<< Wstecz |
Wybrano: R-5857 a, z 1916 roku. |
Zmień język na
| |
| | |
Pierwszy męczennik chrześcijański
LEKCJA Z DZIEJÓW APOSTOLSKICH (Dz. Ap. 6:9 - 8:3)
WIERNY ŚW. SZCZEPAN – JEGO
ELOKWENCJA ORAZ GORLIWOŚĆ DLA BOGA I PRAWDY WZBURZYŁY JEGO WROGÓW –
NIENAWIDZILI GO ZA CECHY, KTÓRE POWINNI PODZIWIAĆ – PONIEWAŻ BYLI ZAŚLEPIENI
BŁĘDEM – JEGO PIERWSZY BÓJ W SYNAGODZE – JEGO DRUGI BÓJ PRZED SANHEDRYNEM –
JEGO ZWYCIĘSTWO W ŚMIERCI
„Bądź
wierny aż do śmierci, a dam ci koronę żywota” – Obj. 2:10.
ŚCIŚLE mówiąc, nasz Pan Jezus był pierwszym chrześcijańskim męczennikiem,
ale pierwszym z Jego naśladowców, który poniósł śmierć z powodu lojalności w
głoszeniu Ewangelii Jezusa, był Św. Szczepan. Był on jednym z siedmiu wybranych
diakonów, wyznaczonych do rozpowszechniania jałmużny Kościoła. Apostołowie
starali się oddawać całkowicie pracy Pańskiej i niewątpliwie nie oczekiwali dużo
od specjalnej służby wyznaczonych diakonów. Pomimo to, Boska opatrzność
sprawiła, że jeden z nich – Szczepan, z powodu swej miłości i gorliwości
otrzymał wiele Pańskiej łaski oraz błogosławieństwa i dane mu było wiernie
oddać życie za Prawdę.
Widocznie Św. Szczepan był człowiekiem wielkiej mocy i miłości do Prawdy.
Jego wybór na jednego ze specjalnych diakonów wskazuje, że ci, którzy znali go
najlepiej, cenili jego czystość charakteru i życia. Jego elokwencja w obronie
Mistrza i Jego Ewangelii jest dobrze udokumentowana w tej lekcji.
Historia podaje, że w tamtym czasie było czterysta sześćdziesiąt synagog
w Jerozolimie. Niektóre z nich były hebrajskie, co oznacza, że uczestniczący w
nabożeństwach byli przyzwyczajeni do języka hebrajskiego i był on tam używany.
Inne synagogi były zwane hellenistycznymi, to znaczy greckimi. Grecki był w
tamtych czasach językiem wykształconych w otaczającym świecie. Niektórzy Żydzi
oraz prozelici żyjący w zewnętrznych miejscach i w Jerozolimie woleli mieć
księgi Zakonu i Proroków w języku greckim.
Przypuszcza się, że Św. Szczepan był związany z jedną z tych synagog i że
ten fakt tłumaczy jego udawanie się tam w celu przekonywania towarzyszy, że
Jezus był Mesjaszem. Przypuszcza się, z całkiem dobrym uzasadnieniem, że Saul z
Tarsu uczęszczał do tej samej synagogi oraz był jednym z dyskutantów, nad
którymi, dzięki łasce Bożej, Św. Szczepan miał jak się zdaje przewagę w tych
debatach. W ten sposób wzbudzone zostały gorzkie uczucia.
Żydowskim przywódcom zdawało się, że posłanie dotyczące Jezusa jako
Mesjasza i odpowiedzialności Żydów za Jego śmierć, a także dotyczące Boskiej przychylności
okazanej przez wzbudzenie Go z martwych, było rażącym błędem, który
przedstawiany ludowi w mistrzowski sposób, mógłby wzbudzić ducha niechęci
przeciwko władcom Żydów oraz zburzyć wszystkie prawa i system sprawowania
władzy w Palestynie. Rzeczywiście, ci chrześcijanie rzeczywiście twierdzili, że
z powodu odrzucenia Jezusa naród żydowski został odrzucony od Boskiej łaski i
że nadejść miały straszne nieszczęścia. Ci, którzy byli przywiązani do starego
porządku rzeczy nie chcieli wierzyć tym przepowiedniom o nadchodzącej
katastrofie.
