Polskojęzyczna strona poświęcona życiu i twórczości pastora Charlesa Taze Russella
Pastor Charles Taze Russell
<< Wstecz Wybrano: R-4 a,   z 1879 roku.
Zmień język na

Dlaczego będzie wtóre przyjście?

Każdy badacz Pisma Świętego zwrócił zapewne uwagę, że wtóre przyjście naszego Pana, Jezusa, zajmuje ważne i poczytne miejsce w nauczaniu apostołów i proroków, a także samego Pana. Niemniej jednak wiele osób wyznających miłość wobec Niego, co do których wiemy, iż rzeczywiście Go miłują, z różnych powodów niezbyt się tym zagadnieniem interesuje. Niektórzy starają się je zrozumieć stosując je do zesłania ducha świętego w dniu Pięćdziesiątnicy; inni – do zniszczenia Jerozolimy itp.; wszyscy zdają się przy tym zapominać, że w ostatniej księdze Biblii, napisanej ponad sześćdziesiąt lat po Pięćdziesiątnicy i dwadzieścia sześć lat po upadku Jerozolimy, Ten, który był umarły, a teraz jest żywy, mówi o wydarzeniach należących jeszcze do przyszłości w ten sposób: „A oto przychodzę rychło, a zapłata moja jest ze mną”. Natchniony Jan odpowiada: „I owszem przyjdź, Panie Jezusie!” [Obj. 21:12,20]

Dość spora liczba osób stara się zadowolić myślą, że chodzi tu o duchowe przyjście – że kiedy ktoś zostaje nawrócony, jest to częścią przyjścia Chrystusa, który w ten sposób kontynuuje przyjście dopóki nie nawróci się cały świat, kiedy to, ich zdaniem, Jego przyjście będzie pełne.

Najwyraźniej przeoczyli oni fakt, że świat nie będzie nawrócony, kiedy On przyjdzie; bowiem Biblia, nasz jedyny przewodnik w tej sprawie, oświadcza: „A to wiedz, iż w ostateczne dni nastaną czasy trudne. Albowiem będą ludzie (...) rozkoszy raczej miłujący niż miłujący Boga.” „Źli ludzie i zwodziciele postąpią w gorsze, jako zwodzący, tak i zwiedzeni”, a co więcej, Jezus wypowiedział szczególne ostrzeżenie do swego Maluczkiego Stadka: „A strzeżcie się, aby (...) nagle by na was przyszedł ten dzień. Albowiem jako sidło przypadnie na wszystkich [nie strzegących się], którzy mieszkają na obliczu wszystkiej ziemi”, „a nie ujdą”. [Łuk. 21:35, 1 Tes. 5:3]

Ponadto możemy mieć pewność, że kiedy Jezus powiedział, iż „będą narzekać wszystkie pokolenia ziemi, i ujrzą Syna człowieczego”, to nie miał na myśli nawrócenia grzeszników – czyż pokolenia narzekają i płaczą dlatego, że grzesznik się nawrócił? Jeśli odnosi się to – jak niemal wszyscy uważają – do osobistej obecności Chrystusa na ziemi, to werset ów naucza, iż wszyscy na ziemi nie będą miłowali Jego przyjścia, co miałoby miejsce, gdyby wszyscy zostali wcześniej nawróceni.

Słowa „gdy odejdę, przyjdę za się” nie mogą się jednak odnosić do przyjścia zasię w sposób duchowy, gdyż duchowo Pan nigdy nie odszedł, jak powiada: „A oto Jam jest z wami po wszystkie dni, aż do skończenia świata [wieku].” Dlatego więc Jezus nauczał o swoim drugim OSOBISTYM przyjściu. Słowo

MILENIUM

oznacza jeden tysiąc i jest to termin używany przez chrześcijan w kontekście przyszłego czasu, kiedy to „ziemia będzie napełniona znajomością Pańską, tak jako morze wodami napełnione jest” i „nie będzie uczył żaden bliźniego swego i żaden brata swego, mówiąc: Poznaj Pana; albowiem wszyscy mię poznają” [Izaj 11:9; Hebr. 8:11]. W tym czasie nie będzie już żadnego przekleństwa; „pustynia (...) zakwitnie jako róża”, „wody na puszczy wynikną, a potoki na pustyniach”; „przybytek Boży [będzie] z ludźmi i [Bóg] będzie mieszkał z nimi”. Szatan zostanie związany i zapanuje sprawiedliwość. „I przekują miecze swe na lemiesze, a włócznie swe na sierpy; nie podniesie naród przeciw narodowi miecza ani się będą ćwiczyć do bitwy.”

Niemal wszyscy chrześcijanie spodziewają się wypełnienia tych proroczych obrazów i stwierdzeń; nazywają ten czas Wiekiem Tysiąclecia, gdyż Pismo mówi (Obj. 20:2-6), iż okres ten będzie trwał przez tysiąc lat, gdy Szatan zostanie związany, a Chrystus obejmie panowanie.

Do tego momentu niemal wszyscy spośród kościoła się zgadzają. Są milenarystami, ale dzielą się na post-milenarystów i pre-milenarystów; post oznacza „po”, a pre – „przed”. Zatem pierwsza grupa uważa, że Chrystus przyjdzie po Tysiącleciu, zaś druga – że przed.

Ponieważ jedynie te dwa poglądy zawierają w sobie wystarczającą ilość prawdy, by były warte naszych rozważań, poświęcimy im więcej czasu. Wszyscy wierzący we wtóre osobiste przyjście Chrystusa powinni chcieć się dowiedzieć, jaka jest ogólna nauka Biblii na ten temat. Konieczne jest jednak, by do badania tego tematu podejść z umysłem podobnym do dziecięcego, z pragnieniem poznania, jak Bóg tę rzecz zaplanował i z chęcią przyjęcia nauki z Jego Słowa, a zarazem gotowością odłożenia na bok naszych idei i przyjęcia jako dzieci Boga Jego planu. Zapytajmy zatem:

DLACZEGO CHRYSTUS PRZYCHODZI?

i przeanalizujmy krótko argumenty przedstawiane przez post- i pre-milenarystów, porównując je ze Słowem i planem Boga.

Pierwsza grupa spodziewa się, że poprzez działania Kościoła świat zostanie nawrócony i w ten sposób rozpocznie się Wiek Tysiąclecia; przy jego końcu przyjdzie Pan, zakończy ziemskie sprawy, nagrodzi wierzących i wyda wyrok na grzeszników. Nawrócenie świata, związanie Szatana, napełnienie całej ziemi znajomością Pana, spowodowanie, że narody nie będą się już uczyć sztuki wojennej – wszystko to należy do dzieła wykonanego przez Kościół bez JEZUSA i w jego teraźniejszym, śmiertelnym stanie. Kiedy Kościół dokona tego wielkiego i trudnego zadania, Jezus przyjdzie, by je zakończyć itd.

Zwolennicy tego poglądu mają wiele wersetów, które – gdy czytane są bez kontekstu – wydają się tę myśl potwierdzać. Niemniej jednak uważamy, że jeśli patrzy się na Boskie Słowo i Jego plan jako całość, to i te teksty okażą się dowodami popierającymi przeciwny pogląd – że Chrystus przychodzi przed nawróceniem świata; że Kościół jest obecnie na próbie i że nagrodą obiecaną zwycięzcom jest udział w tym panowaniu: „Kto zwycięży, dam mu siedzieć z sobą na stolicy mojej” (Obj. 3:21); „i ożyli, i królowali z Chrystusem tysiąc lat” (Obj. 20:4).

