Polskojęzyczna strona poświęcona życiu i twórczości pastora Charlesa Taze Russella
Pastor Charles Taze Russell
<< Wstecz Wybrano: R-2853 a,   z 1901 roku.
Zmień język na

Boska obietnica Abrahamowi powtórzona

„Jam tarczą twoją i nagrodą twoją obfitą wielce”. (1 Moj. 15:1-18)

Lot jeszcze nie długo mieszkał w Sodomie, kiedy król Chodorlahomer napadł na Sodomitów z armią, zabrał wiele osób i dokonał wielkiego zniszczenia stad, trzód itd., włączając posiadłości Lota i jego rodziny. Wiadomość o tym zajściu doszła Abrahama, który uzbroił swe sługi w liczbie 318 i w towarzystwie dwóch sprzymierzeńców gonił zwycięzców, którzy, niewątpliwie nie spodziewając się armii lub ataku w nocy, byli nie baczni, co do swej obrony, a będąc zaskoczeni przez atak; dokonany w nocy, Lot ze swoją rodziną i majętnościami oraz Sodomici i ich majętności zostały zwolnione. Zachowanie się Abrahama w łączności z tą sprawą było najszlachetniejsze i niesamolubne. Nie tylko, że naraził siebie i wszelkie swoje sprawy na nieprzyjemności dla dobra innych, ale w dodatku odmówił części zdobyczy, którą ocalił. Gdyby dzieci Boże mogły w zupełności ocenić taką uczynność i stosować ją więcej w małych sprawach swego życia! Wiele niedoli panującej obecnie na świecie jest pośrednim lub bezpośrednim rezultatem samolubstwa, a wszystkie dzieci Boże powinny być żwawe do ćwiczenia i udowodnienia na przykładzie duchowi przeciwnemu uczynności tak w małych jak i wielkich sprawach życia; oraz powinny pamiętać, że samolubstwo jest skażeniem, przeciw któremu trzeba walczyć, ażeby tak dalece jak jest możebne, być owładniętym przez nową naturę.

Ktoś by pomyślał, że ciężkie doświadczenia Lota w Sodomie oraz po doświadczeniach w niewoli i następnym wyzwoleniu go przez jego stryja, doprowadzi go to do pragnienia połączenia się ze swym stryjem, z lepszym ocenieniem niż kiedykolwiek faktu, że Bóg był z jego stryjem, błogosławiąc mu i strzegąc jego spraw i pożytków. Ale ta sprawa tak się nie przedstawia, on zawsze był gotów porzucić swą łączność z niepobożnymi. On przypomina nam słowa Psalmisty: „Błogosławiony mąż, który nie chodzi w radzie niepobożnych, a na drodze grzesznych nie stoi, i na stolicy naśmiewców nie siedzi”. (Ps. 1:1) Lot nie obrał tej drogi i dlatego nie zdołał otrzymać błogosławieństwa. To nie wystarczało, że jego sprawiedliwa dusza była ustawicznie trapiona przez złe prowadzenie się tych, którzy go otaczali; jego miłość do sprawiedliwości powinna być taka, która by go prowadziła do poświęcenia tymczasowych korzyści dla dobra swego serca i dla korzyści swej rodziny. Niech wszystkie dzieci Boże, które mogą się znaleźć w podobnym stanie, pamiętają słowa Apostoła: „Czyńcie koleje proste nogami waszemi, iżby to, co jest chromego, z drogi nie ustąpiło, ale raczej uzdrowione było”. (Żyd. 12:13).

Było to bezpośrednio po doświadczeniu wyzwolenia Lota i pobiciu Chodorlahomera, kiedy Abraham czuł się oczywiście przygnębiony lub zniechęcony, gdy Pan znowu mu się objawił. Nie znamy powodu jego zniechęcenia, ale możemy wnioskować, że on rozumiał, że przez atak i pobicie armii i sił militarnych poza nią nabył prawdopodobnie nieprzyjemności, których nie mógł zapomnieć z braku namiotu. Jak zawsze, Abraham był pokojowo usposobiony, a walka jaką dopiero co wygrał, obejmowała zużycie wszystkich jego sił. On wykonał wszystko, co uważał za swój obowiązek w zakresie sprawiedliwości, a szczególnie w obronie Lota pod jego opieką pozostającego; lecz teraz, kiedy niepokój minął, reakcja ustaliła się a z nią pewne błyszczące uczucia i przepowiednie. Tak samo niektórzy z ludu Pańskiego dzisiaj mają pewne chwile, w których dla pewnych przyczyn płomień wiary i nadziei dymi i przyciemnia oczy ich wyrozumienia i jasności ich pojmowania charakteru i planu Boskiego; ale jeśli jeszcze mocną wiarą trzymają się rąk Boskiej opatrzności, znajdą tak jak Abraham, że nawet próby, trudności i zniechęcenia życia będą obrócone dla ich dobra.

