<< Wstecz |
Wybrano: R-5849 a, z 1916 roku. |
Zmień język na
| |
| | |
Komunizm chrześcijański
„A onego mnóstwa wierzących było serce jedno i dusza jedna, a żaden z majętności swoich nie zwał nic swojem własnem, ale mieli wszystkie rzeczy spólne” - (Dz. Ap. 4:32).
„Z czystego serca jedni drugich miłujcie uprzejmie” – (1 Piotra 1:22).
Bóg jest miłością, a wszyscy mający społeczność z Bogiem muszą posiadać podobieństwo Jego charakteru, to jest: dobrotliwość i szczodrobliwość. Samolubstwo pochodzi od szatana, Bożego przeciwnika. Od czasu gdy dał się uwieść pysze, stał się wcieleniem i usposobieniem samolubstwa. Świat znajdujący się pod wpływem księcia starego świata i pod wpływem grzechu spowodowanego przez upadek, jest samolubnym i bezbożnym.
Dzieło przyszłego Wieku Tysiąclecia będzie przeznaczone, by dać możność rodzajowi ludzkiemu dojść do wydobycia się z sidła szatańskiego, im będzie dana Restytucja, czyli przywrócenie wszystkiego, co było utracone przez Adama; jak i dla całego rodzaju. Będzie to chwalebny czas podniesienia z upadku wszystkich starających i pragnących wydostać się z ich położenia. W tym czasie Kościół z Jezusem pozostaną istotami duchowymi, niewidzialnymi dla świata, uzbrojeni w moc Bożą. Dzieło Kościoła, jak również Jego Pana jest opisane w Piśmie świętym. Jest tam powiedziane, że Kościół będzie miał udział w panowaniu ze swym Panem w Królestwie, w Jego Kapłaństwie i sędziostwie nagradzając jednych, karząc drugich, a to będzie zamierzone dla ich nauki i podniesienia do stanu doskonałości.
Wiek Ewangelii, to okres czasu, w którym Bóg wybierał Kościół z pomiędzy ludzi. Wszyscy wybrani mają być świętymi bez względu na to, do jakiego kościoła lub sekty należeli. Bóg postanowił, że nikt do tej klasy nie będzie mógł należeć, kto nie będzie upodobniony w charakterze do Jego Syna (Rzym. 8:29). Kościół otrzymał odpowiednią próbę, doświadczenie i znajomość, by mógł prowadzić dzieło od Boga zamierzone, by błogosławił i sądził świat. Kościół nie tylko musi współczuć z innymi, lecz musi pielęgnować ten przymiot, by dojść do podobieństwa Chrystusowego, nie tylko w sercu, ale na ile to można mieć także to podobieństwo i na zewnątrz w codziennym życiu.
Pismo święte opisuje, że w krótkim czasie uwierzyło kilka tysięcy dusz. Duch miłości zaczął pałać w sercach nowo nawróconych, poczuli wdzięczność ku Bogu i ocenili Jego łaskę, zapragnęli służyć Mu, okazując współczucie i miłość dla braci. Można zauważyć, iż wielu z wierzących to ludzie biedni, niektórzy zamożniejsi, kierowani duchem miłości, uważali, że i oni mogą dzielić los biedniejszych braci. Najpierw udzielali prywatnie jeden drugiemu na ile było kogoś stać i na ile ktoś znajdował się w potrzebie. Wtedy postąpili dalej i założyli mały komunizm. Bogatsi sprzedawali swoje posiadłości i oddawali pieniądze do Pańskiej skarbonki w tym celu, by mogli korzystać sami, jak również i inni członkowie zgromadzania.
To objawiło bardzo dobrego ducha i gdyby ludzie byli doskonałymi, byłoby to mądre, jak i właściwe postępowanie. Lecz w skutku ów komunizm okazał się niepraktycznym.
Pan Bóg jednak dozwolił na taką próbę, dozwolił, aby się nie udała dla pewnego celu, to jest, aby pokazać Ludowi Bożemu, iż jest niemożliwe w obecnych warunkach, by zaprowadzić tego rodzaju komunizm. Zasada komunizmu rozwinie się pomyślnie jak tylko Królestwo Chrystusowe zostanie ustanowione, lecz nie może udać się w teraźniejszym czasie, jak nie udało się za czasów apostolskich.