Drugi bój Św. Szczepana był tym, który poprzedzał jego śmierć. Sanhedryn, rozgniewany
na niego, przekupił świadków. To oznacza, że przekupili pewnych ludzi, by
składali zarzuty, oskarżając Św. Szczepana o bluźnierstwo – o to, że ogłosił,
iż Mojżesz i Zakon są zdezaktualizowane, a Świątynia nie jest już Świątynią
Bożą. Świadkowie
ci zestawili ze sobą niektóre fragmenty z oświadczeń Szczepana w taki sposób,
że Prawda przez niego głoszona zdawała się być fałszywa i bluźniercza. Tak jest
w każdej sprawie. Sposób sformułowania wypowiedzi ma wiele wspólnego z
wrażeniem jakie robi. Św. Szczepan wypowiedział słowa, o które go oskarżono,
ale oni przedstawiając je wypaczyli istotę jego nauczania.
OBRONA ŚW. SZCZEPANA
Gdy opłaceni świadkowie złożyli
swoje zeznania przed Sanhedrynem, oskarżając o bluźnierstwo, które karane było
śmiercią przez ukamienowanie, Sanhedryn demonstrując sprawiedliwość, pozwolił
Św. Szczepanowi, by wypowiedział się w swojej obronie. Uczynił to w mistrzowski
sposób, przez podjęcie wątku żydowskiej historii i opowiedzenie jej, pokazując
swoją bezgraniczną wiarę w Boskie postępowanie z Abrahamem i w obietnice tam
uczynione. W uporządkowany sposób skierował myśli swoich słuchaczy do czasów
Mojżesza i przekazania Zakonu oraz przypomniał im, że Mojżesz powiedział, iż w
stosownym czasie Bóg wzbudzi Proroka większego niż on (5 Moj. 18:18). Św.
Szczepan pozwolił im wydedukować, że tym wielkim prorokiem był Jezus, a skoro
Mojżesz odniósł się do Jezusa, jako większego, nie będzie nielojalnością wobec
Mojżesza, by teraz przyjąć większego proroka. W ten sposób jeden element
oskarżenia przeciwko Św. Szczepanowi został obalony. Nie był on nielojalny
wobec Mojżesza, a wręcz przeciwnie.
Co do Świątyni, Św. Szczepan
przypomniał swoim słuchaczom, że Bóg najpierw ustanowił Przybytek na pustkowiu,
a z czasem w jego miejsce Bóg dał Świątynię w Jerozolimie. Wierzenie w Świątynię
zbudowaną przez Salomona nie było brakiem szacunku dla Przybytku. Bóg wówczas
przewidział, że jeszcze wyższa Świątynia zajmie miejsce budynku uczynionego
rękoma. Wyższa Świątynia miała być duchową składającą się z ludu Bożego, który
jako żywe kamienie, będzie zbudowana przez Ducha na mieszkanie Boże. Jak nie
było bluźnierstwem zaakceptowanie Świątyni Salomona w miejsce Przybytku
Mojżesza, tak nie powinno się uważać za bluźniercze akceptowanie tej wyższej,
duchowej Świątyni, której Jezus jest Głową lub Fundamentem, w miejsce typicznej
Świątyni zbudowanej z drewna i kamienia.
ZWYCIĘSTWO W ŚMIERCI!
Tak umiejętne, logiczne i
przekonywujące były słowa św. Szczepana, że jego słuchacze „pukali się w
sercach swych”, nie w sensie skruchy, ale zdając sobie sprawę, że ich racja nie
okazała się być zwycięska. Przypuszcza się, że Saul z Tarsu był członkiem
Sanhedrynu. Nie mieli już nadziei na sprawiedliwe oskarżenie Św. Szczepana o
bluźnierstwo. Ich jedyną nadzieją było uchwycenie się czegoś, co on powie i
uznanie tego za bluźnierstwo i natychmiastowe posłanie go na śmierć.
Ten moment nadszedł. Św. Szczepan był
uniesiony przedmiotem swego kazania, którym był Chrystus i błogosławieństwa,
jakie mają przez Niego spłynąć na Izrael i na cały świat. Jego oblicze
promieniało – było jak oblicze anioła Pańskiego. Patrząc w górę, na Niebiosa,
zawołał: „Oto widzę niebiosa otworzone i Syna człowieczego stojącego po prawicy
Bożej!”. To był sygnał dla Sanhedrynu, by wznieść okrzyk o bluźnierstwie i rzucić
się na posłańca Bożego.