Było to w czasie, gdy Abraham był zafrasowany, gdy Pan ukazał mu się w widzeniu i rzekł do niego w słowach naszego złotego tekstu: „Nie bój się, Abrahamie, Jam tarczą twoją i nagrodą twoją obfitą wielce”. Oczywiście była to wielka lekcja, jakiej Bóg uczył go, a której on uczył się przez dozwolone doświadczenie; daleko lepsza niż gdyby Pan nie opóźnił niektórych ze swych przyobiecanych łask. Abraham teraz liczył 84 lata życia, a chociaż zamożny i wielce ceniony przez Pana; był pielgrzymem i cudzoziemcem, daleko od rodziny i domu z powodu swego posłuszeństwa dla Boskiego powołania i obietnicy. On nie miał dzieci, które by rozweselały, ożywiały i osładzały jego dom, a nawet jego bratanek Lot, którego on nie powstrzymywał, niechętnie wolał towarzystwo bezbożnych i opuścił go, a nawet, kiedy został uwolniony od jego nieprzyjaciół, a zawsze wolał obcych.

Nic dziwnego, że Abraham czuł, że życie jego, które szybko przemijało, stosunkowo zawiodło; nic dziwnego, że czuł się zniechęconym. Jak słowa tego widzenia musiały wnieść nowe myśli i nowe uczucia do jego serca, że Bóg był jego tarczą do strzeżenia go, do bronienia go od gniewu i mocy wszystkich ziemskich królów i ich armii oraz zdolny i chętny, by sprawić, by wszystkie rzeczy współpracowały dla jego dobra! Jak to nam przypomina, że Bóg jest także i naszą tarczą, naszym obrońcą od wszelkiego złego i mocy. Ta myśl jest pięknie wymieniona w jednym z naszych hymnów:

Tyś dla mnie Słońcem, Ojcze mój,

Dziś do mnie mgła nie zbliża się,

Ach, nie daj ziemskiej chmurze zajść,

By dla mnie to zakryło Cię.

Późniejsza część poselstwa nie jest mniej ważna; fakt, że ani stada, ani trzody, ani słudzy, ani dzieci, ani przyjaciele nie byli cenną nagrodą, na której jego serce ma być oparte, ale sam Bóg miał być jego nagrodą - mieć Boga za przyjaciela, doradcę i stróża, powinno być ocenione daleko ponad wszystkie ziemskie zyski i błogosławieństwa. Tak również się ma i z kościołem Wieku Ewangelii. Możemy mieć błogosławieństwa lub przeciwności lub jednocześnie o ile to odnosi się do obecnego życia. Mamy obietnice; które odnoszą się do obecnego życia a także i do życia, które przyjść ma; ale wszystkie one razem są niższe i podrzędne do tej jednej wielkiej myśli, że Bóg, wielki Stwórca jest naszym - naszym Ojcem, naszym Bogiem, naszym przyjacielem.

