<< Wstecz |
Wybrano: R-4303 a, z 1909 roku. |
Zmień język na
| |
| | |
Widoki z wieży strażniczej
Nigdy jeszcze perspektywy udanego
rozpowszechniania Teraźniejszej Prawdy nie były korzystniejsze niż to, co
zapowiada się na rok 1909. Chociaż czynione są szeroko zakrojone przygotowania
do nawrócenia pogan, a Federacja Kościołów spodziewa się wzrostu siły i
efektywności wszystkich denominacji wchodzących w jej skład, to jednak jest
pewna grupa zarówno wewnątrz tych systemów, jak i poza nimi, która jest
zupełnie niezadowolona. Ludzie ci łakną i pragną czegoś innego, czegoś więcej
niż jedynie organizacji kościelnej, płatnych duchownych i najemnych chórzystów.
Odczuwają oni pragnienie znalezienia się bliżej Pana bardziej niż bycia
związanymi w wyznaniowy tobołek. Wyczuwają, że w większości z tym, co z nazwy
jest chrześcijańskie, wiąże się pustka i formalizm i że wielu chrześcijan
najwyraźniej przybliża się do Pana jedynie ustami, podczas gdy ich serca, ich
uczucia znajdują się daleko od Niego, a raczej przywiązane są do rzeczy
ziemskich – tych dobrych i tych złych.
Ta część chrześcijan gotowa jest na
przyjęcie Prawdy, ale jednocześnie podlega niebezpieczeństwu ulegania
chrześcijańskiemu scjentyzmowi, teozofii, ruchowi Emmanuela i innym tego typu
nurtom. Ach, biedne owce! Prawdą jest w odniesieniu do nich to, co Mistrz
wyraził w zastosowaniu do podobnego rodzaju ludzi w czasie swojego pierwszego
przyjścia, „widząc on lud... jako owce nie mające pasterza” [Mat. 9:36] – że
potrzebują kierownictwa i pomocy. Możemy być pewni, że Przeciwnik czyni na nie
zakusy, ale i Dobry Pasterz się o nie troszczy. Z pewnością też oczekuje On od
nas, którzy już skosztowaliśmy Jego łaski i otrzymaliśmy pewne poznanie Jego
planu, że będziemy się również interesowali ich losem, ponieważ mamy Jego
ducha. Możemy się spodziewać, że użyje On nas, byśmy dotarli do znacznej liczby
takich owiec, ponieważ dzięki Jego łasce mamy jedyne poselstwo, które może ich
przyprowadzić do prawdziwego błogosławieństwa łaski i pokoju przez poznanie
naszego Pana i Zbawiciela, a także Jego doskonałego dzieła, tego minionego, jak
i tego, które ma jeszcze zostać wykonane.
OTWARCIE DRZWI
SPOSOBNOŚCI
Sposobności, jakie otwierają się w
Nowym Roku, wydają się przewyższać te, które mieliśmy w roku minionym.
(1) Dlatego, że czytelnicy WATCH
TOWER są bardziej niż kiedykolwiek świadomi swych możliwości i
odpowiedzialności oraz przywileju związanego ze służbą. Zapał i gorliwość
naszej służby ochotniczej są, jak nam się wydaje, większe niż wcześniej, zaś
nasze nowe materiały dla ochotników mają atrakcyjniejszą formę, co jak wierzymy
pomoże błogosławieństwu Bożemu dotrzeć do licznych odbiorców zarówno w obrębie
rozmaitych denominacji, jak i poza nimi. Mamy nadzieję, że już niebawem dowiemy
się od naszych drogich przyjaciół w różnych stronach, jak wiele z tego będzie
się dało w rozsądny sposób wykorzystać. Największą korzyść przynosi zespolony
wysiłek. Jeden podpatruje drugiego, a każdy pracownik otrzymuje szczególne
błogosławieństwo od Pana we własnym sercu, oprócz tego błogosławieństwa,
którego jako narzędzie Prawdy może udzielać innym.
KAZANIA PUBLIKOWANE W
GAZETACH
Rozpoczęliśmy publikowanie kazań w
licznych gazetach i wygląda na to, że działalność ta z Bożym błogosławieństwem
będzie kontynuowana, aby tym sposobem można było dotrzeć do milionów
czytelników, między innymi tych mieszkających na gospodarstwach rolnych, do
których inaczej nigdy byśmy nie dotarli. Z myślą o tym właśnie dziale pracy
podjęty został wysiłek przeniesienia siedziby WATCH TOWER do Brooklynu w stanie
Nowy Jork. Spodziewamy się, że w przeciągu roku wszyscy nasi subskrybenci w
Stanach Zjednoczonych oraz Kanadzie otrzymają możliwość współdziałania z tym
wydziałem. Otrzymacie list wskazujący, w jaki sposób moglibyście podjąć
korzystną współpracę. W międzyczasie bądźcie aktywni w innych zakresach pracy.
