<< Wstecz |
Wybrano: R-1737 a, z 1894 roku. |
Zmień język na
| |
| | |
Wolność niewolników Chrystusowych
"Jeśli was Syn wyswobodzi,
prawdziwie wolnymi będziecie". "Albowiem kto w Panu powołany jest
niewolnikiem, wolny jest w Panu; także też kto jest powołany wolnym,
niewolnikiem jest Chrystusowym". - Jan 8:36; 1Kor.7:22.
Zamiłowanie do wolności jest
dziedziczne we wszystkich inteligentnych stworzeniach Bożych. Można też dodać,
że Boskim zamiarem widocznie było, aby z pewnymi ograniczeniami wszyscy
cieszyli się wolnością; ograniczenia w każdym wypadku były odnośnie
sprawiedliwości, względem poddawania się pod Boskie prawo, względem wzajemnej
miłości, oraz poważania praw i wolności współstworzeń. Jedynie w takich miarach
i granicach używanie osobistych wolności może być słuszne.
Wielu ma zupełnie inne pojęcie o wolności
i tacy gotowi są odrzucić wszelkie ograniczenia Boskie i ludzkie i iść
samolubną drogą niepohamowanie, lekceważąc swe zobowiązania wobec Boga, jak i
prawa współbliźnich. Takie pojęcia wolności prowadzą do zaburzeń anarchii i do
zniszczenia. Ci, co tak wolność pojmują, traktują wszelkie ograniczenia prawa i
porządku jako ukrócanie ich wolności i uważają się niewolnikami tychże
ograniczeń. To uczucie wzmaga się bardzo pomiędzy masami ludu na całym świecie;
i to sprawia, że widoki na przyszłość są takie niepewne, grożące ruiną obecnego
porządku społecznego, w wszechświatowej anarchii.
Przyczyną tego wszystkiego jest
niedoskonałość ludzkich serc jak i głów. Będąc niedoskonałym w sercu, i z tego
powodu nie miłując Boga nade wszystko, a bliźniego jak samego siebie, każdy
stara się samolubnie zagrabiać wszelkie korzyści i przywileje jakie tylko może
bez względu na dobro bliźnich. Mając również niedoskonałe głowy, ludzie zdają
się nie być w stanie rozumować właściwie i rozsądzać słusznie pomiędzy sobą a
bliźnim. Faktycznie cała ludzka rodzina jest umysłowo wytrącona z równowagi i
moralnie spaczona. Przeto nie możemy spodziewać się, aby bez nadludzkiej pomocy
ludzie mogli dochodzić do prawidłowych konkluzji i nauczyć się postępować
sprawiedliwie.
Pomiędzy ludźmi są różne stopnie
umysłowych zdolności; niektórzy są szeroko myślącymi, sięgają umysłem daleko,
przenikają niektóre warunki, ich działanie i przewidują ich ostateczne wyniki;
gdy zaś inni są dziedzicznie ciasno myślącymi i mogą widzieć tylko obecne okoliczności,
bez zastanawiania się nad ich przyczynami jak i wynikami. Są również umysły
głęboko myślące, zdolne zagłębiać się i rozwiązywać akuratnie różne trudne i
zawiłe zadania, gdy zaś inni są płytkomyślni, ślizgający się tylko po wierzchu
wielkich kwestii, nie widząc ani dopatrując się podstawowych zasad. Umysłów
obszernych i głębokich jest mało, ciasne zaś i płytkie są znacznie więcej
ogólne; stąd ludzie bardzo różnią się w swych pojęciach i konkluzjach w każdym
przedmiocie i zazwyczaj są bardzo dalekimi od zdrowego sądu. Rzeczy te wszakże
są częścią naszego niepożądanego dziedzictwa przez grzech, który zakaził źródło
naszego istnienia i całą ludzkość pozostawił w takim skażonym stanie.
Pod tymi warunkami, jedyna nasza
pomoc jest w Bogu, który da nam ducha - usposobienie - zdrowego umysłu, jeżeli
udamy się po to do Niego w Jego naznaczony sposób (2Tym.1:7). W Swoim Słowie
Bóg wystawia pewne zasady, które poprowadzą nas w sądzie (Ps.25:9) i dopomogą
nam do dobrych konkluzji. On mówi nam najprzód, że jako rodzaj odpadliśmy od
pierwotnej doskonałości przez grzech naszego pierwszego przodka i że jako wynik
tego jesteśmy niedoskonali i niegodni wiecznego żywota; lecz przez Chrystusa
zostaliśmy odkupieni tak, że gdy pokutujemy z grzechów naszych i wierzymy w Niego,
to możemy uzyskać żywot wieczny, będąc uwolnieni od potępienia, jakie przeszło
na wszystkich przez Adama.
