Polskojęzyczna strona poświęcona życiu i twórczości pastora Charlesa Taze Russella
Pastor Charles Taze Russell
<< Wstecz Wybrano: H3-860 ,   z 1916 roku.
Zmień język na

Wątpliwi chrześcijanie znieważają Boga

Chrześcijanin powinien mieć zupełną ufność, że jest miłym Bogu.

Zupełność Wiary

Przystąpmyż z prawdziwem sercem zupełności wiary, mając oczyszczone serca od sumienia złego” - Żyd. 10:22.

Zupełność wiary jest to, co każdy chrześcijanin powinien posiadać a jednak wiemy, że bardzo mała liczba ją ma. Większość traci wiarę, a co gorsza traci podstawę wiary. Już od wielu lat w wielkich kolegiach wiara w naukę Pisma Św., jest podkopywaną. Uczeni nie atakują samej wiary, lecz czynią to, co starali się czynić Tomasz Paine lub R. Ingersoll tj. podkopać zaufanie w naukę Pisma Św., jako Słowa Bożego.

Patrząc wstecz widzimy wielu ludzi szlachetnych oddających cześć bałwanom pogańskich narodów, wierzenia zaś większości chrześcijan wyryły sobie najgorszego bałwana, a do utworzenia tych wierzeń, przyczynili się ludzie wielcy i szlachetni.

To pokazuje jak małą ufność możemy mieć w nauki przez ludzi wynalezione. Mówiąc to nie znaczy, abyśmy ich ganili, bo gdybyśmy byli na ich miejscu, to byśmy uczynili to samo, lecz to, co potępiamy jest źródło, z którego wszystko złe powstało, co też apostoł Paweł dowodzi, że „bóg świata tego” jest temu winien. Szatan sprawuje, aby światłość dobroci Bożej nie oświeciła serc ludzkich (2 Kor. 4:4-6).

WIELU UTRACIŁO PODSTAWĘ WIARY.

Paweł apostoł mówi, że wielu ludzi chrześcijan nie może przyjąć Ewangelii Chrystusowej - prawdziwego poselstwa zbawienia, bo Szatan oślepił ich zmysły. Dlatego apostołowie przepowiadali i przestrzegali Kościół (wierzących), że do ich odejściu (śmierci) wielu odpadnie od wiary słuchając duchów zwodzących i nauk diabelskich (2 Piotra 2:1, 1 Tym. 4:1). Doczekaliśmy się czasów, że wiele dobrych, inteligentnych ludzi, licząc w to różnych profesorów, teologów itp., przyznaje się, że utracili grunt wiary.

Bynajmniej nie twierdzimy, aby ci, co utracili wiarę w naukę Pisma Św., jako Boskie Słowo, aby to byli źli ludzie. Przeciwnie, większość z nich, są to ludzie mający jak najlepsze zamiary, lecz znajdują się pod wpływem nauki zaczerpniętej w wiekach średnich, która teraz spotyka się z silną falą nowego okresu czasu. Z tego powodu powstaje konflikt - starcie oświaty naszych czasów, z ciemnotą przeszłości - średniowiecza. Starcie jest tak wielkie, że każdy to widzi i czuje - dziwi się, i nie wie, co o tym myśleć.

Są także niektórzy, co się trzymają nauki Pisma Św. ślepo, błądzą i nie są pewni, jakim jest w rzeczywistości ich stanowisko, pragną utrzymać tę trochę wiary i dlatego boją się myśleć i czytać, aby nie byli porwani wirem w nieznane strony. My z nimi sympatyzujemy, lecz jest to dowodem, że nie posiadają dość wiary, aby się o nią troszczyć. Wiara ich nie była utwierdzoną. Światło naszych czasów taką wiarę, raczej łatwowierność kruszy na proch.

Wielka zachodzi różnica między żywą wiarą a łatwowiernością. Łatwowierność jest gotową przyjąć wszystko, bez żadnej podstawy do swojej wiary, bez dowodów. I to jest właśnie, co po największej części ludzie nazywają wiarą, lecz ona nią nie jest. Wiara musi mieć podstawę, a ta podstawa musi mieć jakieś rozumne przedstawienia rzeczy.

