<< Wstecz |
Wybrano: R-5921 a, z 1916 roku. |
Zmień język na
| |
| | |
Miłość w zgromadzeniach
Miłujcie się społecznie "jakom Ja was umiłował” (Jana 15:12), jest poleceniem naszego Pana. "Myśmy powinni kłaść duszę za braci” pisał Apostoł (1 Jana 3:16), a także: "Wszelki, co miłuje Tego, który urodził, miłuje i tego który z Niego jest narodzony” (1 Jana 5:1). Faktem jest, że wszyscy należący do Kościoła Chrystusowego mają ducha miłości w czasie ich spłodzenia z Ducha Świętego. A gdy czyniony jest odpowiedni postęp w przygotowania się do królestwa, to ten duch miłości będzie się wzmagał coraz więcej, aż w końcu zostanie udoskonalony przy zmartwychwstaniu. Wtedy otrzymamy nowe ciała, które pozwolą zamanifestować naszą serdeczną miłość w całej pełni. Lecz w międzyczasie ci drodzy bracia Pańscy często doświadczają i zadają cierpienia jedni drugim. Niektórzy zamiast pobudzać się do miłości i dobrych uczynków – pobudzają się raczej do sporów!
Podczas gdy takie słabości powinniśmy przypisywać nie Nowemu Stworzeniu, ale staremu, to jednak nie należy zapominać i o tym, że wzrost Nowego Stworzenia postępuje w miarę uśmiercania starego; a zatem, o ile nasze ciało nie jest umarłym dla grzechu i samolubstwa, o tyle nowe stworzenie nie dosięgło jeszcze tego idealnego stanu, o który zabiegamy.
Redaktor (brat Russell /przyp. tłum) często otrzymuje wiele listów od starszych zborowych z zapytaniami, jak oni mają obchodzić się ze zgromadzeniem, a także otrzymuje listy od zgromadzeń z zapytaniami, jak zgromadzenie ma się obchodzić z wybranymi przez siebie starszymi i diakonami. Wybrani w zgromadzeniach słudzy często mniemają, że bracia, którzy ich wybrali, nie okazują dosyć zaufania wobec nich; albowiem nie powierzają im zupełnej władzy i wolności do przeprowadzania spraw zborowych – że zgromadzenia chcą same przeprowadzać swoje sprawy, a od starszych chcą tylko dorady. W takich wypadkach doradzamy, aby starsi byli zupełnie zadowoleni z takiego stanu rzeczy. Niech pamiętają o tym, że zgromadzenie jest przedstawicielem Pana, i że żaden sługa zboru nie ma prawa przywłaszczać sobie większego autorytetu aniżeli zbór udzieli mu przez głosowanie.
Doświadczeniem naszym jest, że Badacze Pisma Świętego odczuwają potrzebę zabezpieczenia swych praw i wykonywania obowiązków, jakie Bóg na nich włożył. Z pewnością, że zasługują na usprawiedliwienie nawet wtedy, gdy wydają się okazywać za dużo ostrożności w tej sprawie – w świetle przykładów naokoło nas, tak pomiędzy katolikami jak i pomiędzy protestantami, odnośnie władzy kleru, oraz skłonności duchownych do chwytania władzy i autorytetu, a ignorowania zgromadzenia.
Z drugiej znów strony często się zdarza, że zgromadzenia czują, że są władani, lub traktowani z góry przez swoich starszych – niezależnie czy tak jest naprawdę, czy nie. Na przykład zgromadzenie niekiedy się skarży, że starsi chorują na manię kaznodziejów i starają się głosić kazania przy każdej sposobności, tak, że nawet zebrania świadectw i badania bereańskie gotowi by wykorzystywać na głoszenie kazań. Gdy uczyniona jest im uwaga, że badania są bardziej cenione, i że zmiana takich zebrań na kazania wcale nie jest pożądana przez zgromadzenie, starsi niekiedy czują urazę do całego zgromadzenia, oświadczając, że zgromadzenie nie ocenia ich odpowiednio; innym znów razem, tacy starsi pogniewają się na tego jednostkę, która miała odwagę w delikatny sposób wspomnieć im o tej sprawie, albo zdaje im się, że ten brat jest wyjątkiem, a reszta zgromadzenia jest z nich zupełnie zadowolona – czasem jest to przypadek zbyt wysokiej samooceny.