W ten sposób możemy być uwolnieni od
potępienia śmierci; a nie tylko to, ale przez Chrystusa mamy również przywilej
być uwolnieni z niewoli i tyranii grzechu. Jako okrutny pan, grzech napędza
wszystkich do głębszej degradacji i śmierci, a Chrystus podejmuje się zdjąć
okowy grzechu z tych, co w tym celu poddają się Jemu.
Bez względu jak bardzo miłujemy
wolność, faktycznie nie ma ani jednego, któryby ją w rzeczywistości posiadał;
albowiem w rezultacie upadku wszyscy stali się niewolnikami grzechu i w
znacznym stopniu, narzędziami szatana. Dokąd obiecane naprawienie wszystkich
rzeczy nie będzie dokonane, żaden człowiek nie może rozkoszować się wolnością w
zupełnym znaczeniu tego słowa. Jest to częścią Ewangelii, że Chrystus uwolni
niewolników grzechu i śmierci, a więźniom (grobu) otworzy ciemnicę. - Iz.61:1.
Zupełne oswobodzenie wszystkich
niewolników grzechu i śmierci będzie dziełem, na dokonanie którego zajmie całe
tysiąc lat Chrystusowego panowania nad ziemią, przeto błogosławieństwo tego
oswobodzenia w zupełności zrealizowane będzie dopiero przy końcu tysiąclecia,
gdy grzech i szatan będą zniszczeni, aby więcej nie kazić oblicza dobrego
stworzenia Bożego. Wtedy ludzkość będzie mogła być ponownie obdarzona zupełną
wolnością; a wolność jednego nie będzie naruszać ani gwałcić wolności drugiego.
Doskonała wolność całej ludzkości z konieczności nakładać będzie na każdą osobę
takie ograniczenia, jakie podyktuje miłość braterska; a ograniczenia te każdy
nałoży na się sam, skoro tylko odzyska pierwotne wyobrażenie Boże, bo Bóg jest
miłość i wtedy będzie mogło też być prawdziwie powiedziane, że człowiek jest
miłość. A gdy człowiek jest miłością, Boskim upodobaniem jest dać mu
najzupełniejszą wolność wykonania każdego impulsu jego miłującej natury. A
ponieważ "miłość nie wyrządza bliźniemu krzywdy", ale raczej
rozkoszuje się w uczynkach grzeczności i uczynności, przeto owa chwalebna
wolność napełni ziemię pokojem i radością. A ponieważ miłość rozkoszuje się
także w oddawaniu czci, komu cześć się należy, a komu uwielbienie, tego darzy
uwielbieniem, komu chwałę temu oddaje chwałę, a komu wdzięczność, temu wyraża
wdzięczność, przeto takim będzie usposobienie wszystkich ludzi ku Bogu, dawcy
wszelkiego dobrego daru, a także ku Panu naszemu Jezusowi, którego
samoofiarnicza miłość stała się przewodem Boskiej łaski ku nam, nawet gdyśmy
jeszcze byli grzesznymi.
Tak więc ziemia będzie napełniona
melodią harmonijnych serc; a niebo i ziemia będą w doskonałej harmonii gdy
miłość, będąca wypełnieniem Boskiego prawa, zapanuje w każdym sercu. Wtedy
naturalnym impulsem każdego serca będzie miłować Boga z całej duszy, myśli i
siły, a bliźniego jak samego siebie. Najwyższa miłość do Boga, nawet ponad
miłość samego siebie, jest do zrozumienia, gdy zauważymy, że elementy szacunku
i uwielbienia muszą w znacznej mierze wchodzić w skład miłości ześrodkowanej na
tak chwalebnym przedmiocie - chwalebnym w osobistości, chwalebnym w charakterze,
w mądrości, w potędze, w dobrotliwości, w miłości i w łasce.
Zapewne, że wtedy i nie prędzej aż
wtedy, cała ludzkość zażywać będzie zupełnej wolności, rzecz, która dopiero
wtedy, lecz nie prędzej, będzie możliwą. Obecnie wolność jednych sprowadza niewolę
drugich; a przeszłe walki klas, narodów i jednostek prowadzone w celu zrzucenia
jarzma niewoli, jakie samolubstwo drugich nałożyło na nich, przynosiły niekiedy
takim narodom i klasom pewną ulgę z pod opresji, lecz osobista wolność nie jest
dotąd zrealizowana. Chociaż świat uczynił w tym kierunku znaczny postęp, tak,
że wiele państw zniosło absolutną, tyrańską monarchię z dawnych wieków,
ustanawiając republikańską formę rządu, to jednak grzech, jako on srogi pan,
wciąż jeszcze rządzi światem. Nawet w tych republikańskich rządach -
najbardziej wolnościowych i liberalnych instytucjach świata - widzimy partyjne
walki i zapalczywości tak, że i tam rządzi tyrania klas; słyszymy również jak
wznoszą się okrzyki gnębiących i dochodzą do uszu Pana zastępów. Cały świat
znajduje się pod opresją grzechu, który panuje wszędzie. On zajmuje swe miejsce
w salach prawodawstwa, a także w pałacach władz wykonawczych; zasiada w radach
politycznych, finansowych i społecznych, a nawet w uroczystych zgromadzeniach
rzekomych dziatek Bożych - wszędzie odczuwana jest jego opresja i poddani jego
cierpią.