Są dwa wersety cytowane przez naszych braci post-milenarystów, na które chcielibyśmy zwrócić szczególną uwagę: „I będzie kazana ta Ewangelia królestwa po wszystkim świecie, na świadectwo wszystkim narodom. A tedyć przyjdzie koniec”. Bracia owi uważają, że ten tekst odnosi się do Ewangelii nawracającej świat przed zakończeniem Wieku Ewangelii. My pre-milenaryści sądzimy, że bycie świadectwem dla świata nie oznacza jego nawrócenia, lecz tylko to, co jest w tym słowie zawarte – świadczenie, wydawanie świadectwa.

Świadectwo to zostało już wydane. W roku 1861 raporty Towarzystw Biblijnych wykazały, że Ewangelia została opublikowana w każdym języku świata. Nie wszyscy ludzi ją przyjęli, o nie: spośród miliarda dwustu milionów ludzi nawet jeden na sto nie słyszał imienia Jezus. Niemniej jednak werset się wypełnił – świadectwo zostało dane wszystkim narodom.

Rozumiemy, że celem obecnego świadczenia jest, by „wziąć lud imieniowi Jego” – Kościół – który w chwili przyjścia Chrystusa połączy się z Nim i otrzyma Jego imię (Obj. 3:12).

W drugim wersecie czytamy: „Siądź po prawicy mojej, dokąd nie położę nieprzyjaciół twoich podnóżkiem nóg twoich”. Ogólna myśl, jaką się wysnuwa z tego wersetu, jest taka: Bóg ma w niebie tron, na którym nieustannie zasiada i kiedy Chrystus „usiadł na prawicy majestatu na wysokościach”, to zajął miejsce na tym samym tronie. Takie zrozumienie jest błędne. Tron Boży, o którym tu mowa, to nie krzesło z kości słoniowej czy złota, lecz Jego najwyższy autorytet i władza, gdyż „niebo jest stolicą moją, a ziemia podnóżkiem nóg moich”, a Paweł dodaje: „Bóg nader go [Chrystusa] wywyższył i darował mu imię, które jest nad wszystkie imię”. Dał Mu autorytet przewyższający wszystkie inne, tuż obok Ojca. Jeśli Chrystus zasiada na rzeczywistym tronie aż do czasu, gdy wrogowie staną się Jego podnóżkiem [zostaną Mu poddani], to rzeczywiście nie mógłby przyjść, zanim Tysiąclecie nie rozpocznie się w pełni. Jeśli jednak oznacza to wywyższenie w mocy, to nic nie stałoby na przeszkodzie Jego przyjściu i poddaniu wszystkich rzeczy samemu sobie.

Spójrzmy na następujący przykład: mówimy, że na tronie Niemiec jest król Wilhelm, ale nie mamy na myśli królewskiego mebla, na którym w rzeczy samej rzadko zasiada. Oznacza to raczej, że włada Niemcami.

Prawica oznacza naczelne miejsce, pozycję wskazującą na wspaniałość lub moc; z tą myślą zgodne są słowa wypowiedziane przez Pana [do arcykapłana]: „Ujrzycie Syna człowieczego, siedzącego na prawicy mocy Bożej, i przychodzącego z obłokami niebieskimi” (Mar. 14:62). Będzie on po prawicy w trakcie przyjścia i pozostanie po prawicy podczas Wieku Tysiąclecia.

Można znaleźć argumenty popierające obie myśli, ale nie jest możliwe, aby obie były słuszne. Proponujemy zatem, żeby spojrzeć na ogólny

PLAN ZBAWIENIA,

aby zobaczyć, który pogląd jest z nim zgodny. Czyniąc to, odkryjemy znaczenie pierwszego i drugiego przyjścia oraz ich związek, a w ten sposób dowiemy się, gdzie je umieścić.

Po pierwsze: Czy Bóg ma plan? Wszyscy muszą się zgodzić, że ma, choć niemal wszyscy skłaniają się ku myśleniu i mówieniu o Jego działaniu tak, jakby rządziło się przypadkiem i okolicznościami. Nie! Czyż Ten, który potępił człowieka budującego wieżę bez wcześniejszego obliczenia kosztów zbudowałby i zaludnił Wszechświat bez obliczenia kosztów? Nie, braterstwo: „Znajomeć są Bogu od wieku wszystkie sprawy jego”. Bóg ma plan, ma cel, a wiemy, że wszystkie Jego zamierzenia się wypełniają. Jak jednak możemy poznać ten plan? Jest on nam objawiony w Jego Słowie. „Badajcież się Pism” i porównujcie jedne z drugimi, gdyż:

„Bóg sam siebie tłumaczy i sam wszystko uczyni jasnym”.

Jesteśmy nazbyt skłonni do zastanawiania się, co na dany temat sądzi mój kościół, zamiast zapytać raczej, co mówi Pismo. Zbyt wiele studiuje się teologii, zbyt mało Pisma Świętego. Badajmy zatem, pamiętając, że Pisma mogą nas uczynić mądrymi i że „świadectwo Pańskie [jest] wierne, dające mądrość nieumiejętnemu”.

Nie będziemy tutaj rozważać pytania, dlaczego zostało dopuszczone zło. Przyjmujemy fakt, że zło istnieje – choroby, śmierć, nieprawość itd. stanowią tego jasny i bolesny dowód. Pismo Święte przypisuje jego istnienie diabłu. Zło trwa, gdyż trwa moc Szatana. Będzie ono trwało przez cały obecny wiek, bo diabeł jest „księciem [władcą] tego świata [wieku]”. Będzie kontynuował swe panowanie tak długo, jak będzie to możliwe, czyli dopóki nie zostanie związany. Nie może zaś być związany, dopóki ktoś mocniejszy od niego nie odbierze mu władzy.

Bóg, rzecz jasna, może mieć nad nim kontrolę, a o Jezusie napisano: „Dana mi jest wszelka moc na niebie i na ziemi”.

Chociaż jednak Chrystus posiada „wszelką moc”, z powodu mądrych zamysłów nie skorzystał z niej, dozwalając złu panować i w pewnym stopniu kontrolować świat, dozwalając też diabłu być „księciem tego świata”, czyli epoki. Nadchodzi jednak czas, kiedy „weźmie moc swoją wielką i ujmie królestwo”, wywyższając swój Kościół, dając mu „władzę nad narodami”, aby zamiast być poddany władzom, jak ma to miejsce obecnie, miał nad owymi narodami panowanie. Kiedy jednak to nastąpi? Wtedy, gdy Kościół Wieku Ewangelii, „Jego Ciało”, ekklesia, zostanie skompletowany. Zło jest teraz dozwolone „dla doświadczenia wiary waszej”, „ku spojeniu świętych”. Ten czas ma miejsce podczas brzmienia siódmej trąby (Obj. 11:15). Tutaj tajemnica (Kościół) Boża zostaje dokonana, a „królestwa świata stały się królestwami Pana naszego i Chrystusa jego [Kościół]”. Pytamy więc teraz: Czy to przeniesienie władzy

OD SZATANA DO CHRYSTUSA

dzieje się na skutek nawrócenia narodów do Chrystusa poprzez głoszenie Ewangelii? Nasza odpowiedź brzmi „nie”. W tym czasie narody nie są nawrócone (w. 18): „I rozgniewały się narody, i przyszedł gniew twój”. Gdyby nawrócenie się już dokonało, nie miałyby tak wrogiego nastawienia ani też nie spadłby na nie gniew Boży. Wręcz przeciwnie: Bóg w wielu wersetach naucza, że na narody przyjdzie czas wielkiego ucisku. „Pójdźcie, oglądajcie (...), jakie uczynił spustoszenie na ziemi; który uśmierza wojny aż do kończyn ziemi”. W ten sposób Bóg mówi, że spowoduje ustanie wojen. Następne zdanie informuje nas, że będzie wywyższony między poganami i na całej ziemi. Ta chłosta narodów będzie dla ich własnego dobra i jest tak samo konieczna, jak chłosta, którą Bóg stosuje obecnie wobec swoich dzieci, i przyniesie dobre skutki, bo „gdy się sądy twoje odprawiają na ziemi, sprawiedliwości się uczą obywatele okręgu ziemskiego”. W tej właśnie nowej epoce, gdy zło będzie ograniczone – Szatan związany – znajomość Pańska napełni ziemię tak, jak wody napełniają morze. Nawrócenie ludzkości nie nastąpi teraz, kiedy diabeł jest „księciem tego świata”, lecz, jak powiada Dawid, gdy „wspomną i nawrócą się do Pana wszystkie granice ziemi, i kłaniać się będą przed obliczem twoim wszystkie pokolenia narodów. Albowiem Pańskie jest królestwo, a on panuje nad narodami”.

