Polskojęzyczna strona poświęcona życiu i twórczości pastora Charlesa Taze Russella
Pastor Charles Taze Russell
<< Wstecz Wybrano: R-4174 a,   z 1908 roku.
Zmień język na

„Byłem umarły, a otom jest żywy”

LEKCJA Z EWANGELII ŚW. JANA (Jana 20:1-18)

„I żyjący; a byłem umarły, a otom jest żywy na wieki wieków” - Obj. 1:18.

Nie ma ważniejszej nauki w łączności z Ewangelią jak nauka o zmartwychwstaniu naszego Pana. Śmierć Jezusa ujawnia nam wielką Jego miłość a także miłość Ojca Niebieskiego ku nam. Jednakże według Boskiego planu, aby z śmierci naszego Pana mogła wypłynąć odpowiednia korzyść dla ludzkości, On musiał powstać od umarłych; musiał stać się Wodzem naszego zbawienia a także naszym Odkupicielem. Martwy Chrystus nie mógłby być naszym Zbawicielem. Dlatego On Sam powiedział: „bo ja żyję, i wy żyć będziecie” (Jana 14:19). Właśnie zrozumienie tego przedmiotu dopomaga do wygładzania różnych teologicznych sęków, jakie niepokoiły lud Boży przez wieki.

Przede wszystkim musimy mieć właściwe wyrozumienie, że nasz Pan w rzeczywistości umarł; że nie było w tym żadnego oszustwa ani udawania. W zupełności błędnym jest mniemanie, że podczas gdy Jezus był na pozór umarłym w rzeczywistości był bardziej żywym niż przedtem. Myśl, że Jezus był umarłym wyrażona jest w naszym tekście własnymi słowami Pana: „Jam jest żyjący; a byłem umarły”. Jezus był umarłym akurat w takim samym znaczeniu jak umarłym był Adam albowiem Jezus umarł, jako zastępca Adama, aby zająć jego miejsce pod Boskim wyrokiem przekleństwa za grzech i tym sposobem umożliwić zwolnienie Adama i jego potomstwa z pod tego wyroku. Jak Jezus po śmierci nie poszedł do żadnego miejsca mąk tak też i Adam nie poszedł na żadne męki, ani nic podobnego nie było wspomniane w wyroku na niego wydanym, pomimo, że artykuły wiary prawie całego chrześcijaństwa uczą przeciwnie. Niechaj Bóg będzie prawdziwym, chociażby wszystkie artykuły wiary miały okazać się kłamstwem.

„ZSTĄPIŁ DO PIEKIEŁ”

Powyższe orzeczenie znajduje się w tak zwanym Składzie Apostolskim. Jest ono zgodne z oświadczeniem proroka Dawida (Ps. 16:10): „Nie zostawisz duszy mojej w grobie”, „w sheol” (hebrajskie słowo „sheol” użyte jest w Biblii 65 razy. W zwykłej Biblii angielskiej jest ono przetłumaczone 31 razy na piekło, 31 razy na grób a trzy razy na dół lub przepaść). Apostoł Piotr zacytował powyższe słowo Psalmisty w greckim następująco: „Nie zostawisz duszy mojej w hades” (grób, stan śmierci). Ten sam Apostoł, przemawiając pod natchnieniem Ducha Świętego w dniu Zielonych Świąt, wspomniawszy o zmartwychwstaniu naszego Pana zaznaczył, że prorok Dawid nie wypowiedział tych słów o sobie; albowiem dusza jego pozostała w sheol, w hades a ciało jego uległo skażeniu. Św. Piotr powiedział o Dawidzie: „grób jego jest u nas aż do dnia dzisiejszego” (Dz. Ap. 2:29). Nie byłoby grobu Dawida gdyby Dawid był wzbudzony. Toteż Apostoł oświadcza, że słowa Psalmisty stosowały się do naszego Pana, że Jego dusza, czyli istota nie była pozostawiona w grobie; że został wzbudzony od umarłych dnia trzeciego. Nie ma żadnego usprawiedliwienia na zamieszanie, w jakie kaznodzieje chrześcijaństwa zwykle wprowadzają tych, co dopytują się względem tej sprawy. Pismo Święte jest dość wyraźne w swym oświadczeniu, że po Swej śmierci Jezus był martwym a nie żywym. Aby zapobiec wszelkiemu nieporozumieniu Pismo Święte mówi wyraźnie, że nie tylko ciało naszego Pana było umarło, ale także Jego dusza; jak czytamy: „Wylał na śmierć duszę swoję”, „Położywszy ofiarą za grzech duszę swą” i znowu: „Z pracy [boleści] duszy swej ujrzy owoc, którym nasycon będzie” (Iz. 53:10-12). To samo wyrażone jest w tekście poprzednio zacytowanym: „Nie zostawisz duszy mojej w piekle”, w sheol, w hades, czyli w grobie, w stanie śmierci.

Przypuszczać cośkolwiek innego, niż, że nasz Pan był w rzeczywistości umarłym byłoby tym samem, co przypuszczać, że Kalwaria była szyderstwem, farsą i że nasz Pan, jako duchowa istota wystąpił z ciała uwodząc swoich katów i pozwalając im myśleć, że Go zabili, podczas gdy w rzeczywistości był On bardziej żywym niż kiedykolwiek przedtem. Biblijne orzeczenia są całkiem przeciwne temu, więc aby uniknąć zamieszania należy nam stać silnie przy Słowie Bożym. W średnich wiekach wprowadzono do Kościoła teorię, że gdy człowiek umiera to właściwie on nie umiera, lecz staje się bardziej ożywionym niż był poprzednio. Na tym błędnym mniemaniu zostało zbudowanych wiele różnych zwodniczych pojęć jak spirytyzm, teozofia, czyściec, sposoby wybawienia duszy z czyśćca, modlitwy za umarłych itd., itd.