Ten tyran, grzech, musi być
wykorzeniony zanim świat będzie mógł rozkoszować się wolnością - wolnością
przyswajania, nadzorowania, rządzenia i korzystania z ich przez Boga im danych
posiadłości na ziemi.
Chociaż rzeczywistej wolności synów
Bożych nikt nie posiada, ponieważ dziedzictwo to zostało stracone przez upadek,
to jednak niektórzy otrzymują prawo do tego dziedzictwa przez wiarę w
Chrystusa, który kupił takowe Swoją drogocenną krwią i daje wszystkim, którzy
to przyjmują jako dar z łaski Bożej; przez wiarę w Niego. Tych kilku przeszło
wiarą z śmierci do żywota (Jan 5:24; 1Jan 3:14) i przez to są teraz uznani
wolnymi - wolnymi od grzechu i jego potępienia śmierci; albowiem sprawiedliwość
Chrystusowa jest im przypisana, dla ich wiary. W taki sposób oni trzymają prawo
własności do owej chwalebnej wolności, do której wszyscy synowie Boży dojdą,
gdy zostaną doprowadzeni do Boskiego podobieństwa. Ci, co mają to prawo
własności zachęcani są przez Apostoła Pawła, aby trzymali się tego mocno.
Apostoł mówi: "Stójcie tedy w tej wolności, którą nas Chrystus wolnymi
uczynił, a nie poddawajcie się znowu pod jarzmo niewoli". - Gal.5:1.
To napomnienie nie może, co innego
znaczyć jak tylko zachętę, aby pozostawać wiarą w naszym usprawiedliwieniu - w
prawie do życia przez Chrystusa, naszego Odkupiciela. Św. Paweł zachęcał do
tego braci w Galaciech, a pobudzony był do tego naukami niektórych nauczycieli
Judaizmu, którzy starali się prowadzić wiernych z powrotem pod jarzmo
przymierza zakonu. - Gal.3:1.
Chociaż zupełnej wolności synów
Bożych nie mamy jeszcze w istocie a tylko wiarą, to jednak możemy zastanowić
się, jaką miarę wolności mamy już teraz. Chociaż w Chrystusie jesteśmy uznani
przez Boga za wolnych od grzechu i chociaż przez to jesteśmy wolni od
potępienia, czyli jesteśmy usprawiedliwieni, to jednak w rzeczywistości
widzimy, że zakon grzechu wciąż jeszcze działa w członkach naszych tak, że gdy
nasze cele i zabiegi są do doskonałości, to jednak grzech działający w
członkach naszych uprzytomnia nam ustawicznie, że istotnej wolności synów
Bożych jeszcze nie posiadamy. I w tym zrozumieniu naszej przykrej sytuacji,
nawet my, którzy mamy pierwiastki Ducha, sami w sobie wzdychamy, będąc
obciążeni. - Rzym.8:23.
Jednakowoż w Chrystusie mamy nie
tylko Odkupiciela, który spłacił naszą karę śmierci, ale także Wybawiciela,
który w słusznym czasie wybawi z wszelkich elementów niedoskonałości
wszystkich, którzy Jemu ufają. Dzieła wyzwolenia Chrystus dokona dla świata,
gdy w naznaczonym czasie naprawi wszystkie rzeczy, a rozpocznie z tymi, którzy
ochotnie i cierpliwie poddadzą się pod Jego kierownictwo, uznając Go za Swego
Pana, Króla i Odkupiciela. Uznając w taki sposób Chrystusa za Pana i Króla,
Chrześcijanie obecnie, a ludzkość w czasach restytucji, będą, w miarę wierności
coraz więcej i ochotniej Jemu posłuszni, bez kwestionowania Jego autorytetu i
mądrości, ufając niezachwianie, że On ostatecznie i w zupełności wybawi ich ze
strasznego jarzma grzechu, które tak zrosło się z ich istotą, że proces
oswobodzenia będzie z konieczności długi i mozolny.
Inaczej mówiąc: zanim możemy
dostąpić istotnej wolności, jaką Bóg zamierzył dla Swoich synów, musimy wpierw
stać się dobrowolnymi sługami nowego Pana, czyli Chrystusa, aby On mógł dokonać
naszego oswobodzenia.