W niemowlęcym okresie rozwoju ludzkiej rodziny – powiedzmy, od Adama do Mojżesza – Bóg traktował swoje stworzenia jak bardzo małe dzieci. O ile nam wiadomo, ich znajomość mocy czy charakteru Stwórcy była znikoma. Nie mieli prawie żadnego objawienia z wyjątkiem kilku przypadków, gdzie Bóg obdarzał łaską szczególne osoby, jak Abrahama, Lota itd., porozumiewając się z nimi za pośrednictwem aniołów, dając Abrahamowi czy Ewie niezwykłe obietnice, których nie byli w stanie głębiej zrozumieć.

Następna epoka była okresem szkoły dla narodu żydowskiego, podczas którego Bóg nauczył go szanować swoje obietnice i prawa. Byli jednak nieletni, nie osiągnęli dorosłości; nie traktował ich jak dzieci, ale utrzymywał pod kontrolą prawa, ich pedagoga (Gal. 4).

Podczas gdy Słowo Boże było zapisywane i przekazywane Żydom celem przechowania itd., reszta świata najwyraźniej była pozostawiona w ciemnościach pogaństwa. Ludzie kłaniali się drewnu i kamieniowi, pozbawieni prawdy, podobnie jak dzisiaj.

W Piśmie Świętym okres od Adama do potopu nazywany jest „światem [wiekiem], który był”; od potopu do wtórego przyjścia Pana – „światem [wiekiem], który jest” i „teraźniejszym wiekiem złym”; okres następny to „przyszły świat”.

„Teraźniejszy wiek zły” obejmuje trzy

ODRĘBNE EPOKI.

Wiek Patriarchów trwał od potopu do śmierci Jakuba; Wiek Żydowski – od śmierci Jakuba do śmierci Chrystusa, kiedy ich porzucił, zapłakał nad nimi i rzekł: „Oto dom wasz pusty zostanie”; Wiek Ewangelii rozciąga się od zmartwychwstania Chrystusa, kiedy stał się On „pierworodnym z umarłych i początkiem nowego stworzenia”, aż do zupełnego skompletowania „kościoła pierworodnych” i Jego przyjścia, czasu brzmienia siódmej trąby, zmartwychwstania i nagrodzenia proroków, świętych itd. (Obj. 11:16).

Nie wiemy, z ilu wieków będzie się składał „przyszły świat”, ale jesteśmy pewni, że będzie ich więcej niż jeden, bowiem Paweł pisze o „przyszłych wiekach” (Efez. 2:7). Pismo mówi jedynie o pierwszym z nich – Wieku Tysiąclecia – podczas którego będziemy żyli i panowali z Chrystusem przez tysiąc lat (Obj. 20:4).

Mając taki zarys, spójrzmy teraz bardziej szczegółowo na słowa i czyny Boga; najpierw zapewne zadziwi was, zanim się nad tym zastanowicie, że według swego Słowa Bóg nie wykorzystał jeszcze wszystkich środków dla zbawienia świata; że, krótko mówiąc, nie stara się teraz zbawić świata ani też nie czynił tego w przeszłych wiekach. Cóż zatem robił? „Wybierał lud – Kościół – dla imienia swego.” Nie dziwcie się temu zbytnio, bo to jedynie trochę inny sposób określenia tego, w co wierzą wszyscy kalwiniści (a wśród nich baptyści, prezbiterianie i inni), a mianowicie, że Bóg obecnie wybiera spośród świata swój Kościół. Tak, wszyscy nasi bracia wierzący w wolną łaskę muszą przyznać, że jeśli wszelkie Jego zamierzenia się spełniają, jeśli „Boże słowo nie wraca się doń próżne” – jeśli te wersety są prawdą, to Bóg nie zamierzył nawrócenia świata w ciągu ostatnich sześciu tysięcy lat, bo gdyby tak było, to zostałoby ono dokonane. Nie wysyłał też do tej pory swojego Słowa w celu nawrócenia ludzkości, bo inaczej wróciłoby się próżne. Poniższe dwa poglądy były przez wiele wieków powodem podziałów w kościołach:

WYBÓR A WOLNA ŁASKA.

Wierzymy, że Biblia uczy o obu tych sprawach, ale musimy zastosować tutaj pierwsze prawo niebios – porządek – abyśmy mogli dobrze rozbierać słowo prawdy w tym przedmiocie.

Przyjrzyjmy się najpierw wyborowi. W okresie poprzedzającym potop nie ma żadnej wzmianki biblijnej o tym, by Bóg dał ludzkości jakiekolwiek prawo, a światło objawienia było bardzo niewielkie. Wśród tego lśni jedna obietnica: Nasienie niewiasty potrze głowę węża, a i w tym przypadku do zrozumienia tych słów konieczne było przyszłe objawienie. Bóg miał jednak kilku patriarchów, czyli sług, którzy mieli więcej światła niż ogół – jak latarnie na ciemnej drodze.

Wiek Patriarchów cieszył się większym światłem. Zostało wtedy objawione, że to nasienie nie tylko zetrze złego (węża), ale również „będzie błogosławić wszystkie rodzaje ziemi”; Kościół Boży jest jednak nadal reprezentowany przez pojedynczych mężów: Noego, Abrahama, Izaaka itd.

Patriarchowie ci zostali wybrani. „Bóg zawołał Abrahama i rzekł...”. To właśnie Abraham, a nie jego krewny, został powołany. Jego rodzice byli bałwochwalcami. On sam miał wiele synów i córek, ale tylko jeden został wybrany: „W Izaaku będzie nazwane nasienie”. Spośród dwóch synów Izaaka zostaje wybrany tylko jeden, „jak napisano”, pisze Paweł (Rzym. 9:7-13): „Jakóbam umiłował, alem Ezawa miał w nienawiści [miłowałem mniej]”. Bóg dokonał wyboru jeszcze przed ich narodzeniem, „aby się ostało postanowienie Boże według wybrania”. Pamiętajmy, że nie twierdzę, jakoby Bóg wybrał jednego do nieba, a drugiego wysłał do piekła; nic podobnego! Jest to częsta pomyłka w zrozumieniu biblijnej – i bardzo pięknej, jeśli jest właściwie pojmowana – doktryny wyboru.

Wraz ze śmiercią Jakuba ma miejsce kolejny krok do przodu w Boskim planie – kształtuje się obrazowy, czyli cielesny Izrael. Od tej pory Bóg nie jest już wśród świata reprezentowany przez jednego człowieka, lecz przez naród: wszystkich synów Jakuba i ich potomstwo. Mamy więc teraz wybrany naród, czyli kościół i Bóg zsyła nań szczególne błogosławieństwa. Inne narody, choć liczniejsze – Egipt, Chaldea itd. – są pominięte, pozostawione bez światła i znajomości, jakie stają się udziałem Izraela. „Czemże tedy zacniejszy Żyd? (...) Wielki z każdej miary. Albowiem to najpierwsza, iż im zwierzone były wyroki [prawa i świadectwa] Boże.” Tak pisze Paweł. Bóg mówi do Żydów: „Tylkom was samych poznał ze wszystkich rodzajów ziemi”. Tylko ten lud się liczył i tak się miały rzeczy aż do przyjścia Chrystusa, a nawet dłużej.