Wszyscy, co przeszli wyższą szkołę teologiczną wiedzą, że to, co powyżej powiedzieliśmy jest prawdą, lecz mało z nich jest gotowych do walki z błędem, który tak mocno zakorzenił się w umysłach ludzkich, bo obawiają się utracić wpływ i poważanie pomiędzy ludźmi a także pensję. Na dowód tego, co powyżej powiedzieliśmy zwracamy uwagę na pewną kartkę kieszonkową, na której widniał podpis: „Prezbiteriańska Rada Wydawnictw i Pracy Niedzielnych Szkół, 1319 Walnut ul., Philadelphia, Pa”. Na jednej stronie tej kartki wydrukowane było dziesięć przykazań Bożych a na drugiej Skład Apostolski. W tymże składzie podane jest o Jezusie, że „umęczony był pod Ponckim Piłatem, ukrzyżowany umarł i pogrzebion, zstąpił do piekieł, trzeciego dnia zmartwychwstał”. Obok słowa „piekieł” widniał znak odsyłający do objaśniającej uwagi mieszczącej się u dołu kartki, która to uwaga brzmiała następująco: „To znaczy, że Jezus znajdował się w stanie śmierci, pod mocą śmierci, aż do trzeciego dnia”. To pokazuje wyraźnie, że Prezbiteriańska Rada Pastorów uznaje, że Jezus w czasie Swego przebywania w grobie był umarłym a nie żywym. Faktycznie Jezus nie znajdował się ani w piekielnych mękach, ani też w niebieskich rozkoszach; lecz był umarłym, jak to Sam powiedział w tekście, który użyliśmy na wstępie tego artykułu. Jego zmartwychwstanie było powrotem do życia, więc też jest powiedziane, że On został wzbudzony od umarłych mocą Ojca (Dz. Ap. 2:24; Dz. Ap. 2:32).

CMENTARZ - MIEJSCE SPOCZYNKU

Nasze zwykłe słowo cmentarz oznacza miejsce spoczynku i myśl ta jest w zupełnej zgodzie z tym, co Pismo Święte uczy o tym przedmiocie. Ono uczy, że karą za grzech jest śmierć i że śmierć oznaczałaby zupełne i wieczne zniszczenie gdyby Boskie miłosierdzie nie przygotowało odkupienia z pod tego wyroku śmierci i zmartwychwstania przez Jezusa. Ponieważ wierzymy w Boską obietnicę zmartwychwstania, dlatego wraz z pisarzami Biblii wyrażamy się o umarłych, że śpią. Tak więc o Abrahamie czytamy, że „zasnął z ojcami swymi” , także Szczepan „zasnął” (Dz. Ap. 7:60) aby oczekiwać czasu wzbudzenia w poranku zmartwychwstania przy wtórym przyjściu naszego Odkupiciela i ustanowieniu Jego Królestwa. Podobnie Apostoł Paweł mówi, że umarli w Chrystusie zostaną wzbudzeni w tym chwalebnym poranku a nawet dodaje, że o całej ludzkości można się wyrazić, że „śpią w Jezusie”, ponieważ Jezus przez Swoją śmierć odkupił całą ludzkość, zniósł wyrok śmierci i w słusznym czasie wzbudzi wszystkich. Toteż Apostoł pisząc do Kościoła odnośnie ich umarłych i umierających przyjaciół tak tych, co są w „Chrystusie” jak tych, co są w świecie nadmienił: „iżbyście się nie smucili, jako i drudzy, którzy nadziei nie mają. Albowiem jeźli wierzymy, iż Jezus umarł [za grzech pierworodny - który przeszedł na całą ludzkość] i zmartwychwstał, [aby stać się Wybawicielem ludzkości z więzów grzechu i śmierci] tak Bóg i tych, którzy zasnęli w Jezusie [których śmierć została zamieniona w sen dzięki zasłudze Chrystusowej] przywiedzie z nim” (l Tes. 4:13-14). Jest to zgodne z Boskim zarządzeniem, że będzie zmartwychwstanie sprawiedliwych i niesprawiedliwych i że dzieło to zostanie dokonane przez Pana Jezusa, zaszczyconego Przedstawiciela Bożego.

Dlatego słowo cmentarz właściwie rozumiane, jako miejsce spoczynku dla umarłych już samo w sobie dużo uczy tych, co mają uszy ku słuchaniu. Jest to w zupełnej zgodzie ze znanymi nam faktami, a w tym większej zgodzie z Boskim objawieniem, że „zapłata za grzech jest śmierć; ale dar z łaski Bożej jest żywot wieczny, w Chrystusie Jezusie, Panu naszym” (Rzym. 6:23).

