Polskojęzyczna strona poświęcona życiu i twórczości pastora Charlesa Taze Russella
Pastor Charles Taze Russell
<< Wstecz Wybrano: H1-714 ,   z 0 roku.
Zmień język na

Sąd nad Babilonem

Wypowiedź Izajasza, syna Amosa o Babilonie - „Na górze wysokiej podniesiecie chorągiew, podwyżycie głos do nich, dajcie znać ręką, a niechaj wnijdą w bramy książęce” (Iz. 13:1-2), (Porównaj Obj. 16:14).

A wykonam sąd według sznura, a sprawiedliwość według wagi; i potłucze grad nadzieję omylną, a ucieczkę wody zatopią” (Iz. 28:17).

Znajdujemy się dziś w okresie, który jest punktem szczytowym wieków doświadczeń, które to miały być i są pod niektórymi względami bardzo pożyteczne dla świata, szczególnie dla tej jego części, która była uprzywilejowana w sposób bezpośredni lub pośredni światłem Boskiej Prawdy - chrześcijaństwa, Babilonu - którego odpowiedzialność za swe szafarstwo przywilejów jest wskutek tego bardzo wielka. Bóg czyni ludzi odpowiedzialnymi nie tylko za to, co wiedzą, lecz i za to, co mogliby wiedzieć gdyby chcieli przyłożyć swe serce do instrukcji, ponieważ lekcje, których doświadczają są przeznaczone dla nauki, a jeśli ludzie zaniedbują zwracania uwagi na lekcje doświadczeń i dobrowolnie je ignorują lub odtrącają ich przepisy, muszą ponosić odpowiednie konsekwencje.

Przed tak zwanym chrześcijaństwem leży otwarta historia wszystkich przeszłych czasów jak również Boskie natchnione objawienie. Jakie lekcje one zawierają? Lekcje doświadczenia, mądrości, znajomości, łaski i przestrogi. Przez zwracanie uwagi na doświadczenia wcześniejszych pokoleń, poprzez różne kierunki ludzkiego rozwoju, ekonomii politycznej, itp. świat poczynił olbrzymi postęp w rzeczach materialnych. Wiele wygód naszej obecnej cywilizacji zawdzięczamy zastosowaniu lekcji zaobserwowanych w doświadczeniach minionych pokoleń. Dzięki sztuce druku, wiedza ta jest powszechnie dostępna dla każdego człowieka. Dzięki tej sztuce odnosimy ogromne korzyści w każdym aspekcie: wszelka nagromadzona mądrość i doświadczenie przeszłości są wzajemnie dodawane. Lecz wielkie moralne lekcje, które ludzie powinni również przyswajać i studiować są całkowicie lekceważone nawet, jeśli są one pożądane przez opinię publiczną Historia pełna jest lekcji dla myślących umysłów, skłonnych do sprawiedliwości. Ludzie żyjący obecnie mają dostęp do znacznie większej liczby takich lekcji niż jakiekolwiek wcześniejsza generacja.

CHRZEŚCIJAŃSTWO JEST OSTRZEŻONE

Kościelne władze chrześcijaństwa podają przykazanie za przykazaniem i przepis za przepisem. Zostały one ostrzeżone przez opatrznościowe postępowanie Boga ze swym ludem w przeszłości i przez okolicznościowych reformatorów. Bardzo mało osób może czytać treść pisma na ścianie i są oni bezsilni, aby zwyciężać lub nawet przeciwstawić się popularnemu prądowi. T. De Witt Talmaga wydaje się to widzieć i do pewnego stopnia rozumieć, ponieważ w pewnym wykładzie powiedział: „O ile kościół Jezusa Chrystusa nie podniesie się, nie okaże się jako przyjaciel ludu i przyjaciel Boga i nie zyska sympatii wielkich mas, które ze swymi rodzinami na swych barkach walczą o chleb, kościół obecnie zorganizowany stanie się umarłą instytucją, a Chrystus znów pójdzie na brzeg zapraszać prostych, uczciwych rybaków dla objęcia apostolstwa sprawiedliwości - jako straży ludzkiej i Boskiej. Przyszedł czas, gdy wszystkie klasy ludzi muszą mieć równe prawa w wielkiej walce o środki egzystencji”.

Ten człowiek z gospodarskim talentem i wpływem, jaki niewielu posiada, nie wydaje się w pośpiechu iść za wyrażonymi przekonaniami, jako obowiązkami wpływowych chrześcijan w godzinie grozy.