Również nasi brytyjscy przyjaciele za pewien czas będą mogli mieć swój udział w
tejże pracy.
PODSTAWA NASZEJ UFNOŚCI
Niektórzy z naszych miłych
przyjaciół wyrażają zdumienie. Jednak już wiele lat temu przewidywaliśmy
zwiększanie się liczby zainteresowanych tą pracą. Nasze oczekiwania spełniły
się tak obficie, że wydaje się właściwe powtórzyć to zagadnienie i wspomnieć
powód, dla którego udostępnienie przez Boga możliwości rozpowszechniania Prawdy
wydaje nam się całkowicie zgodne z tym, czego oczekiwaliśmy w odniesieniu do
żniwiarskiej niwy. Dokonajmy szybkiego powtórnego przeglądu. Być może zwiększy
on nasze oczekiwania i w ten sposób doprowadzi do wzmożenia wysiłków na rzecz
innych, co znów pomnoży nasze własne błogosławieństwa.
Ciągle wierzymy w to, że w roku 1881
ustało szczególne powołanie Wieku Ewangelii, jako powołanie. Wedle naszego zrozumienia w roku tym
wystarczająca liczba wierzących okazała swoje poświęcenie, uzupełniając tym
samym przewidzianą liczbę. Bóg zaś nie pozwoli, by byli powoływani następni,
dla których nie byłoby miejsca. Zamiast tego, sprawił On, że kolejni
poświęcający się od tego czasu, tak jak słudzy z przypowieści, oczekują na
swoją sposobność, by wejść do winnicy – być może się takowa nadarzy, choćby
nawet o jedenastej godzinie. Nadal uważamy, że wszyscy poświęceni i przyjęci w
1881 roku poddawani są próbom i doświadczeniom, a jeśli ktoś okaże się
niegodny, jego imię zostanie wymazane, a jego korona odłożona dla kogoś innego.
Takie wolne miejsca pojawiały się od czasu do czasu i były zapełniane bez
formalnego powołania – poświęconym był po prostu udzielany przywilej służby,
błogosławieństwo spłodzenia z ducha oraz poznanie Prawdy.
Spoglądając wstecz na rok 1881
zauważamy, że przez kilka poprzedzających lat wykonana została znaczna praca
ewangelizacyjna – przez Moody'ego i Sankey'a, a potem także Whittle'a i Blissa,
którzy prowadzili ożywieniowe spotkania począwszy od roku 1875 aż do 1881. Ich
działalność wydaje się być znacznie bardziej konkretna niż to, co ogólnie
robili wszyscy inni ożywieniowcy. Przywrócili oni właściwą pozycję dla
usprawiedliwienia przez wiarę za sprawą zasługi drogocennej krwi Chrystusa i
zachęcali do zupełnego poświęcania się Panu, do takiego stopnia, który był
rzadki wśród ewangelistów. Wiele osób wyznawało Chrystusa i nawracało się na
skutek ich wysiłków oraz głębi ich działalności, a o ich wpływie na ludzi
świadczy wielka liczba pieśni ewangelicznych, które ciągle są śpiewane.
Uważamy, że to Pan użył tych ludzi i przez ich usługę wcześniej przewidziana
liczba została skompletowana we wcześniej przewidzianym czasie – w 1881 roku.
PRZYPUSZCZALNE WYLICZENIE
Załóżmy, że w roku 1881, kiedy to
powołanie zostało zamknięte, było łącznie 40 tysięcy usprawiedliwionych i
ofiarowanych, wierzących w drogocenną krew. Niektórzy z nich osiągnęli już być
może taki etap rozwoju, że dzień ich próby dobiegał powoli końca. Jeśli jednak
nasze przypuszczenie odnośnie działalności Moody'ego byłoby poprawne, to
znacząca większość z tych 40 tysięcy byłaby w 1881 jedynie niemowlętami w
Chrystusie, które dopiero co przyjęły Pana i poddały się Jego poselstwu,
doświadczeniom i próbom. Wiedząc, że Pan jest bardzo cierpliwy i wytrwały
względem nas, nie powinno nas to dziwić, że wielu z nich mogłoby otrzymać pięć
do dwudziestu pięciu lat czasu na doświadczenia i próby, zanim ich korony
zostaną uznane za utracone. Jeśli te przypuszczenia byłyby mniej więcej
poprawne, oznaczałoby to, że tak, jak to zwykle bywało, jedynie „maluczkie
stadko” ofiarowanych uczyniło swoje powołanie i wybranie pewnym, podczas gdy
znaczna większość utraciła swoje korony, a ich imiona zostały wymazane z listy
członków Oblubienicy.