W łączności z tym pamiętajmy jeszcze na słowa Samego Pana: „Nie dziwujcież się temu; boć przyjdzie godzina, w którą wszyscy, co są w grobach, usłyszą głos jego; I pójdą” (Jana 5:28-29). Ci, co już przeszli swoją próbę szczęśliwie, powstaną do wiecznego żywota od razu doskonałymi, gdy zaś inni, którzy nie otrzymali jeszcze uznania będą wzbudzeni, aby otrzymać sposobność podniesienia się z grzechu i ze stanu śmierci przez sąd, ćwiczenia i naprawę w Tysiącleciu. Szczególną uwagę zwrócimy w tej chwili na słowo „grobach” znajdujące się w powyższym tekście. Zauważyliśmy już, że hebrajskie słowo „sheol” oznacza stan śmierci i że równoznaczne temu w greckim jest słowo „hades”, lecz słowo „grobach” użyte w tym tekście przetłumaczone jest z innego słowa mianowicie, „mnemeion”, które oznacza „pamiętanie”. Właściwą myślą tego jest, że chociaż nasi przyjaciele i bliźni schodzą do grobu w liczbie około 90000 każdego dnia, to jednak oni nie są wymazani z istnienia, lecz nadal znajdują się w Boskiej „pamięci” i ostatecznie zostaną uwolnieni z onego wielkiego więzienia śmierci przez Tego, który odkupił ich Swoją drogocenną krwią.

 

NADZIEJA I RADOŚĆ ZMARTWYCHWSTANIA

Świadectwa Pisma Świętego napełniają serca nasze radością, gdy czytamy o zmartwychwstaniu naszego Pana a także, gdy rozmyślamy o chwalebnym poranku zmartwychwstania na początku Tysiąclecia i o Boskiej obietnicy, że wówczas Bóg otrze łzy z każdego oblicza i nie będzie już więcej płaczu, wzdychania ani umierania, bo rzeczy te przeminą. Pomimo, że obietnice te są tak wielkie i powinny radością napełniać każde serce, to jednak nauka o zmartwychwstaniu nie zajmuje właściwego miejsca w umysłach większości chrześcijan a to z powodu, że wtóre przyjście Pana straciło swoje właściwe znaczenie w ich wierze. Wina leży w tym, że swego czasu niespostrzeżenie wprowadzoną została inna nadzieja zamiast tej, która wystawiona jest w Biblii. Tą inną i to fałszywą nadzieją jest, że człowiek właściwie nie umiera, lecz w chwili zgonu momentalnie przechodzi do chwały albo na wieczne męki. Dla tych, co tak opacznie czytają Biblię słowo zmartwychwstanie może mieć bardzo mało rzeczywistego znaczenia. W pojęciu takich zmartwychwstanie byłoby nie tylko sprawą zbyteczną i bezpożyteczną, ale także niemiłą i niedogodną. Oni zapytują się: „Po co miałoby być zmartwychwstanie dla tych, co poszli do nieba i spodziewają się, że ich radość będzie wieczna? Po co również mieliby zmartwychwstać ci, co poszli na wieczne męki? Co za korzyść byłaby z tego?” Zupełnie słusznie, odpowiadamy! W takich warunkach z pewnością, że zmartwychwstanie nie miałoby żadnego znaczenia, lecz warunki takie nie istnieją. Umarli są istotnie umarłymi; podczas tego snu śmierci oni nie doświadczają żadnej radości ani cierpień. Nic również nie wiedzą o długości czasu; chwila ich przebudzenia będzie dla ich świadomości jakby następną chwilą po zaśnięciu w śmierci. Z tego punktu zapatrywania zmartwychwstanie jest rzeczą najważniejszą, bez tego nie byłoby przyszłego życia ani szczęścia. Toteż Apostoł spoglądał wprzód i oczekiwał zmartwychwstania, wykazując również i nam, że czas ten będzie wypełnieniem się naszych nadziei. Nasz Odkupiciel również dał do zrozumienia, że błogosławienie ludzi tego świata zależało od usłyszenia przez nich Jego głosu i wyjścia z więzienia śmierci, czyli z grobu, aby mogli usłyszeć wesołą nowinę i aby byli sądzeni i doświadczeni, co do ich posłuszeństwa Stworzycielowi. Wszyscy, co okażą się posłuszni przykazaniom Wielkiego Króla zostaną Jego sądem przywróceni do doskonałości i wiecznego żywota, gdy zaś ci, co nie będą posłuszni zostaną ostatecznie zniszczeni śmiercią wtórą (Dz. Ap. 3:23).

„STAŁ SIĘ PIERWIASTKIEM”

Apostoł Paweł zauważył, że duch greckich filozofów zaczął się wkradać do nauk ewangelicznych jeszcze za jego czasów; dlatego pod Boską opatrznością było właściwym dla niego napisać bardzo ważny rozdział (l Kor. 15:1-58), opisujący naukę o zmartwychwstaniu i jakim byłby nasz los gdyby zmartwychwstania nie było. On powiedział: Gdyby zmartwychwstania nie było, daremną byłaby nasza nadzieja, daremne nasze kazania i dotąd bylibyśmy w grzechach naszych. Ci, co już poumierali byliby na zawsze straceni a podobny los spotkałby nas wszystkich. Gdyby Bóg nie przygotował zmartwychwstania to przyszłość nasza byłaby beznadziejna, a więc należałoby nam jeść i pić i weselić się, bo jutro pomrzemy..