Chrześcijanie znajdują się obecnie,
z własnej woli i wyboru, pod autorytetem Chrystusa, a ich ustawicznym zabiegiem
powinno być, aby doprowadzić każdą myśl do posłuszeństwa Jego doskonałej woli;
lecz nawet i w tej niewoli oni mogą widzieć swoją wolność w proporcji na ile są
uczestnikami ducha, czyli umysłu Chrystusowego; albowiem: "gdzie jest ten
duch Pański tam i wolność" (2Kor.3:17). Jest to w takim samym znaczeniu
jak człowiek chory musi swoją wolę i osobistą wolność poddać lekarzowi, który
podejmuje się przywrócić go do zdrowia. Lekarz przepisuje różne lekarstwa,
zabrania pewnych ulubionych potraw, a nawet może poddać pacjenta bolesnej
operacji, lecz wszystkim tym srogim przepisom i doświadczeniom chory poddaje
się dobrowolnie w nadziei odzyskania zdrowia. On i lekarz są jednomyślni, mają
ten sam cel na względzie. To też pacjent nie czuje się niewolnikiem zniewolonym
pod przepisy lekarza, lecz będąc w tej sprawie tej samej myśli, co lekarz, on
odczuwa swoją osobistą wolność. Natomiast dziecko, niezdolne zrozumieć
konieczności danej sprawy, a więc niezdolne wniknąć w ducha lekarza i rodziców,
którzy muszą działać za dziecko, nie odczuwa takiej wolności, lecz zdaje mu
się, że jest zniewalane przez tych, co mają nad nim przewagę. Podobnie rzecz
się będzie miała z światem, szczególnie w początkowych doświadczeniach
Tysiąclecia. Różnica będzie tylko w tym, że o ile wola niektórych nie podda się
ostatecznie, tacy nigdy nie zostaną uleczeni. Lecz z poświęconymi dziećmi
Bożymi obecnie, sprawa się ma tak jak z dojrzałym i rozumnym pacjentem.
Przeto poddając się dobrowolnie Panu
naszemu Chrystusowi, starajmy się przyswajać sobie coraz więcej Jego ducha i
usilnie współdziałajmy z Nim jako z mądrym i zręcznym lekarzem; a czyniąc to
będziemy na pewno odczuwać naszą wolność umysłu jako synowie Boży, pomimo że
przechodzimy surowy i bolesny proces mający na celu dokonać dla nas zupełnego
oswobodzenia z niewoli grzechu.
"Jeźli was Syn wyswobodzi, prawdziwie
wolnymi będziecie" - nawet teraz, gdy wasze stanowisko jako wolnych w
Chrystusie jest tylko poczytane. Wolność, którą otrzymujemy przez Chrystusa
jest: (1) wolność od potępienia za grzech, a tym samym wolność zbliżenia się do
Boga, w którego łasce jest żywot wieczny; (2) wolność od obaw względem
przyszłości tak, że możemy odpoczywać i spolegać na Tym, który powiedział:
"Wrzuć na Pana brzemię twoje, a On cię podtrzyma"; (3) wreszcie w
miarę jak coraz więcej poddajemy się Chrystusowi, uwalniamy się coraz więcej z
odziedziczonej niewoli grzechu. Znajdując się pod opieką Onego Wielkiego
Lekarza spostrzegamy, że symptomy starej choroby jeden po drugim znikają, z
czego wielce się radujemy.
Lekarstwo dla naszych niezdrowych
umysłów znajdujemy w balsamie Boskiej rady. Znajdujemy nieomylne zasady sądu,
którymi mierzymy nasz sąd; a z nieomylnych przepisów sprawiedliwości i prawdy
przyswajamy sobie ducha zdrowego umysłu. A według tego ducha zdrowego umysłu,
obserwując wszystkie doświadczenia i warunki życia ze stanowiska Boskiego planu
wieków, jesteśmy w stanie ważyć i odpowiednio oceniać wszelkie obecne wartości
i poczytać dobre rzeczy doczesnego życia jako nic nieznaczące w porównaniu do
niebieskich, za które zgodziliśmy się te ziemskie ofiarować. A nawet możemy
radować się w uciskach dla sprawiedliwości.
Jednakowoż, gdy radujemy się tą
błogosławioną wolnością w Chrystusie, jesteśmy jednak pod ścisłą niewolą
Chrystusową. Jak określił to Apostoł Paweł jesteśmy niewolnikami Chrystusowymi
i chlubimy się gdy tak jesteśmy piętnowani (Gal. 6:17). Rozumiemy, że nie
jesteśmy sami swoi, lecz jesteśmy drogo kupieni i że poświęcenie naszego życia
Temu, który kupił nas jest najrozumniejszą służbą.
Straż 1938 str. 108 - 110. W.T. R-1737 a - 1894 r.