<< Wstecz |
Wybrano: R-5938 a, z 1916 roku. |
Zmień język na
| |
| | |
Wyznanie grzechów koniecznym warunkiem przebaczenia
"Jeźlibyśmy wyznali grzechy nasze, wiernyć jest Bóg i
sprawiedliwy, aby nam odpuścił grzechy i oczyścił nas od wszelkiej
nieprawości" - 1Jana 1:9.
Apostoł Jan nie mówi tu do świata
ludzi niewierzących, nieusprawiedliwionych "grzeszników" w zwykłym
znaczeniu tego słowa. Przeciwnie, mówi on do usprawiedliwionych i poświęconych
w Chrystusie Jezusie, do których zalicza także samego siebie, używając zaimka w
liczbie mnogiej, "my". Częsta omyłka stosowania tego i podobnych fragmentów
do zwykłych grzeszników, była szkodliwa pod dwoma ważnymi względami.
Po pierwsze. Omyłka ta była
szkodliwa dla nieodrodzonych w tym, że wywierała na niektórych z nich wrażenie,
iż nie ma żadnej różnicy pomiędzy Kościołem a światem, że wszyscy mają równy
przystęp do Boga w modlitwie i że dostępują odpuszczenia codziennych
przestępstw. To niektórym utrudniło zdanie sobie sprawy z konieczności wiary
w zadośćuczynienie i wejścia do
społeczności z Bogiem, na warunkach przymierza łaski - przymierza przy ofierze
(Ps.50:5). Przeciwnie, wszyscy powinni być poinformowani, że pokuta i wyraźne
uznanie Chrystusa za ich Zbawiciela, są absolutnie konieczne, zanim mogą być
"przyjęci w Onym Umiłowanym",
być traktowani jako "synowie Boży"
i dostąpić przywileju społeczności z Bogiem przez modlitwę, być pod Jego pieczą
i mieć Jego opatrznościowy nadzór nad ich sprawami, a także łaskę przebaczenia
ich codziennych przewinień, przez zasługę wielkiego Arcykapłana Jezusa
Chrystusa Sprawiedliwego.
Po drugie. To niedopatrzenie miało
szkodliwy wpływ także na niektórych chrześcijan, którzy posunęli się tak daleko,
iż twierdzą, że kiedy już ich grzechy z przeszłości zostały im łaskawie
przebaczone i gdy weszli do społeczności z Bogiem, oni już więcej nie grzeszą. Stąd
mamy te błędne pojęcia i nauki tak zwanych "perfekcjonistów", (ludzi
rzekomo doskonałych), którzy twierdzą, że są nie tylko uznani za doskonałych,
ale że są istotnie doskonali we wszystkich ich myślach, słowach i uczynkach.
Tacy zwodzą i okłamują samych siebie, wystawiając się na wiele poważnych
błędów, jak to Apostoł mówi w łączności z naszym tekstem.
PODSTAWA PRAWDZIWEJ SPOŁECZNOŚCI
Apostoł Jan pisząc ten list wyraźnie
zaznacza swój cel, mówiąc: "A toć
wam piszemy, aby radość wasza była zupełna" (1Jana 1:4). Faktem godnym
uwagi jest to, że większość chrześcijan wcale nie doświadcza zupełności
radości, pokoju i błogosławieństwa, jakie by mieć mogli. Zbyt wielu jest tych, którzy
zadowalają się tylko początkowymi zasadami nauki Chrystusowej. Ci więc, jak
określa to Apostoł Paweł, są tylko niemowlątkami w Chrystusie (1Kor.3:1-3;
Żyd.5:12-14). Ma się rozumieć, że mają oni pewne błogosławieństwo z tej
początkowej społeczności z Panem, lecz nie mają radości zupełnej, którą mogliby
posiąść, gdyby robili postęp w łasce i znajomości do zupełnej miary męża w
Chrystusie. Przeto, pisząc ten list, Apostoł miał na celu pobudzić czyste
umysły wiernych do lepszego ocenienia i korzystania z ich przywilejów, aby
przez to mogli tym bardziej wzrastać i rozwijać się.
