Polskojęzyczna strona poświęcona życiu i twórczości pastora Charlesa Taze Russella
Pastor Charles Taze Russell
<< Wstecz Wybrano: R-4906 a,   z 1911 roku.
Zmień język na

Czy Judasz był hipokrytą?

Gdy człowiek szlachetny czyta biblijny opis o zdradzieckim postępku Judasza, trudno mu opanować budzące się w nim uczucie słusznego oburzenia i odrazy do tak niskiego charakteru, który za trzydzieści srebrników mógł zdradzić tak zacnego człowieka, o którym poprzednio sam był przekonany, że był Mesjaszem. Nie od rzeczy będzie zauważyć, że Judasz nie stoczył się do tak niskiej niegodziwości od razu, a raczej, że to usposobienie niesprawiedliwości i łakomstwa wzrastało w nim przez owe trzy lata jego bliskiej społeczności z Panem. Zamiast opanować i przemóc to uczucie, on uległ mu i został przez niepokonany.

W czasie, gdy Judasz był wybrany na Apostoła, on niezawodnie był dobrym człowiekiem, przynajmniej pod względem zewnętrznego postępowania; a jego imię, które znaczy „chwalić”, zdaje się wskazywać, że i rodzice jego byli ludźmi religijnymi i pragnęli, aby ich syn był sługą i chwalcą Boga. I jak wspaniałe przywileje i sposobności on miał ku temu! Ze skąpych wiadomości biblijnych o Judaszu możemy wnosić, że początkiem jego upadku była miłość pieniędzy. Zamiast zwalczać to uczucie i rozwijać w sobie miłość i szczodrobliwość, on dozwolił samolubstwu zapanować w sercu, aby ono rządziło jego życiem. Możemy wnosić, że on sam obrał urząd skarbnika tej małej gromadki, podczas gdy przy odpowiednim czuwaniu nad swoją słabością, on nie powinien tego urzędu przyjmować, rozumiejąc, że mając już za dużo zamiłowania do pieniędzy, urząd skarbnika nasuwałby mu tym większe pokusy. Zamiast unikać, Judasz prawdopodobnie zabiegał o ten urząd i nosił woreczek z pieniędzmi i jak mówi Jan apostoł: „był złodziejem” (Jana 12:6). Pożądanie pieniędzy, jak wszelkie pożądania samolubne upadłej natury, wzmagało się, w miarę jak było pielęgnowane, aż wzmogło się ponad wszelkie granice i Judasz był gotów sprzedać swego Nauczyciela i Mesjasza za trzydzieści srebrników.

Judasz prawdopodobnie uczynił wyznanie poświęcenia, podobnie do innych uczni: „Otośmy my opuścili wszystko i poszliśmy za Tobą; cóż nam tedy za to będzie?” (Mat. 19:27). I na równi z innymi on niezawodnie opuścił wszystko, był szczerym do pewnego stopnia i uznawał, że Jezus był Mesjaszem. Lecz z tym uczuciem łączył się też jego zmysł kupiecki, pragnienie, aby w tym chwalebnym Królestwie Mesjańskim mieć udział. Zatem z jego poświęceniem złączona była pewna miara samolubstwa.

Może jest to prawdą i z nami. Wszyscy mamy to zapewnienie, że Pan będzie miał Królestwo, w którym mamy nadzieję uczestniczyć. Jednak myśl ta powinna być podrzędna. Nasze uczucie powinno być wyższe aniżeli tylko pożądanie nagrody za naszą służbę.

Jako skarbnik w gronie uczni, Judasz zaczął rozmyślać, aby część ofiar wpływających do tej kasy przyswoić sobie, aby „własne gniazdko sobie uścielić”. Kiedy Maria pomazała naszego Pana kosztowną maścią, Judasz pierwszy wyraził z tego niezadowolenie, coś w ten sposób: Ta maść kosztowała dużo pieniędzy, które powinny być raczej włożone do naszego wspólnego skarbca, zamiast wylewać to na głowę Jezusa. „A to mówił . . . iż był złodziejem i mieszek miał, a cokolwiek włożono, nosił” (Jan 12:6).

Zdaje się, więc, że ten duch łakomstwa wzmagał się w Judaszu. Lecz jak później okoliczności zaczęły rozwijać się, zauważył, że sprawy nie układały się tak jak on się spodziewał. Być może, że on był jednym z tych, którzy mówili: „Jeźli takie rzeczy czynisz, to czyń je publicznie, aby je inni widzieli”. Takim zapewne był duch Judasza i wielu innych. Chcieli, aby Jezus czynił wielkie rzeczy i utrwalił Swoją powagę między ludem. Możemy sobie wyobrazić ich mówiących: „Zaproś tysiączne rzesze, niech przyjdą na pewne miejsce i wskrześ kogoś od umarłych, aby mogli widzieć Twoją nadludzką potęgę” itp. Lecz nic podobnego Jezus nie uczynił. Cudów Swoich dokonywał w sposób cichy, spokojny.

Może być, że Judasz zaczął rozmyślać, że Jezus nie umie sprawami zarządzać tak dobrze jak mogłyby być zarządzane, gdyby on, Judasz, pouczył nieco Pana. Z biegiem czasu, pewną część pieniędzy zaczął przyswajać sobie, prawdopodobnie tak myśląc: „Sprawy nie idą dobrze, przeto zatrzymam nieco z pieniędzy dla uczni i dla Jezusa na czarną godzinę”. W rzeczywistości jednak myślał o Judaszu, czyli o sobie.