Gdy zapytujemy: Dlaczego ty tak wierzysz? To nam odpowiadają: „Mój ojciec i matka tak wierzyli to i ja tak wierzę”. A gdy żądamy by nam wykazali podstawę swej wiary, to patrzą zdziwieni i nie wiedzą, co mają odpowiedzieć, a w końcu przyznają, iż nie mają żadnej podstawy, lub odwracają się i nie chcą więcej o tym mówić. Taka wiara nie jest wiarą, lecz łatwowiernością. Poganie czynią to samo. Wiara rzeczywista musi być opartą na Słowie Bożym, które uczy o Boskim planie zbawienia, a także potrzeba „dobrze rozbierać Słowo Prawdy” (2 Tym. 2:15).

PODSTAWA NASZEJ WIARY.

Zaufanie, jakie mamy w Słowie Bożym jest oparte na fakcie, że ono zawiera w sobie Boski plan przewyższający wszystko, na co śmiertelny człowiek mógłby się zdobyć. Spojrzyjmy na zegarek jak jego kółka obracają się z doskonałą akuratnością w stosunku jedno do drugiego i bezbłędnie pokazuje właściwy czas, czyż to nie dowodzi, że był on uczyniony wprawną ręką i obmyślany inteligentnym umysłem. Takie misterne dzieło nie mogło się stać przypadkiem - inteligentna siła musiała mieć w tym udział.

Podobnie rzecz się ma z Pismem Św. Patrząc na proroctwa Starego Testamentu, figury Prawa Mojżeszowego, jak również na naukę Jezusa i Jego apostołów, powiązane jedne z drugimi, opierające się i zależne od siebie w sposób cudowny, wszystkie opowiadają tą samą historię, chociaż pisaną przez różnych ludzi, w różnych wiekach, w różnych warunkach i okolicznościach. Począwszy od księgi Rodzaju, która opisuje o upadku człowieka w grzech, a kończąc na Objawieniu, które opisuje powstanie człowieka z upadku, jako też wszystkie między tymi księgi mające ze sobą łączność - niech mi ktoś powie, kto uczynił taki plan? Nikt mnie nie przekona, jeśli powie, że człowiek, lub pewna klasa ludzi to uczyniła. Dzisiejszy stan świata, wypełniające się przepowiednie zawarte tych księgach, są niezbitymi dowodami, że one były pisane z natchnienia Bożego.

ARGUMENTOWANIE Z NIEDOWIARKIEM.

Swego czasu, argumentowałem raz z niedowiarkiem, który twierdził, że „Biblia była pisaną przez kapłanów i różnych łotrów”. Kiedy go zapytałem „którzy to kapłani i łotrzy napisali”, jakoś się zastanowił, bo nie spodziewał się takiego pytania. Wtedy zaproponowałem mu, by się cokolwiek zastanowił nad tym przedmiotem. Wykazałem mu, że gdyby, jacy kapłani, lub założyciele różnych kościołów, lub sekt układali Biblię to zapewne zamieściliby wiele rzeczy, których tam niema, i pominęliby wiele rzeczy, które tam są.

Na przykład: Oni wcale nie wiedzą, co uczynić z nauką o zmartwychwstaniu tj. powstaniu umarłych. Bo jeżeli ludzie przy śmierci idą do nieba, czyśćca lub piekła, to wcale nie potrzebują zmartwychwstania, a jednak księża wiedzą, że to znajduje się w Piśmie Św., i za każdym razem, gdy to czytają sprawia im niepokój. Podobnie nie wiedzą, co uczynić z nauką o Dniu Sądu. Zmuszeni są twierdzić, że Dzień Sądu już minął, by umarli mogliby się znaleźć w niebie, piekle lub czyśćcu? Wielki kłopot sprawia im także nauka o trójcy, w którą prawie wszyscy wierzą, a jednak w Piśmie Św. nie ma nawet wzmianki o tej nauce (1 Kor. 8:6-7; Efez. 4:4-6).

Wierzenia uformowane w wiekach średnich, wielką uczyniły krzywdę światu. Bezwątpienia, że wiele ludzi, którzy dziś brną w grzechach, gdyby mieli prawdziwą znajomość Boga, byliby czynicielami sprawiedliwości. Wielu oddaje się pijaństwu, rozpuście i różnego rodzaju grzechom z tej tylko przyczyny, że nie mają znajomości prawdziwego Boga, bo kto Go poznał będzie Go i miłował. Mimo upadłego stanu człowieka, to jednak posiada on w sobie uczucie czci dla Najwyższej Istoty, chyba, że stał się idiotą, lub w jakiś sposób został uszkodzony na umyśle.