Przyjmując ową liczbę 40 tysięcy i
zakładając, że zwycięzcy to jedna czwarta z nich, podczas gdy trzy czwarte
znajdą się w Wielkim Gronie, oznaczałoby to, że 30 tysięcy koron byłoby wolne,
co dawałoby szansę podobnej liczbie chętnych na wejście w posiadanie owych
koron.
Pierwszeństwo mieliby z pewnością
usprawiedliwieni, którzy praktykując wiarę w krew i poświęcając się Panu
mogliby być wyobrażeni w przypowieści o winnicy jako ci, którzy czekali na
ofertę pracy o jedenastej godzinie bez szczególnej obietnicy otrzymania
zapłaty. Jesteśmy przekonani, że zgodnie z tym, co przedstawiliśmy powyżej,
mamy obecnie do czynienia z wielką liczbą wakujących koron, które czekają na
nowych pretendentów. Jest to coś więcej niż tylko bezpodstawne przypuszczenie,
skoro widzimy, że znaczna liczba zainteresowanych porzuca światowość i
przychodzi do światłości Teraźniejszej Prawdy, do przywilejów winnicy, dając
dowody posiadania owoców ducha świętego, które oznaczają, że zostali spłodzeni
z ducha. Skoro Boskie metody są niezmienne i skoro usprawiedliwieni oraz ich
dzieci zajmują pierwsze miejsca w ramach Boskich przywilejów Wieku Ewangelii, wniosek
jest jasny, że wielka liczba koron jest obecnie nieprzydzielona. W zupełnej
harmonii z tym jest pojawianie się obecnie szerszych możliwości
rozpowszechniania Teraźniejszej Prawdy.
Oto podstawy naszych wielkich
oczekiwań przy okazji rozpoczęcia roku. Dodatkowo musimy zauważyć, że należy
również spodziewać się, iż ci, którzy zostali przyciągnięci do światła
Teraźniejszej Prawdy i którzy zostali zgromadzeni jako pszenica spośród kąkolu,
powinni także otrzymać swoją „młóckę”, aby pszenica mogła w zupełności zostać
oddzielona od plew. Tak więc zapowiadając wielki postęp dla Prawdy musimy
jednocześnie wskazać na ciężkie doświadczenia, jak i być może rozczarowania dla
tych, którzy spodziewali się może czegoś lepszego – nawet spośród
współdziedziców Królestwa.
PADNIE TYSIĄC
„Padnie po boku twym tysiąc, a
dziesięć tysięcy po prawej stronie twojej” [Psalm 91:7]. Jest to proroczy obraz
czasów doświadczania, które obecnie przeżywa Kościół. Widzimy tysiące tych,
którzy już upadają z powodu wyższego krytycyzmu, ewolucji, teozofii,
chrześcijańskiego scjentyzmu i rozmaitych innych zwodniczych ułud. Nawet bliżej
nas, po naszym boku, upadają niektórzy tak jak my poświęceni. Wydaje się, że
pytanie nie brzmi, kto upadnie, ale – jak to ujmuje Pismo Święte – „któż się
ostać może” [Obj. 6:17]. W Psalmie 91 prorok mówi, kto się ostoi – ci, którzy
za swój przybytek położyli Pana [Psalm 91:9], ci którzy mieszkają w Jego
cieniu, którzy zachowują ufność pod skrzydłami Jego opieki. Jest to obraz
kwoki, która, gdy widzi jastrzębia, gdacze na swoje kurczęta, wołając je do
swojego cienia, pod skrzydła, pod szczególną ochronę. Odpowiednikiem takiego
obrazowego „gdakania” może być „ślub”, czyli uroczyste postanowienie starania
się o wielką wierność życia w harmonii z naszym pierwotnym ślubem [poświęcenia]
w myśli, słowie i uczynku.
