Taki rodzaj życia mógł był trwać wiecznie, gdyby Adam był zawsze
posłuszny, gdyż wiecznie trwające życie uzależnione było tylko od posłuszeństwa. Zostało ono utracone i
ma być przywrócone całej ludzkości, to znaczy doskonałość bytu, czyli życia,
oraz doskonałe zabezpieczenie jego wiecznej ciągłości w harmonii z Bogiem.
C. – A zatem to zbawienie nie może
być tym, o którym wypowiada się Paweł mówiąc: „Dar od Boga jest żywot wieczny”.
A. – Naturalne (ludzkie) życie – wieczne – było oryginalnie darem od Boga, ale jego przywrócenie nie
jest, mówiąc wprost – nowym darem;
jest to raczej stary dar, tylko przywrócony. Życie raz posiadane zostało utracone i będzie przywrócone, ponieważ zostało wykupione – zapłacono za nie – przez śmierć Chrystusa. Rodzaj ludzki
przywrócony ponownie tam, gdzie znajdował się przed upadkiem, będzie czerpał
korzyści z obecnego doświadczenia charakteru i skutków grzechu, który zepchnął nasz gatunek w
stan ruiny. Później, zyskawszy podczas obecnego czasu znajomość grzechu i jego
opłakanych skutków, ludzie będą mogli panować nad pokusami i grzechem, i dzięki
temu nie będą podlegać śmierci. Będą się cieszyć życiem wiecznym w taki samym sensie jak Adam przed upadkiem
i tak jak obecnie posiadają je aniołowie, to znaczy będą posiadać prawo do
życia i środki do jego kontynuowania (przez odżywianie się itp. Psalm 78:25)
tak długo, jak długo będą posłuszni Boskiemu prawu. Nie jest to jednak to samo
co nieśmiertelność – nowy dar od Boga [Zob.: broszura „Wąska
droga żywota”] – którą, jak zapewnia Pismo Święte, posiadają jedynie Bóg, nasz
Ojciec i nasz Pan, Jezus Chrystus, a która obiecana jest tym z Kościoła Wieku Ewangelii, którzy zwyciężą i staną się Pańską
Oblubienicą. Ten nowy dar nie
był nigdy wcześniej znany przed obecnym Wiekiem Ewangelii – „która nie była
znana synom ludzkim w dawnych pokoleniach, a teraz została przez Ducha objawiona
jego świętym apostołom i prorokom” – Efezj. 3:5 (NB); Zobacz również: 1 Kor.
2:10 i 1 Piotra 1:12. „Ukazana zaś została ona teraz przez pojawienie się
naszego Zbawiciela, Chrystusa Jezusa, który przezwyciężył śmierć [otrzymał prawo tak uczynić
poprzez danie „życia swego na okup za wszystkich”], a na życie i nieśmiertelność rzucił światło przez Ewangelię” – 2 Tym.
1:10 (BT).
Tak, nasz Pan uczynił obie rzeczy
możliwymi: przywrócenie życia ludzkości ogólnie i zdobycie najwyższego stopnia życia – nieśmiertelności – przez tych, co zwyciężą
i staną się Jego Oblubienicą. To o tej wielkiej nagrodzie wystawionej przed
wierzącymi obecnego Wieku Ewangelii mówi apostoł Paweł stwierdzając: „Bóg,
który nam lepszy los zgotował”
(Ich był dobry i wspaniały, ale część Oblubienicy jest lepsza.) – Hebr. 11:40
(BT).
Charakter i wyłączne zastosowanie
tej obietnicy boskiego, nieskazitelnego, opartego na zasadzie nieśmiertelności
życia dla „małego stadka”, dla „oblubienicy”, jest pokazane w innych jeszcze
wersetach: 1 Tym. 6:16 „Jedyny [Bóg],
który ma nieśmiertelność”, życie nieskazitelne, niezależne od innych źródeł,
wieczne (słowo wieczny wyraża
jedynie trwanie, nic więcej – Bóg jest zarówno wieczny, jak i nieśmiertelny
– 1 Tym. 1:17). W Jana 5:26 Jezus podaje swoją własną definicję nieśmiertelności, twierdząc, że to Ojciec
Mu ją daje – „Albowiem jako
Ojciec ma żywot sam w sobie,
tak dał i Synowi, aby miał żywot w samym sobie”. Dlatego stał się On
uczestnikiem Boskiej (JHWH) natury, Synem Boga – „jednorodzonym” na najwyższym poziomie. Otrzymanie działu w
tym samym darze Boga – „chwale,
czci i nieśmiertelności” – jest tym, do czego została powołana Oblubienica.
Zgodnie z Jego obietnicą ma się ona stać „uczestnikiem boskiej natury”, a zatem
tego samego synostwa na wysokim poziomie – „współdziedzicząc z Jezusem”. Będzie
ona posiadać w sobie „źródło wody [życia] wytryskującej ku żywotowi wiecznemu”
(Jan 4:14), podczas gdy reszta ludzkości będzie mogła przychodzić do tego
źródła, aby pić – Obj. 7:17 i 22:17. Paweł mówi o zwycięskim Kościele: „To, co
śmiertelne, musi przyoblec się w nieśmiertelność” – 1 Kor. 15:53 (NB).
Widzimy zatem, że ten nowy dar zachowany jest dla Oblubienicy –
nieśmiertelność, boskość, a to, co otrzyma ludzkość, będzie odnową poprzedniego życia. Gdy świat
zostanie przywrócony do doskonałego ludzkiego życia, posiadając znajomość dobra
i zła, będzie się od niego oczekiwać takiego doskonałego posłuszeństwa, jakie
wymagane było od Adama.