WAŻNE PYTANIA DLA LUDU BOŻEGO.

Pewność wiary chrześcijanina jest opartą na Słowie Bożym i na pojęciu, że uczynił różne kroki, o jakich jest tam zaznaczone. Bóg w Słowie Swoim mówi nam, że jesteśmy z natury grzesznikami i że Chrystus Jezus za wszystkich śmierci skosztował, i że z czasem przywróci człowieka do pierwotnej doskonałości, kto przyjmie wszystkie warunki i sposobności, które wkrótce będą otwarte dla całego rodzaju ludzkiego. Pan Bóg mówi nam także, że podczas teraźniejszego Wieku Ewangelii jest powołanie takich ludzi, którzy pragną opuścić świat i stać się ludem wybranym od Boga, królewskim kapłaństwem, narodem świętym, gorliwym w dobrych uczynkach i wszystkim, co jest wolą Bożą i dobrowolnie położyć życie dla tego celu. Kto słyszał i przyjął to powołanie?

Tym chrześcijanom, którzy nie mają pewności względem ich stanowiska przed Bogiem a które by chcieli mieć, nasuwamy tu myśl, by postawili sobie następujące pytania:

Czy pozbyłem się grzechu i przyjąłem Jezusa Chrystusa, jako mego Zbawiciela - Czy się poświęciłem Bogu przez Chrystusa oddając Mu swój czas, wszystko, co posiadam, samego siebie i aby odtąd być kierowanym Duchem Świętym we wszystkich rzeczach na ile poznałem Jego wolę przez Słowo Boże?

Oddając się tym sposobem Bogu, czy przyznaję, że jestem jeszcze niedoskonałym, i że jedynie moje stanowisko jest w Chrystusie? - Czy pojmuję, że tym sposobem On przypisuje mi doskonałość Chrystusową, którą by mi mógł dać w przyszłym wieku, lecz żąda, abym ją teraz złożył w ofierze z Jezusem, stając się uczestnikiem Jego cierpień i śmierci, abym mógł być uczestnikiem Jego chwały, gdy zostanie ustanowione Jego Królestwo, które ma błogosławić wszystkie narody ziemi?

Jako wynik mojego poświęcenia się Bogu, czy pojmuję przynajmniej do pewnego stopnia rzeczy duchowne? Czy one przemawiają do mego umysłu? Czy z tej przyczyny umysł mój uświętobliwił się? Czy pragnę ja przede wszystkim czynić wolę Bożą, i czy przynoszę owoce, które by sprowadzały chwałę Bogu? Czy rozwijam się w cichości, pokorze, dobroci, cierpliwości, wytrwałości itp. cnotach? Czy serce moje staje się czulszym bardziej współczującym?

Ktokolwiek może na te pytania odpowiedzieć: „Tak”, mimo odczuwania słabości i niedoskonałości, taki może mieć zapewnienie wiary i że jest dzieckiem Bożym, a jeżeli będzie się dalej rozwijał w podobieństwie Chrystusowym, to na pewno osiągnie Królestwo, jako współuczestnik z Chrystusem Jezusem Panem naszym.

Mogą nas posądzać o złe czyny tak, jak i naszego Pana potępiali i Jego apostołów, lecz powinniśmy się starać, aby zarzuty nam czynione były z powodu naszej wierności ku Bogu i Jego Słowu. Wtedy duch i pokój Boży będzie na nas spoczywał i będziemy mieli „zupełność wiary” i pokój, który jest teraz dziedzictwem świętych „mając oczyszczone serca od sumienia złego”.

Straż 10/1926 str. 155-156    H3-860-1916 r.

  Wstecz | Do góry

Home | Biografia | Pogrzeb | Apologia | Historia | Dzieła | Fotogaleria | Pobieralnia | Prenumerata | Biblioteka | Czego nauczał
Polecane strony | Wyszukiwanie | Księgarnia | Kontakt | Manna | Artykuły

© pastor-russell.pl 2004 - 2016