W rezultacie okazania posłuszeństwa
takiemu ostrzegającemu głosowi wielu z nas zostało przyciągniętych jeszcze
bliżej Pana, w cień Jego ochronnej opieki, gdzie nie może przybliżyć się do nas
żadne zło, a dane nam będzie jedynie zobaczyć na własne oczy, co stanie się z
tymi, którzy odmówili tego schronienia – innymi, którzy potkną się w owym złym
dniu oraz zostaną usidleni i pojmani przez wielkiego Ptasznika i jego zastępy
demonów. Przykro jest pisać czy nawet myśleć o tych, co dwadzieścia, trzydzieści
lat temu byli z nami sercem i ciałem, wspinając się na wzgórze Syjonu, walcząc
on dobry bój wiary, skarbiąc sobie żywot wieczny, rozwijając owoce i łaski
ducha świętego, spodziewając się udziału, jaki już wkrótce mieli otrzymać wraz
z Odkupicielem w Jego chwalebnym dziele Królestwa, a którzy z czasem znużyli
się i osłabli w swych umysłach, odwracając się ku kłótniom albo próżnej chwale.
Jest to zarówno naszym obowiązkiem, jak i przywilejem uczynić wszystko, co w
naszej mocy, aby wyrwać ich z mocy Przeciwnika. Jednakże po okazaniu im
wszelkiej możliwej pomocy nie należy to do nas, by kwestionować mądrość i
miłość Bożą w odniesieniu do tej sprawy, lecz raczej z pełną ufnością
powinniśmy uznać, że Pan nadzoruje sprawy wszystkich, którzy są jego owcami i nie
pozwoli, abyśmy podlegali większym pokusom i próbom niż takim, w których przy
Jego pomocy bylibyśmy w stanie wytrwać. Przyjmijmy to za pieczęć, że Pan jest
prawdziwy i wierny. To, że my lub inni doznamy niepowodzenia w staraniu się o
obiecaną nagrodę, nie będzie skutkiem Bożego zaniedbania lub nieskuteczności,
ale naszego własnego niedbalstwa i nieudolności.
Rozważając to zagadnienie korzystamy
z okazji, by wskazać na to, że próby i doświadczenia przychodzące na nas jako
na spłodzone z ducha Nowe Stworzenia w Prawdzie będą skupiały się wokół trzech
spraw:
(1) wiary, (2) pokory, (3) miłości.
Upadek w którejkolwiek z tych cech
będzie oznaczał katastrofę. Wyjście z tych prób jako zwycięzcy wymagało będzie
energii i oddania, aby poznać i czynić wolę Ojca. Czas jest krótki.
Doświadczenia będą ciężkie. Jednak Ten, który jest za nami, większy jest niżeli
ten, który jest przeciwko nam i gotów jest udzielić nam wszelkiej koniecznej
pomocy, jeśli tylko nasze serca będą lojalne w powyżej wspomnianych punktach.
Jeśli zaś nie będą lojalne, to wolą Bożą też nie będzie, byśmy zostali
zaliczeni do wybranych, ponieważ nie zakwalifikujemy się do z góry
przewidzianej grupy osób stanowiących „kopie Jego Syna”.
ŚLUBY SWOJE ODDAJ
NAJWYŻSZEMU
Myśli te nasuwają wniosek o
stosowności dobrych postanowień, świętych ślubów, a początek roku jest
najwspanialszą okazją do rozpoczęcia takich postanowień. Każdy, kto ma
rzeczywistą i właściwą wdzięczność w sercu, odczuje szczególnie w tym okresie
chęć powtórzenia za psalmistą: „Cóż oddam Panu [mojemu Bogu] za wszystkie
dobrodziejstwa jego, które mi uczynił?” A wtedy przychodzi odpowiedź: „Kielich
obfitego zbawienia [to jest kielich ofiary] wezmę, a imienia Pańskiego wzywać
będę [o łaskę pomocy], śluby moje oddam Panu, a to zaraz przed wszystkim ludem
jego” [Psalm 116:12-14]. Ci, którzy kroczą tą drogą, niezależnie od tego, czy
nazwą to ślubem, czy postanowieniem, czy powiadomią o tym innych, czy zachowają
dla siebie – odniosą błogosławieństwo. Jednak złożenie i dotrzymanie ślubów w
obecności braci i sióstr z rodziny Pańskiej jest wskazywaną przez Boga
najwłaściwszą dla nas drogą. A im zupełniej stosujemy się do tego porządku, tym
pełniejsze będzie, jak wierzymy, nasze błogosławieństwo, tym większy będzie
nasz postęp w stronę [otrzymania] niebiańskiego dziedzictwa.
Straż 1/2009 W.T. R-4303 a – 1909 r.