C. – Zdaje się, że uważasz, iż nie
istnieją żadne warunki zbawienia, gdy tymczasem Pismo Święte często o nich wzmiankuje.
A. – Zostały dane warunki osiągnięcia
wysokiego powołania, aby mieć udział w dziedzictwie i panowaniu z Jezusem oraz
w nieśmiertelności, ale
bynajmniej nie dla podźwignięcia rodzaju ludzkiego z upadku, z wyjątkiem
sprawiedliwości i uznania zastępstwa.
C. – Skoro nastąpiło odkupienie, to
dlaczego jedni wciąż pozostają umarłymi, a inni umierają, odkąd Chrystus zapłacił za nich?
A. – Cena nie jest jeszcze w pełni
zapłacona. Aby dobrze zrozumieć Boski plan, musimy dostrzec różnicę, jaką Bóg
czyni między światem w ogólności a Kościołem albo powołanymi obecnego czasu.
Bóg kocha świat i poczynił wielkie i wspaniałe przygotowania – jak widzieliśmy
– aby w Jego stosownym czasie ludzie doszli do stanu doskonałości i szczęśliwości, ale w międzyczasie, gdy
zdobywają oni doświadczenie złego, Bóg powołuje „małe stadko”, dla którego
uczynił „lepsze i wspanialsze obietnice”,
uwarunkowane ich życiem w odseparowaniu od reszty świata, będąc „zwyciężającymi
świat”, aby mogli się stać „dziećmi Boga”, „uczestnikami boskiej natury”,
„oblubienicą” i „współdziedzicami” z Jego jednorodzonym Synem, Jezusem
Chrystusem (Pomazańcem).
Z Panem żona staje się częścią
Chrystusa – pomazanego „ciała”. Czuje ona rozmiar cierpień Chrystusowych, które
pozostały – Kol. 1:24. Z Nim nosi ona krzyż tutaj, a gdy każdy członek tego
Ciała zostanie uczyniony „żywą ofiarą”, ukrzyżowawszy cielesną naturę ludzką,
wtedy ofiara POJEDNANIA
zostanie zakończona i Oblubienica będąc skompletowana – wejdzie z Panem do
mającej nastać chwały i będzie dzielić z Nim „radość, jaka była przed Nim
wystawiona”, a którą On wystawił przed nią – radość z błogosławienia wszystkich
rodzajów ziemi, uzupełniając w ten sposób POJEDNANIE pomiędzy Bogiem a
odkupionym rodzajem ludzkim. „Albowiem jako w [pierwszym] Adamie [i Ewie – byli
oni policzeni jako jeden człowiek – 1 Mojż. 5:2] wszyscy umierają, tak i w Chrystusie [Jezusie i Jego
Oblubienicy, uczynionych jednością – Efezj. 2:15] wszyscy ożywieni będą” – 1
Kor. 15:22. Jezus, Głowa, dokonał pojednania za swoje Ciało, swoją Oblubienicę,
i Jego sprawiedliwość jest jej przypisana. Będąc w ten sposób usprawiedliwioną
i uważaną z Bożego punktu widzenia za świętą, Oblubienica może mieć z Nim
społeczność w Jego cierpieniach, aby dzielić z Nim również Jego chwałę. [Zobacz
broszurę nr 7 „Dzieło pojednania” – Figury Przybytku.]
„Patrzcie, jaką miłość dał nam
[wierzącym] Ojciec, abyśmy dziatkami Bożymi nazwani byli (...), a jeśli dziećmi, to i dziedzicami, dziedzicami Bożymi, a współdziedzicami JEZUSA CHRYSTUSA, jeśli tylko razem z nim cierpimy” – 1
Jana 3:1; Rzym. 8:17 (NB).
B. – Jest to zupełnie dla mnie jasne,
że błędna idea zastępstwa dostała się między chrześcijan na skutek
przypuszczenia przedstawiającego Boga jako karzącego i mściwego tyrana,
rozgniewanego z powodu grzechu człowieka, odmawiającego okazania miłosierdzia,
dopóki nie została przelana krew i nie dbającego o to, czy była to krew niewinnego, czy winnego, byle by to
tylko była krew. Nie wątpię, że
wielu chrześcijan zostało doprowadzonych do tego, by patrzeć na zastępstwo jako
na doktrynę znieważającą Boga, jakkolwiek jest tak wiele wersetów, które trudno
pojmować inaczej niż właśnie tak, np.: „On skosztował śmierci za każdego
człowieka”, „Ja dam ciało moje za żywot świata”, „Bez rozlania krwi [życia] nie
ma odpuszczenia grzechów”, „Odkupienie przez krew jego”, „Gdyśmy jeszcze byli
grzesznikami, Chrystus za nas umarł”, „Zostaliśmy pojednani z Bogiem przez
śmierć Syna jego” i wiele innych tym podobnych. Nie przez opuszczenie przez
Niego chwały, jaką miał, nie przez zachowywanie Prawa, nie przez odrzucenie
przez Żydów jako „męża boleści, świadomego niemocy” ani przez Jego
zmartwychwstanie lub też dzieła, jakich kiedyś dokonywał, ale „przez jego ŚMIERĆ zostaliśmy pojednani z Bogiem”.
