<< Wstecz |
Wybrano: R-1273 a, z 1890 roku. |
Zmień język na 
| |
| | |
„Chrystus w was nadzieja onej chwały”
„Dziatki moje (które znowu z boleścią rodzę, ażby
Chrystus był wykształtowany w was), chciałbym teraz być u was i odmienić głos
mój, ponieważ wątpię o was.”- Gal. 4:19, Gal 4:20.
BOGACTWO zadziwiającej łaski Bożej dla Kościoła
Chrystusowego jest dosadnie pokazane w krótkim, lecz zrozumiałem określeniu
Apostoła Pawła: „Chrystus w was nadzieja onej chwały” (Kol. 1:27).
Chrystus w was, umiłowani, jest jedyną biblijną podstawą do onej nadziei
względem nagrody wysokiego powołania Bożego w Chrystusie Jezusie. Jeżeli
Chrystus nie będzie ukształtowany w tobie to daremne są twoje nadzieje, bez
względu jak wiele prawdy i innych korzyści posiadasz. Danie nam prawdy nie było
w celu zaspokojenia próżnej ciekawości, ale w celu uświęcenia nas; a jeżeli
tego niema to znajomość prawdy jest tylko tym większym potępieniem przeciwko
nam.
Pisząc do zgromadzenia wiernych w Galacji, którzy przyjęli
prawdę od Pawła z radością, Apostoł, jak to wskazuje powyższy tekst, był
zmuszony odmienić swój głos, czyli sposób wyrażania się do nich, ponieważ ich
chwiejny sposób postępowania od poznania prawdy świadczył, że duch Chrystusowy,
duch prawdy nie rozwinął się jeszcze w nich. Przeto on przedstawia tu swoją
pracę dla nich i pomiędzy nimi jako pracę matki w początkowych okresach
brzemienności, w starannych zabiegach, aby nowa istota została uformowana. Gdy
„nowe stworzenie” jest raz rzeczywiście i dobrze zapoczątkowane, proces
rozwoju (jak to może być zilustrowane w rozwoju cielesnego płodu) jest mniej
trudny i mozolny; jednakowoż jest to zawsze pracą i starannością dla tych,
których troskliwość nad Kościołem może, podobnie jak u Pawła, być przyrównana
do macierzyństwa, aż nowe stworzenie zostanie narodzone przy zmartwychwstaniu.
Po zapoczątkowaniu nowego stworzenia, o ile nie nastąpi poronienie, w słusznym
czasie będzie narodzenie chwalebnej istoty, Boskiej natury, na podobieństwo
chwalebnej Głowy; i wielką będzie naonczas radość tych wszystkich, którzy mieli
macierzyńskie zainteresowanie i troskliwość w formowaniu i rozwijaniu
chrześcijańskiego charakteru w powołanych, wybranych i wiernych.
W spłodzeniu cielesnym, krótko po uformowaniu się nowej
istoty, przychodzi czas, że życie zacznie przejawiać się w ruchliwości płodu.
Ten objaw ruchliwości nazywany jest ożywieniem. Jeżeli to ożywienie nigdy się
nie okaże to jest znakiem, że o ile jakiekolwiek życie tam się znajdowało, ono
powoli zamiera albo już zamarło i narodzenie nowej istoty nigdy nie nastąpi,
chyba, że zamierający płód zostałby w jakiś sposób zasilony i doprowadzony do
stanu ożywienia.
O to właśnie starał się św. Paweł z troskliwością i
ostrożnością względem Kościoła w Galaciech. Wierni w tym zgromadzeniu przyjęli
prawdę z radością i przez pewien czas Paweł był przez nich wielce miłowanym
jako posłaniec prawdy. Lecz wnet zaczęli tracić zaufanie do prawdy i zaczęli
przechylać się na stronę błędu, czyli zaczęli swą ufność ku zbawieniu zwracać
do przymierza zakonu zamiast w pokorze spolegać tylko na Chrystusie, który jest
„końcem zakonu ku sprawiedliwości każdemu wierzącemu” (Rzym. 10:4) i
ufającemu w Nim.
Przyczyna tej niestateczności i
prędkiego odwracania się od prawdy tych w Galacji jest wyraźnie wskazana w
powyższym tekście. Było nią to, że Chrystus nie był ukształtowany w nich.
Chociaż byli spłodzeni przez słowo prawdy to jednak ów nowy zarodek duchowej
istoty nie rozwinął się jeszcze ani nawet do wyraźnego kształtu
chrześcijańskiego charakteru, który swe istnienie i życie objawia w ruchliwości
i w działaniu. Nie dosięgli jeszcze stanu ożywienia, chociaż był już czas
najwyższy, aby takie oznaki życia zaczęły się w nich przejawiać. Z tego też
powodu Apostoł oświadczył: „Chciałbym teraz być u was i odmienić głos mój,
ponieważ wątpię o was”. Tak, zamiast radosnego głosu ogłaszania wesołej
nowiny o Boskiej łasce, jak to czynił dawniej, musiał obecnie zastosować głos
strofowania, przestrogi i napominania.