Podczas swej misji Pan mówił do nich i nie pozwalał uczniom postępować inaczej, polecając im przy rozesłaniu: „Na drogę poganów nie zachodźcie i do miasta Samarytańczyków nie wchodźcie.” Dlaczego, Panie? „Nie jestem posłany, tylko do owiec, które zginęły z domu Izraelskiego.” Cały Jego czas był poświęcony im właśnie, aż do Jego śmierci, stanowiącej Jego pierwsze wielkie dzieło dla świata, a zarazem

NAJWIĘKSZY DAR BOŻY

nie tylko dla Izraela, ale dla wszystkich, gdyż Jezus Chrystus „z łaski Bożej za wszystkich śmierci skosztował”. Teraz, podczas Wieku Ewangelii, nadal ma miejsce swego rodzaju selekcja: niektóre części świata doznają łaski większego dostępu do Ewangelii (dawanej darmo wszystkim słuchającym). Porównaj siebie i swoje przywileje oraz poznanie z poganinem, który jeszcze nie słyszał powołania. Kiedy to powołane grono (powołane, by stać się „synami Bożymi”, „dziedzicami wprawdzie Bożymi, a spółdziedzicami Chrystusowymi”) zostanie skompletowane, Boski plan zbawienia ludzkości dopiero się będzie zaczynał. Dopiero wtedy nasienie potrze głowę węża i będzie błogosławiło wszystkie rodzaje ziemi. Nasieniem nie jest bowiem sam Chrystus, czyli Głowa, lecz również Kościół, Jego Ciało, o czym pisze nam Paweł (Gal. 3:16,29): „Nasienie (...) jest Chrystus; (...) A jeśliście wy Chrystusowi, tedyście nasieniem Abrahamowem, a według obietnicy dziedzicami”. Ta sama grupa ma potrzeć głowę węża (Rzym. 16:20): „A Bóg pokoju zetrze szatana pod nogi wasze w rychle”.

WIEK EWANGELII

Wiek Ewangelii przygotowuje czystą pannę (Kościół) dla nadchodzącego Oblubieńca. Gdy jest gotowa, przychodzi Oblubieniec i ci, którzy są gotowi, zostają z Nim złączeni. Wtóry Adam i wtóra Ewa staną się jednością, a zarazem początkiem nowego stworzenia; wtedy zacznie się chwalebne dzieło podniesienia ogółu ludzkości. Popłynie rzeka żywej wody i rozpocznie się praca Kościoła. W następnej epoce będzie nowe niebo i nowa ziemia. Kościół nie będzie już zaręczoną panną, lecz raczej Oblubienicą. WTEDY „Duch i oblubienica mówią: Przyjdź! (...) A kto pragnie, niech przyjdzie; a kto chce, niech bierze wodę żywota darmo”.

Tak jak Adam, początek cielesnego rodu, składał się z mężczyzny i towarzyszki wziętej z jego boku, jak napisano (1 Moj. 5:2): „Mężczyznę i niewiastę stworzył je; (...) i nazwał imię ich człowiek [ADAM]” – tak i „wtóry Adam”, którego apostoł Paweł określił jako „wzór” czyli typ, ma towarzyszkę pochodzącą z Jego boku, i kiedy zostanie ona w pełni utworzona i udoskonalona, Oblubieniec przyjdzie i wstąpią w związek małżeński; staną się jednym, nowym stworzeniem Bożym (patrz Efez. 5:25,30,32), stwarzając „dwóch (...) w samym sobie [Żydów i pogan] w

„JEDNEGO NOWEGO CZŁOWIEKA”

(Efez. 2:15). Ten nowy człowiek, jak się dowiedzieliśmy, ma być nasieniem, które potrze głowę węża, „nasieniem Abrahamowym”, w którym „będą ubłogosławione wszystkie narody ziemi”. Wiek Ewangelii, w którym zakończenie misji Kościoła było jeszcze odległe, stanowił jedynie szkołę znoszenia trudności, aby zarówno członkowie Oblubienicy, jak i ich Głowa, byli w stanie pojąć ziemskie niemoce i mogli współczuć rodzajowi ludzkiemu, a w ciągu Wieku Tysiąclecia pomagać mu, gdy „ziemia będzie napełniona znajomością Pańską”, rozpraszając ciemności grzechu i niewiedzy, „uśmierzając wojny aż do kończyn ziemi”. Oto „czasy naprawienia wszystkich rzeczy”, które, wedle słów Piotra, nastąpią wraz z przyjściem Chrystusa (Dzieje Ap. 3:17-19). Do tych właśnie dni „wszystko stworzenie wespół wzdycha i wespół boleje”, „oczekuje objawienia synów Bożych” (Rzym. 8:22,19). Synowie ci nie są obecnie objawieni. Wśród Chrystusowej trzody przebywa wiele „wilków w odzieniu owczym”. Wśród pszenicy jest sporo kąkolu; kiedy jednak podczas „żniwa” („końca wieku”) zostanie on oddzielony, wtedy sprawiedliwi zajaśnieją jako słońce w królestwie swego Ojca – zostaną objawieni – i wtedy wzdychającemu stworzeniu (ludzkości) „wznijdzie słońce sprawiedliwości, a zdrowie będzie na skrzydłach jego”.

Pozostawmy jednak ten jasny i przyjemny obraz nadchodzącego dnia, o którym wraz z poetą moglibyśmy powiedzieć:

„Pośpieszcie się, o, wieki chwały, Nadejdź już, radosna chwilo Chrystusowego objawienia.”

Popatrzmy teraz na ciemniejszą stronę zagadnienia. Czy radując się z chwalebnych możliwości, jakie przyniesie ludziom Wiek Tysiąclecia, zadawaliśmy sobie kiedykolwiek pytanie: Co z tymi, którzy umarli, zanim Boski plan osiągnął w ten sposób swą pełnię? Od czasu stworzenia (sześć tysięcy lat temu) na świecie żyły około sto czterdzieści trzy miliardy ludzi. W wielkim przybliżeniu można by w uzasadniony sposób określić, że mniej niż jeden miliard z nich stanowią Święci Boży – Kościół – Oblubienica. Co stanie się ze stu czterdziestoma dwoma miliardami tych, którzy nie umarli w Chrystusie? W jakim stanie się znajdują?

Ateizm odpowiada: Umarli na zawsze. Nie ma niczego po śmierci. Nigdy już nie ożyją.

Kalwinizm odpowiada: Nie zostali wybrani do tego, by byli zbawieni. Bóg tak wcześniej zarządził, że przeznaczeni są na zginienie – na pójście do piekła – i tam też się obecnie znajdują, wijąc się w agonii; pozostaną tam na zawsze bez żadnej nadziei.

Arminianizm odpowiada: Wierzymy, że Bóg usprawiedliwia ich z powodu niewiedzy, oraz że jeśli postępowali najlepiej, jak mogli przy swoim stanie świadomości, to mają równie pewne miejsce w „Kościele pierworodnych”, jak sam Paweł.

Tej ostatniej myśli trzyma się ogromna większość chrześcijan wszelkich denominacji, ze względu na odczucie, że żaden inny pogląd nie dałby się pogodzić ze sprawiedliwością z Boskiej strony.