Teraz postrzegam Go jako zastępcę
ludzkości udręczonego śmiercią – karą, jaką sprawiedliwość Boża nałożyła na nas. Widzę ów „nader grzeszący grzech” przed obliczem Boga,
doskonałość Jego sprawiedliwości i Jego wielką mądrość w takim urządzeniu
wszystkiego, by odstępstwo człowieka zostało wykorzystane jako okazja do
zamanifestowania „wielkiej miłości,
którą nas On umiłował”, gdy „Syna swego jednorodzonego dał” i „włożył nań nieprawość wszystkich nas”, jak również miłości Chrystusa, który dał samego siebie za nas, żeby wybawić nas od wszelkiej
niesprawiedliwości (odkupić dla nas wszystko, co straciliśmy przez nieprawość).
Czuję, że chciałbym zawołać z Pawłem: „O głębokości bogactwa i mądrości, i
znajomości Bożej! Jako są niewybadane sądy jego i niedoścignione drogi jego!”.
C. – Czy uważasz, że Pismo Święte
uczy, iż cała ludzkość osiągnie i utrzyma doskonałość życia, jaką Adam utracił,
a którą ty nazywasz „życiem wiecznym”?
A. – Mogłoby się wydawać, że taka
miłość, gdy zostanie dostrzeżona, powinna zrodzić miłość i posłuszeństwo; mamy
wszakże zapewnienie, że istnieje wtóra śmierć, i jakkolwiek tych, którzy
zostaną jej poddani, nie da się liczbowo porównać z ilością zbawionych, to
jednak będą tacy, co nie osiągną doskonałości nawet do końca tysiąca lat i
będąc niezdolnymi do naprawy, zostaną wrzuceni do jeziora ognia (wtórej
śmierci).
Przed stworzeniem nas Bóg uczynił
zabezpieczenie dla przywrócenia ze stanu pierwszej śmierci (obecna śmierć
Adamowa), ale jeśli po doświadczeniu zła i poznaniu dobra ludzie nie docenią
dobra, umrą z powodu swoich własnych grzechów (nie Adama). Nie ma odwrotu od
wtórej śmierci – Chrystus nie umrze za nich ponownie. Sprawiedliwość i miłość
nie mogą nic dla nich więcej zrobić.
C. – Czy nie sądzisz, że niektórzy są
skazywani na wtórą śmierć podczas Wieku Ewangelii?
A. – Tak, w 1 Jana 5:16 i Hebr. 6:4-6
mamy informacje, że niektórzy popełniają taki grzech już teraz, ale ze
wspomnianych warunków wynika, że bardzo nieliczni.
Tylko ci, którzy zostali przyprowadzeni do znajomości Boga i Jego dobrego Słowa oraz otrzymali ducha
świętego; słowem – święci są jedynymi, którzy mogą taki grzech popełnić, ci,
którzy już otrzymali wszystkie korzyści płynące z okupu za grzech itp. i którzy
to wiedzą. Jeśli, będąc omytymi, tak jak świnia wracają do tarzania się w
bagnie grzechu, popełniają grzech na śmierć.
Nie mam na myśli zwykłego
zbłądzenia, lecz otwarte odstępstwo i odrzucenie okupowego dzieła Jezusa i
odkupienia, tak jak to wyjaśnia apostoł.
Jest jeszcze inna myśl, na którą
chciałbym zwrócić twoją uwagę: Jezus nie tylko wykupił swoją Oblubienicę od śmierci, ale jako jej Głowa staje się jej
przywódcą, przykładem, przodownikiem i wodzem jej zbawienia do duchowego stanu
i boskiej natury. Śmierć i zmartwychwstanie naszego Pana są nierozdzielnie
złączone: śmierć była potrzebna dla naszego odkupienia, aby wybawić nas od
przekleństwa grzechu i usprawiedliwić przez Bogiem, natomiast zmartwychwstanie
było potrzebne po to, abyśmy pod Pańskim przewodnictwem, dzięki Jego łasce i
mocy udzielanej przez ducha, byli w stanie kroczyć Jego śladami według
przykładu wystawionego dla nas przez Niego – „będąc posłusznymi aż do śmierci”.
B. – Rozumiem teraz siłę stwierdzenia
Pawła w Rzym. 5:10 „Zostaliśmy pojednani z Bogiem przez śmierć (...),
dostąpimy zbawienia przez życie”. Jego śmierć usprawiedliwia nas do ludzkiego życia, a
Jego przykład i wsparcie dają nam możliwość „stania się uczestnikami boskiej natury” i życia nieśmiertelnego.
C. – Jeśli sprawiedliwość nie mogła
ludzkości uwolnić od śmierci, to jak Jezusowi mogło być dozwolone żyć, skoro
stał się zastępcą człowieka? Czy Jego życie nie musiało być utracone na zawsze?
A. – Ono zostało utracone na zawsze – nigdy nie otrzymał z powrotem
tego samego życia. Został On przez Ojca ożywiony do życia na wyższym poziomie, „umartwiony będąc ciałem, ale ożywiony duchem” na wyższym poziomie, w duchowym ciele. Tak jak będzie z nami,
tak i w przypadku naszego Wodza – było „wsiane
ciało cielesne, a wzbudzone ciało duchowe”. Gdyby powstał jako
istota cielesna, do cielesnego życia, nie moglibyśmy być uwolnieni. To byłoby
cofnięciem naszego „okupu” – naszej „ceny”. Tak jak stwierdza Paweł: „przyjął
postać sługi [ciało]” „dla ucierpienia śmierci”. Później go już nie potrzebował, zostawił je. „Wydał swe życie na ofiarę za grzechy.” „To ciało
moje, które Ja oddam za żywot świata” – Jan 6:51 (NB). Ono zostało oddane na
zawsze. „Lecz gdy On złożył raz na zawsze jedną ofiarę za grzechy, usiadł
po prawicy Bożej” – Hebr. 10:12 (NB), otrzymawszy życie na wyższym poziomie.