Zastanówmy się teraz, co to znaczy mieć Chrystusa
ukształtowanego w nas. Nie znaczy to tylko, aby posiadać znajomość o Chrystusie
i o Boskim planie, jaki rozwija się przez Chrystusa. Nie jest to tylko
uwielbieniem dla Jego charakteru i chwały, ani pragnieniem, aby uczestniczyć w
Jego chwale, gdy się On okaże. Nie jest to tylko samem mówieniem głośno o
prawdzie, ani odmawianiem długich modlitw, ani noszeniem długiej twarzy, ani
głośnym przyznawaniem się do świętości. To wszystko jest odpowiedzią przeczącą,
lecz jaką byłaby odpowiedź twierdząca? Odpowiadamy, że jest nią to, iż w
rezultacie spładzającej mocy prawdy i kosztownych obietnic Bożych trzeba
wyrobić w sobie charakter podobny do Chrystusowego, a szczególnie miłość do
Boga i do wszystkich Jego stworzeń; wiarę w Jego nieomylne Słowo obietnicy i w
Jego zdolność i gotowość dokonania wszelkich Jego zamysłów; posłuszeństwo,
czyli zupełne poświęcenie się na czynienie Jego woli jakimkolwiek kosztem
samego siebie; oraz gorliwość, która to usposobienie serca okazuje przez
działalność ku dokonaniu Boskich zamysłów, na ile to, według objaśnień Pisma
świętego, sprawić to mogą ludzkie narzędzia. Te fundamentalne zasady
chrześcijańskiego charakteru - miłość, wiara, posłuszeństwo i gorliwość - muszą
być utwierdzone zanim może być powiedzianym, że nowe stworzenie w ogóle
istnieje. Gdy zaś zasady te są utwierdzone to Bóg zrządza warunki potrzebne do
stopniowego wzrostu i rozwoju nowego stworzenia, aż w słusznym czasie ono
zostanie narodzone do zupełnej doskonałości i chwały w Boskiej naturze.
Jeżeli zaś te zasady
chrześcijańskiego charakteru nie są wyraźnie ukształtowane, czyli utwierdzone w
nas, to zawsze będziemy chwiejnymi w naszej wierze i posłuszeństwie, oraz brak
nam będzie miłości i przywiązania do Boga, a przeto nie możemy spodziewać się
nagrody wiernych. Jeżeli mamy tylko trochę miłości ku Bogu, która tylko słabo
ocenia Jego błogosławieństwa i obietnice, i jeżeli mamy tylko troszeczkę wiary,
która mówi: - Ta dobra nowina zdaje się być prawdziwa, lecz na pewno tego nie
wiem; wiele mądrych ludzi czyta Pismo święte zupełnie inaczej i dochodzą do
innych konkluzji; trudno jest dociec, co rzeczywiście jest lepszym i ja nie
będę się trudził, aby tego dochodzić, przeto mam pobłażliwą miłość dla
wszystkich i nie chcę być bigotem; - i jeżeli posłusznymi Bogu chcemy być tylko
o, tyle gdy jest to nam dogodne, ufać Jemu tylko wtedy, gdy możemy dostrzegać
Jego opatrzność i rozszerzać Jego prawdę tylko tyle na ile gnuśność nasza
dozwoli nam ją rozeznawać i na ile nasze doczesne dobro może na tern zyskać -
jeżeli takim jest stan naszego serca to charakter Chrystusowy nie jest
ukształtowany w nas. W takim razie choćbyśmy nawet byli spłodzeni wielkimi i
kosztownymi obietnicami do nowej nadziei życia w Chrystusie, to zarodek tego
nowego życia jest w stanie zamierania i nigdy nie dojdzie do narodzenia, o ile
nie zostanie zasilony i rozwinięty do rzeczywistego kształtu charakteru
Chrystusowego, który zawsze przejawia się w gorliwości do sprawy Pańskiej - do
rozpowszechniania Jego prawdy i do budowania Jego poświęconych.