POTRZEBA ROZSĄDZANIA SIEBIE

Takim rozumowaniem wielu wmawiało i wmawia w siebie, że starają się pomagać drugim, gdy w rzeczywistości swoje dobro mają na myśli. Stąd ta potrzeba skrupulatnego rozsądzania siebie. Nowe Stworzenie powinno to stare zapędzić, że tak powiemy, do kąta i zadać mu takie pytania krzyżowe:, „Czemu postępujesz w taki a taki sposób? Czy upewniłeś się, że w danej sprawie nie powodują tobą motywy samolubne?” Gdyby Judasz w taki sposób badał samego siebie, lepiej by na tym wyszedł. Nie uczyniwszy tego, tracił właściwego ducha coraz więcej. W końcu udał się do kapłanów z propozycją:, „Co mi chcecie dać, a ja go wam wydam?” (Mat. 26:15) Obiecali mu trzydzieści srebrników. Rozmyślał o tym kilka godzin i zadecydował to uczynić. Gdy więc znalazł się w „wieczerniku”, umysł jego był zajęty tą sprawą, lecz siedział spokojnie obserwując, co drudzy czynili.

Gdy przed wieczerzą Jezus zaczął myć nogi apostołom, nadmienił, że którzy są umyci (zgodnie z żydowskim nakazem oczyszczenia się z wszelkich brudów z rozpoczęciem się tygodnia wielkanocnego) potrzebują tylko opłukania nóg, oczyszczenia tych członków, które dotykały ziemi: „Ktoć jest umyty, nie potrzebuje (ponownego mycia całego ciała), jedno aby nogi umył, bo czysty jest wszystek”; Jezus dodał: „wy jesteście czystymi, ale nie wszyscy” (Jana 13: 10), mając na myśli Judasza. Słowa te również pokazują, że Jezus miał na myśli wyższe oczyszczenie, na które mycie nóg i poprzednie mycie ciała, było tylko figurą.

Pan Jezus wiedział, że w swoich sercach uczniowie byli wiernymi. On przyjął ich za Swoich uczni i prospektywnie przypisał zasługę Swej ofiary, jako przykrycie ich słabości, czego zupełne świadectwo miało im być dane w dniu Pięćdziesiątnicy, gdy Duch Święty miał spłynąć na nich, świadcząc, że Ojciec przyjął Pańską ofiarę pojednawczą na ich korzyść. Był wszakże jeden w tej gromadce, którego serce nie było czyste. Nasz Pan nie pominął go jednak, ale umył nogi Judasza, na równi z innymi, chociaż wiedział o jego perfidii i że on już targował się z przedniejszymi kapłanami, oczekując tylko sposobnej chwili na dopełnienie swego niegodziwego zamysłu.

Słowa naszego Pana, aczkolwiek nie zrozumiałe dla innych uczni, zapewne były zrozumiane przez Judasza. Pan przy tym zacytował proroctwo, wykazujące niewierność Judasza, pogwałcenie zwykłej gościnności (Ps. 41:10). To jednak nie poruszyło Judasza; nie przemówiło do jego serca o tyle aby zmienić jego postępowanie. Mamy w tym wyraźny dowód rozmyślności zbrodniczych intencji Judasza, a także możemy lepiej zrozumieć słowa naszego Pana, gdy nazwał Judasza „synem zatracenia” (Jana 17:12) i oświadczył, że lepiej by mu było gdyby się był wcale nie narodził (Mat. 26:24).

„KTÓRY CHLEB MÓJ JADAŁ PODNIÓSŁ PIĘTĘ PRZECIWKO MNIE” (Ps. 41:10)

Gdy byli przy wieczerzy, Jezus, będąc bardzo zasmuconym, powiedział, że jeden z dwunastu wybranych uczni zdradzi Go i tym sposobem przyczyni się do Jego śmierci - jeden z tych, który macza chleb w Jego misie, uczestnicząc w tej samej wieczerzy, w tym samym chlebie i baranku. Następnie wskazał, że ponieważ o tym było proroczo napisane (Ps. 41:10), więc odmiany w Boskim planie nie można się było spodziewać, to jednak czyn Judasza był ogromnym pogwałceniem przyjaźni - pogwałceniem trudnym do przyjęcia. Na ile to tyczyło się Pańskiej intencji i Jego poświęcenia, nie robiło to w rzeczywistości różnicy czy On byłby wydany przez kogoś innego, czy też przez jednego z Jego uczni. Nie zrobiłoby to żadnej różnicy w Boskim zrządzeniu; lecz było powodem ogromnego smutku dla Pana, że zdrajcą miał być jeden z najbliższych Jego przyjaciół i uczni.

Pomiędzy Żydami i Arabami podstępy i zdrady nie są czymś niezwykłym; jednak istnieje tam jakoby ustawa honoru, według której ten, co wobec drugiego zamierza postąpić zdradliwie lub szkodliwie, nie jadłby z nim żadnej potrawy. Była to, więc wierność temu, z którym ktoś jadł; a że potrawy były solone, zwyczaj ten, z tej prawdopodobnie przyczyny, nazywany był „przymierzem soli” (4 Moj. 28:19 – B.T.) - przymierzem wierności. Gdyby komuś udało się namówić swego nieprzyjaciela, aby jadł z nim przy jednym stole potrawy posolone, rozumiane byłoby, że ów nieprzyjaciel stał się przyjacielem - że nigdy nie wyrządzi mu krzywdy. Judasz był widocznie pozbawiony lepszych zalet do takiego stopnia, że nawet nie uznawał ani stosował się do ówczesnego zwyczaju - aby nigdy nie krzywdzić tego, którego chleb jadł; stąd to orzeczenie naszego Pana:, „Który macza zemną rękę w misie, ten Mię wyda” (Mat. 26:23).

