Polskojęzyczna strona poświęcona życiu i twórczości pastora Charlesa Taze Russella
Pastor Charles Taze Russell
<< Wstecz Wybrano: R-4415 a,   z 1909 roku.
Zmień język na

Europejska podróż brata Russella

Na pokładzie „Mauretanii”, 10 maja 1909 roku

DO RODZINY BROOKLYŃSKIEGO BETHEL,
DRODZY W PANU!

Gdy nasz parowiec opuszczał przystań w Nowym Jorku, a wy śpiewaliście „Połączmy serca wraz” oraz „Zostań z Bogiem aż się zejdziem znów”, moje serce było przepełnione wzruszeniem, a nie tylko moje. Także inne osoby, całkowicie nam obce, były do głębi poruszone. Jedna z nich wyraziła się nawet, że czuje się znacznie bezpieczniej, widząc, jak Boskie błogosławieństwo zostało w ten sposób pobudzone. Liczbę przyjaciół ze Zboru w Nowym Jorku, obecnych na portowym pomoście, oceniam na około 90, co przypominało mi w odniesieniu do samego siebie słowa św. Pawła: „Dziękuję Bogu memu, ilekroć na was wspominam, zawsze w każdej modlitwie mojej za wszystkich was z radością prośbę czyniąc. Za społeczność waszą w Ewangelii, od pierwszego dnia aż dotąd” – Filip. 1:3-5.

Mieliśmy bardzo spokojną i niezwykle przyjemną podróż. Morze było nadzwyczaj spokojne, a nasz statek, najszybszy z szybkich, poprawiał wszystkie swoje poprzednie rekordy, pokonując 612 węzłów w ciągu zaledwie 24 godzin.

Wiedząc z góry, jakim statkiem popłyniemy, liczni przyjaciele Prawdy udający się do Europy postarali się o to, by otrzymać miejsca na ten sam rejs i tak społeczność, którą mogliśmy się cieszyć, sprawiła, że podróż była cudowna. Niestety nie mieliśmy zbyt wiele czasu na odwiedziny, jako że brat Huntsinger, stenograf, wiedząc, że będziemy pod presją czasu, uprzejmie zgodził się odbyć z nami podróż, by wykorzystać te okoliczności do podyktowania niektórych kazań i artykułów dla „Watch Tower” w czasie, gdy statek będzie przemierzał Atlantyk tam i z powrotem. Spokojny przebieg podróży i nasze dobre samopoczucie bardzo ułatwiły tę część pracy.

Nasi towarzysze podróży zabrali ze sobą broszurki, które bez przeszkód rozpowszechniali na statku, nie tylko wzbudzając tym zainteresowanie, ale także – zapewne dla jakiejś przyczyny – uprzedzenie u niektórych. Na statku był katolicki biskup, dwóch księży, dwóch zakonników, dwie zakonnice oraz kilku kaznodziei protestanckich. Sprzeciw stał się tak zagorzały, że nie tylko katolicy, ale także kaznodzieje protestanccy wspólnie zwrócili się do kapitana, by odwołał spotkanie, które już dla nas zaplanował, abyśmy mogli wygłosić kazanie. Zostało ono odwołane, a jako usprawiedliwienie podano zasadę armatora, który stara się sprzyjać wszystkim swoim pasażerom i choć kapitan był zaskoczony sprzeciwem, to jednak spełnienie żądań niezadowolonych wydało mu się konieczne. Mimo to jednak, nie jesteśmy całkiem przekonani, czy owa przeszkoda nie dokonała czegoś dobrego, jako że spora liczba pasażerów wyraziła swoje rozdrażnienie z powodu ograniczonego i fanatycznego postępowania zarówno katolików jak i protestantów, którzy dowiedli słabości swych uzasadnień, bojąc się, by Prawda Biblijna nie została jawnie ogłoszona i usłyszana. Jeśli o nas chodzi, nie byliśmy zatroskani tym incydentem, uważając, że było naszą powinnością wykorzystać okoliczności, które mogły być Pańskim zrządzeniem, ale też winniśmy okazać poddanie i cierpliwość, gdy odmówiono nam sposobności publicznego przedstawienia Prawdy, tym bardziej, że znalazłaby ona pewnie tylko niewielki posłuch między przyjaciółmi. Winniśmy chętnie wykorzystywać sposobności, ale to Pan otwiera drzwi i zapewnia niezbędne warunki. Jesteśmy zadowoleni, gdy udaje nam się wykonać naszą część pracy, a Jego część pozostawiamy kierownictwu Jego mądrości, wiedząc, że wszystkie Jego łaskawe zamierzenia zostaną wykonane.