PASTERSKA RADA
Trudno jest odgadnąć, jaka byłaby najlepsza rada w takich wypadkach, gdzie starsi stracili może nie ducha Bożego, ale odpowiednią równowagę zdrowego rozsądku. Zazwyczaj odsyłamy zapytujących do szóstego tomu i doradzamy, aby ponownie przeczytać to, co tam o takich sprawach jest napisane i do tego się zastosować. Jednak nawet i po przeczytaniu tego, niektórzy z drogich owiec Pańskich nie wiedzą, w jaki sposób zaprowadzić właściwy biblijny porządek, zachować wolność zgromadzenia i nie dopuścić, aby starszy szkodził sam sobie i całemu zgromadzeniu!
Naszą ogólną doradą dla braci jest, aby takie sprawy przedstawili Panu w modlitwie, a jednocześnie, aby czuwali i starali się wszelkie sprawy w zgromadzeniach przeprowadzać tak, jak wierzymy, że byłoby zgodnie z wolą Bożą. Z jednej strony musimy oświadczyć, że byłoby złem dla zgromadzenia, gdyby pozwoliło starszemu "panować”, jak to św. Piotr powiedział, "nad dziedzictwem Pańskim” (1 Piotra 5:3). Takie coś byłoby szkodliwym tak dla starszego, jak i dla zgromadzenia.
Z drugiej znów strony, zgromadzenia powinny unikać ducha podchwytywania i wynajdywania wad. Członkowie zgromadzeń powinni oceniać ducha Pańskiego, ducha zamiłowania i wyrozumienia wobec prawdy, a także talent do przedstawienia prawdy, gdziekolwiek takowy się znajdzie i powinni wzajemnie dopomagać sobie w pomnażaniu się w łasce, znajomości i w wymowie – każdy odpowiednio do otrzymanych od Pana talentów i zgodnie ze wskazówkami Słowa Bożego. Wyrozumiałość jednych wobec drugich, gotowość do umywania nóg jedni drugim (w symbolicznym znaczeniu), oraz wzajemna ocena chrześcijańskich przymiotów jednych w drugich, powinny być pielęgnowane.
Podczas gdy wola zgromadzenia powinna być bacznie obserwowana przez każdego starszego i powinna być jasno wyrażona przez każde zgromadzenie, co się tyczy porządku i zarządzania swymi sprawami, to jednak nie należy być zbyt wymagającym względem tego, jak ta wola zgromadzenia powinna być wyrażoną. Inaczej mówiąc, należy zauważyć, co byłoby zadowalającym dla większości zgromadzenia. Starszym nie powinno czynić się zarzutów jedynie dlatego, że zadowolenie zgromadzenia nie zostało wyrażone w pewien specjalny sposób. Inaczej mówiąc mniejszość zgromadzenia nie powinna mniemać, że może rozrywać zgromadzenie, lub wzniecać spory tylko dlatego, że pewne upodobanie tejże mniejszości nie zostało zaspokojone. Każdy członek zgromadzenia ma zupełną wolność wypowiedzieć swoje przekonanie w odpowiednim czasie – szczególnie w czasie wyborów, lecz wyraziwszy swoją myśl i upodobanie powinien być w zupełności gotowym zgodzić się z upodobaniem większości, bez względu czy zgromadzenie wyrazi swoje upodobanie zgodnie z jego upodobaniem czy też przeciwnie.