Pytamy jednak: Co na ten temat mówi Pismo Święte? Że niewiedza jest podstawą zbawienia? Nie: jedynym warunkiem przedstawionym w Biblii jest WIARA. „Łaską jesteście zbawieni przez WIARĘ.” Usprawiedliwienie przez wiarę jest podstawą całej idei chrześcijaństwa. Kiedy w dniu Pięćdziesiątnicy słuchacze pytali Piotra, w jaki sposób mogą osiągnąć zbawienie, odpowiedział im: „Pokutujcie, a ochrzcij się każdy z was w imieniu Jezusa Chrystusa na odpuszczenie grzechów, a weźmiecie dar Ducha Świętego”.

W Dziejach Ap. 4:12 powiada dalej: „Nie masz żadnego imienia pod niebem, danego ludziom, przez które byśmy mogli być zbawieni” oprócz imienia Jezus.

Paweł argumentuje, że człowiek musi usłyszeć Ewangelię, zanim może uwierzyć: „Jako uwierzą w tego, o którym nie słyszeli?” To właśnie – Boski plan – że ludzie będą zbawieni na podstawie wiary, stało się wedle słów Pawła kamieniem obrażenia dla Żydów (bo spodziewali się zbawienia przez zachowanie Zakonu), a dla Greków (pełnych światowej mądrości) – głupstwem. Niemniej jednak „upodobało się Bogu przez głupie kazanie [wedle ludzkiego osądu] zbawić

WIERZĄCYCH”.

Chcę wam w sposób biblijny przybliżyć myśl, że ci, którzy nie usłyszeli, nie mogli uwierzyć; a nie wierząc, nie mogliby stać się częścią Oblubienicy Chrystusowej. Powiecie mi jednak: W pierwszych dwóch rozdziałach Listu do Rzymian Paweł uczy: „Ci, zakonu nie mając, sami sobie są zakonem” i ten zakon, który dyktuje im sumienie, wystarcza do ich usprawiedliwienia. Odpowiadam, że tak nie jest – zrozumieliście słowa Pawła inaczej, niż by chciał. Paweł wszędzie argumentuje, że wobec Boga cały świat jest winny. „I owszemem grzechu nie poznał, tylko przez zakon”; „przez zakon jest poznanie grzechu.” Zakon dany Żydowi objawił jego słabość i miał na celu pokazanie mu, że nie jest w stanie usprawiedliwić się przed Bogiem. „Przeto z uczynków zakonu nie będzie usprawiedliwione żadne ciało przed oblicznością jego [Boga]”. Zakon w ten sposób potępiał Żydów i podobnie, jak mówi Paweł, rzecz się ma z poganami. Choć nie znają zakonu, mają wystarczającą ilość światła w swoim sumieniu, żeby byli potępieni. „Aby wszelkie usta były zatulone i aby wszystek świat podlegał karaniu Bożemu” (Rzym. 3:19), aby wieczne życie było uważane za „dar z łaski Bożej (...) w Chrystusie Jezusie, Panu naszym” dla wszystkich wierzących.

Odpowiadacie, niezgodnie z Biblią: Wierzymy i jesteśmy przekonani, że Bóg nie potępi świata za niewiedzę. Zastanówmy się nad tym: Czy rzeczywiście robicie to, co głosicie? Dlaczego pomagacie wysyłać misjonarzy do pogan kosztem tysięcy istnień ludzkich i wielkich sum pieniędzy? Jeśli wszyscy oni będą zbawieni – albo nawet tylko połowa z nich – przez niewiedzę, to robicie im krzywdę, wysyłając kaznodzieję, by opowiedział im o Chrystusie; wiemy bowiem, że tylko jedna osoba na tysiąc uwierzy misjonarzowi. Gdyby wasz pogląd był prawdziwy, to o wiele lepiej byłoby nigdy żadnych misjonarzy nie wysyłać. Wtedy prawie wszyscy byliby zbawieni; teraz – na skutek poznania – niemal wszyscy są straceni. W ten sam sposób moglibyśmy wnioskować, że gdyby Bóg pozostawił wszystkich w niewiedzy, to wszyscy zostaliby zbawieni. Wtedy Ewangelia nie powinna być nazywana dobrą nowiną, lecz raczej złą nowiną.

Nie, moi braterstwo: naprawdę wierzycie, że „nie masz żadnego imienia pod niebem, danego ludziom, przez które byśmy mogli być zbawieni”. Wasze czyny mówią najgłośniej – i mają rację.

Spójrzmy teraz na te sprawy tak, jak o nich mówi sam Bóg i Jemu pozostawmy objaśnienie Jego charakteru.

CO STAŁO SIĘ ZE 142 MILIARDAMI?

Po pierwsze odpowiadamy, że możecie mieć pewność, iż nie są obecnie w piekle i nie cierpią; Pismo uczy bowiem nie tylko, że zupełna i całkowita nagroda jest dana Kościołowi dopiero z przyjściem Chrystusa, kiedy „odda każdemu według uczynków jego”, lecz również, że niesprawiedliwi otrzymają wtedy zapłatę. Jakikolwiek byłby ich obecny stan, nie może to być ich zupełna nagroda, gdyż Piotr powiada: „Umie Pan (...) niesprawiedliwych na dzień sądu ku karaniu chować” i tak właśnie uczyni. Niemniej jednak myśl o tym, że tak wiele naszych współbliźnich w jakimkolwiek czasie ginie bez otrzymania poznania niezbędnego do zbawienia, jest straszna dla każdego, w kim tli się choćby iskierka miłości czy współczucia. Co więcej, istnieje sporo wersetów, które trudno byłoby z tym wszystkim pogodzić. Pomyślmy, jak w świetle Jego działania moglibyśmy zrozumieć słowa „Bóg jest miłością” i „albowiem tak Bóg umiłował świat, że Syna swego jednorodzonego dał, aby każdy, kto weń wierzy, nie zginął, ale miał żywot wieczny.”

Ach, Panie, biednej i słabej ludzkości wydaje się, że jeśli tak umiłowałeś świat, to mogłeś zaplanować nie tylko zbawienie wierzących, lecz również możliwość usłyszenia dla każdego człowieka.

W innym miejscu czytamy: „Tenci był tą prawdziwą światłością, która oświeca każdego człowieka, przychodzącego na świat”. Panie, nasz rozsądek zdaje się mówić, że tak nie jest. Nie widzimy oświecenia przez Jezusa więcej, niż kilku miliardów ludzi. Dowodów takiego oświecenia nie widać wśród Hotentotów, ani też wśród Sodomitów i milionów innych.

Jeszcze inny werset powiada, że Jezus Chrystus „z łaski Bożej za wszystkich śmierci skosztował”. Pytamy, Panie, jak? Jeśli skosztował śmierci za sto czterdzieści trzy miliardy, a z różnych powodów będzie ona skuteczna tylko dla jednego miliarda, to czy ta śmierć nie była w pewnym sensie porażką?

I dalsze słowa: „Zwiastuję wam radość wielką, która będzie wszystkiemu ludowi”. Byłaby to radosna nowina jedynie dla Maluczkiego Stadka, a nie dla wszystkiego ludu.

Kolejny werset: „Jeden jest Bóg, jeden także pośrednik między Bogiem i ludźmi, człowiek Chrystus Jezus, który dał samego siebie na okup za wszystkich”. Dlaczego więc wszyscy nie mieliby w jakiś sposób skorzystać ze śmierci Chrystusa?

