<< Wstecz |
Wybrano: R-2617 a, z 1900 roku. |
Zmień język na
| |
| | |
Chrystus pierwszym ze zmartwychwstania
LEKCJA
Z EWANGELII WEDŁUG ŚW. MARKA (Mar. 5:22-43)
Złoty tekst: „On powstał, jako powiedział” (Mat. 28:6).
Przyjęcie
przez niektórych chrześcijan opisu wzbudzenia córki Jaira jako lekcji
wielkanocnej, było wynikiem mylnego przypuszczenia, że cud dokonany nad tą
dziewczynką był podobny do cudownego zmartwychwstania naszego Pana, na pamiątkę
którego obchodzona jest Wielkanoc. Zbadamy treść tej lekcji, a następnie
zobaczymy, że Pismo Święte wykazuje wyraźną różnicę pomiędzy tymi dwoma cudami
i że cud dokonany nad córką Jaira nie jest nigdzie nazwany zmartwychwstaniem,
gdyż nim nie był.
Jair
był widocznie wpływowym człowiekiem w swojej miejscowości; albowiem być
przełożonym bóżnicy w owym czasie oznaczało członkostwo w miejscowej radzie
sądowej (Sanhedrynie), która sądziła pewne klasy przestępców, pilnowała
ogólnego porządku, zwoływała zebrania, itp. Przełożeni bóżnic zarządzali także
sprawami kościelnymi, wzywali tych, którzy w bóżnicach przemawiali lub
odczytywali pewne ustępy z Ksiąg Świętych, zarządzali również szkołami, itp.
Jair, jako człowiek zajmujący wysoki urząd, niezawodnie znał innego zacnego
męża, zamieszkałego w tym samym mieście (Kapernaum), którego syn był uleczony
przez Jezusa, co opisane jest w Ew. Jana (Jan 4:46-53). Wiadomość o tym
cudownym uleczeniu na pewno rozbudziła wiarę Jaira w moc Pańską, którą to wiarę
tak znamiennie zamanifestował w okolicznościach podanych w niniejszej lekcji.
Było
to w domu Mateusza, czyli Lewiego – celnika (Mar. 2:14-22), gdzie Jezus gościł
na uczcie, którą Mateusz urządził, aby dać swym przyjaciołom sposobność
zapoznania się z Panem. Prawdopodobnie przy zakończeniu tej uczty Jair
przyszedł i zaczął prosić Pana o uzdrowienie jego córki. W opisie podanym przez
Mateusza (Mat. 9:18) zaznaczone jest, że ów przełożony mówił, iż jego córka już
umarła. Natomiast opis, który mamy przed sobą, sugeruje myśl, że znajdowała się
ona w bardzo krytycznym stanie, lecz jeszcze przy życiu. Prawdopodobnie Jair
opuścił swoje dziecko, gdy jego stan był bardzo ciężki, więc w chwili, gdy
rozmawiał z Panem, mógł przypuszczać, że ono już może umarło (i tak też w
rzeczywistości było, bo słudzy byli już w drodze, by powiadomić o tym Jaira).
Jair przedstawił swoją sprawę być może w ten sposób: „Córka moja była bliska
śmierci, gdym ją opuścił. Niewątpliwie, teraz już skonała, lecz przyjdź i połóż
na nią swe ręce, aby mogła być uleczona i ożyć”. Był to zadziwiający obraz
wiary, którą Pan bardzo docenił, bo niezwłocznie udał się z nim.
W
drodze od domu Mateusza do domu Jaira towarzyszyła im znaczna rzesza ludu i
wtedy to pewna uboga niewiasta, która przez dwanaście lat cierpiała na
płynienie krwi i wydała na leczenie wszystko, co posiadała, nie uzyskawszy
ulgi, a raczej pogorszenie, powzięła myśl, że gdyby tylko dotknęła się kraju
szaty Jezusa, będzie uzdrowiona – i uczyniwszy to, według swej wiary,
rzeczywiście została uzdrowiona. Możemy sobie wyobrazić, jakie uczucia
przenikały serce Jaira z powodu tej zwłoki. Chociaż jego wiara w moc Jezusa
została wzmocniona, to jednocześnie wiara, co do uzdrowienia córki została
wystawiona na próbę. Próba ta stała się tym sroższa, gdyż w tej właśnie chwili
nadeszli posłańcy od jego żony z wiadomością, że dziecko umarło i że zbytecznym
było trudzić wielkiego Nauczyciela.