Apostoł pisał te słowa do takich, co wierzyli w zmartwychwstanie Jezusa, lecz nie wierzyli w potrzebę ich własnego zmartwychwstania, dlatego dodał: Jeżeli umarli nie mogą być wzbudzeni to i Chrystus nie był wzbudzonym i podstawa waszej wiary i nadziei upada. Jeżeli zaś Chrystus zmartwychwstał to musicie również wierzyć, że i Jego naśladowcy zmartwychwstaną. Następnie Apostoł mówi o zmartwychwstaniu Kościoła określając, że to będzie Chrystusowe zmartwychwstanie, że członkowie Kościoła będą mieć udział w Jego zmartwychwstaniu, ponieważ będą podobni Jemu - umarli w ciele a będą wzbudzeni w duchu, wsiane było w skazitelności a będzie wzbudzone w nieskazitelności, było wsiane w słabości a będzie wzbudzone w mocy, było wsiane ciało cielesne a będzie wzbudzone w ciele duchowym. Wszyscy, co są przeniesieni z Adama do Chrystusa i są przyjęci od Boga, jako członkowie ciała Chrystusowego, jako członkowie Jego Oblubienicy, mają zadatek Jego nowej natury, spłodzeni są z Ducha Świętego i przy zmartwychwstaniu będą istotami duchowymi, jakim jest ich Pan i Głowa. Pozostała zaś ludzkość będzie przy zmartwychwstaniu podobną ich głowie, Adamowi. Jakim jest niebieski takimi też będą ci, co osiągną Jego naturę; jakim zaś był on ziemski takimi też będą ci wszyscy, co w Wieku Ewangelii nie dostąpili spłodzenia z Ducha Świętego. Co do reszty cielesnego nasienia Adamowego to zmartwychwstanie ich będzie do ziemskiego stanu; będzie również stopniowym podnoszeniem ich do zupełnej doskonałości ludzkiej do wszystkiego, co pierwotnie posiadał Adam z dodatkiem doświadczenia.

Jeżeli nasz Pan stał się pierwiastkiem (pierwszym owocem) tych, co zasnęli to czyż On nie zasnął? I czy to nie dowodzi, że wszyscy inni śpią? A jeżeli On był wzbudzony, podniesiony od umarłych mocą Ojcowską to czyż i wszyscy inni nie muszą być wzbudzeni i podniesieni? Słowo pierwiastek, pierwszy owoc obejmuje w sobie myśl o późniejszym owocu. Pismo Święte wykazuje, że Kościół jest złączony z Panem, jako część tego „pierwiastka”, jak czytamy: „Żebyśmy byli niejakiemi pierwiastkami stworzenia jego” (Jak. 1:18). Tak więc zmartwychwstanie Chrystusa rozpoczęło się zmartwychwstaniem naszego Pana a dopełnione zostanie wtedy, gdy przemienionym zostanie ostatni członek Kościoła, który jest Jego Ciałem. „Chrystus, pierwiastek” będzie wtedy uzupełniony. Lecz to jeszcze nie uzupełni Boskiego planu, ponieważ Bóg zamierzył mieć jeszcze późniejszy owoc, wielkie żniwo, które będzie zebrane w Tysiącleciu. W zastosowaniu do tych Apostoł powiedział: „A potem ci, co są Chrystusowi w przyjście (parousia - obecność) jego” (1 Kor. 15:23). Obecność naszego Pana trwać będzie tysiąc lat; On będzie obecnym na świecie, obecnym w tym właśnie celu, aby rozsądzić, ilu ze świata zechce pod korzystnymi warunkami znajomości, sposobności i pomocy wstąpić na drogę świętości wiodącą do doskonałości, do zupełnego oswobodzenia się z grzechu i śmierci. Wszyscy tacy będą tym późniejszym owocem w Boskim planie. Ziemia podobnie jak niebo będzie napełniona chwałą Bożą, gdy wszyscy niezbożni zostaną odcięci od życia a wszelkie stworzenie na niebie i na ziemi odda cześć siedzącemu na stolicy i Barankowi za tak chwalebne uzupełnienie Boskiego planu.

SZCZEGÓŁY NASZEJ LEKCJI

Ci, co rozumieją ważność zmartwychwstania naszego Pana zauważą konieczność szczegółowego opisu tegoż w Ewangeliach, ponieważ bez wiary w zmartwychwstanie Jezusa nie moglibyśmy mieć wiary w zasługę Jego śmierci, w dostateczność Jego ofiary za nasze grzechy a w końcu nie mielibyśmy żadnej pewności względem naszego zmartwychwstania, czyli zbawienia, które ma być nam dane przy objawieniu Pana naszego i Zbawiciela Jezusa Chrystusa (1 Piotra 1:13). To tłumaczy ten tak dokładny opis niektórych szczegółów dotyczących zmartwychwstania Pana. Należy pamiętać, że Apostołowie i pięćset braci nawróconych do nauki naszego Pana, byli ludźmi cielesnymi i potrzebowali takich dowodów, które by przemawiały do cielesnych umysłów. Ponadto trzeba mieć i to na uwadze, że poselstwo o śmierci i zmartwychwstaniu Pana miało być zanoszone do cielesnych ludzi przez cały Wiek Ewangelii a więc musiało ono być tak jasne i wyraźne, aby mogło być zrozumiane przez wszystkich. Po otrzymaniu Ducha Świętego Apostołowie zrozumieli wiele rzeczy odnośnie śmierci i zmartwychwstania Pana, jakich przedtem nie rozumieli. Podobnie rzecz się ma z nami; gdy otrzymujemy Ducha Świętego dochodzimy do lepszego wyrozumienia różnych zarysów Boskiej prawdy.