Wasz w miłości i służbie naszemu Odkupicielowi i Królowi, C. T. RUSSELL

The Watch Tower, 1 czerwca 1909, R-4406

Poniższy tekst, napisany przez brata Russella w pobliżu wybrzeża Norwegii, opowiada o jego podróży do tego momentu, począwszy od Liverpoolu.

Pomimo tego, że nasz parowiec pobił wszystkie oceaniczne rekordy, nie był w stanie wysadzić pasażerów w poniedziałkową noc, gdyż był zmuszony czekać na przypływ, by wpłynąć do portu. Na brzegu czekało na nas około tuzina przyjaciół, którzy powitali nas z daleka machając chusteczkami. Mogliśmy ich pozdrowić już pół godziny przed zejściem na ląd. Serdecznie uściśnięto nasze dłonie, usłyszeliśmy powitalne słowa i wkrótce udaliśmy się w drogę na południowy posiłek.

O 15:00 spotkaliśmy się z zainteresowanymi słuchaczami, było ich prawdopodobnie 125 osób. Odbyliśmy zebranie pytań. Wierzymy, że było ono pożyteczne. Pytania były wyśmienite – wiele z nich odnosiło się do Przymierzy. Zebranie trwało dwie godziny, a po nim spożyliśmy kolację. Wieczorne nabożeństwo było częściowo otwarte dla publiczności. Uczestniczyło w nim około 300 osób. Wszyscy słuchali z uwagą naszych rozważań na temat „Stara, stara historia o Jezusie i jego miłości” [nawiązanie do słów pieśni 395 PBT – przyp. red.]. Zostaliśmy bardzo gościnnie przyjęci przez brata i siostrę McCoy, a po dobrym nocnym odpoczynku byliśmy gotowi do zajęcia miejsca w pociągu do Manchesteru.

Jedynym rozczarowaniem tej wizyty było wyraźne niezadowolenie brata Hay i kilku innych, którzy zostali zaślepieni pod względem Przymierzy oraz uczestnictwa Kościoła w Ciele Chrystusa oraz w Jego cierpieniach jako Kapłana. Dotkliwie odczuwamy to, że ci, którzy raz zostali oświeceni i skosztowali niebiańskiego daru oraz mocy przyszłego wieku, stali się uczestnikami oświecenia ducha świętego, udają się w taki sposób w „ciemności zewnętrzne” światowych kościołów nominalnych. Pomimo tego nie wolno nam szemrać na Boską opatrzność, która w taki sposób „przesiewa” plewy i ziarno. Wprost przeciwnie, bardziej jeszcze oceniamy światło i mocniej jeszcze poważamy wszystkich tych, którym dane było w nim pozostać, wiedząc, że Bóg nie popełnia omyłek i że nie pozwoli On zbłądzić nikomu, kto ma prawe serce.

NASTĘPNIE MANCHESTER

Około tuzina przyjaciół towarzyszyło nam w drodze z Liverpoolu do Manchesteru, gdzie na stacji kolejowej powitał nas brat Glass i inni. Zostaliśmy bardzo gościnnie podjęci przez brata i siostrę Glass, w których domu mogliśmy się nieco posilić, spotykając brata Hemery, przedstawiciela Brytyjskiego Stowarzyszenia, który przybył z Londynu, przywożąc gorące pozdrowienia od londyńskich przyjaciół.