Gdy chleb umaczany w sosie Jezus podał Judaszowi, ten prawdopodobnie zrozumiał do pewnego stopnia, co Jezus chciał przez to pokazać, lecz inni tego nie rozumieli. Oni mniemali, że Jezus powiedział Judaszowi, aby zakupił prowiantów na święta, zanim sklepy zostaną pozamykane. Myśli Judasza mogły też być następujące: „Jezus napomyka jakobym ja miał Go wydać. Nie miałem takiego zamiaru, ale teraz ja Mu pokażę. Wiem, że On może ujść tym, którzy chcieliby Go zaaresztować; lecz ja, jako skarbnik tej gromadki, dam Jemu pewną nauczkę. Nie myślę, aby Jego wrogowie mogli kiedykolwiek Jezusa pojmać, w każdym razie doświadczenie takie może Go nauczyć czegoś dobrego. Zrozumie może, że lepiej będzie sprawy przyspieszyć. Za dużo było zwłoki, więc trzeba będzie coś zrobić, aby sprawę Jego pchnąć naprzód. Idę, więc aby to uczynić!” Swoim przewrotnym umysłem on mógł tak rozumować. Mógł zapewne mniemać, że Jezus ujdzie gdzieś, zanim Jego wrogowie będą Go mogli aresztować. Nie myślał ani na chwilę, że Jezus w rzeczywistości będzie cierpiał. To też, gdy zauważył, że ten niegodziwy plan był wykonany i że Jezus był ukrzyżowany, odszedłszy, powiesił się. Gdy nieco później sznur, na którym wisiał, zerwał się, Judasz, spadając, rozbił się, tak, że wypłynęły jego wnętrzności – (Mat. 27:5; Dz. Ap. 1:18).

LEPIEJBY MU BYŁO ABY SIE BYŁ NIE NARODZIŁ

Jezus powiedział wcześniej, że śmierć Jego nie będzie zwycięstwem Jego zdrajcy, ani innych Jego wrogów, ale że będzie według proroctw, które o Nim mówiły. Nie powinniśmy wszakże rozumieć, że i to, co Judasz uczynił było tylko wypełnieniem proroctw, bez żadnej odpowiedzialności i świadomej winy z jego strony. Taka myśl nie byłaby zgodna z oświadczeniem naszego Pana: „Biada człowiekowi temu, przez którego Syn człowieczy wydany bywa! Dobrzeby (lepiej by - tłum. N.P.) mu było, by się był nie narodził ten człowiek” (Mat. 26:24).

Według naszego wyrozumienia, orzeczenie to znaczy, że z Pańskiego punktu zapatrywania, Judasz dostąpił już tyle znajomości i sposobności do lepszych rzeczy, że ponosił zupełną odpowiedzialność za swój czyn i że dla niego nie będzie już żadnej nadziei w przyszłości. Słowa te nie pozostawiają żadnej wątpliwości w naszym umyśle, że on już skorzystał ze swojej cząstki onego wielkiego dzieła pojednania, kiedy miał tak bliską społeczność z Panem i wszelkie sposobności dostąpienia najzupełniejszej znajomości prawdy, a w proporcji do tego, odpowiedzialność jego była również zupełna.

Z naszego punktu zapatrywania, Judasz zgrzeszył przeciwko zupełnemu światłu. Wynikałoby z tego, że był to „grzech na śmierć” – „wtóra śmierć”. Dlatego nie licząc na jakiekolwiek życie przyszłe dla Judasza, możemy wnosić, że życie jego było bezużyteczne, zmarnowane i że jego radości nie przeważyły jego smutków i obaw, szczególnie, gdy do tych ostatnich dodana była rozpacz i samobójstwo. Koniec Judasza był tragiczny - godny pożałowania. Każdy samobójca poświadcza czynem swoim, że wolałby, aby się był nigdy nie narodził.

Chociaż Judasz żył przed zesłaniem Ducha Świętego, to jednak pamiętać nam trzeba, że był on jednym z, dwunastu, którym Jezus udzielił w pewnej mierze Swojego ducha - w mierze takiej, że wraz z innymi uczniami, Judasz mógł dokonywać cudów uzdrawiania, wyganiania diabłów itd., w imieniu Pańskim, jako Jego przedstawiciel, używając Jego mocy. Stanowisko Judasza było, więc bardzo bliskie Pana, który Swoim przykładem i naukami był dla niego osobistym instruktorem. Przypominamy słowa naszego Pana powiedziane uczniom: „Wam dano wiedzieć tajemnicę Królestwa Niebieskiego, ale onym nie dano dlategoć im w podobieństwach mówię” (Mat. 13:11,13).

Wszystkie te przywileje, sposobności, znajomość i społeczność z Panem czyniły Judasza szczególnie odpowiedzialnym. Jego czyn zdradliwy byłby nieusprawiedliwiony nawet gdyby uczyniony był przeciwko zwykłemu człowiekowi; a że był uczyniony przeciwko jego nauczycielowi i to przeciwko takiemu, który mówił tak jak żaden z ludzi nie mówił i tyle cudów dokonał, zdrada Judaszowa przeciwko takiemu była tym większą zbrodnią. Fakt, że Pan sam nazwał Judasza „synem zatracenia”, ma tym większą wagę w tym wypadku i zdaje się wskazywać, że Judasz posiadał dosyć znajomości i światła, aby próba jego była zupełna; grzech jego był świadomym grzechem przeciwko światłu, przeto zasługiwał na wtórą śmierć.

Brzydząc się takim judaszowskim charakterem, gardząc nim i starając się, na ile tylko możebne, wyrabiać w sobie charakter przeciwny takiemu, nie powinniśmy jednak przeoczyć tego faktu, że pomiędzy tymi, co mienią się być uczniami Pańskimi, są niektórzy, co w mniejszym stopniu, popełniają niegodziwości podobne do Judaszowych - sprzedają swego Pana, sprzedają Tego, o którym mówią, że Go kochają! Prawda, że nie można tego dziś uczynić w tak literalny sposób i osobisty, ale taki duch czasami się przejawia. Z przykrością powiedzieć musimy, że spotykamy takich, którzy w rzeczywistości wierzą w Jezusa, którzy poświęcili się, aby Jego naśladować, którzy są zaangażowani w służbie dla prawdy, podobnie jak wówczas był Judasz, lecz którzy są gotowi sprzedać Pana za misę soczewicy - za pewne dobra doczesne - za zapłatę, za stanowisko w społeczeństwie, za honory i zaszczyty pomiędzy ludźmi, za popularność, tytuły itp. Gotowi są sprzedać swoje wargi, jak uczynił to Judasz, tak, że chociaż mówią, że Pana czczą i Jemu służą, gotowi są współdziałać z tymi, co błędnie przedstawiają Jego charakter, Jego plan i Jego Słowo - gotowi są współdziałać z tymi, co chcą Pana uśmiercić.