Ostrzeżenie jest rozpowszechniane, a przekonanie o obowiązku i przywileju zmienia światopogląd wielu ludzi. Niestety, ich wysiłki pozostają niezauważone i są bezowocne. Wielka siła tkwiła i do pewnego stopnia jeszcze tkwi w rękach duchowieństwa, lecz w imieniu Chrystusa i Jego Ewangelii dopuszczają się olbrzymiego samolubstwa i wielu nadużyć. „Poważanie jedni drugich”, „główne miejsca w synagogach” i chcą, aby ich nazywano Rabbi, Doktor, Wielebny, itp. szukając ziemskiej chwały, każdy „myśli o swej własnej korzyści” (Jan 5:44; Mat. 23:6-12; Iz. 56:11).„Strach człowieczy stawia sobie sidło” (Przyp. 29:25), co przeszkadza nawet niektórym prawdziwym, wiernym sługom Bożym, ponieważ wielu z mniejszych pasterzy nie ma jakiegokolwiek zainteresowania Pańską trzódką, a jedynie pragną zapewnić sobie złote runo.

Podczas gdy z zadowoleniem stwierdzamy, że wielu wykształconych, kulturalnych, szlachetnych i pobożnych mężczyzn jest i było pomiędzy klerem we wszystkich denominacjach nominalnego chrześcijaństwa, w których przez cały wiek Ewangelii znajdowała się zarówno pszenica jak i kąkol (Mat. 13:30), zmuszeni jesteśmy otwarcie powiedzieć, że wielu z tych, którzy należą do klasy „kąkolu” przemawia do nas z ambon jak też zasiada w ławach kościelnych. Rzeczywiście pokusy do dumy i próżnej chwały, a w wielu przypadkach do wygód i bogactwa, nadarzające się młodym, utalentowanym ludziom, dążącym do kazalnicy, zdają się w znacznym stopniu sugerować, że tak musi być. Ze wszystkich zawodów chrześcijańskie duchowieństwo odkryło najszybszą i najłatwiejszą drogę do sławy, wygody i ogólnego doczesnego dobrobytu, a często do bogactwa. Zawód prawnika wymaga długoletniej, intelektualnej pracy i zwycięstw w prowadzonych sprawach, które może osiągnąć jedynie przez ciężką pracę. To samo można powiedzie o zawodzie lekarza. Ludzie odnoszący sukces w tych zawodach, zawdzięczają go swej pracowitości, pilności i ustawicznej pracy, a nie jedynie darowi krasomówczemu. W zawodzie duchownego wytworna, przyjemna postawa, przeciętne zdolności przemawiania na publicznym zgromadzeniu dwa razy w tygodniu na ten sam temat wzięty z Biblii, wraz z przeciętnym wykształceniem i dobrym moralnie charakterem zapewnia każdemu młodemu człowiekowi osiągnięcie w zawodzie szacunku i uznania w swej parafii, dobrą pensję, spokojne, niezakłócone i łatwe życie.

Jeżeli posiada szczególny talent, ludzie, którzy podziwiają oratorstwo, szybko to zauważą i w krótkim czasie zostanie on powołany na bardziej dochodowe stanowisko i zanim się zorientuje, stanie się sławnym między ludźmi, którzy rzadko kwestionują jego pobożność, wiarę, pokorę i dobroć, dotrzymując kroku jego intelektualnemu i oratorskiemu postępowi. Faktycznie, później staje się on mniej mile widziany szczególnie w bogatych kongregacjach, które najczęściej nie składają się z ubogich, lecz przeważnie z ludzi nazywanych w Biblii „kąkolem”. Jeśli jego pobożność rzeczywiście przetrwa nacisk tych okoliczności, będzie on zbyt często dla dobra swej reputacji zobowiązany postępować wbrew skłonnościom i upodobaniom swych słuchaczy. Wkrótce zauważy, że stał się niepopularny i niepożądany. Takie okoliczności sprowadziły na kazalnicę wielu, których Pismo Święte określa mianem „najemnych pasterzy”. (Iz. 56:11; Ezech. 34:2-16).

