<< Wstecz |
Wybrano: R-5369 a, z 1913 roku. |
Zmień język na
| |
| | |
Miłosierny Samarytanin
Łuk. 10:25-37
„Będziesz
miłował bliźniego twego, jako samego siebie.”- Mar. 12:31
Nasze rozważania odnoszą się do ostatnich sześciu
miesięcy misji naszego Pana. On wiedział, że dzień Jego śmierci się przybliża-
że musi zostać, tak jak antytypiczny baranek paschalny, zabity następnej wiosny,
czternastego dnia pierwszego miesiąca. Jego misja dopiero zaczęła rozbudzać
ludzi.
Siedemdziesięciu uczniów, o których mówiliśmy tydzień
temu, zostało wysłanych za Jordan do krainy nazwanej Perea. Nieco później
również sam Jezus się tam udał. Celem Jego misji było, aby zupełnie pobudzić
Żydów do zrozumienia faktu, że nadszedł czas ich nawiedzenia. Apostoł Paweł
informuje nas, że w chwili śmierci naszego Pana, było około pięciuset takich,
którzy mogli być nazwani braćmi. Jednak
oprócz nich, wyżej wspomniani świadkowie przynieśli w późniejszym czasie, po
zesłaniu Ducha Świętego, inne owoce.
Po pewnym czasie, siedemdziesięciu wróciło, wyrażając
radość i ufność oraz zauważając, że nawet demony poddawały się im w imieniu
Ojca. Pan wykorzystał okazję, aby powiedzieć im, że przeoczyli główny powód
radości, mówiąc: „Nie radujcie się z tego, iż się wam duchy poddawają; ale
raczej radujcie się, iż imiona wasze napisane są w niebiesiech” (Łuk. 10:20). Podobnie
jest i z nami wszystkimi. Zbawienie jest naszą osobistą sprawą, a uczynki i
kazania są jedynie dodatkowymi rzeczami, połączonymi z tą sprawą. Szczególnym
czasem przeznaczonym na uczynki będzie przyszłość. Wtedy, jeżeli okażemy się
wierni, dostąpimy przywileju współdziałania z Odkupicielem w Jego dziele odradzania
świata ludzkości, zrywania kajdan grzechu i śmierci, udzielania wybawienia z
niewoli, zgodnie z tym, co przepowiedzieli prorocy.
Bez względu na to, jak godny pochwały w dzisiejszych
czasach jest rozwój społeczny, jest on jednak niczym w porównaniu z wielkim moralnym
podniesieniem społeczeństwa, które Bóg zaplanował i które Mesjasz zaprowadzi w
Swoim Królestwie. Stąd początkowa praca wszystkich jednostek poświęconych Bogu,
jest pracą osobistą. Jest nią doprowadzenie ich serca i charakteru do stanu
Boskiego uznania, aby mogli mieć udział w cierpieniach w obecnym czasie oraz w
chwalebnym dziele w przyszłości.
W tym momencie rozpoczynają się nasze dzisiejsze
rozważania. Pewien znawca Zakonu zamierzał usidlić Pana, zadając mu pytanie:
„Nauczycielu! Co czyniąc odziedziczę żywot wieczny?” (Łuk. 10:25). W tamtym
okresie, kiedy jedynym prawem w Izraelu był Zakon Boży, znawca Zakonu był
dobrze zaznajomiony z Księgami Mojżeszowymi. Dlatego też Jezus powiedział temu
doktorowi teologii: „W zakonie co napisano, jak czytasz?” (Łuk. 10:26). Znawca
Zakonu odpowiedział: „Będziesz miłował Pana, Boga twego, ze wszystkiego serca
twego, i ze wszystkiej duszy twojej, i ze wszystkiej siły twojej, i ze
wszystkiej myśli twojej; a bliźniego twego, jak samego siebie” (Łuk. 10:27). Jezus
to pochwalił, mówiąc, że to było prawdą. „To czyń [zachowaj Zakon], a będziesz
żył” (Łuk. 10:28). Nigdy nie umrzesz.
Znawca Zakonu został schwytany zanim się zorientował.
Wiedział, że bez względu na Zakon, ludność izraelska od wieków umierała. A
jednak on i inni otwarcie twierdzili, że zachowywali Zakon. Jezus pokazał mu
przez jego własne oświadczenie, że on nie zachowywał Zakonu, a jedynie udawał, tak
jak Faryzeusze, ogólnie rzecz biorąc, udawali, że to robią. Faktem jest, że
żadna niedoskonała, upadła ludzka istota nie jest w stanie zachować doskonałego
Zakonu Bożego. Ze względu na to, że jest on tak obszerny, jedynie doskonały
człowiek mógłby go w zupełności zachować.
Znawca Zakonu nie był gotowy by ustąpić i zamiast
przyznać się do porażki, zapytał ponownie Jezusa: „I któż jest mi bliźni”,
którego mam miłować jak samego siebie? Był to jeden z tych punktów, w których
Jezus szczególnie sprzeciwiał się Faryzeuszom którzy pozornie byli pobożni,
religijni, modlili się, pościli itp. Jednak w sercu byli niegodziwi i
niesprawiedliwie wykorzystywali wdowy i sieroty, nie kochając ich jak samych
siebie. Znawca Zakonu starał się sugerować, że Zakon Boży nie uważał za
bliźnich wszystkich, ale jedynie pewne szczególne jednostki.
