<< Wstecz |
Wybrano: SM-527 , z 0 roku. |
Zmień język na
| |
| | |
Przymierze zatwierdzone przysięgą
„Dlatego też Bóg, chcąc
dostatecznie okazać dziedzicom obietnicy nieodmienność rady swojej, uczynił na
to przysięgę” – Żyd. 6:17.
Tylko ci, którzy mają silną żywą wiarę we Wszechmogącego Boga i Jego
Syna Jezusa mogą się bardzo zainteresować słowami przytoczonego tekstu. Dla ewolucjonisty
będą one miały niewielkie znaczenie, gdyż wygląda on raczej naturalnego rozwoju
niż jakiejś dodatkowej mocy Bożej przy sprowadzeniu błogosławieństwa, którego
świat tak bardzo potrzebuje. Dla tzw. „wyższego krytyka” apostolskie nawiązanie
do postępowania Boga z Abrahamem jest niedorzecznością, bo wierzy on i jest
przekonany, że stwierdzenia 1 Księgi Mojżeszowej są głupstwem napisanym setki
lat po śmierci Mojżesza.
Jednakże niektóre z prawdziwych dzieci Bożych, których oczy zrozumienia
nie zostały jeszcze otwarte na jasne pojmowanie Boskiego Planu Wieków, mogą być
skłonne pytać o pożytek, jaki możemy mieć z interesowania się Bożą przysięgą
daną Abrahamowi przeszło trzy tysiące lat temu. Skłonni są oni mówić: To
wydarzenie było pomocne dla Abrahama, ale nie ma żadnego związku z nami lub z
naszymi czasami. Lecz my mamy nadzieję, że zbadanie tego przymierza, które Bóg
zatwierdził swoją przysięgą, jak stwierdza nasz tekst, może być dzisiaj pomocne
dla wielu spośród ludu Bożego, umożliwiając im zobaczenie, że za dni Abrahama
Bóg miał plan, że wciąż jeszcze działa On według tego planu i że jego
dokończenie będzie chwalebne – będzie błogosławieństwem dla Jego stworzeń, a
Jemu samemu przyniesie cześć.
Kontekst pokazuje wyraźnie, że apostołowie i wczesny Kościół czerpali
pociechę z tego przysięgą zatwierdzonego przymierza oraz daje jasno do
zrozumienia, że ta sama pociecha przynależy każdemu prawdziwemu
chrześcijaninowi aż do końca obecnego Wieku, przynależy każdemu członkowi Ciała
Chrystusowego. Słowa Apostoła wskazują, że obietnica Boża i przysięga
przeznaczone były bardziej dla nas niż dla Abrahama – bardziej dla naszej niż
dla jego pociechy.
Bez wątpienia Abraham i cały jego ród, Izrael według ciała, zaczerpnęli
z tego przymierza, czyli obietnicy, pewną dozę błogosławieństwa i zachęty, a
przysięga Wszechmogącego, która podwójnie je przypieczętowała, stanowiła
podwójne zapewnienie co do pewności jego spełnienia. Ale w zacytowanych słowach
Apostoł daje do zrozumienia, że specjalnym zamiarem Bożym w daniu tego przymierza
i w zatwierdzeniu go solennie przysięgą było dodanie otuchy duchowemu Izraelowi
– dostarczenie nam solidnego fundamentu dla wiary. Bóg dobrze wiedział, że
jakkolwiek z Jego punktu widzenia trzy tysiące lat byłyby bardzo krótkim
okresem, „jako straż nocna”, to jednak nam czas ten wydawać się będzie bardzo
długim, a wiara poddana będzie poważnej próbie; stąd stanowcze oświadczenie i
jeszcze bardziej zdeklarowana przysięga, która je zatwierdza. Możemy jedynie
podziwiać taką łaskawość ze strony wielkiego Stwórcy, że zniżył się do swoich
stworzeń, a nade wszystko, że raczył dać w tej kwestii swoją przysięgę.