O, jak dobrze byłoby gdyby każdy postawił sobie pytanie, jakie postawione było tam w wieczerniku: „Izalim ja jest, Mistrzu?” (Mat. 26:25). I niech żaden nie będzie za skorym do usprawiedliwienia siebie, lecz niech skrupulatnie bada swoje serce, życie i całe postępowanie, aby dobrze upewnić się, czy czasami nie poświęca prawdy i swego życia na zapewnienie sobie jakichkolwiek korzyści ziemskich.

Lata temu byliśmy skłonni mniemać, że zanim ktoś zasługiwałby na wtóra śmierć, musi najpierw dojść do zupełnej znajomości prawdy. Lecz z ogólnej treści Pisma Świętego dochodzimy do konkluzji, że nie takim jest Boski pogląd i plan. Przeciwnie: rozmyślne i świadome odrzucenie pierwszych głównych zasad ewangelicznych zdaje się wskazywać na niegodność dalszych łask; na tej podstawie, że kto niewiernym jest w małym, ten i w większym nie będzie wiernym.

Znajomość Adama, co do Boskiego planu była bardzo mała; a jednak, nieposłuszeństwo jego sprowadziło karę śmierci. Istotną podstawą odczuwania sympatii i nadziei dla mas ludzkich jest, według oświadczenia Apostoła, że Szatan zaciemnił ich umysły, przedstawiając ciemność za światłość, a światłość za ciemność (2 Kor. 4:4; 2 Kor. 11:14). W przyszłości wszyscy tacy przejrzą, gdy w Tysiącleciu Szatan będzie związany.

Mało nadziei przyznajemy nauczonym w Piśmie i faryzeuszom, którzy gdy nie mogli znaleźć żadnej wady w dobrych czynach naszego Pana, powiedzieli, że to uczynił mocą diabła. Co do łez Judasza to nie były one lepsze od łez Ezawa (Żyd. 12:17). Wyrzuty sumienia nie doprowadziły go do odnowienia swego życia i do prawdziwej reformy, ale do samobójstwa – (Żyd. 6:6).

PIOTR POCHOPNY - JUDASZ NIEWIERNY

Kiedy Judasz zdradził Pana, inny uczeń, bliski Jego przyjaciel i towarzysz, zaparł się Go. Pamiętamy dobrze sprawę apostoła Piotra. Człowiek dobry, silnego charakteru, nie zdawał sobie sprawy z grożącego niebezpieczeństwa i z tego powodu nie był przygotowany na podstęp Szatana, który postawił go w pozycję tak trudną, że jego chlubiąca odwaga pierzchła, siła charakteru zniknęła i zaparł się Pana aż z zaklinaniem się! Jak wyraźna w tym lekcja o ludzkiej nieudolności. Jak sami możemy być zaskoczeni i pokonani zasadzkami onego złośnika! Jak dużo potrzeba nam czuwania i modlitwy abyśmy nie byli wprowadzeni w pokuszenia i nie ulegali im! Jak potrzeba nam pamiętać na Pańską modlitwę podaną, jako wzór: „Nie opuszczaj nas w pokuszeniu, ale nas zbaw od onego złego!”.

Była to fatalna chwila dla Judasza! Jeżeli przeciwnik mógł zachwycić, usidlić i zwieść człowieka tak zacnego w sercu, jakim był Piotr, jedynie, dlatego, że nie miał się na baczności, nie dosyć czuwał i modlił się, to cóż dopiero mógł dokonać z Judaszem, którego serce było złe, pełne samolubstwa, ambicji i łakomstwa! Nie bardzo nas dziwi, że zwycięstwo Szatana nad Judaszem było tak zupełne - że tak prędko popadł w sidło przeciwnika i nagiął swoje serce i energię ku zdradzie swego Pana i Nauczyciela, za trzydzieści srebrników! Jego sprawa różniła się znacznie od Piotra, prawdziwego i wiernego, lecz chwilowo zachwyconego zakłopotaniem i bojaźnią. Chociaż niebezpieczeństwo było jednakowe w obu wypadkach, serca ich różniły się bardzo.

Czy sprawy nie mają się podobnie z wszystkimi naśladowcami Pana? Czy to nie wskazuje jak daleko każdy z nas może posunąć się pod naciskiem pokus? Klasą Judasza dziś i zawsze są ci, co nasuwające się pokusy przyjmują, lubują się w nich i dają powodować się duchem ambicji i innym uczuciom ujemnym. Klasa Piotra też była z nami zawsze i jest dotąd. Stąd i dziś, nawet osoby szczerego serca, lecz nie dosyć baczni i modlący się, nie dosyć stateczni i uważni wobec złudzeń przeciwnika, bywają czasami znienacka zaskoczeni i chwilowo zniesławiają nie tylko Pana, ale i swoje własne serca i sumienie.

Różnicą pomiędzy tymi dwoma klasami jest ich stan serca; ci z klasy Piotra czynią rzeczy, których nie chcą czynić. Trudnością takich są widocznie ich cielesne słabości, moc przeciwnika i ich zaniedbanie częstego odwoływania się do tronu łaski, o pomoc obiecaną w każdym czasie potrzeby.