Apostoł, idąc za przykładem naszego
Pana, przedstawia prawdę i sprawiedliwość jako światłość, a grzech i wszelkie
zło jako przeciwieństwo światłości-ciemność. Sam Bóg, określony w taki sposób, byłby zupełnością
światłości - w Nim nie masz ciemności, ani grzechu, ani niedoskonałości. Mając
to na uwadze, Apostoł wykazuje, że wszelki pożądany wzrost w społeczności z
Bogiem musi być na zasadzie pobożności i czystości, a także, iż byłoby grzechem
mówić do drugich, lub mniemać w swym sercu, że postępujemy z Bogiem i że mamy
społeczność z Nim, gdy sposób naszego życia jest ciemny, czyli grzeszny. Tacy
jedynie zwodzą samych siebie i innych. Oni nie zwodzą Boga, ani też nie
dostępują błogosławieństw, jakimi cieszą się ci, co "chodzą w światłości".
Więcej nawet, w miarę jak
postępujemy w światłości oraz w harmonii i społeczności z Bogiem, będziemy
także w społeczności z wszystkimi, którzy mają takie samo nastawienie. Jeżeli
tedy braci, ‘’których widzimy nie
miłujemy’’ tak, aby mieć z nimi społeczność i duchową przyjemność, to
byłoby świadectwem, że nie jesteśmy w zupełnej harmonii i społeczności z
Bogiem.
Którzy to tedy są nasi ‘’ bracia’’?
Nasz Pan powiedział, że nie wszyscy, którzy wzywają Jego imienia są prawdziwymi
braćmi. Mówi On: "Nie każdy, który
mówi: Panie, Panie! wnijdzie do królestwa niebieskiego (będzie uznany za
Jego brata i współdziedzica), ale który
czyni wolę Ojca Mojego który jest w niebiesiech". Z tego widzimy, że
jesteśmy uznawani od Pana na podstawie naszych uczynków, a nie tylko przez to,
czym mienimy się być. Na innym miejscu Jezus powiedział: "Którzy są bracia Moi? Albowiem ktobykolwiek
czynił wolę Ojca Mojego, który jest w niebiesiech, ten jest bratem Moim"
- Mat. 7:21;12:48-50.
Nie mamy wiec spodziewać się, że
"społeczność" z wszystkimi, którzy wyznają imię Chrystusa jest
konieczną jako dowód naszej społeczności z Bogiem i że chodzimy w światłości.
Mamy raczej spodziewać się tej prawdziwej społeczności tylko z tymi, którzy
gorliwie starają się czynić wolę Ojca, służyć Jego sprawie i demonstrują instrukcje
Jego Słowa swoimi uczynkami jak i wyznaniem. Pomiędzy wszystkimi takimi musi
być albo skryta albo jawna związka społeczności i jedności. Tą związką jest
jedna wiara i jeden chrzest w jednego Pana.
BRAKI I WADY SĄ GRZECHAMI
Chociaż ta społeczność pomiędzy
nami, naszym Panem i wszystkimi mającymi Jego ducha, opiera się na naszym
kroczeniu w światłości i postępowaniu śladami Jezusa, jak tylko pozwalają nam
na to nasze zdolności, nie oznacza to jednak
zupełnej wolności od niedoskonałości grzechu. Prawda, że pod zarządzeniem
naszego przymierza łaski nic nie jest nam poczytane za grzech oprócz tego, co
uczynimy dobrowolnie, jednakże z powodu wielorakich pokus i słabości
cielesnych, które są wynikiem odziedziczonych skłonności do grzechu, uniknięcie
różnych uchybień i omyłek jest dla nas niemożliwe. Te mogą słusznie być nazwane
grzechami, tak jak nazywa je nasz tekst; albowiem "grzech jest przestępstwem zakonu", bez względu jak
nierozmyślnym by był.
Lecz Boskie zarządzenie pod
przymierzem łaski działa na korzyść ludu Bożego i te mimowolne wady i omyłki
nie muszą być nam policzone, jako grzechy, lecz mogą być zmyte przez zasługę
cennej krwi naszego wielkiego Arcykapłana, gdy do Niego się o to zwracamy. W
taki to sposób krew Jezusa Chrystusa Pana naszego oczyszcza nas od wszelkiego
grzechu, o ile my, rozumiejąc te słabości naszego ciała, prosimy zawsze o
przebaczenie.