Rzetelny człowiek uważa, iż jego słowo powinno być wystarczające w każdej
sprawie i dlatego wahałby się, z wyjątkiem specjalnych okoliczności, potwierdzić
swoje słowo przysięgą. O ileż bardziej Ojciec Niebieski mógłby się tak
zapatrywać na tę sprawę! Ale nasz tekst wyjaśnia przyczynę takiego uniżenia
się. Bóg chciał „dostatecznie okazać (...) nieodmienność rady swojej” [Żyd.
6:17].
Nie miał On zamiaru okazywać swego planu każdemu – światu w ogólności –
ani też tego nie uczynił. Przez swoją mądrość świat nie pozna Boga, nie pojmie
Jego wielkich i łaskawych działań, które się przez tysiące lat stopniowo
rozwijały i które teraz bliskie są ukończenia. Bóg pragnął pokazać naturalnemu
nasieniu Abrahama część swojego planu i dlatego dał im powierzchowny jego
przebłysk; lecz Apostoł zaznacza, że jasne okazanie sprawy było przeznaczone
specjalnie dla „dziedziców obietnicy”.
WSPÓŁDZIEDZICE Z JEZUSEM
Nasz Pan Jezus był wielkim dziedzicem Abrahamowej obietnicy, a wierni
spośród Jego poświęconego ludu z obecnego Wieku Ewangelii mają być Jego
współdziedzicami w tej obietnicy, która nie jest jeszcze spełniona. Jej
spełnienia wyczekuje nie tylko Kościół, jako Oblubienica, czyli współczłonkowie
Ciała Chrystusowego, aby być uczestnikami z Panem w chwale, zawartej w
obietnicy, ale ponadto całe stworzenie (cała rodzina ludzka) wzdycha i boleje,
czekając na wielkie spełnienie się tej przysięgą zatwierdzonej obietnicy, czyli
przymierza.
Ci, co rozumieją argumentację Apostoła i zdają sobie sprawę, że my, jako
chrześcijanie, wciąż czekamy na spełnienie tej obietnicy, pragną wiedzieć,
jakie są warunki tego przymierza, które jest nadzieją świata, nadzieją Kościoła
i przedmiotem takiej troskliwości i pieczy ze strony Boga, że dał obietnicę, a
następnie poparł swe słowo przysięgą. Odpowiadamy, że każdy chrześcijanin
powinien wiedzieć, czym jest ta obietnica, ponieważ jest ona podstawą każdej
chrześcijańskiej nadziei. Chrześcijaninowi, który nie może ze zrozumieniem
uzmysłowić sobie tego przysięgą zatwierdzonego przymierza, czyli obietnicy,
najwidoczniej brakuje informacji niezwykle potrzebnej do jego duchowego
wzrostu.
Jakże nadzieja ta ma być kotwicą dla naszych dusz we wszystkich burzach,
przejściach i trudnościach życia, wobec wszelkiej opozycji świata, ciała i
Przeciwnika, jeśli nie wiemy, czym ta nadzieja jest, jeśli nawet nie
rozpoznaliśmy obietnicy, na której ta nadzieja jest oparta?