BARNABA NIE BYŁ APOSTOŁEM
W tym badaniu spotykamy się z Barnabą, człowiekiem pobożnym i wielce pomocnym Kościołowi. Imię jego oznacza pociechę i prawdopodobnie to imię było odpowiednie do jego charakteru. Właściwe jego imię było Józef, Lecz musiał odznaczyć się czymś w swoim postępowaniu, jeżeli apostołowie dali mu nowe imię - Barnaba, - miało to określać jego piękny przymiot w codziennym postępowaniu; słusznie mógł być nazywany „Synem Pocieszenia” dla braci i dla wszystkich, z którymi się spotykał.
Barnaba miał posiadłość, którą sprzedał, a otrzymane za nią pieniądze złożył u stóp apostolskich. On nie był apostołem, ich było dwunastu, a w owym czasie tylko jedenastu, z powodu upadku Judasza. Święty Paweł zajął jego miejsce i miał stać się wybranym od Pana naczyniem, a Barnaba „nie był w niczem podlejszy, niżeli oni bardzo wielcy Apostołowie” (2 Kor. 11:5). Lecz w owym czasie oczy jego nie zostały jeszcze otwarte na Prawdę Ewangelii.
Barnaba był gotów dzielić dole z innymi braćmi. Między tymi, którzy zgodzili się na przedstawione warunki, aby mieć rzeczy wspólne, był Ananiasz i Safira, jego żona. Ci mieli rolę, którą sprzedali, a pieniądze przynieśli do apostołów, lecz część zatrzymali sobie. Mieli oni ze sobą porozumienie, by powiedzieć, że to były wszystkie pieniądze, jakie otrzymali ze sprzedaży swej posiadłości.
Pismo święte podaje jak apostoł Piotr będąc pod wpływem ducha świętego zapytał: - Ananiaszu, czemu szatan napełnił serce twoje, abyś skłamał Duchowi Świętemu i zachowałeś dla siebie część pieniędzy za rolę? Powiedział Piotr dalej: że rola była jego własnością i nie był przez nikogo zmuszony do oddania całej sumy, że datek był dobrowolny a zatem „nie skłamał ludziom, ale Bogu”. Ananiasz usłyszawszy te słowa, padł nieżywy, a za chwilę ten sam los spotkał i jego żonę, i przyszedł strach na wszystkich, którzy to słyszeli.
DLACZEGO POKUTA NIE BYŁA GŁOSZONA?
Święty Piotr bez wątpienia pamiętał swoje doświadczenie, gdy zaparł się swego Mistrza. Czemu on nie miał współczucia w upadku Ananiasza i Safiry, by wykazać ich błąd i nakłonić do pokuty, żeby z nimi wspólnie się pomodlił, zamiast wypowiadać im karę śmierci?
Nam się zdaje, że tych dwoje przestępców nigdy nie otrzymało ducha świętego i że Pan Bóg skorzystał ze sposobności, by dać młodemu Kościołowi naukę, że nie mają oni do czynienia jedynie z ludźmi, lecz z Bogiem Jehową. Z tego punktu zapatrywania możemy zauważyć, że ukaranie dwóch osób, które jednak były pod przekleństwem miało posłużyć za naukę, tak ówczesnemu Kościołowi, jak i w przyszłości, pokazać jak obrzydliwą jest wobec Boga obłuda, szczególnie w rzeczach religijnych.
Jeżeli ci dwoje byli spłodzeni z ducha świętego, kara ich miałaby znaczyć wtóra śmierć, a według Pisma świętego nie mieliby żadnej nadziei zmartwychwstania i nie mogliby spodziewać się żadnych względów u Boga. Lecz jeżeli byli oni jedynie dziećmi świata, którzy nie ocenili duchowych rzeczy, ich przyszłość nie jest beznadziejną. Należą oni do świata, za który Chrystus umarł, Lecz nie został jeszcze pojednany z Bogiem przez Jezusa. Ta łaska jest oczekiwaną dla świata ogólnie w niedalekiej przyszłości podczas Tysiąclecia, gdy wszystkie rodzaje ziemi będą błogosławione, przyprowadzone do znajomości Prawdy i mieć będą sposobność otrzymania żywota wiecznego.