Nie jesteśmy całkiem pewni, co miał
na myśli wypowiadając te słowa. Rozumiejąc, że najlepiej widzimy oczyma naszego
zrozumienia, możemy użyć tych samych słów - nie odnosząc się do czegoś
widzianego przez nasz naturalny wzrok, a jedynie do umysłowego widzenia i
naszej pewności co do jego prawdziwości. W ten sposób niewidomy, uchwyciwszy
sens argumentu, może prawdziwie powiedzieć: „O tak, teraz rozumiem, o co chodzi!” [przyp. tł. w języku angielskim słowo see
użyte tu jako rozumieć ma również znaczenie widzieć].
Możemy być pewni, że tłum był gotowy
podążyć za sugestią Sanhedrynu. Tłumy teraz, tak jak wtedy, zdają się być
gotowe na każdy rodzaj przemocy, jeśli mają przywódcę i pretekst, szczególnie,
jeśli pretekst i przywództwo jest związane z religią i pochodzi od tych
uznawanych za autorytety. W upadłej naturze istnieje dzika, bestialska
skłonność, która zdaje się żądna krwi i tylko czekająca na okazję.
Wypchnąwszy sługę Jezusa poza swoje
bramy, jako że egzekucja nie była dozwolona wewnątrz, tłum rzucił swoje szaty u
stóp młodzieńca, Saula z Tarsu. W ten sposób stał się on upoważnieniem do
ukamienowania. Wtedy ukamienowali Szczepana na śmierć. Św. Szczepan wołał
podczas kamienowania: „Panie Jezu! Przyjmij ducha mojego!” – moje życie – oraz:
„Panie! Nie poczytaj im tego za grzech!”. W tym Św. Szczepan osiągnął pełnię
zwycięstwa – wierność aż do śmierci, a także miłującego ducha, w którym poniósł
śmierć z rąk nieprzyjaciół – ducha Mistrza, tego samego ducha, którego
powinniśmy doskonalić i manifestować.
HEROIZM W OKOPACH
Św. Szczepan dał nam przykład.
Rzeczywiście, nietrudno znaleźć przykłady pokazujące, jakimi ludźmi powinniśmy
być. Problemem zdaje się być to, że nikt oprócz tych z gorliwym duchem i dobrze
pouczonych od Pana z przykładów nie korzysta. Na przykład, świat daje dziś
Kościołowi cudowną lekcję dotyczącą wierności aż do śmierci. Wydaje się to naprawdę
wspaniałe gdy naśladowcy Jezusa patrzą na druga stronę wody i obserwują miliony
mężczyzn opuszczających domy, rodziny, interesy, przyjemności i wszystkie inne
okoliczności, by być posłusznym przywódcom swoich państw – by udać się do
okopów i cierpieć trudności, niebezpieczeństwa, rany oraz śmierć.
Mówimy do siebie: „Jakimi osobami,
my chrześcijanie, powinniśmy być!”. Nie byliśmy wezwani do zabijania naszych
bliźnich, ale do czynienia im dobra. Nie byliśmy wezwani dla kilku centów
dziennie wynagrodzenia lub ewentualnie dla żelaznego krzyża, czy też imienia na
jakimś honorowym zwoju. Nam obiecano chwałę, zaszczyt, nieśmiertelność i współdziedzictwo
z naszym Panem w Jego Królestwie. Co więcej, mamy nie tylko przywilej pomagania
ludziom obecnie, zamiast niszczenia ich, ale również błogosławiony przywilej
pomagania im w nadchodzącym Wieku w podniesieniu się z niedoskonałości do
obrazu i podobieństwa Bożego. O, jakimi osobami, my chrześcijanie, powinniśmy
być! Jak wiernymi, jak lojalnymi!
Nasz złoty tekst jest imponujący. Nasz
pobór nie jest na kilka dni, ale jest podjęty z pełnym zrozumieniem, że w celu
zdobycia wielkiej nagrody musimy położyć nasze życia w Pańskiej służbie –
wiernie i lojalnie. Ilu chrześcijan właściwie zrozumiało, co oznaczało
poświęcenie ich serc Panu i wzięcie krzyża w celu naśladowania Go w niesławie
lub w dobrej sławie? Jeszcze nie jest za późno, by nauczyć się naszych lekcji dokładniej
i postanowić, że przez łaskę Boga będziemy wierni aż do śmierci Temu, który
powołał nas z ciemności do Swojej cudownej światłości.
W.T. R-5857a – 1916 r.