Przebudźmy się na czas, drodzy przyjaciele, zanim zatrute strzały
niewiary w nas uderzą, zranią nas i zatrują nasze umysły oraz zaślepią nasze
oczy na wspaniałe rzeczy Bożego Słowa. Czyż muszę zacytować tę obietnicę – tę
tak ustawicznie powtarzaną w pismach apostolskich, tę, co stanowi fundament i kotwicę
dla naszych dusz? Dana ona była Abrahamowi i brzmi następująco: „W nasieniu
twoim błogosławione będą wszystkie narody ziemi”. Była to obietnica na
przyszłość, nie na czasy Abrahama. Świat nie był błogosławiony w dniach
Abrahama ani też Abraham nie miał dziecka wtedy gdy obietnica była mu dana [po
raz pierwszy]. Izaak nie spełnił tej obietnicy; był on jedynie figurą większego
nasienia Abrahamowego, które miało ją spełnić w odpowiednim czasie. Jakub i
jego dwanaście pokoleń, cielesny Izrael, nie spełnił obietnicy, ale wciąż
wyglądał większego Mesjasza, żeby ją spełnił, żeby ich błogosławił, a przez
nich wszystkie narody ziemi. Apostoł Paweł odwołuje się do tej właśnie
obietnicy, oświadczając, że wspomnianym w niej nasieniem Abrahama jest
Chrystus. Wszyscy chrześcijanie zgadzają się z tym, choć nie złączyli oni tego
wyraźnie i właściwie z oświadczeniem obietnicy. Lecz Apostoł nam wyjaśnia, że
mówiąc, iż Chrystus jest nasieniem Abrahama, ma na myśli nie tylko Pana Jezusa
jako Głowę Ciała, Głowę [całego] Chrystusa, lecz także zwycięskich świętych z
obecnego Wieku Ewangelii jako Ciało Chrystusowe. Wyraźnie to stwierdza w wielu
miejscach: na przykład w Gal. 3:16,29. Tu przedstawia sprawę wyraźnie, mówiąc:
„A jeśliście wy Chrystusowi, tedyście nasieniem Abrahamowym, a według obietnicy
dziedzicami”.
NASIENIE NIEKOMPLETNE
Nasieniem Abrahama jest Kościół Wieku Ewangelii ze swą Głową, Panem
Jezusem, jak Apostoł stwierdza dalej, mówiąc: „My tedy, bracia, tak jako Izaak
[zobrazowani w Izaaku], jesteśmy dziatkami obietnicy” – Gal. 4:28. Wynika z
tego, że nasienie Abrahama, wspomniane w obietnicy, nie jest jeszcze kompletne,
bo Kościół Wieku Ewangelii nie jest jeszcze kompletny i nie będzie, aż się w
pełni zakończy obecny Wiek Ewangelii, czas żniwa, w którym – jak wierzymy –
obecnie się znajdujemy. Lecz co za cudowna myśl kryje się w tej prostej
interpretacji Bożego Słowa. Jest tam wielka nadzieja dla duchowego Izraela,
duchowego nasienia, a i nie mniejszym wydaje się błogosławieństwo dla
naturalnego nasienia, cielesnego Izraela, oraz ostatecznie – błogosławieństwa
Tysiąclecia dla wszystkich narodów ziemi. Rozpatrzmy te trzy nadzieje –
nadzieje dla tych trzech klas skupiają się w tym zatwierdzonym przysięgą
przymierzu. Czerpmy zeń to, co zgodnie ze słowami Apostoła było zamiarem
Pańskim wobec nas, a mianowicie silną pociechę i silną zachętę.
Poprzez wszystkie proroctwa przewija się Pańska zapowiedź cierpień
Chrystusowych i chwał, jakie po nich przyjdą; niemniej jednak chwałom, jakie
przyjdą, poświęcono daleko więcej miejsca w Boskim Objawieniu aniżeli
cierpieniom obecnego czasu. Apostoł daje nam do zrozumienia, że gdy chwały
przyszłości będą urzeczywistnione, przejścia, cierpienia i mozoły obecnego
czasu okażą się niewartymi żadnego porównania. Lecz chwały te i błogosławieństwa
były zasłonięte przed naszym umysłowym wzrokiem, a zamiast tego umysły wielu z
ludu Pańskiego zasnuwa wielki obłok wiszący nad przyszłością. U jednych jest to
tylko mgła powątpiewania i niepewności; u drugich jest to dym zamieszania,
czerni i rozpaczy, gdy myślą o swych własnych przyjaciołach w związku z
wiecznością męki i prawdopodobieństwem, że ogromna większość tych, których
miłują, spędzi wieczność na przejmujących grozą torturach – z „ciemnych
wieków”.
