<< Wstecz |
Wybrano: R-5942 b, z 1916 roku. |
Zmień język na
| |
| | |
Aresztowanie świętego Pawła
POWRÓT APOSTOŁA Z JEGO TRZECIEJ PODROŻY MISYJNEJ MISJONARZE SERDECZNIE
PRZYJĘCI PRZEZ ZGROMADZENIE W JEROZOLIMIE. - BOJAŹŃ LUDZI SPROWADZA SIDŁO. -
UPRZEDZENIE NIE POWIODŁO SIĘ - ŚW. PAWEŁ W NIEBEZPIECZEŃSTWIE MIĘDZY
POSPÓLSTWEM. - WEZWANIE RZYMSKIEGO GARNIZONU Z TWIERDZY ANTONIA. -
PRZEDSTAWICIEL SPRAWY BOŻEJ ARESZTOWANY - SPOSOBNOŚĆ ŚWIADCZENIA PRAWDZIE -
CIERPIENIA DLA CHRYSTUSA
„Będziesz mi u wszystkich ludzi
świadkiem tego coś widział i słyszał”. - Dz. Ap. 22:15
Gdy
Paweł apostoł przybył do Jerozolimy ze swymi towarzyszami, była to jego trzecia
podróż misyjna między poganami. W Jerozolimie nie był już od siedmiu lat. W
drodze do Jerozolimy Pan dozwolił, aby doszła do niego wiadomość, iż
cierpienia, związki i więzienie go czekają w świętym mieście. Mimo to Paweł
apostoł ze swymi towarzyszami, jako przedstawiciel Chrystusa, przybył do
Jerozolimy. Przywieźli także składki zrobione w zgromadzeniach Małej Azji i
Grecji przeznaczone na wsparcie zgromadzenia w Jerozolimie, które potrzebowało
pomocy.
Po
przybyciu, przyjęcie ich było bardziej osobistym, lecz objawiano im tę
braterską miłość, tak jak i w innych miejscach, w których przebywali.
Następnego dnia, który był prawdopodobnie dniem Zielonych Świątek, (Dz. 20:16)
zostało zwołane zgromadzenie, aby formalnie przyjąć św. Pawła i jego
towarzyszy. Jakub Mniejszy, zdaje się, iż wówczas był starszym zgromadzenia w
Jerozolimie. Paweł apostoł zdał sprawę z doznanych wrażeń i doświadczeń, jak
również z otrzymanych błogosławieństw podczas tej trzeciej podróży misyjnej służąc
Prawdzie pomimo cierpień, jakie Pan Bóg dozwolił, by przyszły na niego. Należy
przypuszczać, że podczas tego zebrania oddał składkę zrobioną między braćmi,
nawróconymi z pogan.
KOMPROMIS OKAZAŁ SIĘ NIEKORZYSTNYM
Krótki
opis wskazuje, że bracia w Jerozolimie wielce byli zakłopotani przybyciem
apostoła Pawła. Nie tylko lękali się oni o jego własne bezpieczeństwo, lecz
byli zaniepokojeni tym, iż jego pobyt w Jerozolimie, mógł wzbudzić przeciw nim
wszystkim prześladowanie, ponieważ działalność i gorliwość Pawła była dobrze
znaną między Żydami w różnych ważnych częściach świata, w których prowadził
pracę misyjną. Było zwyczajem u Żydów, że gorliwsi z nich przychodzili często
do Jerozolimy na święta (5 Moj. 16:16), a to dało możność zetknąć się ze
wszystkimi Żydami z różnych stron świata i omawiać sprawy religijne, którymi
się zajmowali.
Święty
Jakub i jego towarzysze spodziewali się, że na tych Zielonych Świątkach będą
obecni Żydzi z Efezu, z Aten, Koryntu, Tesalonik itd. Wiedzieli oni o
działalności Pawła, o której już poprzednio donoszono, nawet niektórzy
chrześcijanie nawróceni z Żydów, byli w zakłopotaniu względem tego, co on
uczył, to jest, że Zakon był martwym i że nikt nie był zobowiązany na niego
więcej zwracać uwagi. Bracia nalegali, aby Paweł poszedł do świątyni i
przyłączył się do niektórych braci, którzy uczynili ślub nazarejski, a tym
sposobem przekonał niektórych Żydów, którzy posądzali Pawła o burzenie Zakonu,
że on szanuje i zachowuje Prawo. (4 Moj. 6:1-21) Nie mówili oni, aby sam
uczynił ślub, lecz żeby tylko był razem z tymi braćmi, przez co dałby uznanie
temu, co oni czynili, żądano także, aby on poniósł koszty, nie tylko ogolenia
ich głów, spalenia włosów, lecz także zapłacenia za nich ofiar czworga
zwierząt, jedno zwierzę na każdą osobę.