ODPOWIEDZIALNOŚĆ DUCHOWIEŃSTWA

Odpowiedzialność tych, którzy podejmują służbę ewangeliczną w imieniu Chrystusa jest bardzo wielka. Stoją oni przed ludem, jako szczególni wyraziciele Jego ducha i wykładowcy Jego Prawdy. A jako klasa osiągnęli przewagę nad innymi ludźmi dla przyprowadzenia ich do znajomości Prawdy. Zostali oni uwolnieni od ciężarów pracy i trosk zarobkowania, a także zdobywania środków niezbędnych do utrzymania, które absorbują innych ludzi. Wraz ze swymi doczesnymi potrzebami uzyskali czas, spokojny odpoczynek, szczególne wykształcenie i liczne dla tego celu pomoce ze strony denominacji.

Oto, z jednej strony istniejące tak wielkie sposobności dla pobożnej gorliwości i oddanej samoofiary dla Prawdy i sprawiedliwości, a z drugiej wielkie pokusy albo do ospałego spokoju albo do ambitnej sławy, bogactwa i mocy. Niestety! Znaczna większość duchowieństwa w sposób widoczny uległo raczej pokusom niż przyjęła i wykorzystała sposobność swych pozycji i skutkiem tego stali się dziś „ślepymi wodzami ślepych” (Mat. 15:14) i razem ze swymi trzódkami potknęli się o rowy sceptycyzmu. Skryli oni prawdę, propagują błąd i nauczają doktryn i przykazań ludzkich. Mówią oni do ludzi: „Wierzcie w to, co wam mówimy z naszego źródła”, zamiast kierować ich do „doświadczania wszystkich rzeczy” przez natchnione słowa Apostołów i Proroków i do „trzymania” jedynie tego, „co jest dobre”. Przez wiele stuleci duchowieństwo kościoła Rzymsko-Katolickiego utrzymało Słowo Boże w martwych językach i nie pozwalało tłumaczyć go na ojczyste języki narodów, aby ludzie nie mogli badać Pisma świętego i w ten sposób doświadczyć próżności ich roszczeń. Z biegiem czasu narodziło się kilku pobożnych reformatorów pośrodku samego zepsutego kościoła, którzy uratowali Biblię od zapomnienia i przekazali ją ludowi. Wynikiem tego było powstanie wielkiego ruchu - Protestantyzmu, protestującego przeciwko fałszywym doktrynom i złym praktykom Rzymsko-Katolickiego kościoła.

Lecz wkrótce Protestantyzm również stał się zepsuty, a jego duchowieństwo zaczęło tworzyć wierzenia, których uczyli ludzi, a które wyglądały jak streszczone doktryny Biblii o fundamentalnym znaczeniu. Chrzcili ich i katechizowali w dzieciństwie, zanim zaczynali myśleć samodzielnie, a gdy osiągnęli wiek dojrzały, wówczas, sugerowali im, że ich bezpieczna droga w sprawach religijnych polega na powierzeniu duchownym wszystkich zagadnień doktrynalnych i postępowanie według ich instrukcji, dając do zrozumienia, że tylko oni mają wykształcenie konieczne do zrozumienia Boskiej Prawdy i dlatego powinni być szanowanymi autorytetami we wszystkich religijnych kwestiach, bez dalszego zwracania się do Słowa Bożego. A jeśli ktoś pozwalał sobie kwestionować ten ogólnie przyjęty autorytet i myśleć odmiennie, taki był traktowany, jako heretyk i schizmatyk. Najbardziej uczeni i wybitni między nimi napisali grube tomy w zakresie Systematycznej Teologii, a wszystkie z nich podobnie jak Talmud pomiędzy Żydami mają na celu, aby Słowo Boże uczynić bezwartościowym i aby uczyć doktryn i przykazań ludzkich (Mat. 15:6; Iz. 29:13). Inni wybitni uczeni przyjęli zaszczytne i dochodowe profesorskie stanowiska w Teologicznych Seminariach, ustanowionych rzekomo dla kształcenia młodych ludzi na chrześcijańskich duchownych, lecz faktycznie do wpojenia idei tak zwanej „Systematycznej Teologii” w swych licznych szkołach, do krępowania wolnej myśli i uczciwego, pełnego szacunku badania Słowa Bożego na podstawie prostej wiary w jej nauki, nie bacząc na ludzkie tradycje.