Z klasy Judasza natomiast są ci, których serca nie są wierne, ale samolubne, i którzy z tego powodu są gotowi przyłączyć się do zamysłów przeciwnika. Postępowanie takich nie jest przeciwne ich woli, ale zgodne z nią. Różnica przed oczyma Pańskimi widziana jest w tym, że chociaż tak Piotr, jak i Judasz pokutowali, ten pierwszy został przywrócony do Boskiej łaski, ten drugi zaś, nie. Ten, który został tylko usidlony, lecz w sercu był wiernym, został podniesiony ze swego upadku i ubłogosławiony; ten drugi, chociaż nie bez sumienia (wnosząc z jego późniejszych zgryzot), nie posiadał jednak prawdziwej, serdecznej wierności, która w oczach Bożych jest niezbędna a brak, której wyklucza bliższą łączność z Bogiem.

Słowa naszego Pana wyrzeczone do Piotra: „Szymonie, Szymonie, oto Szatan wyprosił was, aby was odwiewał jako pszenicę, alem Ja prosił za tobą aby nie ustawała wiara twoja” (Łuk. 22:31-32), dają nam zapewnienie, że z powodu tej różnicy w sercach tych dwóch mężczyzn, Pan mógł być Orędownikiem u Ojca dla Piotra, lecz nie mógł nim być dla Judasza. Mógł stanąć przed Boską Sprawiedliwością i bronić tego, który w sercu był wiernym, chociaż cieleśnie był słabym i trochę niedbałym pod względem Boskich zarządzeń dla jego ochrony. On wciąż jeszcze był jedną z Pańskich owiec a więc był przedmiotem troskliwości Onego Pasterza. Wciąż jeszcze był członkiem Ciała Chrystusowego, przedmiotem zainteresowania i nadzoru Głowy. Wciąż był członkiem Kościoła, który Pan miłował i za który wydał Swoje życie, a więc mógł z właściwością wstawić się za nim.

Lecz w wypadku Judasza, tak zupełnie owładniętego samolubstwem, jakiekolwiek mogły być w nim uczucia oceny i miłości dla Pana na początku, widocznie zamarły, zadławione zostały samolubstwem i ambicją. To też powiedziane mamy, że do takiego serca niewiernego, wszedł Szatan. Oddaliwszy świadomie swoje serce, siły i poświęcenie od Pana, obrócił je do złych celów i przez to stał się narzędziem przeciwnika. Jak to i Pan powiedział: „Nie można, aby zgorszenia przyjść nie miały (aby On nie był ukrzyżowany); ale biada temu, przez którego przychodzą” (Łuk. 17:1).

ŻNIWO CZASEM SEPERACJI

Chociaż wiemy, że żaden z uczni Pańskich, prawdziwych i wiernych w sercu, nie będzie wyrwany z rąk Ojca, przez przeciwnika, to jednak możemy do pewnego stopnia wniknąć w przykre uczucia naszego Pana gdy upominał uczni: „Czujcie a módlcie się abyście nie weszli w pokuszenie” (Mat. 26:41; Mar. 14:38).

Jezus, co prawda, wiedział, kto go wyda; a więc nie był zaskoczony, ani zdziwiony postępowaniem Judasza. Mimo to myśl, że jeden z tych, który spożywa z Nim chleb, „podniesie piętę przeciwko Niemu” (Jana 13: 18), musiała niezawodnie zasmucać naszego drogiego Mistrza, który odczuwał litość nawet nad najgorszymi nieprzyjaciółmi, a tym więcej nad takimi jak Piotr, którzy podobnie, na początku nie umieją odeprzeć ataków przeciwnika, lecz później, przy Boskiej łasce i pomocy, podnoszą się.

Ponieważ Ciało Chrystusowe jest jedno, i ponieważ Pan oświadczył, że cokolwiek uczynione jest jednemu z tych choćby najmniejszych Jego członków, liczy się jakoby to było uczynionym Jemu, wynika z tego, że przez cały Wiek Ewangelii aż do naszych czasów, klasy Judasza i Piotra zdradzały i zapierały się Pana w proporcji jak czyniły to Jego członkom. Dobrze, więc będzie wniknąć głębiej w Pańskie oświadczenie do Piotra: „Alem Ja prosił za tobą, aby nie ustawała wiara twoja” (Łuk. 22:32).

Dla wszystkich z klasy Piotra, Pan jest Głową, Przedstawicielem i Orędownikiem u Ojca. Bez Jego pomocy, bez Jego wstawiania się za nami i zastosowania zasług Swej ofiary na naszą korzyść, żaden z nas nie mógłby ostać się przed Bogiem; wszyscy bylibyśmy uznani za niegodnych, za niesposobnych do jakiejkolwiek cząstki i działu w tak wielkich błogosławieństwach, do uczestniczenia, w których zostaliśmy zaproszeni wraz z Jezusem. A jak Pan modlił się za tymi, wstawia się za nimi i przykrywa ich mimowolne słabości, podobnie wszyscy posiadający Jego ducha powinni odnosić się sympatycznie, łagodnie i wspaniałomyślnie do klasy Piotra i powinni im przebaczać i pomagać. Lecz jak Pan nie miał słów sympatii dla Judasza, świadomego wroga i zdrajcy, podobnie powinno być i z nami. Jakkolwiek przykre byłoby nasze uczucie wobec takich, nie powinno być miejsca na wyrażanie im sympatii, ani na współdziałanie w ich złych działaniach, podobnie jak współdziałanie innych Apostołów z Judaszem byłoby uczestniczeniem w jego złych czynach.

Bez względu jak dużo sympatii możemy odczuwać do Piotra i jemu podobnych w charakterze i doświadczeniach, bez względu jak możemy radować się, że Pan modlił się za Piotrem, aby to jego zaniedbanie się w czujności i modlitwie nie spowodowało zupełnego zerwania jego społeczności z Bogiem, to jednak powinniśmy starać się usilnie abyśmy nie byli w klasie Piotra, ale w klasie reprezentowanej w naszym Panu. Starajmy się być czujnymi, modlącymi się i wiernymi, abyśmy obecnym pokusom onego przeciwnika nie ulegali.