Podobne
jest Pańskie opatrznościowe traktowanie wielu z Jego ludu. Daje On nam pewną
podstawę do wiary, a następnie, gdy postępujemy według niej, daje nam świeże
utwierdzenie w tejże wierze, a w międzyczasie próbuje ją przez dopuszczanie
pewnych trudności, przeciwnych myśli, wątpliwości, obaw, itp. – nie tylko
takich, które budzą się w naszym umyśle, ale i nasuwanych przez innych,
niekiedy przez najbliższych i najdroższych. Z doświadczenia wiemy, że we
wszystkich próbach wiary Pan zawsze jest gotów nas uspokajać, pocieszać i
utwierdzać nasze serca, jeżeli tylko zechcemy słuchać Jego głosu. Tak samo było
w sprawie Jaira. Gdy słudzy nadeszli i powiedzieli: „Nadzieja przeszła, zgódź
się z tym, co już jest nieuniknione”; Jezus przemówił krótko: „Nie bój się,
tylko wierz”. O, jak dużo zawiera się w wierze! Jak dobrze jest, że Bóg ją
daje w obecnym czasie! On chce, aby Jego wierni postępowali wiarą. „Bez
wiary nie można podobać się Bogu”, a Apostoł oświadcza: „Toć jest zwycięstwo,
które zwycięża świat, wiara wasza”. Zaiste, w wielu sytuacjach wiara (nie
łatwowierność) jest najgłówniejszą siłą zwycięzcy. Nikt nie może być zwycięzcą
bez niej, z nią zaś zwyciężyć może każdy! Albowiem łaska Boża w Chrystusie
zasila wszystkich wierzących. Boskie obietnice są tylko dla ludzi pełnych wiary
– tak względem obecnego jak i wiecznego życia.
Jezus,
przyszedłszy do domu Jaira, pozwolił tylko Piotrowi, Jakubowi i Janowi, aby
towarzyszyli Mu jako świadkowie mocy Bożej. Względy okazane tym trzem apostołom
przy kilku innych okazjach nie powinny być rozumiane jako wynikające z
samolubnej stronniczości, ale raczej jako dowód, że ci trzej byli ze wszystkich
apostołów najgorliwsi, bardziej zaawansowani w duchowych rzeczach, a więc
najsposobniejsi do ocenienia danych im przywilejów. Ich wyróżnienie było tylko
jednym z dowodów stosowania zasady, jaką Pan określił w jednej z przypowieści;
mianowicie, że „temu, co ma, będzie dane i obfitować będzie”, czyli
temu, co z udzielonych mu łask Bożych najwięcej korzysta i najwierniej ich
używa, danych będzie więcej i większych łask, ponieważ z powodu swej wierności
jest on w stanie ocenić i wykorzystać te dodatkowe łaski lepiej niż inni. Pan
widocznie ma upodobanie w pałającym duchu, czyli usposobieniu. Niewątpliwie, On
docenia i tych, którzy z natury są chłodni i flegmatyczni, lecz bardziej ceni
tych, którzy okazują większe zainteresowanie, gorętszą miłość i wyraźniejszą
gorliwość. Dlatego też obecnie Jego naśladowcy powinni zwiększyć swoją
gorliwość i energię w zawodzie wystawionym nam w Ewangelii, wzmóc swoje
zainteresowania różnymi częściami Pańskiej sprawy.