W ten sposób pokolenie po pokoleniu duchowieństwo postępowało utartą drogą tradycyjnego błędu. I jedynie od czasu do czasu ktoś dostatecznie przebudzony i lojalny wobec Prawdy, zdołał zauważyć błąd i głosił doktrynę reformy. Było znacznie łatwiej iść z popularnym prądem, szczególnie, gdy przewodzili mu wielcy ludzie.

W taki sposób moc i pierwszorzędne korzyści kleru, jako klasy były nadużywane, chociaż w ich szeregach znajdowały się pewne gorliwe osoby, poświęcone dusze, które naprawdę myślą, że pełnią służbę Bożą w podtrzymywaniu fałszywych systemów, w które zostały wprowadzone i których błędami są w wielkim stopniu zaślepione.

Bez wątpienia rozważania te wydawać się będą dla wielu z kleru napastliwe, szczególnie dla dumnych i samolubnych. Nie mamy wątpliwości, że ich szczere przedstawienie wywoła odrazę u pewnych skromnych osób, które gdy rozpoznają Prawdę, będą błogosławieni przez pokorne wyznanie tejże i zupełne postanowienie kroczenia w świetle Bożym, jakie promieniuje z Jego Słowa, nie bacząc na ludzkie tradycje. Z radością możemy powiedzieć, że już podczas okresu żniwa poznaliśmy kilku duchownych, którzy gdy Prawda żniwa dla nich zaświtała, porzucili błąd, podążyli i rozpoczęli służbę dla Prawdy. Niestety większość kleru nie należy do klasy uniżonej i znów jesteśmy zmuszeni przytoczyć mocne słowa Mistrza: „Albowiem łatwiej jest wielbłądowi przejść przez ucho igielne, niż bogatemu wnijść do królestwa Bożego.” (Łuk. 18:25), obojętnie czy tym bogactwem jest reputacja, sława, wiedza, pieniądze czy nawet zwykła wygoda.

Dlatego lud pospolity nie musi być zaskoczony faktem, że kler chrześcijański, jako klasa jest ślepy na prawdy, jakie są na czasie, tak jak znani nauczyciele i wodzowie przy końcu figuralnego wieku żydowskiego byli ślepymi i przeciwnymi prawdzie właściwej w pierwszym żniwie. Ich ślepota jest oczywiście nagrodą za ich nadużywanie talentów i możliwości. Dlatego z ich strony nie można oczekiwać światła i prawdy. Przy końcu wieku żydowskiego przywódcy religijni wyraźnie stawiali ludowi pytanie: „Czy uwierzył w niego ktoś z książąt albo z Faryzeuszów?” (Jan. 7:48) i akceptując ich sugestię i zaślepiające założenie ich kierownictwa, niektórzy uchybili swych przywilejów i zaniedbali wejścia w błogosławieństwa nowej Dyspensacji. Tak jest również z podobną klasą w tych ostatnich dniach Wieku Ewangelii: ci, którzy w zaślepieniu postępują według kierownictwa kleru, upadną wraz z nim w dół sceptycyzmu i jedynie ci, którzy wiernie chodzą z Bogiem, mają Jego ducha i pokornie polegają we wszystkich świadectwach Jego kosztownego Słowa, będą zdolni rozpoznać i odrzucić „słomę” błędu, która długo była zmieszana z Prawdą i śmiało stać w wierze Ewangelii posiadając wierność serca ku Bogu, podczas gdy masy płyną z popularnym prądem ku niewierze w jej różnych formach: Ewolucja, Wyższy Krytycyzm, Chrześcijańska Umiejętność, Spirytyzm lub ku innym teoriom negującym konieczność zasługi wielkiej ofiary dokonanej na Kalwarii. Lecz ci, którzy pomyślnie stoją w tym złym dniu (Efez. 6:13), tak czyniąc przejdą próbę metalu swego chrześcijańskiego charakteru, gdyż tak mocny będzie prąd przeciwko nim, że jedynie prawdziwie poświęceni dla Boga chrześcijanie, posiadający gorliwość, odwagę i męstwo, będą zdolni wytrwać do końca. Te nadchodzące fale niewiary porwą wszystkich przed nimi. Jest napisane: „Padnie po boku twym tysiąc, a dziesięć tysięcy po prawej stronie twojej, ale się do ciebie nie przybliży, ponieważ powiedziałeś; Pan jest moją ochroną a Najwyższy moją ucieczką... Ten, który mieszka w ochronie Najwyższego (w poświęceniu, łączności i społeczności) i w cieniu Wszechmocnego przebywać będzie... Pierzem swym okryje cię, a pod skrzydłami Jego bezpiecznym będziesz; prawda jego tarczą i puklerzem” (Ps. 91:1-16).