Jakże niejasne i niekonsekwentne wydają się te słowa, kiedy przypomnimy sobie, że Kościół Wieku Ewangelii to Maluczkie Stadko. Jakże pragnęlibyśmy, by Bogu upodobało się otworzyć nasze oczy, abyśmy mogli zrozumieć Pisma, bo jesteśmy pewni, że gdybyśmy je pojęli, to wszystkie stałyby się jasne i donośnym głosem potwierdziłyby, że „Bóg jest miłością”. Ach, gdybyśmy tylko mieli klucz! Czy go chcecie? Czy na pewno? Kryje się on w ostatnim zacytowanym tekście: „Który siebie samego złożył jako okup za wszystkich, aby o tym świadczono we właściwym czasie”. We właściwym czasie. Ach, teraz rozumiemy! Bóg przeznaczył właściwy czas na wszystko. Mógł świadczyć o tym stu czterdziestu dwóm miliardom za ich życia. Wtedy byłby to ich właściwy czas; tak jednak nie było, więc ich właściwy czas musi jeszcze należeć do przyszłości. Wiemy, że obecnie jest nasz właściwy czas, bo otrzymujemy właśnie to świadectwo. Chrystus stał się za was okupem, zanim się jeszcze narodziliście, ale właściwy czas powiedzenia wam o tym nadszedł dopiero wiele lat później. Podobnie jest i z Hotentotami: Chrystus był ich okupem w tym samym czasie, co i waszym, ale oni jeszcze o tym nie usłyszeli i być może w obecnym życiu nie usłyszą, lecz w Boskim właściwym czasie na pewno będzie to miało miejsce.

Ktoś mógłby jednak zapytać: Czyż śmierć nie kończy próby? Odpowiadamy, że nie ma wersetu, który by tak mówił, i wszystkie powyższe wiersze, jak i wiele innych, stałyby się bez znaczenia, albo jeszcze gorzej, gdyby

ŚMIERĆ BYŁA KOŃCEM WSZYSTKIEGO

dla mas ludzkości, które nie otrzymały poznania. Jedyny werset cytowany na poparcie tego szeroko akceptowanego poglądu stwierdza: „Na któremkolwiek miejscu upadnie to drzewo, tam zostanie”. Jeśli te słowa mają jakikolwiek związek z człowiekiem i jego przyszłością, to oznaczają po prostu, że człowiek pozostaje do swego wskrzeszenia w takim stanie i z taką wiedzą bądź niewiedzą, z jaką umarł.

Czy jednak poznanie może kiedykolwiek dotrzeć do tych miliardów ludzi w grobach, kiedy są martwi? Nie; Bóg przygotował dla nich wszystkich zmartwychwstanie. „Albowiem jako w Adamie wszyscy umierają, tak i w Chrystusie wszyscy ożywieni będą.” Tak jak śmierć przyszła przez pierwszego Adama, tak życie przychodzi przez wtórego Adama. Wszystko, co ludzkość utraciła w pierwszym, ma być przywrócone w drugim. Dlatego wiek następujący po drugim przyjściu Chrystusa nazywany jest „czasem naprawienia wszystkich rzeczy”.

Życie to jedna z utraconych rzeczy i ma być też jedną z tych, które zostaną przywrócone. Zwróćcie uwagę! Nie mówię, że dane im jest życie wieczne. Nie; Adam nigdy nie miał wiecznego życia, które mógłby stracić; gdyby je posiadał, niemożliwa byłaby jego śmierć. Miał życie śmiertelne, takie też utracił i takie samo przywraca wtóry Adam. Jest to swego rodzaju zbawienie, jakiego Chrystus dokonuje dla wszystkich; jednakowoż wieczne zbawienie, jakiego dostępują wierzący, jest zupełnie inne. To pozwala nam zacytować kolejny tekst, stosowany często jedynie przez uniwersalistów, i chociaż nie jesteśmy uniwersalistami, rościmy sobie prawo do korzystania z całego Pisma Świętego. Mówi on: „Nadzieję mamy w Bogu żywym, który jest zbawicielem wszystkich ludzi, a najwięcej wiernych”. Wszyscy ludzie są zbawieni czy też uratowani od straty, jaką ponieśli poprzez Adama, co oznacza, że wszystkie te utracone rzeczy, w tym śmiertelne życie, będą im przywrócone. Bóg jest również szczególnym Zbawicielem wierzących, jako że wierzący, którzy obecnie stanowią Ciało Chrystusowe, są szczęśliwymi odbiorcami „daru z łaski Bożej, żywota wiecznego”. Podczas gdy świat zostanie wzbudzony w swych cielesnych ciałach, członkowie Kościoła otrzymają ciała duchowe – „umierać więcej nie będą mogli, bo będą równi Aniołom.”

Widzimy teraz, że „świadectwo we właściwym czasie” wyjaśnia wszystkie te kłopotliwe teksty. We właściwym czasie będzie to dobra nowina o „radości wielkiej wszystkiemu ludowi”. We właściwym czasie „prawdziwa światłość oświeci każdego człowieka przychodzącego na świat” i w żaden inny sposób nie da się tych wersetów zastosować bez przekręcania. Uważamy, że oznaczają dokładnie to, co jest w nich zapisane. Paweł z naciskiem przedstawia swą linię rozumowania w Liście do Rzymian 5:18,19. Mówi on, że tak jak wszyscy ludzie zostali skazani na śmierć i ucierpieli od niej na skutek przestępstwa Adama, podobnie i Chrystusowa sprawiedliwość wszystkich usprawiedliwia do ponownego życia. Wszyscy utracili życie – nie ze swojej woli ani z wyboru – w pierwszym Adamie; wszyscy otrzymają życie z rąk drugiego Adama, tak samo bez swojej woli ani dokonywania wyboru.

Gdy zostaną w ten sposób przywróceni do życia i kiedy zostanie im ogłoszona miłość Boża, zacznie się ich próba,

ICH PIERWSZA SZANSA,

jako że nie głosimy, iż ktokolwiek otrzyma drugą szansę.

Piotr mówi nam jednak, że „czas naprawienia wszystkich rzeczy (...) przepowiedział Bóg przez usta wszystkich świętych swoich proroków”. Rzeczywiście, tak jest. Ezechiel pisze o dolinie suchych kości, że to „wszystek dom Izraelski”. Bóg mówi do nich: „Oto Ja otworzę groby wasze, (...) i przywiodę was do ziemi Izraelskiej”. Jest to zgodne ze słowami św. Pawła (Rzym. 11:25,26): „Zatwardzenie z części przyszło na Izraela, póki by nie weszła zupełność pogan [Kościół Wieku Ewangelii, wybrana grupa pochodząca z pogan]. A tak wszystek Izrael będzie zbawiony”, czyli przywrócony ze stanu odrzucenia. „Nie odrzuciłci Bóg ludu swego, który przejrzał.” Żydzi zostali odcięci od Jego łaski na czas wyboru Oblubienicy Chrystusowej, ale kiedy to dzieło się zakończy, powrócą do łaski (wersety 28 do 33). Proroctwa pełne są wypowiedzi o tym, jak Bóg „wszczepi ich, a nie wykorzeni”. Nie odnosi się to do dokonanych już przywróceń z niewoli w Babilonie, Syrii itd., gdyż Bóg powiada: „Za onych dni nie będą więcej mówić: Ojcowie jedli grona cierpkie, a synów zęby ścierpły; owszem, raczej rzeką: każdy dla nieprawości swojej umrze; każdego człowieka, któryby jadł grona cierpkie, ścierpną zęby jego”. Teraz tak się nie dzieje. Nie umierasz za swój własny grzech, lecz Adamowy – „jako w Adamie wszyscy umierają”. On zjadł kwaśne grona, potem jedli je nasi praojcowie, przenosząc na nas dalsze choroby i niedole. Dzień, w którym „każdy dla nieprawości swojej umrze” to dzień Tysiąclecia, czyli restytucji. Kiedy jednak ludzie zostaną przywróceni do tego samego stanu, co Adam, to czy nie będą skłonni do grzechu i upadku tak, jak on? Nie; będą skłonni, ale nie aż tak skłonni; nauczyli się bowiem w swoim czasie zamierzonej przez Boga lekcji, a mianowicie tego, że „grzech (...) okazał ogrom swojej grzeszności”. Będą gotowi docenić dobro i odłączyć się od zła, a Kościół Wieku Ewangelii będzie wtedy „królami [władcami] i kapłanami [nauczycielami]” tego nowego wieku, bo „nie Aniołom poddał świat [wiek] przyszły, o którym mówimy”. Wtedy przez wtórego Adama i jego pomocnicę będą mogli zostać spłodzeni na ich duchowe podobieństwo.