„UŚMIERCONY CIAŁEM, OŻYWIONY DUCHEM”

Jezus przybrał naturę ludzką nie na to, aby zatrzymać ją na wieki, ale aby mógł stać się okupową ofiarą za nas; aby mógł umrzeć, jako człowiek Chrystus Jezus za człowieka Adama i jego potomstwo będące uczestnikiem jego grzechu. Swoją śmiercią Jezus dokończył dzieła na dokonanie, którego przyszedł na świat, co wykazują Jego słowa wypowiedziane na krzyżu - „Wykonało się” (Jana 19:30). Nie było żadnego powodu, aby Jezus miał być wzbudzony istotą ludzką, lecz jest wiele powodów przeciw temu. Jako istota ludzka On byłby ograniczony w mocy, w talentach, w dostojeństwie i w chwale a przez to byłby na zawsze poniżony w rezultacie tego wielkiego dzieła, którego się podjął w posłuszeństwie woli Ojcowskiej. Byłoby w zupełnym przeciwieństwie do tego, co wykazuje Apostoł, gdy mówi, że Bóg wzbudził Jezusa od umarłych i nader Go wywyższył ponad Anioły, Księstwa, Moce i ponad wszelkie imię, jakie się mianuje (Filip. 2:9; Efez. 2:21). Jest więc aż nadto widocznym, że Jezus obecnie nie posiada natury ludzkiej; bowiem ludzka natura nie jest ponad Anioły ale raczej „mało mniejszym uczyniłeś go od Aniołów” (Ps. 8:6).

Tak więc nasz Pan był umartwiony czyli uśmiercony ciałem lecz wzbudzony nie był w ciele, ale jak mówi to Apostoł, ożywiony czyli z martwych wzbudzony był duchem - istotą duchową najwyższego rzędu; był „przemieniony” z śmiertelności do nieśmiertelności ponieważ „ciało i krew królestwa Bożego odziedziczyć nie mogą” (l Kor. 15:50).

DWIE LEKCJE

Widzimy więc, że dwie lekcje miały być dostarczone Pańskim naśladowcom: (1) że ich Pan nie był więcej umarłym lecz żywym, wzbudzonym od umarłych; (2) że On nie był już dłużej człowiekiem Chrystusem Jezusem, lecz Jezusem „przemienionym”, uwielbionym. „Aleć Pan jest tym Duchem” (2 Kor. 3:17).

W jaki sposób te dwie wielkie i ważne lekcje mogły być udzielone uczniom ówczesnym jak i wszystkim innym szczególnie, gdy się zauważy to, co powiedział Sam Pan, że byli powolnymi w słuchaniu, ponieważ byli ludźmi cielesnymi, usposobionymi do myślenia o rzeczach tylko według ziemskiego, cielesnego sposobu rozumowania? Metodą użytą przez naszego Pana było najpierw, aby uczynić wyraźnym dla ich cielesnych umysłów fakt Swego zmartwychwstania. To zostało im zademonstrowane przez usunięcie ciała Pańskiego z grobu, przez widzenie anielskie mówiące im, że Pan zmartwychwstał i przez prześcieradła i chustki leżące na swym miejscu jakby były pozostawione przez kogoś, co przebudził się i powstał ze snu. Aby lekcję tę uczynić tym wyraźniejszą, Jezus aczkolwiek był istotą duchową ukazał się uczniom kilkakrotnie w różnych ciałach ludzkich, które przy jednej lub dwóch okazjach pozwolił im dotykać. Aby jednak nie myśleli, że On nadal jest człowiekiem, aby nie przeoczyli tego faktu, że jest On istotą duchową ukazującą się w ludzkiej postaci jak czynili to często Aniołowie w przeszłości, nasz Pan ukazywał się po Swoim zmartwychwstaniu w różnych postaciach - raz, jako ogrodnik raz, jako nieznajomy podróżny w drodze do Emaus to znowu, jako nieznajomy przy morzu Galilejskim rozmawiając z łowiącymi ryby uczniami radząc im, gdzie mają zapuścić sieci; parę razy ukazał się w górnym pokoju gdzie zademonstrował, że nie był zwykłym człowiekiem, ponieważ wszedł w pośród nich, gdy drzwi były zamknięte i po krótkiej rozmowie z nimi znikał podczas gdy drzwi były wciąż zamknięte. Tymi różnymi sposobami Pan demonstrował podwójną lekcję; po pierwsze, że zmartwychwstał a po drugie, że dostąpił przemiany i nie był już więcej człowiekiem. Pan pozostawał z uczniami przez czterdzieści dni na to, aby oni tych lekcji dobrze się nauczyli.

Nie jest dziwnym, że wczesny Kościół oceniając ważność zmartwychwstania Pańskiego i ten fakt, że wierni nie byli więcej Żydami ani pod żydowskim Zakonem, stopniowo zmienił dzień specjalnie przeznaczony do służby Bożej z siódmego na pierwszy dzień tygodnia. Nie uczyniono tego na mocy jakiegoś prawa lub przykazania a tylko z dobrej woli i własnego wyboru; bowiem dla chrześcijanina każdy dzień jest Sabatem, czyli dniem świętym, w którym on nie będzie czynił nic takiego, co byłoby złem lub nieprzyjemnym Panu. Jednakże zwyczaj święcenia niedzieli jest piękny i wszyscy miłujący Pana i oceniający Jego zmartwychwstanie powinni również odpowiednio cenić pierwszy dzień tygodnia. Dzień ten został uświęcony zmartwychwstaniem naszego Pana, a przez to stał się dniem nadziei dla Jego naśladowców.