Podróż
Jaira w obie strony zabrała sporo czasu i zanim Pan nadszedł, poczyniono już
znaczne przygotowania do pogrzebu, ponieważ, według żydowskiego zwyczaju,
umarli byli chowani pospiesznie. Najęte płaczki, (które Mateusz nazwał
„piszczkami”)już się tam znajdowały i wówczas narastał zgiełk. Nasz Pan zgromił
płaczki, a o dziewczynce powiedział, że śpi, tak samo jak się wyraził o
Łazarzu: „Przyjaciel nasz Łazarz śpi, pójdę, abym go obudził”. Ci, co to
słyszeli, naśmiewali się z Niego, nie rozumiejąc, co mówił, tak samo jak
apostołowie nie rozumieli słowa „śpi”, zastosowanego do Łazarza, aż im Pan
powiedział wyraźnie: „Łazarz umarł”. Użycie słowa „zaśnięcie” w odniesieniu
do umarłych jest bardzo częste w Piśmie Świętym, tak w Starym Testamencie jak i
w Nowym. W Starym Testamencie o patriarchach jest powiedziane, że „zasnęli z
ojcami swymi”, podobne wyrażenie odnosi się tak do dobrych jak i złych
królów, proroków i do zwykłych ludzi. W Nowym Testamencie apostoł mówi o tych, „którzy
zasnęli w Jezusie”, że z powodu ich śmierci nie powinniśmy się smucić, jak
to czynią inni, którzy nie mają nadziei, ponieważ wierzymy w zmartwychstanie. W
wypadku Szczepana powiedziane jest, że „zasnął”, a apostoł mówiąc o końcu Wieku
Ewangelii, powiedział, że nie wszyscy z Kościoła tak zasną. Oto jego słowa: „Nie
wszyscy zaśniemy, ale wszyscy przemienieni będziemy„ (1 Król. 2:10; Dz. Ap.
7:60; 1 Tes. 4:14; 1 Kor. 15:51). Dr Lightfoot zwraca uwagę na fakt, że
teologiczne pisma żydowskie, czyli Talmud, zawierają orzeczenia „gdy on spał” w
przypadku, gdy chodzi o stan śmierci, a nasze słowo „cmentarz” znaczy „miejsce
spoczynku (snu)”. Dr French, znany uczony, określił słowo „zasnął” w taki
sposób „Rzeczywistość śmierci nie jest przez to zaprzeczona, lecz fakt ten
nasuwa myśl, że z tej śmierci będzie zmartwychwstanie, tak jak ze snu następuje
przebudzenie”.
Śmierć
nie mogłaby być nazwana snem nawet obrazowo, gdyby nie było zarządzenia o zmartwychwstaniu
ani też nie byłoby to właściwe określenie, gdyby nie było zamierzone wzbudzenie
od umarłych. Chociaż to wzbudzenie nie mogłoby nastąpić bez odkupienia i
chociaż okup, zapewniający to wzbudzenie, nie był złożony wcześniej aż dopiero
na Kalwarii, to jednak wszyscy święci Boży, wierzący w Jego obietnicę, daną
Abrahamowi {„w nasieniu twoim błogosławione będą wszystkie rodzaje ziemi”) rozumieli,
że co Bóg obiecał, na pewno dotrzyma. Miliony ludzi umarło przed daniem
obietnicy, jak i przed przyjściem owego nasienia Abrahamowego, stąd wypełnienie
tej obietnicy będzie znaczyć ogólne wzbudzenie wszystkich ludzi od umarłych,
aby mieli oni sposobność być błogosławionymi przez chwalebne nasienie
Abrahamowe.
Nasz
Pan od swego chrztu w Jordanie był już w procesie płacenia okupu – życie jego
było poświęcone i przyjęte przez Ojca, chociaż ofiara Jego nie była jeszcze
wtedy dokonana. Dopiero na Kalwarii Jezus konając zawołał: „Dokonało się„. Nasz
Pan powiedział przed swoją śmiercią, że w wyniku okupu otworzone będą w
słusznym czasie drzwi więzienia śmierci i wszyscy śpiący więźniowie wyjdą. On
rzekł: „ Wszyscy, co są w grobach, usłyszą głos Syna Człowieczego i wyjdą”, ci,
co dobrze czynili (którzy byli na próbie i zostali uznani przez Pana za
zwycięzców), na powstanie do żywota, a ci co źle czynili (którzy nie uszli spod
potępienia, nie byli uznani przez Boga), na powstanie sądu (Jana 5:28-29).
Sąd
będzie dla nich błogosławioną sposobnością dojścia do znajomości prawdy
względem Boskiego charakteru i planu, z którym, gdy zechcą współdziałać i
wyrabiać w sobie odpowiedni charakter, będą mogli, przy końcu Tysiąclecia dojść
do zupełnej doskonałości. W międzyczasie wszyscy umarli „śpią w Jezusie” – w
tym znaczeniu, że nadzieja przebudzenia w poranku zmartwychwstania ześrodkowana
jest zgodnie z Boskim planem w Jezusie, w Jego ofierze pojednania, którą On, z
łaski Bożej, złożył jako okup za wszystkich (1 Tym. 2:6).