Prawdopodobnie
Jakub i starsi zgromadzenia dobrze rozumieli stanowisko Pawła, chociaż zdaje
się, iż ich umysł nie objął dostatecznie i nie rozumieli tak dokładnie jak to
rozumiał Paweł, że „pośrednia
ściana”, jaka poprzednio dzieliła Żydów od pogan została zupełnie obalona,
ani mogli dokładnie pojąć, że Zakon był jedynie sługą prowadzącym do szkoły
Chrystusowej, w której mogliby być przygotowani na Synów Bożych.
Święty
Paweł uczył pogan, iż nie było potrzebnym dla nich stawać się Żydami i
zachowywać żydowskie przepisy i zamiast udawać się do cieni i figur po
osiągnięcie łaski Bożej, powinni udać się do Chrystusa i wypełnienia się w Nim
wymagań Prawa. Uczył także, iż Zakon nie mógł zbawić Żydów, ani pogan, lecz
jedynie wiara w Jezusa może przyprowadzić człowieka do pojednania i
społeczności z Bogiem. Paweł mówił Żydom, że chociaż niektóre błogosławieństwa
są jeszcze dla Żydów (Rzym. 11:25-29), to jednak w ciągu Wieku Ewangelii Bóg
wybiera duchowe nasienie Abrahama, tak spomiędzy Żydów jak i pogan. Mówił także,
iż ktokolwiek, czy to Żyd czy poganin, chciałby zachować teraz Zakon, by przez
to mógł zasłużyć sobie na żywot wieczny, to mu się to nie uda, ponieważ „z uczynków Zakonu nie będzie
usprawiedliwione żadne ciało przed obliczem Bożym”. (Rzym. 3:20,31; Efez. 3:1-7;
Gal. 3:8; Gal. 3:16; Gal. 3:29)
POSTĘPEK PAWŁA NIE BYŁ ZŁYM
W
tym, co Paweł apostoł uczynił na żądanie starszych zgromadzenia jerozolimskiego
dla owych czterech braci, którzy zobowiązywali się ślubem nazarejskim nie było
nic złego. Ogolenie głów i złożenia ofiar przepisanych przez Zakon, wcale się
nie sprzeciwiało zasłudze ofiary Chrystusa, ani też nic nie dodawało do niej.
Mniemamy jednak, że można by postąpić w sposób bardziej odważny. Chęć
odwrócenia prześladowania pospólstwa, posłużyła do wzbudzenia przeciw nim
nienawiści.
Musimy
zapamiętać, że Pan Bóg mógłby całą tą sprawę obrócić w inny sposób, jeżeliby
sobie tego życzył, lecz On przewidział, że utrapienia miały spotkać Pawła,
które też były mu przepowiedziane. Wszyscy, którzy mają społeczność z Panem,
mają Jego zapewnienie, że drogi ich są zamierzone od Boga. A wiemy, iż tym,
którzy miłują Boga, wszystko dopomaga ku dobremu tym, którzy według
postanowienia Bożego są powołani. (Ps. 37:23; Rzym. 8:28). Jak wielką pociechę
sprawiają te zapewnienia wszystkiemu ludowi Bożemu! Nic dziwnego, że tacy mogą
być spokojnymi, zachować spokój wewnętrzny, nawet podczas ucisku i zamieszania.
Ktoś
może zapyta: czy nie byłoby grzechem dla Pawła, lub innego chrześcijanina, brać
udział w ofiarach sprawowanych w Świątyni? Czy wszystkie ofiary Żydów nie
zostały wypełnione w Chrystusie?
Na
to odpowiadamy: wcale nie. Ofiary, które wskazywały na Chrystusa, a miały być
wypełnione w Nim, nie były już dłużej właściwymi, lecz ofiary, które składali
Nazarejczycy łącznie z ich ślubami nie figurowały ofiary Chrystusa, ale raczej
poświęcenie się i pobożność ludu, a których wypełnienie się będzie miało
miejsce w Tysiącleciu. Zatem nie było grzechem wziąć udziału w ślubie
Nazarejczyków; chociaż nie było to zupełnie rozsądnym postępkiem. Nam się
zdaje, iż było to raczej uznaniem powagi żydowskiej świątyni i obrządków w niej
sprawowanych, chociaż do tej pory rzeczywista świątynia i rzeczywiste obrządki
zostały już wprowadzone. Od czasu Zielonych Świątek Kościół jest tą Świątynią
prawdziwą, w której Bóg jest obecnym przez Ducha Świętego.