B. – Zatem tej przemianie należy
przypisać Jego dziwne zachowanie po zmartwychwstaniu – ukazywanie się pod
różnymi postaciami: Marii jako ogrodnik, „potem (...) w innej postaci dwom z nich” itd.; Jego
pojawienie się pośród uczniów, gdy drzwi były zamknięte i zaraz potem
zniknięcie sprzed ich oczu. Często myślałem, że było to coś niezwykłego. Ale
czy Jego ziemskie ciało nie znikło z grobu?
A. – Tak, „ciało jego nie widziało
skażenia”. Odnośnie tego, co się stało z Jego ciałem, nie wiem nic więcej ponad
to, co działo się z różnymi formami ciała, w których ukazywał się On po swym
zmartwychwstaniu, i różnymi cielesnymi kształtami, w jakich kiedykolwiek
ukazywali się aniołowie. „Oni nie widzieli skażenia”, ale trzeba pamiętać, że to
nie atomy materii, które tworzą
ciało – i które ciągle się zmieniają – to nie atomy zgrzeszyły i to nie one zostały przeklęte czy utracone
przez upadek. Było to cielesne życie i kładąc to swoje cielesne życie Chrystus dokonuje okupu.
C. – Teraz inna kwestia: Czy
wszystkie nasze grzechy, zarówno rzeczywiste, jak i domniemane, są przebaczone?
A. – Jakkolwiek wszyscy są
bezwarunkowo usprawiedliwieni od grzechu Adamowego, to jednak tam, gdzie
istnieje znajomość prawa, oczekiwane jest posłuszeństwo, o ile ktoś jest w
stanie być posłusznym. Braki w przestrzeganiu prawa to okazja do smagania wieloma bądź niewieloma karami w przyszłym wieku; ponieważ „małe stadko”, ci, którzy teraz wierzą w Chrystusa
i w Niego zostali ochrzczeni oraz stają się członkami Jego Ciała – są już teraz
usprawiedliwieni ze wszystkiego przez swą wiarę (Dzieje Ap. 13:39) i nie będą smagani w przyszłym świecie. To
prawda, że oni już teraz otrzymują „karanie, którego wszyscy są uczestnikami”,
ale nie jako karę, lecz jako
„laskę i kij”, którymi Chrystus, Pasterz, prowadzi swoje owce.
Tak więc grzechy „Kościoła
pierworodnych” przeminęły (nie są przypisywane) i jest on usprawiedliwiony nie
tylko od śmierci, ale od „wszystkich rzeczy”.
Jest to pięknie pokazane w Zakonie przez Paschę. Gdziekolwiek owej nocy spożywano baranka i kropiono jego krwią, tam
pierworodni byli pomijani –
oszczędzani – 2 Mojż. 12. W ciągu tej nocy – Wiek Ewangelii – Chrystus, nasza Pascha (Baranek), jest ofiarowany,
a my „obchodzimy święto” – 1 Kor. 5:8. Spożywamy naszego Baranka z „gorzkimi
ziołami” utrapień, aby zaostrzyć nasz apetyt. Ci, co tak robią, zostają
ominięci. Figura ta pokazuje szczególną
wartość śmierci Chrystusa dla Jego Ciała, „Kościoła pierworodnych”. Tak, „Bóg jest
zbawicielem wszystkich ludzi, a zwłaszcza wierzących” – 1 Tym. 4:10.
C. – Czy rodzaj ludzki nie otrzyma we
wtórym Adamie z powrotem duchowego życia?
A. – Z pewnością nie. Adam nie był
istotą duchową, lecz ludzką, i
w konsekwencji posiadał ludzkie życie i zdolności, które były „bardzo dobre”.
Jedynie wierzący Wieku Ewangelii mają w Słowie Bożym zagwarantowane, że mogą
oczekiwać przemiany natury ludzkiej w stan duchowy – duchowych ciał z duchowymi
zdolnościami „na podobieństwo anielskich” i „uwielbionego ciała Chrystusa”. Ten
duchowy stan będzie nam dany „w zmartwychwstaniu”. Ci, co mają nadzieję otrzymać tę nową naturę, znajdują się pod wpływem
owych nadziei i obietnic w
ciągu obecnego życia i starają się żyć w harmonii z tą nową naturą. O nich jest powiedziane, że
są „porodzeni słowem prawdy ku
temu, żeby byli (przy narodzeniu,
zmartwychwstaniu) niejakimi pierwiastkami stworzenia jego (Boga)” – Jak. 1:18;
Obj. 14:4. Z powodu tego spłodzenia mówimy o nich, że już są istotami duchowymi, jakkolwiek tak naprawdę znajdują
się w stadium embrionalnym. Ci spośród rodzaju ludzkiego, co nie zostali spłodzeni tymi obietnicami itp., nigdy
nie staną się istotami duchowymi, ale jak już się przekonaliśmy – zostaną przywróceni do ludzkiej doskonałości.