Znajdujemy się w żniwie Wieku Ewangelii; w czasie oddzielania pszenicy od kąkolu. Więcej nawet, jest to również czas odłączania plew od pszenicy - czas odwiania plew. Chociaż ten obraz mógł do pewnego stopnia odpowiadać doświadczeniom Kościoła także i w przeszłości, to jest on szczególnie zastosowany do Kościoła w „końcach wieków” - do tych, którzy żyli przy końcu, czyli w żniwie Wieku Żydowskiego i do tych, co żyją teraz, przy końcu lub w żniwie Wieku Ewangelii. Bogu upodobało się dozwolić na takie przesiewania, bo one są widocznie potrzebne, aby klasa Judasza była odwiana a klasa Piotra, aby była tak zupełnie poruszona i rozbudzona, aby poznała swoją słabość i zrozumiała, że bez łaski i pomocy Bożej, nie mogłaby utrzymać się w swoim poświęceniu. Dla tych z klasy Piotra, lekcje takie są korzystne i rozwijają w nich więcej pokory, czujności i pobożności a także uczą ich więcej ufności i polegania na Tym, który jest ich Panem i Głową.

DLACZEGO SPRAWA JUDASZA JEST BEZNADZIEJNA

Wykazaliśmy już, że w wieku obecnym (w Wieku Ewangelii, czyli w dyspensacji ducha), ludność tego świata nie podlega wtórej śmierci. (1) Ponieważ wiek ten jest wiekiem próby dla Kościoła, a nie sądem, czyli próbą dla świata. (2) Ponieważ w obecnym czasie ludność tego świata nie otrzymała dostatecznego oświecenia prawdą, aby za swoją niewierność zasługiwała na najwyższą karę Boskiego prawa, którą jest wtóra śmierć. (3) Ponieważ natchniony Apostoł oświadcza, że w czasie obecnym Szatan wywiera zaciemniający, zwodniczy wpływ na wszystkich, oprócz prawdziwie wiernych (2 Kor. 4:4; Obj. 20:3) i że „cielesny człowiek nie pojmuje tych rzeczy, które są z Ducha Bożego; albowiem mu są głupstwem i nie może ich poznać, przeto iż duchownie bywają rozsądzane” (1 Kor. 2:14).

Te biblijne konkluzje są też silnie poparte przez orzeczenia zapisane w liście do Żyd. 6:4-8 i Żyd. 10:26-31, gdzie Apostoł ostrzega Kościół, że dobrowolny grzech lub odstępstwo takich, którzy dostąpili wyższych przywilejów, jako prawdziwie poświęceni - którzy zakosztowali dobrego Słowa Bożego i mocy przyszłego wieku, i stali się uczestnikami Ducha Świętego - uczyniłoby ich sprawę beznadziejną. Takim nie byłoby możliwym odnowić się do pokuty, ponieważ nie pozostało już dla nich żadnej cząstki z ofiary za grzech. Oni już mieli swoją część w wielkim „okupie za wszystkich” i nadużyli ją, więc drugiej części otrzymać nie mogą.

Zwróciliśmy już uwagę na fakt, że ogólna ludność tego świata, nawet w krajach cywilizowanych, nie miała sposobności grzeszenia w charakterze świadomego i rozmyślnego odstępstwa, jakie opisał Apostoł w liście do Żydów. Należy też zauważyć, że grzech na śmierć, ze strony wierzącego, nie jest wcale tym samym, co omyłki i potykania się, jakie przytrafiają się na drodze każdego chrześcijanina, ze słabości cielesnych (Gal. 2:11-14), a które są, grzechami możliwymi do odpokutowania i przebaczenia – (1 Jana 2:1-2; 1 Jana 5:16).

Przez wzgląd na powyższe, a także na nasze twierdzenie, że dyspensacja ducha zaczęła się dopiero po uwielbieniu naszego Pana i zesłaniu Ducha Świętego w dniu Pięćdziesiątnicy (Jana 7: 39), niektórym zdaje się dziwnym nasze mniemanie, że sprawa Judasza jest beznadziejna, pomimo że jego grzech i śmierć nastąpiły przed dniem Pięćdziesiątnicy, czyli przed zesłaniem Duch Świętego. Byliśmy proszeni, aby tą rzekomą sprzeczność wyjaśnić.

Odpowiadamy, że okres pierwszej obecności naszego Pana - od Jego chrztu aż do wniebowstąpienia - różnił się od okresu późniejszego i całego Wieku Ewangelii, w którym wierni postępują tylko wiarą a nie widzeniem, podobnie Wiek Tysiąclecia różnić się będzie od wieku obecnego.

Wobec znajomości tak powszechnej, sposobności zgrzeszenia dobrowolnie przeciwko większej światłości będą też powszechne. Ktokolwiek zechce, będzie mógł wtenczas przyjąć Boską łaskę, korzystać z Boskiej pomocy i dochodzić do doskonałości i do żywota wiecznego; a kto świadomie odrzuci łaskę Bożą w Chrystusie, umrze śmiercią wtórą - śmiercią beznadziejną, wieczną.

W Wieku Tysiąclecia, znajomość i odpowiedzialność nie będą więcej ograniczone do spłodzonych z ducha; ponieważ jest napisane: „Ziemia będzie napełniona znajomością Pańską, tak jako morze wodami napełnione jest” i „Wszyscy Mię (Boga) poznają, od najmniejszego aż do największego z nich” – (Iz. 11:9; Jer 31:34).

Tam już nie będzie więcej regułą, aby poświęcony „postępował wiarą a nie widzeniem”, bo chociaż naonczas poświęceni będą jeszcze posługiwać się wiarą, to jednak w znacznym stopniu „postępować będą widzeniem”. Szatan, bóg wieku tego, nie będzie już więcej zwodził i zaciemniał wszystkich, oprócz wierzących; albowiem Szatan będzie związany aby więcej nie zwodził narodów; a świat (wiek) ten ustąpi miejsca nowemu, „w którym sprawiedliwość mieszka” i „oczy ślepych będą otworzone” – (Żyd. 2:5; 2 Piotra 3:13; Iz. 35:5).

