Polskojęzyczna strona poświęcona życiu i twórczości pastora Charlesa Taze Russella
Pastor Charles Taze Russell
<< Wstecz Wybrano: R-1066 a,   z 1888 roku.
Zmień język na

Znajomość niekiedy sidłem

Dało się zauważyć niektóre złe skutki znajomości (wolności od przesądów itp.) w zdegradowanym świecie. Widzimy, że wszystkie starania upadłych ludzi, aby rządzić się jedynie mocą miłowania wszystkiego, co dobre, zawodzą; a przyczyną tego jest brak mądrości i brak siły charakteru.

Zauważmy więc złe skutki znajomości (uwolnienia się od błędów i przesądów) pomiędzy tymi wyznawcami Chrystusa, którzy nie poddali się w zupełności pod Jego kontrolę. Przez swoją wolność tacy wystawieni są na tym większe zasadzki ze strony ich własnych niedoskonałych organizmów. Na przykład: niektórzy, co obawiali się wypowiedzieć jakie nieprawdziwe słowo; co byli nader skrupulatnymi i uczciwymi; hojnymi w udzielaniu jałmużny i w popieraniu działań religijnych; pilnymi i regularnymi w swoich nabożeństwach tak w kościele, jak i w kółku rodzinnym, którzy jednym słowem mówiąc: byli wzorowymi ludźmi - byli takimi więcej z bojaźni przed wiecznymi mękami, aniżeli z rzeczywistego zamiłowania do sprawiedliwości. Można więc łatwo zauważyć, że gdy przez poznanie Boskiej miłości i Jego Planu tacy zostaną uwolnieni z tych przesądów, pokażą na sobie jeden z dwóch skutków:

Jeden skutek może być ten, że niektórzy staną się mniej ostrożni w swoich słowach, w pracy i społecznych obowiązkach; mniej szczodrzy wobec biednych i wobec działań religijnych; mniej regularni w nabożeństwach tak publicznych, jak i prywatnych; więcej skłonni do dogadzania sobie, a mniej do poświęcania czegokolwiek dla Boga, lub dla współ bliźnich; ponieważ pozbyli się uczucia bojaźni i “musisz" zostało zastąpione przez słowo “możesz”, a to możesz zwalczane jest samolubstwem, które poprzednio zachęcało do innego sposobu postępowania.

Albo też skutek może być wprost odwrotny: pozbywszy się bojaźni i poznawszy lepiej miłość Bożą, skutek może i powinien okazać się taki, że serce zostanie zachwycone i powodowane miłością, wdzięcznością i z oceną pospieszy do nóg Odkupiciela, poświęci się w zupełności i na zawsze na Jego służbę, z gorącym pragnieniem, aby mogło mieć udział chociaż w małej cząstce w dokonywaniu wielkiego dzieła, jakie Bóg zamierzył. Taka osoba będzie błogosławiona i pod każdym względem wzbogacona przez swoją wolność. Zobaczywszy Boską dobroć i miłość i poświęciwszy się Jemu na służbę, człowiek taki będzie się starał naśladować Boski charakter i Jego metody. Widząc stanowczość i sprawiedliwość Bożą, stawać się będzie coraz sprawiedliwszym. Rozpoznając coraz lepiej Boską miłość i wspaniałomyślność, starać się będzie, aby obok słuszności i stanowczości, być także coraz wspaniałomyślniejszym wobec słabych i błądzących. Stawszy się uczestnikiem ducha (umysłu, planu, uczucia) Bożego, on zacznie stopniowo wyzbywać się samolubstwa, które zawsze zabiega o własne korzyści i zacznie interesować się Boskim planem do takiego stopnia, że z radością poświęci wszelkie samolubne pragnienia, plany, wygody itp., aby tylko czynić Boską wolę i Plan. Jego miłość do tych, za których Chrystus umarł, uczyni go bardziej uprzejmym i sympatycznym wobec nieszczęśliwych. Coraz więcej starać się będzie używać pieniądze, czas i wpływy w służbie Bożej, ponieważ miłość uczyniła samoofiarę przyjemnością. Coraz więcej uznawać będzie Boga we wszystkich swoich sprawach i czcić Go tak prywatnie, jak i z rodziną. Coraz więcej będzie miał pragnienia zgromadzać się razem z drugimi będącymi tej samej “kosztownej wiary”, na wspólne uwielbianie Boga i na badanie Jego słowa; a coraz mniej będzie pożądał społeczności i towarzystwa innych, z wyjątkiem, gdy może mieć przynajmniej nadzieję mówienia im o zupełnym zbawieniu i do dobrotliwym Mistrzu, jakiego znalazł.

Niektórzy z jego nie poświęconych przyjaciół, mogą myśleć i mówić mu, że zgłupiał - że stał się niewolnikiem Chrystusa, czyniąc i znosząc dla Niego (dobrowolnie i ochotnie), czego oni nie chcieliby znosić dla nikogo, nawet dla własnego ,,ja”, którego to pana najwięcej słuchają i starają się mu dogadzać.

Jak inaczej jednak czuje się prawdziwie poświęcony:

“O co za radość mam,
Zawsze mieszkać tam,
Gdziem bezpieczny od nieszczęść,
Bo schronił mnie Pan”.

Niewolnik? - Tak, dobrowolny niewolnik; a jednak wolny od opuszczenia tej służby i odejścia, gdyby zechciał. Służebnik? - Tak i to taki, którego główną troską jest wykonywać wszelką pracę ku zadowoleniu i uznaniu tak łaskawego Pana, a którego jedyną obawą jest aby Pana nie obrazić i nie być wydalonym z Jego pracy. Tacy są jedynymi na ziemi, którym znajomość i wolność przyniosły właściwy owoc tak bardzo pożądany przez wszystkich, mianowicie zadowolenie. Prawdziwie jest napisane: “pobożność z przestawaniem na swym jest wielkim zyskiem” - 1 Tym. 6:6.

Przeto:

“Złudzenia, żegnam was,
Jezus jest mój.
Na światło dnia jest czas;
Jezus jest mój.
Dusza z wszystkiego ma
Tylko doznała ból;
On tylko radość da,
Jezus jest mój”

Na Straży 02/1972 str. 31-32.  W.T. R-1066 a -1888 r.

  Wstecz | Do góry

Home | Biografia | Pogrzeb | Apologia | Historia | Dzieła | Fotogaleria | Pobieralnia | Prenumerata | Biblioteka | Czego nauczał
Polecane strony | Wyszukiwanie | Księgarnia | Kontakt | Manna | Artykuły

© pastor-russell.pl 2004 - 2016