Niewątpliwie serce Abrahama zasiliło się tym poselstwem, a sposób jego rozumowania był czynny i dlatego zapytał się Pana: Jak możesz mi błogosławić i spełnić swe kosztowne obietnice, widząc, że schodzę bez dziatek - widząc, że sługa mój Eliezer i jego dzieci są jedynymi widocznymi spadkobiercami moich dóbr? Czy jest dziwnym, Panie, że mogę się czuć zniechęcony, widząc oczywiście, że najważniejsza część twej obietnicy jest niewypełniona od lat czternastu, oraz Sara i ja postarzeliśmy się, a mój bratanek Lot, który mógł uwiecznić swą rodzinę i stać się spadkobiercą mojego majątku, nie dba o mnie i odszedł ode mnie? Pan nie był obrażony takim rozumowaniem Abrahama, bo to nie było sceptyczne rozumowanie lub wątpliwość, co do Boskiej mocy, ale jedynie właściwym kwestionowaniem wiary, w jaki sposób obietnice, na których on opuścił swój dom, wypełnią się i prośba o kierownictwo w wyrozumieniu. Tak samo i my możemy się dowiadywać od Pana, co do jego kosztownych obietnic. Zaprawdę, on zaprasza nas do rozważania, mówiąc: „Przyjdźcie, a będziemy rozważać wspólnie” (Iz. 1:18). W sprawie Abrahama Pan jedynie powtórzył i powiększył swoje poprzednie oświadczenia, co do celu, że będzie miał swe własne dziecko, które będzie jego spadkobiercą, a wywodząc go z mieszkania w pogodną gwiaździstą noc, zapewnił go, że dzieci jego będą tak liczne, jak gwiazdy na niebie. Ten szczegół obietnicy oczywiście odnosi się do duchowego nasienia - Chrystusa, wybranego od Boga, Głowy i ciała, jak jest to wyjaśnione przez Apostoła. (Gal. 3:29; 1 Piotra 1:2) Drugie wyrażenie - „Jako proch ziemi i jako piasek na brzegu morskim” (1 Moj. 22:17), reprezentuje nie naturalne dzieci Abrahama, ale całą liczbę rodzaju ludzkiego, którzy pod błogosławieństwem duchowego nasienia w czasie Tysiąclecia ostatecznie dojdą do wiary i posłuszeństwa Abrahama do zupełnej ludzkiej restytucji i do nagrody za nie do wiecznego żywota (Rzym. 11:12-13; Rzym. 11:15; Rzym. 11:32).

Jest napisane, że Abraham uwierzył Bogu - Jego wiara w Boga tryumfowała ponad każdą przeszkodą i spoczywała bezpiecznie i z pełnym zaufaniem - Jego powątpiewania i bojaźń uciekły. Wiara Abrahama jest osobliwym punktem jego charakteru, uwydatnionym przed nami w Piśmie Św. dla zachęcenia naszej wiary, do naszego przykładu. Abraham nie był doskonałym tak samo jak i inni z naszego rodzaju są niedoskonali: „Nie masz sprawiedliwego ani jednego”. (Rzym. 3:10) Jednakże mamy powiedziane, że Bóg tak wysoce oceniał wiarę Abrahama, iż policzył ją jako nadrabiającą za jego cielesne skażenia i niedoskonałości. „I przyczytano (policzono) mu to za sprawiedliwość” (Rzym. 4:3). On miał wiarę w to, co Bóg mu powiedział, i jak Jakób (Jak. 2:22) wykazuje, że okazał swą wiarę przez ogólne zachowanie się. My z Wieku Ewangelii jesteśmy również usprawiedliwieni przez wiarę - sprawiedliwość jest policzona nam przez ćwiczenie wiary - lecz nie wiary w te same obietnice.

Bóg nie obiecuje nam ziemskich dzieci ani też ziemskiej posiadłości gruntu w Palestynie, jak to obiecał Abrahamowi, dlatego też nie możemy mieć wiary w te same rzeczy. Jak Apostoł mówi, Bóg dał nam „wielkie i kosztowne obietnice” - obietnice daleko większe, niż dane były Abrahamowi, niebieskie zamiast ziemskich obietnic. Powinniśmy wierzyć w obietnice dane nam i odpowiednio na ich podstawie postępować tak, jak Abraham wierzył w obietnice i według nich postępował.

Obietnice, uczynione Abrahamowi, były zaświadczone przez Pańskie słowa i jego przysięgę i podobnie, ale na wyższą skalę, Pan dał nam poznać i oświadczył nam swą miłość i moc i jego chęć do dokonania dla nas wszystkich dobrych przyobiecanych rzeczy.