C. – Często słyszałem o twoich
poglądach na temat restytucji i dostrzegałem w nich pewną siłę oraz piękno, ale
nigdy dotąd nie zauważałem, jak zdecydowanie pewne jest przywrócenie człowieka
do życia. Teraz widzę, że ta sama sprawiedliwość Boga, która w żadnym przypadku nie mogła oczyścić winnego, nie mogła zezwolić
na uwolnienie człowieka od śmierci,
dopóki nie zostanie zapłacona cena jego wykupu. Ta właśnie czystość owej
sprawiedliwości, jak również miłość Boga widoczna w przygotowaniu okupu
upewniają nas, że po poniesieniu kary, czyli zapłaceniu ceny, każdy człowiek musi ostatecznie zostać uwolniony od
śmierci. Poza tym, bracie A., na podstawie jednej z twoich uwag zrodziła się we
mnie piękna myśl, a mianowicie, że wykupienie świata z grzechu i przywrócenie
ze stanu śmierci wymagało oczekiwania sześciu tysięcy lat na przyjście i dzieło
CHRYSTUSA (Głowy i Ciała). Przez ponad cztery tysiące lat wyczekiwano na
przyjście i ofiarę Głowy, a od blisko dwóch tysięcy lat trwa również
oczekiwanie na skompletowanie i ofiarowanie Ciała. Gdy Ciało będzie kompletne,
ofiarowane i połączone z Głową, wtedy nastanie chwalebna restytucja upadłej
ludzkości. O, jakże wydaje się to wielkie i chwalebne! Jakże pasuje to do
nieskończonej mądrości i miłości Boga.
B. – Tak, tak, zdejmuje mi to ciężar
z serca, gdy pomyślę, jak Słowo Boże samo się tłumaczy i ukazuje wielkie, pełne
miłości plany Boga względem całej ludzkości. A i tak wciąż z ledwością umiemy
sobie uzmysłowić zawartą w nim prawdę, choć jest tak potwierdzana przez Jego
Słowo i poddawana naszemu osądowi. Przypuszczam, że jest tak dlatego, iż od
dzieciństwa byliśmy krępowani fałszywymi poglądami.
A. – A teraz – jak się wydaje – rozwija się to samo z siebie,
właśnie w czasie największej potrzeby, w odpowiedzi na argumentacje
niedowiarków, aby dać pewność siebie i siłę dzieciom Bożym, które zostały
zmuszone do wyjścia i odłączenia się od światowo usposobionych kościołów
obecnej doby. Uważam to za mocny dowód tego, że Wiek Ewangelii się kończy i że dlatego to poselstwo restytucji, które
nie było na czasie w ciągu całego wieku, jest teraz włożone w nasze usta. W ten sposób Bóg stopniowo objawia
samego siebie poprzez swoje plany i im więcej Go poznajemy, tym bardziej Go
miłujemy i czcimy.
C. – Chciałbym zasugerować jeszcze
jedną myśl. Paweł mówi o uczynieniu widowiska dla aniołów. Czy to możliwe, że
aniołowie uczą się przerażających skutków grzechu, obserwując doświadczenia
człowieka z grzechem oraz miłość, miłosierdzie, sprawiedliwość i moc Bożą w
ratowaniu człowieka od niego? Myśl, jaka pojawiła się w moim umyśle, jest taka,
że ten straszny upadek, wraz z jego gorzkimi konsekwencjami i tym chwalebnym
planem wieków w celu odnowy upadłej rasy oraz wywiedzeniem Nowego Stworzenia,
którego Głową jest Jezus, został zamierzony dla pouczenia i korzyści wszystkich rozumnych stworzeń Bożych, tak
samo jak dla rodzaju ludzkiego.
A. – Bardzo dobra myśl. Wiemy, że
aniołowie z wielką chęcią przyglądają się rozwojowi tego planu. W 1 Piotra 1:12
czytamy: „A są to rzeczy, w które sami aniołowie wejrzeć pragną” (NB) i znowu w
Hebr. 1:14 „Czy nie są oni wszyscy służebnymi duchami, posyłanymi do pełnienia
służby gwoli tych, którzy mają dostąpić zbawienia?” (NB). Prawdopodobnie uczą
się oni po raz pierwszy bezmiaru miłości Bożej i mądrości, i mocy –
nadzwyczajnego piękna świętości w przeciwieństwie do grzechu oraz lekcji
konieczności całkowitego posłuszeństwa i zupełnego poddania woli owego
wielkiego Mistrza i Ojca wszystkich, jak to zostało cudownie zademonstrowane w
Jego drogim Synu, naszym Panu, Jezusie Chrystusie.
C. – To, co zauważyliśmy odnośnie zła w człowieku – jak i dlaczego ono
przyszło, kiedy i w jaki sposób zostanie usunięte, pożytek z niego, a wręcz
jego konieczność jako „środka ochrony” przed przyszłym grzechem itd. – wydaje
się być nie tylko zadowalające, ale stanowi wspaniałe rozwiązanie kwestii,
która długo wprawiała w zakłopotanie mnie i wiele innych dzieci Bożych.
Pozwólcie, że zapytam teraz, czy możemy przejść dalej i uczyć się Boskiego
planu odnośnie Szatana,
kusiciela?
A. – Naszym jedynym źródłem
informacji na ten temat jest Biblia, a jej zapiski, choć zwięzłe, są trafne i
dostarczają nam wszystkich niezbędnych danych. Pismo Święte wyraża się o złych
duchach jako o „legionie” albo o mnóstwie pod zwierzchnictwem głowy lub
księcia, zwanego Szatanem. Swego czasu byli oni aniołami Bożymi. Zapisy z 2 Piotra
2:4 i Judy, w. 6 mówią o nich jako o „aniołach, którzy nie zachowali swego
pierwszego stanu” (czystości i niewinności), których Bóg „strąciwszy do piekła, podał łańcuchom ciemności” (BG).