Widzimy
więc, że przyszłe życie, ukazane w Piśmie Świętym, polega na nadziei
zmartwychwstania. Zgodnie z tym apostoł oświadczył: „O nadzieję i o
powstanie umarłych mię tu dziś sądzą” (Dz. Ap. 23:6), a także jest
powiedziane, że jego stałym tematem było opowiadać „Jezusa i zmartwychwstanie”
(Dz. Ap. 17.18). Nie ma innej nadziei przyszłego żywota poza zmartwychwstaniem
i nie ma nadziei zmartwychwstania, jak tylko przez Jezusa – gdyż On umarł za
grzechy nasze i przez to spłacił karę śmierci na nas nałożoną i sprawił, że
zapłata za grzech – śmierć – stała się tylko tymczasowym „snem”, z którego On w
słusznym czasie wzbudzi ludzkość, aby ją ubłogosławić pod wielkimi i
chwalebnymi przywilejami Jego tysiącletniego Królestwa, zwanego także Dniem
Sądu, czyli próby dla świata, tak jak obecny Wiek Ewangelii jest dniem próby
dla Kościoła. Jezus wszedłszy do domu Jaira, zabrał z sobą trzech uczniów i
rodziców zmarłej. W ich obecności ujął za rękę ową dziewczynkę i rzekł: „Talita
kumi”. Słowa te są w języku aramejskim, jakim mówili wówczas zwykli ludzie.
„Talita”, w dialekcie ludu było zwrotem do panienki, to samo, co „Dzieweczko,
wstań”.
WSKRZESZENIE NIE JEST ZMARTWYCHWSTANIEM
Dzieweczka
rozbudziła się do życia i przytomności. Nie powróciła ona z nieba lub piekła,
lecz obudziła się ze snu śmierci, doświadczając życia tak, jak poprzednio.
Takie przebudzenie ze snu – powrót siły życia, która chwilowo była
powstrzymana, było czymś w rodzaju zmartwychwstania, lecz nie było
zmartwychwstaniem. Należy pamiętać, że dziewczynka poprzednio nie posiadała
doskonałego życia, gdyż takiego nie posiadał żaden człowiek z rodu Adamowego,
od czasu, jak Adam popadł w grzech i znalazł się pod Boskim wyrokiem
śmierci. Apostoł oświadczył: „W Adamie wszyscy umierają„ oraz: „Śmierć
na wszystkich przeszła”, a dzieweczka ta nie była wyjęta spod tej reguły.
Nasz Pan mówiąc na ten temat, powiedział, że nikt nie ma żywota w rzeczywistym
znaczeniu tego słowa, oprócz tych, którzy Go przyjęli, a i ci mają żywot tylko
w przypisanym znaczeniu, przez wiarę. Pan powiedział: „Niechaj umarli
grzebią umarłych swoich”, „Kto ma Syna, ma żywot”. Ponieważ owa dziewczynka
była według prawa umarłą, bez doskonałego żywota i bez prawa do niego, zanim
zasnęła, tak samo też, gdy rozbudziła się na słowa Pana, rozbudziła się tylko
do stanu śmierci, w jakim znajdowała się poprzednio.
Obdarzyć
ją zmartwychwstaniem znaczyłoby podniesienie jej przez Pana ze śmierci w pełnym
znaczeniu tego słowa – z umysłowej, moralnej i fizycznej degradacji, do
chwalebnej doskonałości umysłu i ciała, jaką posiadał ojciec Adam przed
zgrzeszeniem. Pan nie uczynił tego. On tylko wskrzesił ją, pozostawiając
dziewczynkę na tym samym poziomie śmierci, na którym się urodziła i żyła przez
dwanaście lat. Dziewczynka ta będzie jeszcze miała sposobność uczestniczenia w
ogólnym „zmartwychwstaniu na sąd”, czyli do restytucji w Tysiącleciu – chyba,
że w późniejszym czasie przyjęła Ewangelię Jezusową i stała się Jego
naśladowczynią, członkiem Kościoła; wówczas, o ile była wierna, została uznana
za godną działu w głównym, czyli pierwszym zmartwychwstaniu do chwały, czci i
nieśmiertelności. Jednak punktem, który chcemy tu wykazać, jest to, że lekcja
ta nie traktuje o jej zmartwychwstaniu, a tylko wskrzeszeniu.