W odpowiedzi na prośbę Abrahama Bóg zaświadczył swą obietnicę w połączeniu z ofiarami według sposobu, jaki był wtedy w zwyczaju, jak opisane w naszej lekcji. Ofiarowane zwierzęta, część naprzeciw części, były rozdzielone wąskimi odstępami, wzdłuż których przechodził mały kurzący się piec, z którego wybuchał płomień lub ogień. W związku z tą czarowniczą sceną Pan objawił Abrahamowi, że jego potomstwo nie wejdzie do ziemi obiecanej przez przeciąg około czterystu lat po urodzeniu się mu syna, ale będzie znosiło utrapienia jako ludzie, tak jak Izrael doświadczył tego w Egipcie. Czterysta lat jest podane w okrągłej liczbie, w inny sposób wyraźniej określone jako czterysta trzydzieści lat, włączając podróżowanie Izaaka i Jakóba przed pójściem do Egiptu, jak również i pobyt w niewoli w Egipcie. Objawienie dalej wykazało fakt, że wyzwolenie Izraela z Egiptu będzie z wielkim bogactwem, oraz że w związku z wyzwoleniem sądy Pańskie przyjdą na Egipt, a w międzyczasie Amorejczycy, którzy natenczas zamieszkiwali w Chanaan, dopełnią miary swych nieprawości i zupełnie zasłużą na utratę obiecanej ziemi, a w tym czasie Izrael będzie przyprowadzony, aby ją posiadł.

Jak łaska i wierność Boga względem Abrahama były zaświadczone przez ofiary i objawienie Boskiego Planu, tak samo one poświadczają jego wierność w Wieku Ewangelii, a my również możemy być wielce pocieszeni i mieć zupełne zapewnienie wiary. On oświadcza nam pełność swej łaski i miłości przez pokazanie nam lepszych ofiar za grzechy, przez które Nowe Przymierze jest zapieczętowane, zatwierdzone i działające. On wykazał nam przez Swoje słowo, że ciemność musi przeważać przez pewien czas, oraz że Chrystus (Głowa i ciało) musi być zetknięty z ognistym piecem próby i utrapienia, których dym może doskonale reprezentować przypadkowe zamieszanie i ciemność, które wymagają chodzenia wiarą, a nie widzeniem, podczas gdy płomień światła reprezentował strzeżenie nas przez Ducha Św. Będąc w ten sposób zapewnieni przez Pana o jego miłości do nas i o jego szczodrobliwym postanowieniu, uczynionym dla naszego dobra i dla potrzeby prób, prześladowań i trudności, w czasie wielkiej ciemności jesteśmy wzmocnieni w naszej wierze i zdolni do wytrwania, jako widzący tego, który jest niewidzialny, by iść śladami Jezusa.

Było to właśnie w tym czasie, gdy Pan objawił Abrahamowi, że wielkie błogosławieństwa już przyobiecane mu wypełnią się w dalekiej przyszłości - bo było mu wykazane, że on umrze a jego dzieci nie odziedziczą ziemi przez 400 lat; oraz że on nie ujrzy wypełnienia się obietnic, pomimo że część obietnicy mówiła, że tak on, jak i jego nasienie odziedziczą ziemię i złączą się w pracy ogólnego błogosławieństwa i podniesienia ludzkości. W ten sposób Abraham był bezpośrednio nauczony położenia nadziei w zmartwychwstaniu, bo to ostatnie objawienie jasno wskazało, że nie mógł mieć ani części ani udziału w niej, oprócz gdy Bóg wzbudzi go od umarłych. To zaś jest w zupełnej harmonii z następnymi słowami Św. Szczepana (Dz. Ap. 7:5). Bez wątpienia było to dla dobra Abrahama, że Pan mu nie powiedział, że upłynie około czterech tysięcy lat, zanim pełne błogosławieństwo się rozpocznie, objawił mu, że naturalne nasienie nie mogło odziedziczyć wszystkich wielkich obietnic - że podobieństwo jego nasienia do gwiazd niebieskich i piasku na brzegu morskim było dwoma innymi figurami: pierwsza reprezentująca duchowe, czyli niebieskie nasienie, a druga ziemskie, czyli ludzkie nasienie. Było to dla jego dobra, aby nie wiedział, że tak długi czas upłynie, zanim duchowe nasienie będzie skompletowane, którego Chrystus jest Głową, a kościół Wieku Ewangelii ciałem, oraz że przez to nasienie uwielbione muszą przyjść błogosławieństwa na ziemskie nasienie, a przez to ostatnie na wszystkie rodzaje ziemi podczas Wieku Tysiąclecia.