Jest fundamentalnym prawem Bożego
wszechświata, rządzącym wszystkimi Bożymi stworzeniami, że „dusza [istota],
która grzeszy, ta umrze” – że, dosłownie mówiąc, Bóg nie będzie zapewniał życia
żadnemu stworzeniu, które nie będzie żyć w zgodzie z Jego słusznymi prawami, i to właśnie zgodnie z
tym uniwersalnym prawem wszyscy zbuntowani aniołowie byli od chwili buntu skazani na śmierć i ostatecznie musieliby
umrzeć, gdyby Bóg, o którym mamy powiedziane, że „i gniew człowieczy chwalić go
musi, a on ostatek zagniewania [człowieczego] skróci”, postąpił według tej
samej zasady względem zbuntowanych aniołów. Używa ich On jako swoich „agentów”
w tym sensie, że realizują oni (prawdopodobnie nieświadomie) część Jego planu i
udzielają ludzkości wiedzy na temat zła i jego gorzkich skutków – chorób, bólu i śmierci umysłu i ciała. Z powodu tej
pracy, którą mają do wykonania, Bóg, Ojciec, który „jedynie sam ma
nieśmiertelność” (1 Tym. 6:16) – życie samo
w sobie, i źródło życia wszystkich, przez wieki podtrzymuje życie
tych, co zostali skazani na śmierć.
Podejrzewam, że ci zbuntowani
aniołowie sądzili, iż są istotami nieśmiertelnymi i że chociaż Bóg może dać życie
każdemu ze stworzeń, to nie może go znowu
odebrać, i prawdopodobnie w poczuciu pychy zrodzonej wskutek tej
myśli o przynależnym im życiu i domniemanej przyrodzonej wielkości mogli oni
się zastanawiać nad tym i podejmować próbę przywłaszczenia sobie Boskiego
autorytetu.
B. – Możemy zauważyć, jak niemądrze
jest sądzić, że ten, który stworzył i dał życie, nie mógłby tą samą mocą
„rozłożyć” którejkolwiek z tych istot na te same elementy, z jakich ją
stworzył.
A. – Ich bunt nie skutkował śmiercią,
lecz usunięciem sprzed Boskiego oblicza [do „Tartaru”,
który prawdopodobnie określa naszą ziemię].
Możemy sobie to wyobrazić jako źródło próby dla bezgrzesznych aniołów. Skoro
Bóg powiedział, że grzesznicy mają umrzeć,
a ci, zgrzeszywszy, nie umarli, to mogłoby się wydawać, jakoby Bóg sam
fałszywie przedstawiał swą władzę. Miał moc, aby wyrzucić ich sprzed swego
majestatu, ale widocznie brakowało Mu mocy, aby ich zgładzić. Tu natomiast znalazł się rywalizujący rząd, prawie tak silny jak
Boski, i każdy, kto ukochał zło, mógł opuścić Pańskie zastępy i przyłączyć się
do zastępów Szatana.
Kiedy człowiek został stworzony i
umieszczony w Edenie, fenomen doskonałości i piękna, ale na zupełnie innym
poziomie egzystencji niż jakiekolwiek poprzednie stworzenie oraz posiadający jedną zdolność, jakiej nie mieli inni –
zdolność szerzenia swojego gatunku – to czy możemy się dziwić, że Szatan
zapragnął zawładnąć tym wspaniałym stworzeniem jako sojusznikiem i podwładnym?
Podjął tę próbę i przystąpił do ludzi jako przyjaciel, który naprawdę się nimi
interesuje i pragnie ich powodzenia, mówiąc: Dlaczego nie zjeść z „drzewa
poznania dobra i zła” i nie być mądrym? Odpowiedzieli, że Bóg im zakazał jeść z
tego drzewa oraz ostrzegł, że jeśli zjedzą, to umrą – stracą życie i powrócą do
prochu, z którego byli wzięci. O, moi drodzy przyjaciele, rzecze Szatan, nie
dajcie się oszukać; Bóg powiedział wam nieprawdę; zapewniam was, że „na pewno nie umrzecie”, jesteście nieśmiertelnymi
istotami i nie możecie umrzeć, tak jak i Bóg. Przekonam was, że Bóg was zwodzi,
bowiem Pan Bóg wie, że staniecie się jak bogowie, znający dobro i zło, i
dlatego stara się powstrzymać wasz postęp i wiedzę poprzez owo grożenie
śmiercią. Potem Szatan zjadł i nie umarł, i to zdawało się potwierdzać jego
twierdzenia, a z Boga czynić kłamcę. Nie wątpię, iż Szatan sądził, że mówi
prawdę, twierdząc, że człowiek ma nieśmiertelność i nie może umrzeć. Jego własne doświadczenie nakazywało mu
sądzić, że Bóg nie może odebrać raz danego życia. Fakt, że Adam po zgrzeszeniu
został pozbawiony społeczności i kontaktu z Bogiem, ale nie umarł natychmiast, zdawał się być
potwierdzeniem wcześniejszego doświadczenia Szatana.