Jeżeli nasze przypuszczenie jest właściwe, to sprawa Ananiasza i Safiry różni się od sprawy Judasza, który był w towarzystwie Jezusa od dłuższego czasu, widział Jego cuda i otrzymał z ducha Jezusa i przez tę moc mógł wyganiać diabły, leczyć chorych itp. Nasza myśl o Ananiaszu i Safirze jest, że oni nie otrzymali mocy ducha świętego i że nie ocenili swego postępku. Oni jednak wiedzieli, iż kłamią, chociaż nie mieli rzeczywistego pojęcia o ważności sprawy. Nam się zdaje, że ich postępek nie był grzechem na śmierć, a życie, które utracili otrzymają przy wzbudzeniu z grobu, gdzie będą mogli rzecz naprawić i okazać swoją wierność, lub niewierność ku Bogu oraz zostać oświeceni światłem, które wtedy im będzie przyświecało.
Zamierzony skutek był osiągnięty. Wielki strach odnośnie Boga i spraw religijnych padł na ono mnóstwo wierzących. Srogie ukaranie dwojga ludzi okazało się korzyścią tak dla nich samych, co się tyczy ich przyszłego żywota, jak również okazało się nauką dla pozostałych osób w Kościele.
TEN SAM DUCH OSZUKAŃCZY JEST I TERAZ
Nie jesteśmy obdarzeni darem, jaki miał święty Piotr z władzą reprezentowanej sprawy Pańskiej w sądzeniu innych. Okazuje się z tego, co możemy wiedzieć, że w obecnych czasach mamy również wiele oszustw. Nam nie wolno sądzić innych, lecz z tego, co nam mówią sądzą się sami. Wielu przyznaje się, że uczynili z Bogiem przymierze, że poświęcili się wyłącznie dla Jego sprawy, przyznają się, że są naśladowcami Jezusa, jednak przez wypełnienie swej woli zatrzymują pewną część dla siebie.
Bez wątpienia, że wielu z tych należy do klasy tej, co Ananiasz i Safira. Przyłączyli się do chrześcijan będących w Prawdzie, ale nigdy nie otrzymali ducha świętego i nie mają żadnego działu z Chrystusem. Inni zaś mogą być prawdziwymi chrześcijanami, lecz zatrzymują pewną część swego poświęcenia dla siebie. Jeżeli tak; to mogą być pewni, jak to apostoł oświadcza: - „Bo gdybyśmy się sami rozsądzali, nie bylibyśmy sądzeni, lecz gdy sądzeni bywamy, od Pana bywamy ćwiczeni, abyśmy z światem nie byli potępieni” - (1 Kor. 11:31, 32). Tacy chrześcijanie budując na Opoce - Jezusie Chrystusie będą potrzebowali przejść przez wielki ucisk z powodu postępowania nie według uczynionego przymierza z Bogiem, czyli zupełnego ofiarowania się – (Obj. 7:9-17).
Zdaje się, że obłuda, o której Pismo święte wspomina jest szczególną obrzydliwością przed Bogiem, a praktykowaną najwięcej przez nominalnych naśladowców Jezusa. W wyznawanie wiary nie wierzą, a ca każdym kroku daje się widzieć tylko pozór pobożności, ale bez jej skutku, jakoby wszyscy musieli żyć obłudnie, a przeto podpadać pod sąd Boży. Nauką dla nas jest: - „trzymaj co masz, aby nikt nie wziął korony twojej” – (Obj. 3:11).
Tu właściwie przychodzi z pomocą nasz tekst, iż powinniśmy najpierw miłować naszego Niebiańskiego Ojca, następnie Pana naszego Jezusa Chrystusa, a na ostatku na ile mamy możność służyć braciom. Będąc tym zajęci, będziemy zachowani od obłudy i przygotowani do uczestnictwa w Królestwie Niebiańskim.
Świt 05/1980 str. 33-37 W.T. R-5849 a -1916 r.