DO NAS NALEŻY NAJLEPSZA CZĘŚĆ
OBIETNICY
Jaką zatem nadzieję i korzyść ma Kościół Chrystusowy w związku z tą
obietnicą uczynioną Abrahamowi? Dla nas przypada sama „śmietanka” obietnicy –
bogactwa Bożej łaski. Obietnica obejmuje wspaniałość nasienia Abrahamowego –
nasieniem tym jest Chrystus i zwycięski Kościół. Ta wspaniałość jest tak
cudowna, że niemal przerasta ludzką zdolność pojmowania. Zwycięzcy z tego Wieku
Ewangelii, którzy czynią swoje powołanie i wybranie mocnym w Chrystusie, mają
być współdziedzicami z Nim we wspaniałym Królestwie Tysiąclecia, które ma być
Bożym przedstawicielstwem, czyli kanałem dla udzielania obiecanych
błogosławieństw – błogosławieństw dla wszystkich narodów ziemi. Jakże jest to
wspaniałe, jak cudowne – wywyższenie Kościoła przewyższy ludzkie pojęcie. Jak
oświadcza Apostoł: „Czego oko nie widziało i ucho nie słyszało, i na serce
ludzkie [naturalnego człowieka] nie wstąpiło, co nagotował Bóg tym, którzy go
miłują” [1 Kor. 2:9] – którzy miłują Go bardziej niż swe domy i pola, rodziców
lub dzieci albo inne stworzenia, bardziej niż samych siebie oraz którzy
pokazują to, krocząc wąską drogą śladami swego Odkupiciela.
Także apostoł Jan mówi o wielkości błogosławieństw przychodzących na
Kościół jako na nasienie Abrahamowe: „Jeszcze się nie objawiło, czym będziemy
[jak wielkimi będziemy uczynieni w naszej przemianie], lecz wiemy, iż gdy się
on objawi, podobni mu będziemy” – 1 Jana 3:2. Apostoł Piotr również wypowiada
się w sprawie tej wielkości, jaka stanie się udziałem Kościoła, duchowego
nasienia Abrahama, stwierdzając: „Wielkie i kosztowne obietnice są nam
darowane, abyśmy się przez nie stali uczestnikami Boskiego przyrodzenia” – 2
Piotra 1:4. O ile tylko możemy pojąć znaczenie tych cudownych obietnic, mówią
nam one o błogosławieństwach, łaskach, „daleko obficiej, niżeli prosimy albo myślimy”
(Efez. 3:20).
OBIETNICA DLA ŻYDÓW
Druga klasa, jaka ma być błogosławiona pod tym Przymierzem Abrahamowym,
to cielesny Izrael. Nie zapominamy o tym, że Żydzi byli ludem buntowniczym i
twardego karku, że zabijali proroków i kamienowali sługi Pańskie oraz
spowodowali ukrzyżowanie naszego Odkupiciela. Tym niemniej Pismo Święte jasno
stwierdza, że po przejściu przez nich okresu chłosty, której podlegają jako
naród od ukrzyżowania Pana i po uwielbieniu duchowego Izraela w Królestwie
błogosławieństwo od Pana spłynie na naturalny Izrael. Mają być oni wybawieni,
uzdrowieni ze swojej ślepoty i jak oświadcza prorok, „patrzyć będą na mię,
którego przebodli; i płakać będą nad nim”, bo oczy ich wyrozumienia zostaną
otwarte. Cieszymy się również z tego, że obietnica jest jasna i wyraźna, iż Pan
zleje na nich „ducha łaski i modlitw” (Zach. 12:10).