Łącząc różne zapiski o zmartwychwstaniu Pańskim znajdujemy (Mar. 16:1), że Maria Magdalena wspomniana w naszej lekcji była jedną z najpierwszych przy grobie, do którego przyszła, gdy jeszcze było ciemno i że z nią były Maria matka Jakubowa, Salome oraz Joanna żona Chuzego, sługi Herodowego (Łuk. 24:10; Łuk. 8:3). W drodze niewiasty te rozmawiały między sobą o tym, kto by odsunął im kamień zastawiający wejście do grobu, aby mogły wejść i dokończyć balsamowania ciała, która to czynność została przerwana w piątek wieczorem z powodu, że rozpoczynał się Sabat. Ku ich zdziwieniu zauważyli, że kamień był już odwalony. Zdumione zatrzymały się na chwilę, po czym w półmroku zauważyły, że w grobie nie było ciała. Zmartwiona tą nową stratą Maria pobiegła do domu Jana, u którego mieszkał również Piotr i opowiedziała im o tym, co widziała. Piotr i Jan, czym prędzej pobiegli do grobu. Jan będąc młodszy wiekiem, wyprzedził Piotra i dobiegł prędzej. W międzyczasie te drugie niewiasty odeszły, aby wiadomość tę zanieść innym uczniom. Przerażony Jan zatrzymał się przed grobem spoglądając do jego wnętrza, lecz Piotr nadszedłszy, jako odważniejszy wszedł do grobowca a za nim Jan. Znaleźli wszystko tak jak Maria im opowiedziała - prześcieradła i chustki na swoim miejscu, lecz ciała nie było. Zdumieni i zakłopotani odeszli. Chociaż uczyniona jest wzmianka, że oni obaj uwierzyli to jednak uwierzyli nie w to, że Jezus zmartwychwstał, ale że to, co im Maria powiedziała było prawdą to jest, że ciało Pana zostało gdzieś usunięte: „albowiem jeszcze nie rozumieli Pisma, iż miał zmartwychwstać” (Jana 20:9).

Po pewnym czasie Maria powróciła do grobu przepełniona smutkiem. Płacząc mówiła sobie w sercu: Mogli nam przynajmniej ciało naszego Pana pozostawić. Ponownie zajrzała do grobu i zobaczyła coś innego. Dwóch Aniołów znajdowało się w grobowcu, którzy przemówili do niej: „Niewiasto!, czemu płaczesz?” (Jana 20:13). Przez co dali jakby do zrozumienia, że nie było powodu do płaczu i tym sposobem przygotowywali ją do następnego stopnia Pańskiego objawienia. Pewien szum a może tylko cień skierował jej uwagę w tył i obróciwszy się, ujrzała stojącego mężczyznę a myśląc, że to ogrodnik zwróciła się do niego z prośbą: Panie, jeżeliś Go ty wziął, powiedz gdzieś Go położył, a ja postaram się abyś już nie miał żadnego kłopotu z tą sprawą; bowiem ja i inni Jego przyjaciele zaopiekujemy się Jego szczątkami. Wtedy Jezus, który ukrył Swoją tożsamość przez okazanie się w „innej postaci” to jest, jako ogrodnik, w innym odzieniu od tego, które rozdzielili między siebie żołnierze a także w innym od tego, w którym złożono go do grobu dał się jej poznać tonem Swego głosu, który ona tak dobrze znała. Wymówił tylko jedno słowo: „Maryjo!” W tej chwili prawdziwy stan rzeczy przebłysnął przez jej umysł i zawołała: „Rabbuni! co się wykłada: Nauczycielu!”, mój Mistrzu, mój Panie! (Jana 20:16).

Z nami rzecz się ma niekiedy podobnie jak z Marią - smutek napełnia nasze serca i nie widzimy strumieni radości i wiecznych błogosławieństw, jakie Pan ma dla nas przygotowane i nie prędzej zdołamy odpowiednio ocenić prawdę aż usłyszymy Jego głos, Jego słowo. Wszyscy, którzy dobrze znają swego Mistrza, znają także Jego głos, Jego poselstwo, Jego ducha i usposobienie, jak to On Sam powiedział: „Owce moje głosu mego słuchają, a ja je znam i idą za mną” (Jana 10:27).

„BOM JESZCZE NIE WSTĄPIŁ”

W uniesieniu swoim Maria była widocznie gotowa objąć Pana za nogi. Ona na pewno myślała w sercu swoim: To chyba jest tylko wizja, która prędko przeminie i już więcej Pana nie zobaczę; dlatego uchwycę się Go mocno i gdziekolwiek On jest tam ja również być muszę. Jednak Jezus udzielił jej pewnej lekcji, która jest również dobrą dla nas. Chciał, aby ona pamiętała o tym, co On już raz powiedział: „Wamci to pożyteczno, abym ja odszedł” (Jana 16:7). Czemuż, więc ona ma Go powstrzymywać? Co więcej ona nie była gotowa, aby iść z Nim, jeszcze wiele lekcji miała się nauczyć, doświadczeń przejść, które by wyrobiły jej charakter, aby mogła nadawać się do Jego Królestwa. On musi odejść, ona musi pozostać. Musi nauczyć się zupełnego poddania i zaufać Mu, że On jest w stanie wszystkimi rzeczami pokierować tak, aby dopomagały ku dobremu tym, co go miłują. Nasz Pan powierzył Marii pewne poselstwo dla Apostołów, czyli wyraził życzenie, aby ona wykonała pewną przysługę Jemu i im. W tym zawarta jest myśl, że ona powinna była raczej pomyśleć o takiej służbie zamiast chwytać się Jego nóg; że powinna używać więcej wiary i poddając się pod Boską opatrzność spieszyć do drugich, aby im tę radosną wieść o zmartwychwstaniu Pana ogłosić. Lekcja, jaka mieści się w tym dla nas jest także widoczna. My również usłyszeliśmy o śmierci i zmartwychwstaniu Jezusa a także poznaliśmy łaskę Bożą przez Niego i jest to naszym przywilejem zanosić to poselstwo do braci gdziekolwiek oni się znajdują, czyli do wszystkich mających uszy ku słuchaniu.