W południowym zebraniu w Onward Hall uczestniczyło około 400 osób, które powitały nas odśpiewaniem na stojąco pieśni „Połączmy serca wraz”. Tematem popołudnia był „Chrystus w was, nadzieja chwały” (Kol. 1:27). Słuchacze z wielką uwagą przez dwie godziny przysłuchiwali się, jak staraliśmy się wykazać, że ci, którzy są w Chrystusie przez spłodzenie z ducha świętego, mają obecnie swój udział w dopełnianiu ostatków ucisków Chrystusowych w nadziei chwały i jako Jego członkowie. Zostały one pozostawione celowo, dla naszego dobra, aby dać nam możliwość udziału w Jego ofierze oraz w związanej z tym chwale Bożej – uczestnictwie w boskiej naturze oraz pracy Tysiąclecia. Przy okazji wspomnieliśmy, że Ślub wydaje się być dla wielu pomocny w utrzymaniu się w Winnym Krzewie jako „gałązki”. Zauważyliśmy też, że prawie bez wyjątku wszyscy nasi drodzy przyjaciele, którzy nie przyjęli Ślubu, przestają doceniać „Tajemnicę” wspomnianą w naszym tytułowym wersecie – społeczność w cierpieniach i towarzyszącej jej chwale Chrystusowej.

Wieczorne spotkanie odbyło się w „Wielkiej Hali Wolnego Handlu”. Jak na śródtygodniowe religijne zebranie było ono z pewnością poruszające. Obecnych było około 3 tysiące osób. Naszym tematem było: „Obalenie imperium Szatana”. Słuchacze byli bardzo uważni. Drodzy przyjaciele z Manchester rozprowadzili 150 tys. ulotek, w których zawarta była informacja o spotkaniu. Oprócz tego zostały rozklejone plakaty oraz ukazały się ogłoszenia w gazetach. Bracia ci wydawali świadectwa, że ich służba (ofiara z czasu, wysiłku i pieniędzy) okazała się wielkim błogosławieństwem zarówno dla nich osobiście, jak i dla Kościoła, nawet jeśli owo głoszenie dla innych miałoby nie przynieść żadnych rezultatów. Publiczność jednak okazywała głębokie zainteresowanie, wytrzymując blisko dwie godziny wykładu, a także z wielką chęcią nabywając książki i korzystając z bezpłatnej literatury.

GLASGOW W CZWARTEK

Spokojny nocny wypoczynek dobrze usposobił nas do dalszej służby. Przyjaciele z Manchesteru pożegnali nas serdecznym „Zostań z Bogiem i przyjedź znów jak najszybciej”.

Do Glasgow dotarliśmy około 15:00, w sam raz na zebranie o godz. 15:30, w drodze na które towarzyszyli nam entuzjastyczni szkoccy przyjaciele – dr Edgar wraz z rodziną oraz inni w liczbie około 25 osób.

W popołudniowym spotkaniu uczestniczyło około 400-500 osób – wspaniale jak na zwykłe tygodniowe popołudnie! Zgodnie z życzeniem było to zebranie pytań. Trwało ono blisko dwie godziny. Potem był czas na herbatę. Następnie odbyło się zebranie w Hali Miejskiej w Glasgow o godz. 19:30, w którym uczestniczyło 2 tys. bardzo inteligentnie wyglądających osób. Wśród nich było, jak nam powiedziano, około dwudziestu duchownych. Naszym tematem był „Złoczyńca w raju, bogaty człowiek w piekle i Łazarz na łonie Abrahama”. Spotkanie trwało około dwóch i pół godzin. Wykładu wysłuchano z wielką uwagą i wydaje się, że dla niektórych mógł on okazać się błogosławieństwem.

Brat (doktor) Edgar oraz siostra Edgar ugościli nas i bardzo zadowolili, zarówno słowem, jak i uczynkiem. Wraz z grupą około dwudziestu innych osób udali się też z nami na zebranie w Edynburgu.(...) (cdn.)

Straż 2009/2/08, str. 36   W.T. R-4415 a – 1909 r.

  Wstecz | Do góry

Home | Biografia | Pogrzeb | Apologia | Historia | Dzieła | Fotogaleria | Pobieralnia | Prenumerata | Biblioteka | Czego nauczał
Polecane strony | Wyszukiwanie | Księgarnia | Kontakt | Manna | Artykuły

© pastor-russell.pl 2004 - 2016