POSTĘPOWANIE PAWŁA ŹLE ZROZUMIANE
Przez
kilka dni próba okazania, że Paweł apostoł zdaje się, choć częściowo popiera
prawo Zakonu, zdawała się mieć powodzenie, lecz gdy siedem dni ślubów miało się
ku końcowi apostoł Paweł został poznany przez Żydów przybyłych z Azji. Ci
widzieli Pawła w mieście z Trofimem z Efezu, Grekiem, o którym mniemali, że on
był jednym z czterech ludzi, którzy ślubowali, ogoliwszy głowy. Z punktu
zapatrywania Żydów, to było uważane za wielkie przestępstwo, ponieważ tylko
Żydom było dozwolone wchodzić na poświęcone miejsce Świątyni, poza obrębem,
której był przedział dla kobiet, a także dla pogan. Te dwa były oddzielone od
siebie murem, stanowiącym przedział, który na innym miejscu Paweł nazywa: „średnią ścianą” (Efez. 2:14)
Ta
ściana była cztery i pół stopy wysoką z małymi na niej obeliskami w regularnych
odstępach, na których znajdowały się napisy: „Nikt z obcych nie ma prawa wejść do
miejsca ogrodzonego wokół świątyni. Ktokolwiek będzie tam znaleziony, niech
wie, iż sam jest temu winien, gdy przypłaci to swoim życiem”. Pawła
posądzono o to przestępstwo, a nie Greka, o którym mniemano, iż był oszukanym
przez apostoła. Z tego powodu życie Pawła było w niebezpieczeństwie, bo na
krzyk Żyda, który przybył z Azji zebrało się wielkie zbiegowisko, które niby za
znieważenie świątyni chciało go zabić. Gdy tłum porwał apostoła Pawła, by go
zamordować, w czas dano znać o rozruchu dowódcy roty, czyli pułkownikowi
Claudiuszowi Lysias, który stał garnizonem w twierdzy Antonia, tuż przy
Świątyni, który to udał się zaraz z oddziałem żołnierzy na miejsce, gdzie
wywołano zaburzenie. Chociaż Żydzi nigdy nie mieli szacunku dla rzymskiego
prawa, to jednak na widok żołnierzy zlękli się odpowiedzialności i przestali
bić Pawła.
Rzymscy
żołnierze uwolnili apostoła Pawła z rąk Żydów i przykuli jego ręce do dwóch
żołnierzy. Dowódca roty chciał się dowiedzieć o przyczynie zamieszania, lecz
nie mógł ze względu na sprzeczne zeznania, dlatego kazał zaprowadzić więźnia do
twierdzy. Tłuszcza zawiodła się, bo straciła możność zabicia Pawła, więc tłum
rzucił się, by wyrwać go z rąk żołnierzy i zabić na miejscu. Wtedy żołnierze
się skupili przeciw natarczywości tłumu i nie dali sobie wyrwać więźnia.
Wynikiem tego było, że żołnierze musieli go nieść po schodach.
DOZWOLONO PAWŁOWI PRZEMÓWIĆ DO LUDU
Odwaga,
gotowość wykorzystania każdej sposobności i przytomność umysłu apostoła Pawła,
by można dać świadectwo o swym Mistrzu, może posłużyć, jako nadzwyczajny
przykład. Można by przypuścić, że pobicie i ordynarne traktowanie Pawła, zanim
się dostał do twierdzy, mogło przejąć go lękiem i wytrącić go z równowagi. Lecz
przeciwnie, zachował równowagę i przytomność umysłu. Ze spokojem zapytał
dowódcy, czy mu pozwoli przemówić do ludu. Bez wątpienia Paweł przypuszczał, że
ludzie nie pojmują stanu rzeczy i nie wiedząc, co on uczynił, mniemał, iż
przemówienie może uspokoi tłum.
Oficer
rzymski zdziwił się, gdy usłyszał Pawła płynnie mówiącego po grecku. Oficer
mniemał, że Paweł był Egipcjaninem, o którym wspomina Józefus (historyk), który
zgromadził sporą gromadkę niezadowolonych Żydów, którym się przedstawił za
Mesjasza, którzy sprawili Rzymianom niemało kłopotu. Paweł odpowiedział, że
jest Żydem i pochodzi z niepośledniego miasta i prosił ponownie, by mu pozwolił
przemówić do ludu, na co się też zgodził oficer.
Brzask, 08/1933 str. 119-120 W.T. R-5942b-1916 r.