Apostoł Paweł omawia szerzej ten temat. W Rzym. 10‑11 wykazuje, jak Izrael nie zdołał pozyskać specjalnego błogosławieństwa
owego Abrahamowego Przymierza, odrzuciwszy Chrystusa – jak jedynie resztki
otrzymały wielkie błogosławieństwo, a rzesze pozostały ślepe. W rozdziale 11.
wyjaśnia następnie, że ich ślepota nie ma być ustawiczna, ale jedynie do czasu,
gdy Kościół będzie zgromadzony, a wtedy Pańskie błogosławieństwo spłynie na
cielesny Izrael, wybawiając go od ślepoty i obdarzając miłosierdziem za
pośrednictwem uwielbionego duchowego Izraela. Mam nadzieję, że każdy słuchacz
na tyle się zainteresuje tym szczegółem Boskiego planu, by starannie
przestudiować Rzym. 11:25‑33. Dla naturalnego nasienia Pan
uczyni to nie dlatego, że okażą się oni godni, ale ze względu na Jego obietnicę
daną ojcom: „A toć będzie przymierze moje z nimi, gdy odejmę grzechy ich”.
Lecz jeżeli Bóg ma okazać miłosierdzie naturalnym Izraelitom, o których
mówi, że są twardego karku, zatwardziałego serca i buntowniczego usposobienia,
to czyż zdziwiłoby nas, gdyby Boskim zamysłem było dobroczynne błogosławienie
innych oprócz Żydów – innych, którzy w przeszłości nie mieli przywilejów i
łask, jakimi obdarzony był ten uprzywilejowany naród, i którzy w rezultacie
byli mniej przeciwni światłu? Nie powinno nas to dziwić, i tak w owym wielkim
przymierzu zatwierdzonym przysięgą znajdujemy błogosławieństwo dla wszystkich
narodów, dla wszystkich ludzi. Spójrzmy jeszcze raz na obietnicę, pamiętając,
że nasz Ojciec Niebieski dał ją umyślnie, a następnie zobowiązał się względem
niej przysięgą, żebyśmy mogli być nie tylko pewni, iż nie złamie On danego
przez siebie słowa, ale pewni podwójnie, że nie może złamać swej przysięgi i że
w związku z tym bez najmniejszej wątpliwości obietnica ta się spełni. Napisane
jest: „Błogosławione będą w nasieniu twoim wszystkie narody ziemi” – 1 Moj.
12:3, 22:17‑18.
Czym jest to błogosławieństwo tak wielce potrzebne całej ludzkości? Jest
to to samo błogosławieństwo, jakie przyszedł dać Jezus, mówiąc: „Jam przyszedł,
aby żywot miały, i obficie miały” [Jana 10:10]. Ach, tak! Życie! Życie! Życie!
To właśnie życie, które potrzebne jest całemu światu, a nasz Pan Jezus ogłasza
samego siebie owym wielkim Życiodawcą. Istotnie, w języku aramejskim, w którym
prawdopodobnie nasz Pan wykładał, słowo „życiodawca” jest równoznaczne z naszym
słowem „zbawiciel”. Jezus przyszedł zbawić człowieka od grzechu i od kary za
grzech, czyli śmierci. A ludzki to już wymysł z „ciemnych wieków”, że dołączyli
do niej wieczne męki jako karę za grzech. Natomiast w myśl Boskiego
zarządzenia, z grzechem wiąże się rozsądna i sprawiedliwa, choć straszna kara –
śmierć! To dlatego, że jesteśmy grzesznikami, jesteśmy wszyscy umierającymi
stworzeniami, a to, że Pan da żywot, oznacza, iż usunie On grzech i wszelką
konieczność tej kary. Dlatego „Chrystus umarł za grzechy nasze”.
MILENIJNA OBIETNICA
Wielkie błogosławieństwo odpuszczenia grzechów przeszłości, a nawet
błogosławieństwo przebudzenia ze snu śmierci niewielką przyniosłoby korzyść
ludzkości, gdyby zarządzenia tego przyszłego czasu – Wieku Tysiąclecia – nie
były zaplanowane na taką skalę, żeby dozwolić na całkowite uzdrowienie z
obecnych umysłowych, moralnych i fizycznych słabości. Stąd też przepełnia nas
radość, gdy się dowiadujemy, że w owym czasie Szatan będzie związany, każdy zły
wpływ i każda niepomyślna okoliczność zostaną ograniczone, a łaska Boża, dzięki
poznaniu Boga, będzie łatwo dostępna między ludźmi – „ziemia będzie napełniona
znajomością Pańską, tak jako morze wodami napełnione jest”. Błogosławieństwo!