Oświadczenie naszego Pana: „Bom jeszcze nie wstąpił do Ojca mego” (Jana 20:17) dowodzi bardzo wyraźnie, że On nie poszedł do nieba po zgonie, ale do grobu, do stanu śmierci. Jego słowa „Idź do braci moich” itd., dowodzą, że On jest naszym starszym Bratem - naszym Poprzednikiem przed oblicznością Ojca i do chwały, którą Bóg przygotował dla wszystkich, co Go miłują i gotowi są wstąpić na wąską drogę w ślady Jezusa.

„KAZAŁ DUCHOM W WIĘZIENIU”

Przy tej okazji wspominamy powyższe słowa Apostoła Piotra, ponieważ zazwyczaj są one źle zrozumiane. Niektórzy uważają, że Jezus poszedł do czyśćca czy do jakiejś otchłani i tam głosił kazania w czasie, gdy Jego ciało spoczywało w grobie. Tu znowu znajduje się błąd, co do znaczenia życia i śmierci, który powoduje całe to zamieszanie. Powinniśmy rozumieć, że gdy Jezus był umarłym On nie mógł głosić kazań, jak również, że umarli ludzie nie mogliby Go słyszeć, jak napisano: „Albowiem w śmierci niemasz pamiątki o tobie, a w grobie [sheol] któż cię wyznawać będzie?” (Ps. 6:6). „Niemasz żadnej pracy, ani myśli, ani umiejętności, ani mądrości w grobie [sheol], do którego ty idziesz”. I znowu: „Umarli o niczem nie wiedzą, i nie mają więcej żadnej zapłaty [ani żadnych mąk], gdyż w zapamiętanie [w niepamięć] przyszła pamiątka [świadomość] ich” (Kaz. 9:10; Kaz. 9:5).

Jakie więc znaczenie mają słowa Św. Piotra powyżej zacytowane? Odpowiadamy, że on mówił o Aniołach, którzy zgrzeszyli za dni Noego - o upadłych Aniołach. To są one duchy w więzieniu, w pewnym ograniczeniu, „w łańcuchach ciemności”, w którym to stanie miały się znajdować aż do sądu onego Wielkiego Dnia. Prawda, że o ludzkości też jest powiedziane, iż znajduje się w więzieniu; grób jest tym więzieniem, do którego również Pan się odnosił, gdy cytował proroctwo Izajasza i zapewnił, że ostatecznie On otworzy to więzienie i uwolni przebywających tam więźniów; na innym znów miejscu zapewnił, że On ma klucze śmierci i piekła (hades - grobu); lecz o ludziach nigdy nie jest mówione, jak o duchach. O Aniołach tak jest mówione, bo oni są istotami duchowymi, ludzie zaś takimi nie są, ale raczej są istotami ludzkimi, czyli ziemskimi. Prawda, że niekiedy wyrażamy się o duchu życia, którym jest siła ożywiająca człowieka, lecz nigdy nie wyrażamy się o tym, jako o rzeczy, do której można by mówić kazanie. Wszelki duch, któremu można by kazać musi być istotą duchową i musi być żywym a nie martwym, bo inaczej nie mógłby tego kazania słyszeć ani z niego korzystać.

Mając na pamięci te różne punkty możemy łatwo zauważyć, że Apostoł mówił tu (l Piotra 3:19) o pewnego rodzaju obrazowym kazaniu tak samo, jak my niekiedy mamy zwyczaj mówić: „Czyny mówią głośniej niż słowa”. Pańskie kazania upadłym Aniołom, którzy utracili swoją wolność za dni Noego, były to kazania Jego czynów a nie słów. Niektóre z tych złych duchów, gdy zostały przez Pana wypędzone z opętanego człowieka zawołały: „My wiemy ktoś Ty jest”. One wiedziały, że Jezus był Słowem (Logos), czyli Przedstawicielem Bożym, który ich stworzył; wiedziały, że On opuścił Chwałę, jaką miał u Ojca i Sam się uniżył przybierając naturę ziemską; wiedziały również, że następnie On poświęcił Swoje ludzkie życie na śmierć w ofierze za grzechy ludzkości. We wszystkim tym duchy te widziały zadziwiającą lekcję, nie możemy jednak przypuszczać, aby one rozumiały, że Jezus miał zmartwychwstać. Jednak, gdy On został wzbudzony dnia trzeciego i duchy te ujrzały Go, jako istotę duchową najwyższej rangi, musiało to być dla nich zadziwiające. Było to dla nich wymownym kazaniem, że posłuszeństwo Bogu jest bardzo korzystne. Uczyło ich także lekcji, że Bóg, który karze tych, co źle czynią na pewno błogosławi i nagradza tych, co starają się czynić Jego wolę.