OBOWIĄZKI CHRZEŚCIJAN

Naszym obowiązkiem, jako chrześcijan jest doświadczać indywidualnie rzeczy, które przyjmujemy i trzymać się tego, co jest dobre. „Do zakonu raczej i do świadectwa, ale jeśli nie chcą, niechże mówią według słowa tego, w którym nie ma żadnej zorzy” (Dz. Ap. 17:11; 1 Tes. 5:21; Iz. 8:20).

Wielki nominalny kościół długo nauczał doktryn i przykazań ludzkich, ignorując w wielkiej mierze Słowo Boże, jako jedyną zasadę wiary i pobożnego życia, zuchwale ogłaszał wiele sprzecznych i znieważających Boga doktryn i stał się niewiernym w stosunku do zatrzymanej Prawdy. Zaniedbał on głoszenia i objawiania ducha Chrystusowego, a obficie wchłaniał w siebie ducha światowego. Opuścił zamki owczarni i wpuścił do środka kozły, a nawet zachęcił wilki do wejścia i wykonywania niegodziwego dzieła. Był on zadowolony dopuszczając diabłu siać kąkol pomiędzy pszenicą, a obecnie znajduje zadowolenie w owocach swego siewu, w kwitnącym polu z kąkolem. Stosunkowo mała ilość kłosów „pszenicy”, które tam jeszcze zostają, ma małe uznanie i nie ma tam prawie żadnej możliwości zapobieżenia duszenia ich istoty przez „kąkol”. „Pszenica” straciła swą wartość na rynkach chrześcijaństwa, a pokorne i wierne dziecko Boże jest, podobnie jak Pan wzgardzonym i odrzuconym od ludzi, zranionym w domu swych rzekomych przyjaciół. Formy pobożności zajęły miejsce jej mocy, a paradne obrzędy w wielkiej mierze wyrugowały serdeczne uwielbienie Boga.

Dawno temu sprzeczne doktryny podzieliły kościół nominalny na liczne antagonistyczne sekty, z której każda rościła sobie pretensję, że jest jedynym prawdziwym kościołem, który został założony przez Pana i Apostołów, a razem osiągnęły powodzenie w dawaniu światu takiego wypaczonego i fałszywie przedstawianego charakteru i planu Ojca niebieskiego, że wielu inteligentnych ludzi odwróciło się ze wstrętem i pogardą od swego Stworzyciela, a nawet próbują nie wierzyć w Jego egzystencję.

Aby rozwijać i uwieczniać te błędne doktrynalne systemy, które z zadowoleniem nazywają „Systematyczną Teologią”, czas i pieniądze były obficie poświęcone. Ich uczeni ludzie napisali grube tomy dla innych ludzi do studiowania zamiast Słowa Bożego, ponieważ taki był założony cel teologicznych seminariów, a ci młodzi ludzie, kształceni w ich błędach, wyszli, aby pouczać i utwierdzać w nich ludzi. Lud pouczony, aby szanować tych ludzi, jako przez Boga mianowanych duchownych, następców Apostołów, przyjął ich wypowiedzi bez badania Pisma Świętego jak to czynili szlachetni Bereanie za dni Ap. Pawła (Dz. Ap. 17:11), aby doświadczyć czy nauczane rzeczy są prawdziwe.

Lecz teraz przyszło żniwo na wszystkie te posiewy. Nastał dzień obrachunku i dlatego wielkie jest zamieszanie i zakłopotanie w całym nominalnym kościele każdej denominacji, a szczególnie wśród kleru, na którego spada odpowiedzialność przewodnictwa w tym dniu sądu w obecności wielu oskarżycieli i świadków i jeśli możliwe, wynalezienie środka dla uratowania od kompletnego zepsucia tego, co uważają za prawdziwy kościół. Prawie wszyscy przestali mianować swą specjalną sektę jedynym prawdziwym kościołem, lecz teraz mówią o innych, jako różnych „gałęziach” jednego kościoła, nie przeciwstawiając swych sprzecznych wierzeń, które z konieczności nie mogą być wszystkie prawdziwe.