Nie trwało to jednak długo, a śmierć ukazała swoje oblicze i
dostarczyła dowodu, że człowiek jest „śmiertelny” (Ijoba 4:17), wykazując, że słowo Boga było prawdziwe, a
twierdzenie Szatana – fałszywe. Możemy sobie wyobrazić strach i przerażenie
zbuntowanych aniołów, gdy zobaczyli Abla bez życia i uświadomili sobie, że ich
teorie o życiu bez końca okazały się w ten sposób fałszywymi. Gdy zaczęli dostrzegać, że Bóg ma moc zgładzić,
tak jak i stworzyć, zdali sobie sprawę, iż kiedyś ziści się kara (śmierci) dla
nich jako grzeszników. To, że obecnie rozumieją oni, iż ich końcem będzie zagłada,
potwierdzają słowa legionu skierowane do Jezusa: „Znam cię, ktoś jest (...)
Przyszedłeś, abyś nas wytracił” – Łuk. 4:34.
Choć przekonani o Bożej mocy, są oni
nadal Jego wrogami i wykorzystują swoją siłę, aby przeciwstawiać się Boskiemu
planowi itd., i mają dozwolone, aby używać wielkiej mocy oraz na pozór odnosić zwycięstwo nad planami
Boga i nad ludźmi, ale jest tak, dzięki Bogu, tylko do czasu, a ich moc jest
ograniczona; mogą oni posunąć się tylko do pewnej granicy, ale nie dalej.
Nieprawda, która była oszustwem w
Edenie – „Żadnym sposobem śmiercią nie pomrzecie” – stanowiła naukę diabła
przez wszystkie pokolenia od tamtego czasu. Uczy jej on wszystkie ludy
pogańskie, ale też i tych, co są dziećmi Bożymi – chrześcijanami – i odnosi
sukcesy w pozyskiwaniu tych, którzy wierzą jemu, a nie Bogu. Odkąd jednak
pojawiła się śmierć, równoważy
on logiczne wnioski twierdzeniem, że prawdziwa istota nie umiera, że umiera
jedynie powłoka, a właściwej istoty nie można zobaczyć, gdyż jest ona nieśmiertelna – niezniszczalna. Na tej
fałszywej podstawie zbudował on w umysłach chrześcijan wiarę w miejsce
wiecznych męczarni dla rzekomych wiecznotrwałych istot, która to doktryna jest
bluźnierstwem przeciwko charakterowi Pana Boga i zaprzeczeniem Jego Słowa,
które wielokrotnie oświadcza, że „zapłatą za grzech jest śmierć” (a nie życie w
mękach) i że „dusza [istota], która grzeszy, ta umrze” (a nie będzie żyć w
nędzy).
Tymi doktrynami i naukami Szatan
sprawia, że oświadczenia Bożego Słowa brzmią jak szyderstwo, gdy głosi ono:
„Bóg jest miłością”, „Bóg tak
ukochał świat” itd. Ale choć Szatan mógł sądzić, że sprzeciwiał się Bogu,
czyniąc drogę wiodącą przez wiarę do chwały wyboistą, stromą i trudną do pokonania, to i tak widzimy, że Bóg
wciąż wykorzystuje zło, by
zrealizować swoje plany, bowiem „wąska droga” i uważne chodzenie oraz wielka
wiara są zasadniczymi elementami w rozwoju „małego
stadka, któremu się upodobało Ojcu dać królestwo” – „Chrystusowi
[pomazańcowi] Bożemu”.
Każda prawda Boża zdaje się stać w
sprzeczności z mającym pozory słuszności błędem, a każdy błąd Szatana, jaki
przyjmujemy, jest przeszkodą w pojmowaniu przez nas pewnych prawd Bożych;
podobnie też każde słowo Boskiej prawdy, którego się mocno trzymamy, odpiera
natychmiast błąd nieprzyjaciela. Przykładajmy więcej szczerej uwagi do Bożego
Słowa, które „może nas uczynić mądrymi ku zbawieniu” (wielkiemu zbawieniu
obiecanemu dla zwycięzców – dla Oblubienicy).
Wkrótce musi nastać kres władzy
Szatana. Gdy w Bożym planie zło przestanie być wykorzystywane dla zamierzonych
celów, Pan sam przejmie wspaniałą władzę i królestwo (Obj. 11:17), a władanie,
jakie obecnie Szatan sprawuje nad tymi, co czynią jego wolę, zostanie obalone i
nastanie nowy wiek prawa i kontrolującej mocy, „w którym zamieszka sprawiedliwość” – i będzie to całkowite
przeciwieństwo „obecnego złego świata” (wieku). To przejęcie kontroli opisane jest przez Jezusa w przypowieści
– Mar. 3:27. Natomiast w Obj. 20:2 przedstawione jest w literackim obrazie jako
związanie Szatana mocnym łańcuchem władzy na tysiąc lat. Jako związany nie
będzie on jeszcze ostatecznie osądzony – zgładzony – lecz jedynie pozbawiony
możliwości zwodzenia narodów aż do końca Tysiąclecia. Wtedy cały rodzaj ludzki,
doszedłszy do znajomości dobra i zła i doprowadzony do doskonałości istnienia, powinien móc odeprzeć każdą pokusę, a
gdy Szatan znowu będzie próbował pokus, ludzie powinni je odeprzeć, jak i jego
samego, chyba że będą tak samo winni jak on. Tak więc czytamy, że Szatan
otrzyma ponownie przyzwolenie, aby wypróbować naprawiony doskonały rodzaj
ludzki, który poprzez doświadczenie będzie już wiedział, czym jest grzech, a
czym Boża miłość; a choć może to się wydawać dziwne – pewna liczba ludzi
pójdzie w ślady aniołów i przyłączy się do ich buntu, nie możemy jednakże
wątpić, że ich liczba będzie mniejsza w porównaniu z liczbą tych, co żyć będą w harmonii z Bogiem.