NAJPIERW SPRAWIEDLIWOŚĆ, POTEM MIŁOŚĆ
Drodzy bracia, pamiętajmy zawsze, że starając się o miłość i jej związki doskonałości, mamy jednak nasz własny sposób postępowania regulować przede wszystkim sprawiedliwością, a potem dopiero miłość może dodawać do tego tyle, ile tylko sobie życzy. Na przykład, podczas nominacji ktoś może nominować do pewnej służby takiego brata, który wcale nie kwalifikuje się na dane stanowisko. Nie należy czynić zarzutów temu, kto takiego brata nominował, albowiem on miał zupełną wolność uczynić taką nominację i tym sposobem okazać swoją niemądrość; lecz z drugiej strony nikt nie powinien czuć się zobowiązany tą jego nominacją, ani też obawa zrażenia nominowanego brata nie powinna wstrzymywać nas od głosowania tak jak rozumiemy, że byłoby wolą Bożą w danej sprawie. Zaś nominowany brat, gdy nie zostanie wybrany, nie powinien za to się obrażać, ale raczej powinien uszanować odwagę braci, wyrażoną w tym, że nie głosowali na niego.
Ten, kto nie został wybrany nie ma prawa zapytywać się zgromadzenia, lub poszczególnych członków, dlaczego nie głosowali na niego. To jest ich rzecz, a nie jego. Oni tylko skorzystali z prawa, jakie im przysługuje i uczynili to tak, jak dyktowało im sumienie. Było to sprawą sprawiedliwości. Miłość, w znaczeniu ludzkiej sympatii, nie ma miejsca w decydowaniu w takich kwestiach, gdzie Słowo Boże wystawia reguły, jakie powinny być przestrzegane przez każdego członka w Kościele. Zdaje się, że przyczyną prawie wszystkich kłopotów w zgromadzeniach jest nieuznawanie zasad sprawiedliwości. Zalecamy, aby wszelkie takie trudności były przedstawione Panu w modlitwie, następnie należy daną sprawę rozważyć na zasadzie absolutnej sprawiedliwości.
W szóstym tomie Wykładów Pisma Świętego jest podana dorada, aby, o ile to możliwe, wola zgromadzenia była wyrażona w większości – przynajmniej osiemdziesiąt pięć procent ogólnej liczby. To jednak nie znaczy, aby, czy to sprawiedliwość, czy miłość, oddały sprawy zgromadzenia pozostałej mniejszości i pozwoliły im dyktować, na przykład w takiej sprawie, aby nie dopuścić nikogo na starszego lub diakona, ponieważ mniejszość trzymałaby piętnaście procent głosów i domagałaby się, aby zgromadzenie dostosowało się do pojęć tej mniejszości, albo, aby cała praca zboru została wstrzymana. Takie coś nie byłoby zgodne z miłością, ani ze sprawiedliwością, więc nie należy na coś podobnego zezwolić.
Większość decyduje – jest zasadą sprawiedliwości, a co ponadto było doradzane, było ustępstwem miłości – próbą, aby na ile to możliwe, zadowolić upodobania wszystkich lub przynajmniej znacznej większości zgromadzenia. Większość powinna mieć miłujące pragnienie regulować sprawy zgromadzenia w taki sposób, aby zadowolić możliwie każdego członka. W jakimkolwiek stopniu jest to zaniedbywane, w takim otwiera się sposobność do zamieszek i rozdwojeń w zgromadzeniach. Chociaż rozdzielenie się zgromadzenia jest zawsze godne politowania i na ile tylko możliwe powinno się zapobiegać temu, a ofiary powinny być ponoszone przez wszystkich, aby zachować "jedność ducha w związce pokoju” (Efez. 4:3), to jednak w niektórych wypadkach rozdział zgromadzenia na pewien czas byłby zapewne korzystniejszy, aniżeli ustawiczne spory, które by wstrzymywały duchowy postęp wszystkich w to włączonych.
Straż 1934/12 str. 186-188 W.T. R-5921 a - 1916 r.