Ale Bóg nam objawił te rzeczy i możemy doskonale odczuwać, że mamy więcej przywileju z każdej strony w styczności z Boskimi obietnicami i planem, niż nawet wierny Abraham, którego ufność w bardzo złych warunkach jest pobudką dla wszystkich dzieci Bożych. Mamy nie tylko jego przykład, ale wiele innych szlachetnych przykładów, włączając w to naszego Pana i jego apostołów, i możemy widzieć pod kierownictwem Słowa Bożego, jak objawione przez ducha, że wszystkie rzeczy są i współpracują harmonijnie aż dotąd dla rozwoju wielkiego planu Bożego dla zbawienia człowieka, w krótkości streszczającego się w Jego obietnicy Abrahamowi. „W tobie i w nasieniu twoim błogosławione będą wszystkie narody ziemi” (1 Moj. 22:18).

Nic nie jest bardziej wyraźniejsze niż to, że Boskie obietnice, dane Abrahamowi, jeszcze się nie wypełniły. Abraham rozumiał, że one nie wypełnią się za jego dni; Izaak i Jakób i wszyscy prorocy rozumieli, że one nie wypełniły się w czasie Wieku Żydowskiego; a Apostoł mówi, że całe dwanaście pokoleń Izraela oczekują na wypełnienie się tych obietnic za jego dni. (Dz. Ap. 26:6-7) Te obietnice na pewno nie wypełniły się w czasie tego Wieku Ewangelii, jak tego wszyscy jesteśmy świadkami - nasienie Abrahama jest odrzucone, prześladowane i bez łaski Bożej, podczas gdy prawdziwi z Duchowego Izraela, chociaż zdobyli łaskę Bożą i radowali się w niej, byli prześladowani i zmuszeni do cierpienia dla sprawiedliwości, i przez to uczą się lekcji cierpliwości i doświadczenia do przygotowania ich do wielkiego dzieła, jakiego mają dokonać w wypełnieniu się Boskich obietnic, danych Abrahamowi.

Apostoł Paweł jasno przedstawia tę sprawę w liście do Gal. 3:16-29. On mówi nam, że Chrystus jest nasieniem Abrahamowym - duchowym nasieniem; azaż my nie jesteśmy „członkami ciała Chrystusowego”, o których, jak Pismo Św. mówi: Jezus Chrystus jest Głową na wieki pod Boskimi błogosławieństwami (Efez. 1:22-23). Dlatego Apostoł mówi (Efez. 1:29): „Jeśliście wy Chrystusowi (Członkami), tedyście nasieniem Abrahamowem, a według obietnicy dziedzicami”.

A jeśli święci Pańscy są jeszcze dziedzicami obietnicy Abrahamowej, to na pewno udowodnią, że obietnica ta jeszcze nie dobiegła wypełnienia. Dziękujmy Bogu, że jesteśmy uprzywilejowani być dziedzicami tej cudownej obietnicy: „Dziedzicami w prawdzie Bożymi a współdziedzicami Chrystusowymi, jeśli tylko z nim cierpimy, abyśmy też z Nim byli uwielbieni” (Rzym. 8:17) Niech wiara nasza będzie silna, ufająca w obietnice i w tego, który je uczynił, który jest zdolny dla nas dokonać, i dla wszystkich tych, którzy ufają w nim daleko obfitsze i lepsze rzeczy, niż możemy wiedzieć, jak o nie prosić lub oczekiwać. Niech przez cierpliwą wytrwałość, opartą na niezaćmionej wierze, dokończymy nasze podróżowanie; a przez łaskę Pana uczyńmy nasze powołanie i wybranie pewnym, abyśmy mieli udział w przyobiecanej chwale, honorach i nieśmiertelności i w sposobności błogosławienia, które Pan zamierza dać wiernym w Chrystusie Jezusie.

Brzask Nowej Ery 12/1937 str. 183-185    W.T. R-2853 a -1901 r.

  Wstecz | Do góry

Home | Biografia | Pogrzeb | Apologia | Historia | Dzieła | Fotogaleria | Pobieralnia | Prenumerata | Biblioteka | Czego nauczał
Polecane strony | Wyszukiwanie | Księgarnia | Kontakt | Manna | Artykuły

© pastor-russell.pl 2004 - 2016