<< Wstecz |
Wybrano: R-5464 a, z 1914 roku. |
Zmień język na
| |
| | |
Przyjaciel grzeszników
Łuk. 18:9-14, 19:1-10
„Nie przyszedłem wzywać
sprawiedliwych, ale grzesznych do pokuty” – Mar. 2:17.
Pan w swoich przypowieściach głównie
zajmował się faryzeuszami i celnikami, ponieważ saduceusze byli jedynie Żydami
z imienia, lecz nie wierzyli Pismu Św. ani nie oczekiwali przyszłego życia.
Faryzeusze byli prawomyślni, szanowali i nauczali lud Zakonu. Zewnętrznie byli
bardzo prawi, lecz Jezus w różnych przypowieściach wykazywał, że u wielu z nich
religia była jedynie ceremonią, a przestrzeganie Zakonu – powierzchownym
posłuszeństwem, które nie pochodziło z serca. Celnicy nie wyznawali świętości,
lecz raczej ujawniali oddalenie od Boga i brak harmonii z Boskim Zakonem.
Faryzeusze traktowali celników jak
gdyby byli oni poganami, unikając z nimi kontaktów i nawet nie chcieli jeść w
ich towarzystwie. Faryzeusze rozpoznali Jezusa jako istotę wzorową, a Jego
nauki jako zgodne z najwyższymi zasadami. Dlatego dziwili się, że nie chciał
przyłączyć się do nich, a jeszcze bardziej dziwiło ich, że miał społeczność z
celnikami i grzesznikami.
Sedno sprawy tkwi w tym, że Jezus
nie zwracał uwagi na zewnętrzny pozór, lecz na serce. On nie miłował celników
dlatego, że byli grzesznikami, ani nie ganił faryzeuszy za to, że Zakon
przestrzegali tylko zewnętrznie. Przypominamy sobie przypadek młodego
faryzeusza, który przyszedł do Jezusa i pytając Go o przykazania Zakonu
powiedział: „Tego wszystkiego przestrzegałem od młodości mojej”. Czytamy
potem, że „Jezus spojrzawszy na niego, rozmiłował się go” – Mar. 10:21.
To był szczery faryzeusz.
Przypowieść naszej lekcji ilustruje
tę sprawę. Ona pokazuje nam postawę serca niektórych faryzeuszy, a także
niektórych pogardzanych celników: Dwóch ludzi wstąpiło do kościoła, aby się modlili.
Jeden rzekł w swym sercu: Jak wdzięczny jestem Bogu, że nie jestem grzesznikiem
jak większość ludzi i jak ten nędzny celnik. Dziękuję Bogu, że jestem
sprawiedliwy. Lecz celnik czuł się inaczej. Brzemię grzechu ciążyło ma nim. On
nie śmiał popatrzeć w niebo. Uderzał się ręką w piersi i wołał: „Panie, bądź
miłościw mnie grzesznemu”.
Z Boskiego punktu widzenia obaj
mężowie byli grzesznikami, obaj potrzebowali przebaczenia za grzechy. Lecz
jeden z nich ufał w swych własnych niedoskonałych uczynkach i nie żądał
przebaczenia. Drugi natomiast uświadamiał sobie swoje wady i prosił o
miłosierdzie. Nie możemy z tego wnioskować, że Bóg jest bardziej zadowolony z
grzeszników niż z tych, którzy starają się żyć, na ile ich stać, w harmonii z
Boskim prawem. Wręcz przeciwnie: Musimy wszyscy uświadomić sobie, że nie
osiągniemy doskonałości i że potrzebujemy Boskiego miłosierdzia. Grzesznik,
który to uznaje, więcej podoba się Bogu i bliższy jest przebaczenia niż
bardziej moralna osoba, która nie chce widzieć swoich wad.
Innym razem Jezus zwracał uwagę na
ten sam błędny pogląd faryzeuszy mówiąc: „Zdrowi nie potrzebują lekarza” i „nie przyszedłem wzywać sprawiedliwych ale grzesznych do pokuty”. Tymi
słowami chciał zwrócić uwagę na fakt, że choć faryzeusze rościli sobie pretensję,
iż są sprawiedliwi, w rzeczywistości takimi nie byli. Byli to chorzy
grzesznicy, niedoskonali, potrzebujący Zbawiciela. Lecz nie byli oni w stanie
zauważyć owej potrzeby i przyjść z prośbą do Pana o przebaczenie. Oni powinni
nauczyć się, że jako członkowie upadłej rasy są grzesznikami i potrzebują
lekarstwa, jakie mógł dać tylko Jezus. Nie rozumiejąc tej potrzeby, faryzeusze
nie mogli przyjść do Jezusa, stać się Jego uczniami i dlatego utracili wielkie
błogosławieństwa. W przeciwieństwie do nich większość naśladowców Jezusa
wywodziła się z celników i grzeszników – ludzi, którzy nie prowadzili
właściwego trybu życia, lecz którzy byli gorliwi, którzy rozpoznali swoje
uchybienia, odwrócili się od nich i przyjęli przebaczenie jako uleczenie
dobrego lekarza.