Czy jednak mamy pewność, że Bóg zamierzył te błogosławieństwa dla kogokolwiek poza „ludem, który przejrzał” – poza Żydami? Tak. Wymienia On inne narody z nazwy i mówi o ich restytucji. Pozwólcie, że przytoczę bardzo przekonywujący obraz.

SODOMICI

Jeśli doszukamy się wzmianki o ich restytucji, z pewnością was to przekona. Dlaczego jednak nie mieliby oni otrzymać możliwości uzyskania wiecznego życia takiego jak ty, czy jak Żydzi? Nie byli grzesznikami w ścisłym znaczeniu, gdyż nie posiadali Zakonu ani też dużej znajomości. To prawda, że nie byli sprawiedliwi, ale wy też nie byliście, kiedy Bóg dał wam waszą sposobność. Słowa samego Chrystusa uczą nas, że w Jego oczach nie byli oni tak winni jak Żydzi, którym dano większe poznanie: „A ty Kapernaum! (...) gdyby się były w Sodomie te cuda działy, które się działy w tobie, zostałaby była aż do dnia dzisiejszego”. Tak więc Chrystus sam powiada, że Sodomici nie mieli pełni sposobności. Pan przypomniał, że Bóg spowodował „jako deszcz ogień z siarką z nieba, i wytracił wszystkie”. Jeśli jest więc mowa o ich przywróceniu, to konieczne będzie też ich wskrzeszenie.

Popatrzmy na proroctwo z Księgi Ezechiela 16:48 (do końca rozdziału). Przeczytajcie je uważnie. Bóg mówi tu o Izraelu i porównuje go z sąsiednią Samarią, a także z Sodomitami, o których powiada: „Przetożem je zniósł, jako mi się zdało”. Dlaczego Bogu zdało się zniszczyć tych ludzi bez dania im szansy na wieczne życie przez poznanie „jedynego imienia”? Ponieważ nie był to ich „właściwy czas”. Poznają prawdę, kiedy zostaną przywróceni. Wybawi ich najpierw z niewoli śmierci, a potem zleje na nich poznanie, jak napisano: „[Bóg] chce, aby wszyscy ludzie byli zbawieni i ku znajomości prawdy przyszli”. Gdy dana będzie im ta znajomość, nie wcześniej, znajdą się na próbie dającej możliwość wiecznego życia. Jedynie taki sposób myślenia i żaden inny pozwala zrozumieć działanie Bożej miłości wobec Amalekitów i innych narodów, na których śmierć nie tylko dozwolił, ale wręcz nakazał Izraelitom ich wyciąć: „Pobij Amaleka, (...) nie folguj mu, ale wybij od męża aż do niewiasty, od małego aż do ssącego”. Jakże często bolało mnie serce – a zapewne was również – kiedy staraliśmy się pogodzić to pozorne okrucieństwo ze strony Boga z nauką nowej dyspensacji: „Bóg jest miłością”; „miłuj swoich nieprzyjaciół” itd. Widzimy teraz, że cały Wiek Żydowski był obrazem wieku wyższego, Wieku Ewangelii; zwycięstwa i podboje Izraelitów obrazują jedynie walkę chrześcijanina z grzechem itd. Amalekici, Sodomici i inni zostali wykorzystani jako ilustracje czy też przykłady „dla naszego strofowania”; ludzie ci mogli równie dobrze umrzeć na skutek chorób i plag, i nie miało to dla nich zbyt wielkiego znaczenia, jako że uczyli się jedynie poznania zła, aby w chwili próby, „we właściwym czasie”, mogli nauczyć się dobra i odróżniając je od zła, wybrać życie.

Czytajmy jednak dalej nasze proroctwo. Po porównaniu Izraela do Sodomy i Samarii i stwierdzeniu, że jest on gorszy, werset 53 mówi: „Przywrócęli zaż więźniów ich [z niewoli śmierci, której wszyscy podlegają; Chrystus przyszedł, by uwolnić więźniów i otworzyć więzienne drzwi grobu], to jest, więźniów Sodomy i córek jej, i więźniów Samaryji i córek jej; tedyć też przywiodę pojmanych więźniów twoich w pośrodku ich [będą wzbudzeni w tym samym czasie]”. Werset 55 określa to jako „powrót do

PIERWSZEGO STANU SWEGO”

– czyli jako restytucję. Niektórzy jednak, nie umiejąc sobie wyobrazić, że Bóg rzeczywiście mógłby być aż tak dobry i sprawiedliwy, sugerują, że przemawia On do Izraelitów ironicznie: że równie dobrze jak ich, mógłby przywrócić Sodomitów, ale tak naprawdę nie ma takiego zamiaru. Przekonajmy się zatem; przeczytajmy wersety 61-62: „Wspomnę na przymierze moje z tobą. (...) A tak utwierdzę przymierze moje z tobą”. „Tak”, potwierdza Paweł, „toć będzie przymierze moje z nimi, (...) są miłymi dla ojców. Albowiem darów swoich i wezwania Bóg nie żałuje” (Rzym. 11:27-29). Werset 63 kończy to rozumowanie, wykazując, że obiecana restytucja nie opiera się na zasługach Żydów, Samarytan czy mieszkańców Sodomy: „Abyś wspomniała, i zawstydziła się, i nie mogła więcej otworzyć ust dla wstydu swego, gdy cię oczyszczę od wszystkiego, coś czyniła, mówi panujący Pan”. Gdy Bóg w ten sposób „podpisuje” swoje imię pod wypowiedzią, to muszę w nią wierzyć: „Mówi panujący Pan”. Nic dziwnego, że będą zawstydzeni, gdy okaże „w przyszłych wiekach ono nader obfite bogactwo łaski swojej” (Efezj. 2:7); wiele spośród Bożych dzieci zawstydzi się i zadziwi, kiedy zobaczą, jak bardzo Bóg umiłował ŚWIAT. Będą gotowi, by wraz z bratem Pawłem zawołać: „O głębokości bogactwa i mądrości, i znajomości Bożej! Jako są niewybadane sądy jego i niedoścignione drogi jego!”

Niektórzy zapytają jednak: Dlaczego nie zostało to dostrzeżone już dawno? Odpowiadamy, że Bóg daje swojemu ludowi światło i zrozumienie dokładnie wtedy, kiedy trzeba. Świat pozostawał w niemal zupełnej niewiedzy co do Boskiego planu aż do Wieku Ewangelii, kiedy to przyszedł Chrystus, przez Ewangelię wywodząc NA JAŚNIĘ życie i nieśmiertelność. Do tego czasu Żydzi sądzili, że wszystkie obietnice Boże były skierowane tylko do nich i dla nich przeznaczone, ale we właściwym czasie Bóg okazał również łaskę poganom. Chrześcijanie generalnie przypuszczali, że Boskie błogosławieństwa są dla Kościoła, ale my zaczynamy dostrzegać, że Bóg wznosi się ponad wszystkie nasze obawy i że chociaż dał nam „wielkie i kosztowne obietnice”, to jednak zachował niektóre i dla świata.

„Ścieżka sprawiedliwych jako światłość jasna, która im dalej, tym bardziej świeci, aż do dnia doskonałego”; fakt, że teraz lśni tak jasno, że jesteśmy w stanie zobaczyć więcej piękna i harmonii Bożego Słowa, stanowi mocny dowód na to, że żyjemy już w czasie świtania tego chwalebnego tysiącletniego dnia, kiedy „poznamy, jako i my poznani jesteśmy”.