BEZ PROTESTU

W tej krytycznej godzinie mamy do czynienia z opłakanym stanem, ponieważ umarł zdrowy duch „Wielkiej Reformacji”. Protestantyzm nie jest już protestem przeciwko duchowi antychrysta ani przeciwko światu, ciału czy szatanowi. Pragną swe wierzenia prowadzące wojnę ze Słowem Bożym, z rozumem i ze wszystkim innym, niezgodne same z sobą, zataić przed publicznym badaniem. Ich masywne teologiczne dzieła są jedynie paliwem dla ognia sądu nad chrześcijaństwem. Ich główne seminaria teologiczne są siedliskiem niewiary, roznoszącymi wszędzie zarazę. Ich wielcy ludzie - ich biskupi, doktorzy teologii, teologiczni profesorowie i ich najbardziej wybitni i wpływowi duchowni w większych miastach - stali się wodzami do maskowanej niewiary. Starają się podkopać i zniszczyć autorytet Pisma Świętego, wyprzeć zawarty w nim plan zbawienia ludzką teorią Ewolucji. Obecnie dążą do ściślejszego związku z kościołem Rzymskim, starają się o jego łaski, wychwalają jego metody, ukrywają jego zbrodnie, a to czyniąc stają się w duchu jego sprzymierzeńcem. Są oni również w ścisłej i rozszerzającej się zgodności z duchem tego świata we wszystkim, w naśladowaniu próżnej wystawności i światowej chwale, choć roszczą sobie pretensję, że się go wyrzekli. Zwróćmy uwagę na rozrzutną wystawność w kościelnej architekturze, dekoracjach i umeblowaniach, w wielkich zadłużeniach, jakimi są obciążeni, w ustawicznej żebraninie i knowaniach o pieniądze zdobywane we wszelki możliwy sposób.

Zwróćmy także uwagę na sale bilardowe w niektórych kościołach. Niektórzy duchowni poszli o krok dalej i zezwalają na spożywanie lekkich win, na odgrywanie prywatnych przedstawień teatralnych i wprowadzanie różnego rodzaju gier na terenie kościoła. Większość tych członków kościoła stała się uległymi narzędziami w rękach kleru, a kler z kolei dogadzał gustom i życzeniom wpływowych światowych członków ich społeczności. Lud zrezygnował ze swych praw i zaniechał obowiązków, prywatnego zdania i przestał badać Pismo święte, aby doświadczyć Prawdy i rozmyślać nad Boskim prawem dla rozpoznania, co jest sprawiedliwe. Są oni obojętni, światowi, rozkosze raczej miłujący niż Boga, są zaślepieni przez boga tego świata i ochotni do postępowania według schematów, które służą światowym pragnieniom i ambicjom.

Nie chcemy powiedzieć, że wszystkich chrześcijan należy traktować, jako „Bibilończyków”. Wręcz przeciwnie. Jak Pan rozpoznaje niektórych w Babilonie jako wiernych Bogu i zwraca się do nich obecnie mówiąc: „Wynijdźcie z niego ludu mój” (Obj. 18:4), podobnie czynimy my i radujemy się wierząc, że są dziś tysiące, którzy nie skłonili swych kolan przed Baalem naszych dni – materialną fortuną, pychą i ambicją.

Niektórzy z nich już posłusznie „wyszli z niego”, a pozostali są obecnie na tym punkcie próbowani zanim plagi zostaną wylane na Babilon.

Ci, którzy miłują siebie, popularność, światowe powodzenie, ludzką chwałę bardziej niż Pana, którzy szanują ludzkie teorie i systemy więcej niż Słowo Pańskie, nie wyjdą dopóki Babilon nie upadnie, ale będą musieli przejść przez „wielki ucisk” (Obj. 7:9,14).

Lecz tacy nie będą uznani za godnych dziedziców królestwa. Dokonaj porównania następujących wersetów biblijnych: Obj. 2:26; Mat. 10:37; Marek 8:34-35; Łuk. 14:26-27.

Na Straży 5/1980 str. 74-92    Kazanie HG -714-718

  Wstecz | Do góry

Home | Biografia | Pogrzeb | Apologia | Historia | Dzieła | Fotogaleria | Pobieralnia | Prenumerata | Biblioteka | Czego nauczał
Polecane strony | Wyszukiwanie | Księgarnia | Kontakt | Manna | Artykuły

© pastor-russell.pl 2004 - 2016