Jednak Jezus ponownie wyprzedził rozumowanie znawcy
Zakonu, mówiąc: Pokażę Ci to na przykładzie przypowieści: Pewien człowiek
schodził do Jerycha i na pustej górskiej drodze został otoczony przez złodziei,
którzy go okradli, zranili i zostawili na wpół żywego. Zdarzyło się, że przechodził
tą drogą kapłan, jeden z najwyższych przedstawicieli Zakonu. Zobaczył mężczyznę
i przeszedł na drugą stronę. Podobnie zrobił Lewita, następny w kolejności w
służbie Zakonowi, służbie Bogu. Podszedł troszeczkę bliżej i popatrzył na
biednego mężczyznę, ale nie zrobił nic. Potem przyszedł Samarytanin, wyrzutek,
w żadnym stopniu nie Żyd. Był on pełen współczucia. Opatrzył jego rany, posadził
go na swoje zwierzę, przyprowadził go do gospody oraz zajął się nim, poświęcając
swój własny czas i siły dla dobra rannego mężczyzny. On uczynił więcej niż
tylko to. Zapłacił gospodarzowi za opiekę nad tym rannym, zanim on sam nie wróci
z Jerozolimy.
Teraz Jezus powiedział do znawcy Zakonu: Zadam ci
pytanie: który z tych trzech mężczyzn postąpił jako bliźni wobec tego, który
dostał się między złodziei? Według Ciebie, który sposób potraktowania sprawy
spełniłby wymagania Zakonu? Znawca Zakonu odpowiedział, że z całą pewnością ten,
kto okazał miłosierdzie mężczyźnie jest tym, który postąpił jak bliźni. Jezus
odpowiedział, że to powinno być dla niego przykładem, że ma podobnie postępować,
powinien być uprzejmy, troskliwy, wspaniałomyślny, bliski każdemu ludzkiemu
stworzeniu, które znalazło się w cierpieniach, w potrzebie pomocy.
MIŁOŚĆ JEST
WYPEŁNIENIEM ZAKONU
Dobrze jest pamiętać, jaki był rzeczywisty Boski cel
dania Zakonu, przykazań itp. Bóg nie czerpie szczególnie przyjemności z tego
jak często uginamy kolano albo skłaniamy głowę, uczęszczamy na nabożeństwo bądź
też cokolwiek czynimy w zakresie oddawania czci. Pan Bóg szczególnie raduje się
widząc, że pielęgnujemy i rozwijamy w sobie Jego ducha miłości, życzliwości i
szczodrobliwości. „Bóg jest miłość; a kto mieszka w miłości, w Bogu mieszka” (1
Jana 4:16). Apostoł powiedział: On, który nie miłuje brata, którego widział,
jak może miłować Boga, którego nie widział? Skąd mógł wiedzieć, że będzie
miłować Boga? (1 Jana 4:20). Apostoł Paweł dobrze nam powiedział, że miłość
jest wypełnieniem Zakonu- Rzym. 13:10.
Nie powinniśmy rozumieć, że Apostoł miał na myśli, że
samo posiadanie miłości wypełni Boski Zakon i da nam życie wieczne. Nie! Miłość
wypełnia Zakon jedynie u tych, którzy przyjęli Chrystusa. Dla wszystkich tych,
którzy stali się uczniami Jezusa, Bóg uczynił specjalne zarządzenie, że zasługa
ofiary Chrystusa przykrywa ich plamy, tak że jeśli pielęgnują i posiadają w
swoim sercu przymiot miłości (podobieństwo Boże), zostanie to przyjęte, ponieważ
ofiara Jezusa zakrywa wszystkie braki. Zostaliśmy przyjęci w „Onym Umiłowanym”
(Efez. 1:6). „Aby ona sprawiedliwość zakonu była wypełniona w nas, którzy nie
według ciała chodzimy, ale według Ducha” (Rzym. 8:4).
Apostoł Paweł zauważa, że w Boskiej ocenie, miłość
jest główną rzeczą w naszym charakterze. Mówi nam, że jeśli przeznaczylibyśmy
wszystkie nasze dobra, aby nakarmić biednych bądź nawet dalibyśmy swoje ciała
na spalenie w jakiejś słusznej sprawie, a nie mielibyśmy miłości, nie
robilibyśmy tych rzeczy w duchu lub z pobudek miłości, nie miałoby to żadnej wartości
w oczach Boga (1 Kor. 13). Widocznie bardzo ważną lekcją dla chrześcijan jest wyzbycie
się gniewu, złośliwości, zazdrości, nienawiści, sporów i zastąpienie ich cichością,
łagodnością, długim znoszeniem, braterską uprzejmością i miłością. Święty Piotr
oświadcza, że jeśli będziemy to robić nigdy nie upadniemy i dane nam będzie
wejście do wiecznego Królestwa naszego Pana i Zbawiciela Jezusa Chrystusa- 2
Piotra 1:10,11.
Świt 06/1978 str.
32-35; W. T. R-5369a-1913r.