Zgodnie
z tym mamy wyraźne orzeczenie Pisma Świętego, że nasz Pan w Jego
zmartwychwstaniu był „pierwiastkiem (pierwszym) tych którzy zasnęli” (1
Kor. 15:20). Przy innej okazji apostoł wyjaśnił ten punkt dobitnie, gdy w swym
przemówieniu przed Agrypą oświadczył, iż wszystkie jego kazania były zgodne z
tym, co powiedzieli prorocy i Mojżesz: „to jest, iż Chrystus miał cierpieć,
a będąc pierwszym z zmartwychwstania, opowiadać miał światłość” (Dz. Ap.
26:23).
Te
wyraźne orzeczenia Pisma Świętego nie mogą być ignorowane przez tych, którzy
chcą być uczeni przez Boga i chcą pozbyć się błędnych teorii i spekulacji
względem słowa zmartwychwstanie. Zmartwychwstanie naszego Pana było w
rzeczywistości pierwszym, toteż inne wzbudzenia nie były wcale
zmartwychwstaniami. Nasz Pan był wzbudzony – podniesiony z śmierci do pełnej
doskonałości żywota. Nie było rzeczą potrzebną, aby był On ponownie podniesiony
do doskonałości ludzkiej natury, ponieważ ta była ofiarowana za nas – jedną
ofiarą, na wieki. Ona nie mogła być cofnięta, czyli odwołana, bo byłoby to
cofnięciem okupu – odwołaniem dzieła pojednania.
Pamiętajmy,
że gdy Pan Jezus poświęcił się przy chrzcie, został spłodzony z ducha świętego
– i że to, co było spłodzone z ducha, w słusznym czasie miało być „narodzone z
ducha”, istotą duchową. Toteż o narodzeniu z ducha, czyli o Jego
zmartwychwstaniu, czytamy, że był On „Pierworodnym z umarłych”;
„Pierworodnym między wieloma braćmi” (Rzym. 8:29, Kol. 1:18). Są to
dodatkowe dowody, że ani Łazarz, ani córka Jaira, ani syn wdowy z Naim, ani ów
młodzieniec wskrzeszony przez apostoła Pawła, ani Dorka, którą wskrzesił św.
Piotr, ani syn Sunamitki, wskrzeszony przez Elizeusza, nie byli „narodzeni
od umarłych”, ani na poziomie cielesnym, ani na duchowym.
Dlatego
rozmyślając o zmartwychwstaniu naszego Pana, starajmy się coraz lepiej pojmować
jego wielkość, rozumiejąc, że coś takiego nigdy przedtem się nie zdarzyło i że
tak jak On był pierworodnym od umarłych, tak Jego „bracia”, czyli Kościół, będą
następni. Pamiętajmy także, iż Jego zmartwychwstanie do natury duchowej jest
inne, niż świat kiedykolwiek może dostąpić. Ludzkość tego świata dostąpi
restytucyjnego zmartwychwstania do stanu ludzkiej doskonałości i życia
wiecznego. Wyższe, główne, czyli pierwsze zmartwychwstanie, jakiego nasz Pan
dostąpił, obiecane jest jako szczególniejsza nagroda dla wiernych członków Jego
Kościoła, a nie dla innych. To zmartwychwstanie opisane jest przez apostoła (1
Kor. 15:42-44). Dlatego naszym usilnym staraniem, jako naśladowców Chrystusa
Pana, powinno być to samo, co miał na myśli wielki apostoł, gdy powiedział: „Żebym
Go poznał i moc zmartwychwstania Jego (pierwszego zmartwychwstania do
duchowego stanu, w chwale, czci i nieśmiertelności) i społeczność
ucierpienia Jego, przekształtowany będąc w śmierci Jego, owabym jakimkolwiek
sposobem doszedł (specjalnego, głównego) powstania z martwych” (Filip.
3:10-11).
Na Straży 1994/3/04, str. 54; W.T. R-2617a-1900r