Ach, łaska za łaską, błogosławieństwo za błogosławieństwem – oto Pańskie
zrządzenie i postanowienie. Wszyscy Go poznają, od najmniejszego do
największego i nikt nie będzie musiał mówić bliźniemu czy bratu: „Poznajcie
Pana” – Iz. 11:9; Jer. 31:34.
Lecz tak przywykliśmy wszyscy mierzyć Boski plan swymi ciasnymi
umysłami, że nie wątpię, iż znajdą się niektórzy gotowi powiedzieć: – Wierzę,
bracie Russell, że w dobroci twego serca cieszyłbyś się, gdybyś mógł w ten
sposób dobrze uczynić całemu światu, i my także; ale drogi Boże nie są tak
wielkie, jakimi mogą być nasze idee. – Czekaj, mój drogi bracie! Patrzysz na
sprawę z błędnego stanowiska. Pamiętaj, że nasz Bóg jest wszechwiedzący,
wszechsprawiedliwy, wszechmiłujący, wszechpotężny i że to Jego własne Słowo
stwierdza, iż jak niebiosa są wyższe niż ziemia, tak Jego plany są wyższe niż
nasze plany, a Jego metody są wyższe niż nasze metody (Iz. 55:8‑9). Jak wyraził to poeta:
„Patrząc na miłość Bożą zbyt wąsko
przez pryzmat własnych swych, błędnych
norm”.
Czas, abyśmy się przebudzili i sobie uzmysłowili, że nie jesteśmy lepsi
niż nasz Bóg, ale że jesteśmy biednymi, niedoskonałymi stworzeniami z prochu,
upadłymi z przyrodzenia, i czas zaprzestać błędnego objaśniania Boskiego
charakteru i planu, jakoby były one przeciwne względem Jego stworzeń, a
posłuchać Pańskiego własnego słowa, gdy oświadcza On: „Bojaźni, którą się mnie
boją, z przykazań ludzkich nauczyli się” [Iz. 29:13]. Czas, żebyśmy się modlili
za siebie i jeden za drugiego, jak Apostoł modlił się za niektórych, mówiąc:
„Modlę się do Boga, ażeby oświecił oczy myśli waszej, abyście mogli doścignąć
ze wszystkimi świętymi, która jest szerokość i długość, i głębokość, i wysokość
i poznać miłość Chrystusową, przewyższającą wszelką znajomość” – Efez. 1:18,
3:18‑19.
Nie zrozumcie nas źle. Nie uczymy, jakoby poganie, ludzie upośledzeni
umysłowo czy ogólnie nieodrodzeni mieli być wzięci do nieba, gdzie byliby w najzupełniejszej
dysharmonii z otoczeniem i gdzie trzeba by ich dopiero nawracać i uczyć. Taki
nielogiczny pogląd zostawiamy tym, co teraz utrzymują, że i potem klasy te
zostaną zbawione w swej ignorancji. My obstajemy przy Słowie Bożym, że nie ma
obecnie zbawienia bez wiary w Chrystusa Jezusa i że dlatego poganie oraz
upośledzeni umysłowo nie będą mieli udziału ani cząstki w zbawieniu obecnego
czasu. Obstajemy przy Piśmie Świętym, które mówi, że każdy, kto ma być zbawiony
w obecnym czasie, musi iść wąską drogą, co do której nasz drogi Odkupiciel
stwierdza, że mało jest tych, co ją znajdują. Obstajemy przy Piśmie Świętym,
które mówi, że zbawienie w obecnym czasie jest jedynie dla „maluczkiego
stadka”, które po wielu utrapieniach wejdzie do Królestwa. Obstajemy przy
Piśmie Świętym, które mówi, że ta klasa Królestwa, która obecnie się rozwija,
jest nasieniem Abrahama, a Pan jest jej Głową, starszym Bratem, Oblubieńcem.