Obiecaliśmy jednak, że zharmonizujemy ze sobą kościelne doktryny, które ogólnie uważane są za przeciwne, a mianowicie KALWINIZM (wybór) z ARMINIANIZMEM (wolna łaska). Być może sami już widzicie, jak się ze sobą zgadzają, jeśli uznamy po prostu kolejność epok oraz zastosujemy każdy z wersetów do należnego mu czasu i miejsca. Pozwólcie zatem, że wskażę na:

BRAK KONSEKWENCJI W KALWINIŹMIE I ARMINIANIŹMIE,

jeśli je od siebie oddzielimy. Czyniąc to, nie chcę wypowiadać się na temat zwolenników tych doktryn; pragnę jedynie zwrócić uwagę na pewne ich aspekty, które nawet zagorzali ich wyznawcy muszą uznać za słabe strony.

Po pierwsze – kalwinizm uważa, że Bóg jest wszechwiedzący: znał koniec na początku, a ponieważ wszystkie Jego zamierzenia muszą się spełnić, to nie mógł zaplanować zbawienia nikogo oprócz nielicznych – prawdziwego Kościoła, Maluczkiego Stadka. Wybrał jego członków i przeznaczył ich na wieczne zbawienie; wszyscy inni zostali podobnie przeznaczeni i wybrani do pójścia do piekła, bo „znajomeć są Bogu od wieku wszystkie sprawy jego”.

Ma to swoje dobre cechy. Pokazuje – całkiem prawidłowo – Boską wszechwiedzę. Byłby to nasz ideał WIELKIEGO Boga, gdyby nie to, że brak tu trzech podstawowych cech wielkości, a mianowicie MIŁOSIERDZIA, MIŁOŚCI i SPRAWIEDLIWOŚCI; żadna z tych cech nie przejawia się bowiem we wprowadzeniu na świat stu czterdziestu dwóch miliardów istnień przeklętych zanim nawet się narodziły i oszukanych zapewnieniami o miłości. Nie; „Bóg jest miłością”; „Bóg jest sprawiedliwy”; „Bóg jest miłosierny”.

Po drugie – arminianizm twierdzi: tak, „Bóg jest miłością” i wprowadzając ludzkość na świat, nie chciał jej uczynić krzywdy, lecz wyświadczyć samo dobro. Szatanowi udało się jednak skusić Adama i w ten sposób „grzech wszedł na świat, a przez grzech śmierć”; od tej pory Bóg czyni wszystko, co w Jego mocy, aby wybawić człowieka od jego nieprzyjaciela, nawet oddając własnego Syna, i chociaż teraz, sześć tysięcy lat później, Ewangelia dotarła jedynie do niewielkiej części tych stworzeń, to jednak mamy nadzieję i ufamy, że w ciągu kolejnych sześciu tysięcy lat, poprzez energię i liberalność Kościoła Bóg do tego stopnia uleczy zło wprowadzone przez Szatana, że wszyscy będą przynajmniej mogli poznać Jego miłość, a znajomość Boga będzie współistniała ze znajomością zła.

Godnym pochwały elementem tego poglądu jest to, że przyznaje on, iż „Bóg jest miłością”. Niemniej jednak, choć jest On pełen miłościwych i dobroczynnych planów dla swojego stworzenia, to brak Mu umiejętności oraz zdolności przewidywania koniecznych do wykonania tych zamiarów.

Podczas gdy Bóg zajęty był organizowaniem i planowaniem dobra dla swych nowo stworzonych dzieci, wślizgnął się Szatan i jednym posunięciem zburzył wszystkie Boskie plany; w jednej chwili wprowadził między ludzi grzech i zło do tego stopnia, że nawet korzystając z całej swojej mocy, Bóg potrzebuje dwunastu tysięcy lat na przywrócenie sprawiedliwości do takiego stopnia, by człowiek miał możliwość wybrania dobra w takim samym stopniu jak zła; sto czterdzieści dwa miliardy ludzi w minionych sześciu tysiącach lat, jak również wiele dalszych istnień w przyszłości, zostały na wieki stracone pomimo Boskiej miłości wobec nich, gdyż Szatan zburzył Jego plany w sposób, którego Bóg nie przewidział. W ten sposób Szatan, pomimo działania Bożego, posyła stu ludzi do piekła na jednego człowieka, którego Bóg posyła do chwały. Taki pogląd musi znakomicie podbudowywać uznanie ludzi dla Szatana, pomniejszając zarazem szacunek dla Tego, który „rzekł, i stało się; on rozkazał, a stanęło”.

Jakże odświeżające jest dla nas odwrócenie się od tych częściowych prawd, rozważanych osobno, i

DOSTRZEŻENIE ZGODNOŚCI

oraz piękna, jakie płyną z ich połączenia. Podczas teraźniejszego i przeszłych wieków Bóg, przez głoszenie swego Słowa, wybiera, czyli gromadzi Kościół Wieku Ewangelii. W swojej mądrości dozwolił na to, by zło weszło na świat, by mógł rozwinąć swój Kościół, który, w ten sposób „uczyniony doskonałym przez cierpienie”, przygotowywany jest do chwalebnego dzieła w przyszłości; zaś masy ludzkie, choć obecnie nie znajdują się na próbie, to jednak zdobywają wiedzę i doświadczenie przez kontakt z grzechem, co, jak On przewidział, przyniesie im korzyść; co więcej, Bóg w związku z tym skorzystał w swoim planie z okazji, by okazać nam swą wielką miłość, sprawiając, by śmierć Chrystusa była konieczna do podniesienia nas z grzechu; dał Go za darmo, by stał się „ubłaganiem za grzechy nasze; a nie tylko za nasze, ale też za grzechy wszystkiego świata”. Na przyszłą dyspensację zaplanował zaś „nowe niebiosa i nową ziemię” (Obj. 21:9-10; 22:17), kiedy to „Duch i oblubienica mówią: Przyjdź! (...) A kto pragnie, niech przyjdzie; a kto chce, niech bierze wodę żywota darmo”. Pokaże nam on „wolną łaskę” w najpełniejszej mierze.

Czyż nie tego właśnie uczy Słowo Boże? Człowiekowi nigdy nie przyszedłby do głowy tak chwalebny plan zbawienia. Prawdziwe są słowa Boga: „Boć zaiste myśli moje nie są jako myśli wasze ani drogi wasze jako drogi moje”. Kiedy od tej pory będziemy się do Niego zwracać „Ojcze nasz”, niech to przywiedzie nam na pamięć, że Jego miłość i współczucie daleko przewyższają litość naszych ziemskich rodziców; zaś studiując coraz głębiej Jego słowo i starając się wzrastać w łasce, znajomości i miłości Bożej, pamiętajmy zawsze, że:

„ślepa niewiara z pewnością pobłądzi i na próżno będzie oglądała Jego dzieło; Bóg sam siebie tłumaczy i sam wszystko uczyni jasnym”.

Widząc, jak wielka część wspaniałego planu Bożego spełni się wraz z przyjściem Chrystusa i dowiedziawszy się – mamy nadzieję – dlaczego Chrystus powraca, czyż moglibyśmy nie umiłować Jego przyjścia? W następnej części będziemy się starali przestudiować, co Biblia mówi na temat sposobu przyjścia Chrystusa.

 Straż, 4/2009, str. 79   W.T. R-4 a – 1879 r.

  Wstecz | Do góry

Home | Biografia | Pogrzeb | Apologia | Historia | Dzieła | Fotogaleria | Pobieralnia | Prenumerata | Biblioteka | Czego nauczał
Polecane strony | Wyszukiwanie | Księgarnia | Kontakt | Manna | Artykuły

© pastor-russell.pl 2004 - 2016