Było to również kazaniem na jeszcze inny temat; mianowicie uczyło o wielkiej miłości Bożej i o Jego miłosierdziu dla grzeszników, co mogło nasunąć upadłym Aniołom pewną nadzieję, że jeśli Bóg był tak litościwy wobec biednej, upadłej ludzkości to może podobną litość okaże i wobec nich i w słusznym czasie udzieli im sposobności uwolnienia się od tej kary, na jaką zostali skazani za swoje grzechy. Ich kara wprawdzie była inna od tej, jaka spotkała człowieka, lecz czemuż by oni nie mieli ufać, że Ten Bóg, który okazał się tak bogatym w miłosierdziu wobec Adama i jego rodzaju, może okazać litość także nad takimi z nich, którzy z serca zapragną powrócić do harmonii z Nim.

Naszą więc myślą jest, że uniżenie się naszego Pana, Jego wierność i posłuszeństwo aż do śmierci a w końcu wielka nagroda jaką otrzymał, wszystko to było potężnym kazaniem dla tych duchów, czyli upadłych Aniołów i wcale by nas nie zdziwiło, że jako wynik tego kazania, niektórzy z tych Aniołów pokutowali i starali się odtąd żyć bardziej według woli Ojca ufając, że kiedyś może dostąpią Boskiego miłosierdzia, zostaną uwolnieni z ograniczających więzów i powrócą do społeczności z świętymi Aniołami. Nadzieja taka podtrzymana jest również przez Apostoła, gdy mówi, że Kościół sądzić będzie nie tylko świat, ale i Aniołów (l Kor. 6:2-3). To oznacza sąd, czyli czas próby dla upadłych Aniołów, ponieważ święci Aniołowie nie potrzebują sądu ani próby.

JEST POSIANE - BĘDZIE WZBUDZONE

Zanim zakończymy ten przedmiot zwrócimy jeszcze uwagę na słowa Apostoła, opisujące przemianę Kościoła przy zmartwychwstaniu (l Kor. 15:42-44). Apostoł mówi: „Bywa wsiane ziarno w skazitelności, a będzie wzbudzone w nieskazitelności. Bywa wsiane w niesławie, a będzie wzbudzone w sławie; bywa wsiane w słabości, a będzie wzbudzone w mocy; bywa wsiane ciało cielesne, a będzie wzbudzone ciało duchowne”. A ponieważ zmartwychwstanie Kościoła jest w rzeczywistości udziałem, czyli częścią zmartwychwstania Chrystusowego, które nazwane jest Pierwszym Zmartwychwstaniem wynika z tego, że słowa powyższe opisują także zmartwychwstanie Pana. Stawiamy więc pytanie: Co było tym co zostało posiane i co zostało wzbudzone? Odpowiadamy, że była to dusza naszego Pana, czyli istota. Gdy Jezus liczył 30 lat, był On doskonałym człowiekiem, odłączonym od grzeszników; lecz gdy poświęcił Samego Siebie przy chrzcie i został spłodzony z Ducha Świętego stał się wtedy Nowym Stworzeniem w zarodku. Ten to nasz Pan (to Nowe Stworzenie) był dziedzicem wszystkich rzeczy, Najwyższym Kapłanem, którego przywilejem było dokonać ofiary. On ofiarował Swoje ciało, Swoją ziemską naturę, którą poświęcił Bogu przy chrzcie. Tego dzieła ofiary dokonał na Kalwarii; przez części trzech dni był umarłym, a gdy nadszedł czas zmartwychwstania i Ojciec wzbudził Go mocą Swoją, nie wzbudził ofiarowanego ciała, ale owo Nowe Stworzenie. To było właśnie tym, o czym mówi Apostoł, że było posiane, pogrzebane w ciele, w niesławie z niezbożnymi i bogatymi (Iz. 53:9). Dnia trzeciego to Nowe Stworzenie zostało wzbudzone do chwały, czci i nieśmiertelności, do Boskiej natury. Inaczej mówiąc, to Nowe Stworzenie zostało uzupełnione przez otrzymanie nowego ciała. W ten sposób rozumując poświęceni Pańscy, jak i Sam Pan, byli jakby podwójnymi istotami. Jako Nowe Stworzenia mieli poczytaną egzystencję, podczas gdy ich śmiertelne ciała były poczytane za umarłe. W przyszłości, gdy to śmiertelne ciało w rzeczywistości umrze, Nowe Stworzenie zostanie uzupełnione przez otrzymanie nowego ciała przy zmartwychwstaniu. Pamiętajmy więc i zastosujmy do siebie słowa Apostoła: „wszystko poczytam sobie za szkodę dla zacności znajomości Chrystusa Jezusa, Pana mojego, dla któregom wszystko utracił i mam to sobie za gnój, abym Chrystusa zyskał”, „Żebym go poznał i moc zmartwychwstania jego, i społeczność ucierpienia jego, przykształtowany będąc śmierci jego” (Filip. 3:8-10).

Straż 04/1936 str. 55-60    W.T. R-4174 a -1908 r.

  Wstecz | Do góry

Home | Biografia | Pogrzeb | Apologia | Historia | Dzieła | Fotogaleria | Pobieralnia | Prenumerata | Biblioteka | Czego nauczał
Polecane strony | Wyszukiwanie | Księgarnia | Kontakt | Manna | Artykuły

© pastor-russell.pl 2004 - 2016