OKOLICZNOŚCI I RODZAJ GRZECHU JUDASZA

Wróćmy się teraz do sprawy Judasza i zauważmy warunki jego próby i upadku, podczas obecności naszego Pana w żniwie Wieku Żydowskiego. Okoliczności i warunki ówczesne różniły się od obecnych, a także od warunków Wieku Tysiąclecia, a więc i odpowiedzialności ówczesne były inne. Nasz Pan był tam osobiście obecnym, dokonywał wiele cudów, które ilustrowały „moc przyszłego wieku”. Prawda przedstawiona była ludowi w sposób taki, że Pan sam oświadczył, że odrzucenie jej sprowadzi „karania” i „biady” tym, którzy po usłyszeniu wzgardzili prawdą, bo więcej miłowali ciemność niż światłość. Powiedział, że niektórzy z tych, co pogardzili, będą godni „większego karania” (Żyd. 10:29); i że z tegoż powodu lżej będzie Sodomie i Gomorze w dzień sądu, aniżeli tym. Oświadczeniem Pańskim było: „Bym był nie przyszedł i nie mówił im, nie mieliby grzechu”, a także: „Bym był tych uczynków nie czynił między nimi, których żaden inszy nie czynił, grzechu by nie mieli; lecz teraz i widzieli i nienawidzili i Mnie i Ojca Mego” (Jana 15:22; Jana 15:24).

Jeżeli inni byli tak odpowiedzialni, ponieważ słyszeli i widzieli, to jakaż większa odpowiedzialność ciążyła na dwunastu apostołach! Ich wyznanie było wielkie, gdy mówili: „Opuściliśmy wszystko i poszliśmy za Tobą”. Oni zawsze chodzili z Panem i widzieli Jego wielkie cuda, z których rzesze widziały tylko niektóre, lecz apostołowie widzieli wszystkie. Przy paru okazjach Pan przelał na nich pewną miarę Swego ducha, Swej mocy i posłał ich, aby kazali ludowi o Nim i o Jego Królestwie; a także, aby w imieniu Jego cudów dokonywali - chorych uzdrawiali, diabłów wyganiali itd.

Apostołom dane też było specjalne wniknięcie w głębsze zarysy Boskiego planu, czego innym nie dano. Było to szczególniejszym oświeceniem ich umysłów, zbliżonym do tego, co doznają spłodzeni z Ducha w Wieku Ewangelii. Do rzesz Jezus mówił dużo w podobieństwach i przypowieściach, których znaczenia inni nie rozumieli, lecz uczniom to wyjaśniał, przy czym powiedział: „Wam dano wiedzieć tajemnice Królestwa niebieskiego, ale onym nie dano”; a także: „Błogosławione są oczy wasze że widzą i uszy wasze, że słyszą; bo wiele proroków i sprawiedliwych żądało widzieć to co wy widzicie, ale nie widzieli i słyszeć to co słyszycie, ale nie słyszeli” (Mat. 13:11; Mat. 13:16-17; Mar. 4:11).

Jeżeli tedy inni ludzie, którzy widzieli tylko niektóre z Pańskich cudów i słyszeli tylko niektóre z Jego słów żywota i to w określeniach niewyraźnych, a jednak zasługiwali na „więcej karania” za to, że światła nie przyjęli to, co można powiedzieć o odpowiedzialności, onych dwunastu, którzy nie tylko widzieli więcej od innych, ale mocą Pańską cuda czynili; którzy nie tylko słyszeli Jego mowy w podobieństwach i przypowieściach, ale mieli je też wytłumaczone przez Onego wielkiego Nauczyciela? (Mat. 13:36-43; Mar. 4:10-20): I jakiej innej kary aniżeli śmierci - zupełnego wygładzenia, zniszczenia - moglibyśmy spodziewać się dla jednego z tych, który po dostąpieniu tylu przywilejów i łask, potrafił, jak sam powiedział, wydać „krew niewinną”? (Mat. 27:4).

W naszym mniemaniu, jeżeli Piłat, Herod, i rzymscy żołnierze mieli pewną odpowiedzialność za śmierć Chrystusa; i jeżeli odpowiedzialne były rzesze ludu żydowskiego wołające: „Ukrzyżuj Go! Krew Jego niech spadnie na nas i na dzieci nasze!” (Mat. 27:25) to większą odpowiedzialność ponosili uczeni i zazdrośni faryzeusze i kapłani, którzy podniecili ten zwykły, nieoświecony lud (Mat. 23:15-33); a najwięcej odpowiedzialnym był Judasz, który zdradził Pana świadomie i dobrowolnie.

Ze wszystkich, którzy mieli do czynienia z Jego śmiercią, Pan Jezus włożył zupełną odpowiedzialność i winę na Judasza, gdy powiedział: „Synci człowieczy idzie, jako napisano o nim; ale biada człowiekowi temu, przez którego Syn człowieczy wydany bywa! dobrze by mu było, by się był nie narodził ten człowiek” (Mat. 26:24). Gdyby Judasz miał jeszcze dostąpić wiecznego żywota w jakichkolwiek warunkach i po jakichkolwiek doświadczeniach, to o jego narodzeniu nie mogłoby być powiedziane, że było szkodą dla niego samego - Zob. też Ps. 109:7-9; Jana 6:70; Jana 17:12.

Podobnie i wszyscy, którzy (po wzięciu znajomości o Boskiej łasce w Chrystusie) grzeszą dobrowolnie i za pospolitą uważają krew przymierza, przez którą byli poświęceni, „którzy sobie znowu krzyżują Syna Bożego i jawnie Go sromocą” (Żyd. 6:6) - ponoszą za to zupełną odpowiedzialność i karę. I na podobieństwo Judasza, tacy nieraz to swoje zaparcie się Pańskiej ofiary okupowej wyrażają słowami: „Bądź pozdrowiony Mistrzu!” i obłudnym pocałunkiem. Wszyscy tacy powinni rozbudzać obrzydzenie w każdym posiadającym, choć nieco prawdziwego, szlachetnego ducha Chrystusowego.