Jak ważnym więc jest aby każdy z tych, co spodziewają się
uczestniczyć z Chrystusem w Jego królestwie, dopilnował aby nadzieja jego
opierała się na tej prawdzie że Chrystus jest teraz rzeczywiście kształtowany w
nim i że w dowód tego on doszedł już w tym procesie rozwoju do stanu ożywienia,
gdzie miłość, wiara i posłuszeństwo są pełne czynu i gorliwości w wykorzystaniu
wszelkich sposobności w służbie Bożej. Gdy usłyszawszy prawdę powiemy, że
poświęcamy samych siebie Bogu a potem żyjemy tak jak reszta świata, tracąc nasz
wszystek lub prawie wszystek czas i środki dla naszych żołądków lub innych
doczesnych przyjemności własnych lub naszych rodzin, albo na uganianie się li
tylko o sprawy doczesnego życia to jakiż dowód mamy, że jesteśmy ożywieni
duchowo, że charakter Chrystusowy ukształtowany jest w nas i że nadzieja onej
chwały jest naszą? Wielu popełnia tę omyłkę- i świadectwa rozbitej
wiary w takich możemy widzieć wszędzie; lecz dzięki Bogu, świadectwa wierności
- świadectwa rzeczywistego kształtowania i rozwoju chrześcijańskiego charakteru
- są także widoczne w ożywionej gorliwości wielu. Jest także godne uwagi, że
ci, których śmiertelne ciała są w taki sposób ożywione w służbie prawdy,
posiadają najjaśniejsze zrozumienie prawdy i strzały błędu onego złośnika nie
tykają się ich.
Niechaj tedy ci, co aspirują do dziedzictwa świętych,
starają się upewnić, że charakter Chrystusowy kształtuje się w nich, że zasady,
tak znamienne w charakterze Chrystusowym, utwierdzone są w nich. Niechaj każdy
dopilnuje, aby nie wstrzymywać tego rozwoju charakteru traceniem swego czasu,
energii i środków na rzeczy tego świata. Niechaj każdy zada sobie pytania: czy
Ja posiadam miłość? Czy takowa przejawia się w żarliwej gorliwości ku czci
Bogu, ku rozpowszechnianiu Jego prawdy i ku błogosławieństwu Jego dzieci? Czy
szukam za sposobnościami, aby w taki sposób okazać Panu stopień swej miłości?
Czy posiadam wiarę? Czy przejawia się ona nie tylko w wyznawaniu, ale i w
śmiałych i wyraźnych działaniach wiary?
Gdyby milion dolarów było obiecane komukolwiek ktoby
przeszedł pieszo z Pittsburgha do Buffalo i dwunastu mężczyzn powiedziałoby, że
wierzą w tę obietnicę, lecz tylko jeden wyruszyłby w drogę, to naturalnym i
właściwym domysłem byłoby, że owych jedenastu nie miało wiary. Gdyby w
obietnicę tę wierzyli to byliby pobudzeni do działania. Podobnie każdy, co w
rzeczywistości ocenia i wierzy w wielkie i kosztowne obietnice Boże dla
Kościoła, będzie pospiesznie zabiegał o nie; i będzie też uważnie obserwował
wskazówki, aby nie bieżeć daremnie.
Gdy Chrystus jest kształtowany w
nim, te ustalone zasady chrześcijańskiego charakteru będą trzymać go silnym i
nieporuszonym wśród pokus i błędów, i takich nie łatwo da się odciągnąć od
sprawiedliwości ani od zdrowej nauki Pismo świętego. On będzie domagał się:
„Tak mówi Pan!” dla każdej nauki i na tym pewnym Słowie będzie polegał.
Językiem jego serca wyrażonym w codziennym jego życiu będzie: „Gotowe jest
serce moje, Boże, gotowe jest serce moje; śpiewać i wychwalać Cię będę”-„Będę
Cię wysławiał między ludem Panie, a będę śpiewał między narodami” - „Za
dziedzictwo wieczne wziąłem świadectwa Twoje, bo są radością serca mego” - „Gdy
się znalazły mowy Twoje zjadłem ich, a było mi Słowo Twoje weselem i radością
serca mego, ponieważ się nazywam od imienia Twego, Panie, Boże zastępów”. (Ps.
57:8; Ps. 57:10; Ps. 119:111; Jer. 15:16).
Takim powinien być osobisty stan każdego dziedzica
królestwa, a szczególniejszą pracą każdego z takich powinno być, aby pomagać
innym spłodzonym z ducha prawdy by również doszli do stanu ustalonego i
ożywionego charakteru chrześcijańskiego. Umiłowani współpracownicy, nie bądźcie
zadowoleni, gdy znajdujący się w obrębie waszego wpływu są tylko spłodzeni
Słowem prawdy, ale instrukcją, przykładem i pomocą starajcie się usilnie, aby
wykształtowanym w nich mógł być Chrystus, nadzieja onej chwały; następnie, o
ile to możliwe dopomagajcie im do ich dalszego rozwoju, aby ostatecznie mogli
być narodzeni w chwalebnej Boskiej naturze.
Straż 10/1940 str. 147-149 W.T. R- 1273 a -1890 r.