Działalność zła zakończy się
wówczas, wszelkie zło zostanie starte i „wszelkie się kolano ugnie, a wszelki język będzie wyznawał, że Jezus Chrystus jest Panem ku chwale Boga Ojca” –
Filip. 2:11. Tak jak i Paweł oznajmia (pisząc o Chrystusie i Jego Ciele, którym
jest Kościół): „A Bóg pokoju zetrze szatana [zmiażdży głowę węża – zniszczy go]
pod nogi wasze w rychle” – Rzym. 16:20. Paweł oświadcza ponadto, że zniszczenie
Szatana i zła, które on spowodował, było celem przyjścia Jezusa na świat i Jego
śmierci: „Przez śmierć zniszczył tego, który miał władzę śmierci, to jest diabła”
– Hebr. 2:14.
Jan dodaje świadectwo, że „Syn Boży
na to się objawił, aby zniweczyć dzieła diabelskie” – wszelkie zło – 1
Jana 3:8 (NB).
C. – Jakże to jest wspaniałe!
Pomyśleć, że przez sześć tysięcy lat Bóg nie tylko człowiekowi, ale też aniołom
dopuścił źle pojmować swoją wielką mądrość,
moc i miłość, aby w stosownym czasie przymioty te rozbłysły
dziesięciokrotnie większym blaskiem. Dostarcza to również klucza do naszego
chrześcijańskiego doświadczenia. Jakże często, usiłując chodzić śladami Jezusa
i przezwyciężać zło dobrem,
jesteśmy źle rozumiani, a nasze zamiary obrzuca się oszczerstwami. „Dlatego
świat nas nie zna, że jego nie poznał” – 1 Jana 3:1 (NB).
B. – Chcę wam powiedzieć, zanim
odejdę, że bardzo się cieszę, iż widzę tak jasno jak nigdy przedtem, dlaczego
Bóg dopuścił zło; że to nie jest tak, iż przeznaczył On dziewięćdziesięciu
dziewięciu do piekła na jednego wybranego do chwały i że dopuścił zło jako pretekst uzasadniający ich
potępienie; ani też, z drugiej strony, nie dlatego, że nie mógł zaradzić jego
pojawieniu się lub że brakowało Mu mądrości,
aby go przewidzieć oraz mocy,
aby mu zapobiec, ale że przygotował warunki na jego pojawienie się oraz dla naszego zeń uzdrowienia jako ucieleśnienie Jego MĄDROŚCI, MIŁOŚCI i
MIŁOSIERDZIA.
A. – Jakimż przywilejem dla nas,
drodzy przyjaciele, jest żyć w czasie wypełniania się „siódmej trąby”, kiedy to
„dokona się tajemnica Boża” –
Obj. 10:7. Ponieważ tajemnica oraz chmura błędu i zła zaczyna się zwijać, a my
otrzymaliśmy pewien wgląd w pełne miłości plany naszego Ojca, jakże to raduje i
odświeża nasze serca, gdy naprawdę widzimy Go jako Boga Miłości. Podnośmy nasze
serca i radujmy się, gdyż widzimy, że świta chwalebny dzień Tysiąclecia i
wkrótce:
„Jego Prawda przez każdą chmurę się
przedostanie,
która zaciemnia i skrywa, co przezeń zaplanowane”.
W świetle odsłaniających się zamiarów, strofy Cowpersa wydają się być niemalże
natchnieniem:
Tajnymi Bóg kroczy drogami,
Do życia przywodząc swe dziwy:
To w morzu stopy ślad swojej zostawi,
To w wichrze przybywa straszliwym.
On strzeże swych planów świetlanych
I wolę swą zawsze wprowadza w czyn,
Bo w możliwości głębinach nieznanych
Całą swą wielką moc skrył.
O bojaźliwi! – nabierzcie odwagi,
Gdyż chmury straszliwe nad wami
Są z woli Boga i z Jego znikną woli,
Gdy słońce miłości zaświeci wam nad głowami.
Nie sądźcież Boga jak was słabość mami,
Niech ufność wzbudzą łaski, których nie zliczę.
Pod maską za zmarszczonymi brwiami
Kryje się uśmiechnięte oblicze.
Szybko się rodzą Boże cele,
Coraz jaśniejszy każdy cel nowy,
Pączek mieć może gorzkości wiele,
Lecz jakże słodki nektar kwiatowy.
Ślepa niewiara z pewnością zbłądzi,
Daremnie ważąc dzieła Boże.
Bóg tylko może swe czyny osądzić
I plan wykonać On tylko może.
Czy nie moglibyśmy wraz z aniołami
zaśpiewać: „Chwała Bogu na wysokościach, a na ziemi pokój ludziom dobrej woli”.
Mów ziemi całej o tych dniach
wspaniałych,
Powiedz, że blisko odpoczynku czas.
Głoś uciśnionym z narodów znękanych
Jubileuszu Tysiąclecie łask.
To nic, że chmury dziś ciemne na chwilę
Niebo skrywają przed porannym brzaskiem.
Wkrótce obietnic zaświeci nam mile,
Słońce, by cieszyć tysiąc lat swym blaskiem!
Lat tysiąc! bliska już ziemi chwała,
To dzień radości oczekiwany!
Świetlany poranek chluby Syjonu,
W starych proroctwach przepowiedziany.
Broszura „Pokarm dla myślących chrześcijan”, Straż 201 W.T.
R-250 a
– 1881 r