„NIE BĄDŹ MĄDRYM SAM U SIEBIE” (Przyp. 3:7)

Wielu z drogich braci nie mogą jakoś „zaniechać Judasza”, a niektórzy nawet myślą, że ich współczucie dla niego dowodzi, że oni mają „więcej miłości, aniżeli inni”. Przychodzący do Chrystusa nie są wybierani z powodu, że są mniej upadłymi od innych; najczęściej sprawa ma się odwrotnie; albowiem ci mniej upadli często schlebiają sobie i czują się zadowolonymi z siebie, co sprawia, że nie są skłonni do szukania Boga, jako pokutujący grzesznicy i do zrozumienia, że usprawiedliwionymi mogą być tylko przez przypisaną im zasługę Chrystusową. Ci, co Chrystusa przyjmują i Go słuchają, szybko poznają, jak niedoskonałe są ich skażone pojęcia i zamiast polegania na swoim umyśle, tacy przyswajają sobie „umysł Chrystusowy”. „My zmysł (umysł) Chrystusowy mamy” - powiedział Apostoł (1 Kor. 2:16). Jest to nasz „nowy umysł”; bywamy „przemienieni przez odnowienie umysłu naszego”, abyśmy umieli „doświadczać (rozeznawać), która jest wola Boża dobra, przyjemna i doskonała” (Rzym. 12:2).

Ci, którzy są tak przeczuleni odnośnie sprawy Judasza i kwestionują takową, objawiają, że bez względu, jak poddawają swoje zdanie pod wolę Bożą w innych sprawach, nie dosyć je poddali w tym punkcie. Powodem może jest to, że oni zwodzą samych siebie mniemaniem, że ich sympatia wobec Judasza jest dowodem tej miłości, która, według Pisma Świętego, ma być esencją chrześcijańskiego charakteru. Takie coś jest tylko zwodzeniem samego siebie. Miłowaniem tego, co złe, równa się nienawidzeniu tego, co dobre. Jedno i drugie jest złem, grzesznym; jedno i drugie dowodzi, że dany umysł nie został odnowiony i przekształcony w umysł Chrystusowy.

Umysł Chrystusowy, wyrażony w Jego Słowie, uczy, że mamy miłować wszystko, co jest piękne, czyste, prawdziwe i zacne; mamy też miłować (w znaczeniu sympatyzowania) słabych, pokutujących, przygnębionych, którzy szukają ścieżek sprawiedliwości i prawdy, lecz mamy nienawidzić nieprawość, a także każdą drogę złą i wszystko, co jest niegodziwe i grzeszy przeciwko światłości rozmyślnie i świadomie, bo takie coś jest z diabła.

Przestańmy chlubić się miłością do kogoś takiego, którego charakter jest najwstrętniejszy ze wszystkich znanych w historii i o którym sam Pan, który tak umiłował świat, że życie Swoje zań złożył, powiedział, że, „lepiej by mu było, aby się był wcale nie narodził”. Traktujmy sprawy z Boskiego punktu zapatrywania; jak to i Apostoł powiedział: „Nie błądźcie; Bóg się nie da z Siebie naśmiewać”; „Kto czyni sprawiedliwość, sprawiedliwy jest (i jest uznany przez Boga); ale kto czyni grzech (świadomie, dobrowolnie), z diabła jest” – (Gal. 6:7; 1 Jana 3:7-8).

Na ile to się nas tyczy, nie zamierzamy być więcej miłującymi aniżeli sam Pan. Przyjmujemy Jego określenie i umysły nasze naginamy do Jego ideałów - aby być wyobrażeniem miłego Syna Bożego. Chcemy miłować tak jak On miłuje i to, co On miłuje, a nienawidzić chcemy to, co On nienawidzi. O Nim jest napisane: „Umiłowałeś sprawiedliwość a nienawidziłeś nieprawości; przeto pomazał cię, o Boże, Bóg Twój olejkiem wesela nad uczestników Twoich” (Żyd. 1:9; Ps. 45:8).

Izali tych, którzy Cię mają w nienawiści, o Panie, nie mam w nienawiści?. . . . Główną nienawiścią nienawidzę ich” (Ps. 139:21-22).

Radujemy się, że ani Szatan, ani Judasz, ani żadne stworzenie nie będzie męczone wiecznie. Radujemy się, że dana będzie zupełna sposobność poznania Pana i drogi sprawiedliwości każdemu członkowi rodu Adamowego. Radujemy się też, że ci, co poznali lub poznają prawdę, a zamiast radować się nią, miłują raczej niesprawiedliwość, zostaną zupełnie i na zawsze wytraceni śmiercią wtórą. Brzydzimy się Szatanem, który przez sześć tysięcy lat pełnił nieprawości; widział zło, cierpienia i smutki, jakie spowodował; a jednak z zupełną świadomością i mimo dzieła okupowanego, przez dziewiętnaście stuleci zwalczał Królestwo i ono wielkie zbawienie. Osoba, która po tylu walkach Szatana ze światłością, może jeszcze spodziewać się jego nawrócenia, ma umysł bardzo przewrotny, „zaciemniony” przez „boga tego świata” - umysł będący w zupełnej dysharmonii ze Słowem Bożym.

Straż 03/1960 str.44-47, Straż 05/1960 str. 52, Straż 04/1960 str.58-62,  W.T. R-4906 a-1911 r.

  Wstecz | Do góry

Home | Biografia | Pogrzeb | Apologia | Historia | Dzieła | Fotogaleria | Pobieralnia | Prenumerata | Biblioteka | Czego nauczał
Polecane strony | Wyszukiwanie | Księgarnia | Kontakt | Manna | Artykuły

© pastor-russell.pl 2004 - 2016