FARYZEUSZE NASZYCH CZASÓW
Obie te klasy znajdują się jeszcze w
świecie pomiędzy chrześcijanami Niektórzy ufają w członkostwie swego kościoła,
w swej dobroczynności i ogólnej moralności ku zbawieniu i przeoczają fakt, że
wszyscy są grzesznikami i że przebaczenie grzechów można otrzymać jedynie przez
wiarę w ukrzyżowanego Jezusa. Są dziś i tacy, nie bardzo widoczni w kręgach
religijnych, którzy są gotowi dostrzegać swoje słabości, wyznawać je, przyjąć
przebaczenie grzechów i obietnicę żywota wiecznego jako nieśmiertelny dar Boży,
oparty na ofierze Golgoty. Ci ostatni – możemy być pewni – otrzymują więcej
pożytku niż inni, ponieważ oceniają Boskie przyjęcie do współdziedzictwa z
Chrystusem w Jego Królestwie.
Ogólna lekcja dla nas wszystkich
jest wyrażona przez apostołów Jakuba i Piotra: „Bóg się pysznym sprzeciwia,
a pokornym (pokutującym) łaskę daje”. „Uniżajcie się przed obliczem
Pańskim, a wywyższy was”. Wyznając swoje grzechy, walczcie dzielnie
przeciwko nim, wierzcie w uwolnienie, ostatecznie zwycięstwo i życie wieczne
przez zasługę Ukrzyżowanego, którego usiłujecie naśladować
MAŁY CZŁOWIEK O WIELKIM
SERCU
Dalsza część naszej lekcji dotyczy
podróży Jezusa z Jerycha do Jerozolimy, krótko przed Jego ukrzyżowaniem. Tłumy
podążały w tym samym kierunku, idąc na święto Paschy. Jezus, jak zawsze, był w
centrum ich zainteresowania: wszyscy chcieli Go widzieć i słyszeć, o czym
czytamy w słowach: „Żaden człowiek tak nie mówił jak ten”.
Zacheusz był bogatym człowiekiem w
tej okolicy. Był jednym z tych, którego ogarnęła ciekawość ujrzenia Jezusa, o
którym wiele słyszał. Nie był on faryzeuszem i on nie wyznawał świętości swego
życia Był jednym z potępionych i wykluczonych przez faryzeuszy. Sprawował
drugorzędny urząd, podległy rzymskiej władzy, był bowiem poborcą podatkowym
Rzymian – celnikiem. Z tego względu był on pogardzany i określany jako
nielojalny względem narodu żydowskiego.
Małego wzrostu, Zacheusz nie mógł
dojrzeć Jezusa ze względu na wielkie tłumy ludzi. Dlatego pobiegł naprzód i
wdrapał się na leśną figę, aby stamtąd mieć lepszy widok na Jezusa, gdy będzie
tędy przechodził. Nie zdawał sobie sprawy z tego, że Mistrz znał go, czytał
jego serce, zauważył jego uczciwość i że dlatego chciał go jak najbardziej
uhonorować. Gdy Jezus przyszedł do miejsca, gdzie Zacheusz się znajdował,
spojrzał w górę na celnika, zawołał go po imieniu i kazał mu natychmiast zejść
na dół, gdyż chce być u niego gościem. Wezwanie zostało przyjęte z zadowoleniem
przez Zacheusza. I możemy być pewni, że cała ta okoliczność w największym
stopniu oburzeniem napełniła faryzeuszy. Zaczęli szemrać, że zagościł u
człowieka nieprawowiernego.
Oczywiście szemranie dotarło również
do uszu Zacheusza, ponieważ bezzwłocznie zwrócił się do Pana ze słowami
samoobrony, jak gdyby nalegając, że oskarżenie przeciwko niemu nie powinno
przeszkadzać Mistrzowi gościć w jego domu i okazując pragnienie swego serca,
aby stać się takim, jaki powinien być. Rzekł więc: „Oto połowę majętności
moich dam ubogim, Panie, a jeżeli kogoś w czym podszedłem, oddam w czwórnasób”.
Tak więc Zacheusz zadeklarował swe poświęcenie dla Boga i dla sprawiedliwości,
a także swoje uznanie dla Jezusa jako swego Pana i Mistrza.
Jak Pan usłyszał to wszystko,
odpowiedział Zacheuszowi: „Dziś się stało zbawienie domowi temu, dlatego że
i on jest synem Abrahamowym”. Z Pańskiego punktu zapatrywania wszyscy
synowie Abrahama byli odpowiedni do uczniostwa. Wymagane było uczciwe wyznanie
swych niedoskonałości, odwrócenie się od grzechu, serdeczne przyjęcie Chrystusa
i staranie się, by Go naśladować.