Obstajemy przy Piśmie Świętym, które mówi, że przez tegoż Chrystusa, gdy będzie
skompletowany, błogosławieństwa rozszerzą się na każdego członka rodu Adamowego
– błogosławieństwa sposobności poznania Pana, zrozumienia korzyści ze
sprawiedliwości, możliwości obrania posłuszeństwa, a przez posłuszeństwo –
osiągnięcia życia wiecznego.
SPOSOBNOŚĆ DNIA SĄDU
Błogosławieństwa przyszłości będą tego rodzaju, że każdy człowiek, który
nie miał w pełni swej sposobności w obecnym życiu, będzie ją miał wówczas – nie
będzie to sposobność stania się członkiem „maluczkiego stadka”, członkiem
nasienia Abrahamowego, udziału w wielkiej przemianie z natury ludzkiej do
boskiej i zasiadania z Panem na Jego tronie, lecz sposobność osiągnięcia tego,
co zostało utracone – ludzkiej doskonałości, wiecznego życia ludzkiego w
ziemskich, rajskich warunkach; będzie to sposobność dojścia ponownie do Bożego
podobieństwa, prawie zatartego w ludzkiej rodzinie przez sześć tysięcy lat
upadku.
Gdy serca nasze biją ze współczuciem ku wzdychającemu stworzeniu w
krajach pogańskich i w naszych krajach ojczystych oraz gdy znajdujemy
przyjemność w sprawowaniu choćby najmniejszej usługi, jaka jest dla nas obecnie
dostępna, cóż za radość nas ogarnia, gdy pomyślimy o tej przyszłej, chwalebnej
sposobności, jaką będziemy mieć, i o wspaniałych rezultatach, jakie jej będą
towarzyszyć! Niewątpliwie serca ludu Pańskiego są pobudzane, gdy rozważamy
znaczenie tego wielkiego przymierza, zatwierdzonego przysięgą! Niewątpliwie,
tak jak oznajmił Apostoł, było to Bożym zamysłem, żebyśmy mieli wielką pociechę
w naszych niepomyślnych staraniach o przywiedzenie już teraz większości ludzi
do ocenienia Bożego miłosierdzia i miłości. Daje nam to pociechę także w
odniesieniu do naszych bliźnich, przyjaciół i członków naszych własnych rodzin,
którzy nie są świętymi, którzy wciąż są ślepi na łaskę Bożą, tak jak my ją widzimy,
łaskę, która wprowadziła zbawienie do naszych serc w obecnym czasie i która
ostatecznie ma w zmartwychwstaniu sprowadzić zbawienie na wszystkich
pozostałych.
Następnie zachęca nas to, jak wykazuje Apostoł, do uchwycenia
wystawionej przed nami nadziei – do solidniejszego zrozumienia Boskiego
charakteru i planu. Przydaje to naszym duszom zachęty ponad wszelką miarę, gdy
widzimy, jak łaskawy jest charakter naszego Niebieskiego Ojca, jak cudowny jest
plan, który On obmyślił, i to, jak go przeprowadzał krok po kroku aż do obecnej
chwili. Uzmysławiamy sobie, że to z Jego łaski jesteśmy tym, czym jesteśmy, i
że zostaliśmy wezwani do współdziedzictwa z naszym Odkupicielem jako członkowie
nasienia Abrahamowego. Rozumiemy, że jeśli Pan nas tak umiłował, gdy jeszcze
byliśmy grzesznikami, to daleko więcej miłuje nas obecnie, gdy przyjęliśmy
Chrystusa i jesteśmy okryci szatą Jego sprawiedliwości, starając się czynić
wszystko w harmonii z Bożą wolą.
Kazania Pastora Russella SM-527