Niewątpliwie zasada ta wciąż jeszcze
ma zastosowanie, niezależnie od tego, co ludzie myślą i mówią. Pan chętnie
przyjmuje czyniącego pokutę. Nie jest więcej potrzebne być naturalnym nasieniem
Abrahama, żeby zostać przyjętym w poczet uczniów Jezusa. „Średnia ściana”
dzieląca Żydów od Pogan została obalona, jak to wyjaśnia ap. Paweł. Wszyscy,
którzy posiadają wiarę Abrahama, mogą być zaliczeni do dzieci Abrahamowych
przez pokrewieństwo Boskiego planu jako uczniowie Jezusa.
Nasza lekcja zamyka się słowami
Pana: „Bo przyszedł Syn człowieczy, aby szukał i zachował, co było zginęło”.
Ci, którzy zaprzeczają, że Adam był stworzony doskonałym, którzy przeczą jego
odpadnięciu od Boskiej łaski i którzy nie uznają, że odkupienie Jezusa było
konieczne, starają się argumentować swój pogląd przez twierdzenie, że Jezus
nigdy nie powoływał się na ten upadek, chociaż na ten temat w Księdze Rodzaju
jest powiedziane i apostołowie o tym szczegółowo wspominają. Lecz w
przytoczonym powyżej tekście mamy stwierdzenie Jezusa co do kwestii, dlaczego w
ogóle przyszedł na ten świat. On nie przyszedł na świat, aby mu pomóc według
schematu przeciwnika, lecz jak sam powiedział, przyszedł na świat, aby być
Odkupicielem człowieka – szukać, odzyskać i przywrócić to, co było zginęło.
Utracone zostało wieczne życie,
Eden, ludzka doskonałość, obraz i Boski charakter człowieka. Nie mogły być one
odzyskane przez samą ludzkość, gdyż wszyscy znajdowali się pod wyrokiem śmierci
– pod przekleństwem. Boska miłość przygotowała plan, przez który Jezus
przyszedł na świat i dał samego siebie na okup za wszystkich. Jezus mówi o tym
ważnym fakcie dzieła odkupienia, potwierdzając oświadczenie, że człowiek był
pod wyrokiem śmierci i musiał być od niej wykupiony (Mat. 20:28). Bez okupu nie
mogłoby być zmartwychwstania ani przyszłego życia. Biblia jest pięknie zgodna i
harmonijna, jeżeli pozwolimy mówić jej samej za siebie. Ona wykazuje, że jest
Słowem Bożym, napisanym pod Boskim kierownictwem.
DWA ZBAWIENIA – JEDEN
ZBAWICIEL
Chociaż rasa ludzka była jedna i
choć wszyscy podlegali pod ten sam wyrok śmierci, jednakże upodobało się Bogu
postanowić dwa różne zbawienia z tego przekleństwa śmierci. Oba zbawienia są
oparte na wielkiej okupowej ofierze, której Jezus dokonał na Golgocie. Pierwsze
zbawienie jest przeznaczone dla klasy Kościoła, powoływanej ze świata podczas
obecnego Wieku Ewangelii, powołanej do zmiany natury – z ludzkiej do duchowej.
Nawet to pierwsze zbawienie nie jest jeszcze skończone i nie ustanie, aż cała
klasa Kościoła zostanie wybrana ze świata i przy pierwszym zmartwychwstaniu
będzie uwielbiona z Chrystusem. Będą oni współdziedzicami z Chrystusem w Jego
Królestwie, a to Królestwo będzie początkiem Jego dzieła na korzyść pozostałej
ludzkości.
Drugie zbawienie dotyczy Wieku
Tysiąclecia, podczas którego Królestwo Chrystusa będzie nadzorować sprawy ziemi,
a Szatan będzie związany. Wówczas znajomość Pana napełni całą ziemię. Wtedy
oczy ślepych i uszy głuchych zostaną otworzone i w owym czasie drugie zbawienie
będzie skuteczne dla całej ludzkości. Nie będzie to duchowe zbawienie – do
nowej natury. Będzie to zbawienie do ludzkiej doskonałości, podźwignięcie z
grzechu i śmierci do obrazu Bożego, jaki posiadał na początku ojciec Adam. Oba
zbawienia będą wielkie i chwalebne, choć dla Kościoła będzie ono
chwalebniejsze.
To zbawienie jest otwarte jedynie
teraz; droga do niego prowadzi przez ciasną bramę i wąską ścieżkę poświęcenia i
samoofiary oraz postępowanie śladami Jezusa.
Na Straży 1977/3/02, str. 28 , W.T. R-5464 a – 1914 r.