ZDRADZIECKIE SIDŁO PRZECIWNIKA
W dalszej części swego listu Apostoł
używa słowa "grzech" w innym znaczeniu niż to podane powyżej, gdy
mówi: "Wszelki tedy, kto w Nim mieszka nie grzeszy; ale ktokolwiek grzeszy
nie widział Go ani Go poznał (…) Kto czyni grzech, z diabła jest (…) Wszelki,
co się narodził (został spłodzony) z Boga, grzechu nie czyni, iż nasienie Jego
w nim zostaje i nie może grzeszyć, iż z Boga narodzony (spłodzony) jest".
Nieco dalej mówi: "Wszelki, który
się z Boga narodził nie grzeszy, ale który się narodził (został spłodzony) z Boga, zachowuje samego siebie, a on
złośnik nie dotyka się go" -
1Jana 3:6-9; 5:18.
W powyższych tekstach Apostoł używa
słowa "grzech" w jego pełnym lub absolutnym znaczeniu, stosując je do
grzechów dobrowolnych, świadomych i celowych, a nie tylko do wad i omyłek
wynikłych przeważnie lub też całkowicie ze słabości cielesnych odziedziczonych
po naszych przodkach. Apostoł zapewnia, że żaden z tych, co zostali spłodzeni z
ducha Bożego, z ducha swiętobliwości i prawdy, nie będzie sympatyzował z
grzechem tak, aby rozmyślnie i świadomie go pełnił. Wszyscy, którzy po poznaniu
prawdy, tak miłują grzech, czynią go rozmyślnie i popierają, są dziećmi
ciemności, miłują ciemność i w ten sposób dowodzą, że mają ducha, czyli
usposobienie, szatana.
NIESPRAWIEDLIWOŚĆ WOBEC BRACI NIEWYBACZALNA
Na pierwszy rzut oka może niejeden
byłby gotów powiedzieć: "Ja nie jestem w niebezpieczeństwie takiego
grzechu, bo jestem pewien, że świadomie, rozmyślnie i celowo bym nie
zgrzeszył". Zauważmy jednak, drodzy przyjaciele, że możemy znaleźć się w
grzechu, który w chwili popełnienia mógł nie być dobrowolnym grzechem, lecz
później mógł się takim stać. Na przykład, jakiekolwiek naruszenie popełnione w
zupełnej niewiedzy (ignorancji), albo tylko z częściowym przyzwoleniem naszej
woli, może później stać się zupełnym, świadomym i dobrowolnym grzechem, jeśli
wyraźnie zrozumiemy prawdę odnośnie tego przedmiotu i nie będziemy pokutować za
nasz postępek przed Panem i nie naprawimy, na tyle na ile jest to w naszej mocy,
zła względem naszych bliźnich. Zgoda na wyraźny i w pełni świadomy grzech tylko
dlatego, że w czasie popełnienia go byliśmy w nieświadomości, lub też
odmowa zadośćuczynienia za niego, a
zatem inteligentne aprobowanie grzechu byłoby uczynieniem go samowolnym grzechem.
Mając to na pamięci, dzieci Boże nie
mogą w swych umysłach aprobować nawet najmniejszej niesprawiedliwości lub nieprawdy
jedni wobec drugich, lub wobec jakichkolwiek innych osób. Główną treść tej
myśli możemy zauważyć w Pańskim przykazaniu: "A tak jeślibyś ofiarował dar twój na ołtarzu (jeżeli mamy cokolwiek
do ofiarowania Panu, czy to służbę, czy uwielbienie, czy dziękowanie),[R5939] a tambyś wspomniał, iż brat twój ma [R5939] coś przeciwko tobie (że ktoś
został przez ciebie skrzywdzony, czy to słowem, myślą, czy uczynkiem), zostaw tam dar twój przed ołtarzem (nie
mniemaj, że ofiara lub modlitwa będzie przyjemna Bogu, gdy w twoim sercu lub na
zewnątrz popełniasz niesprawiedliwość wobec drugich), a odejdź, pierwej się pojednaj z bratem twoim (wynagrodź mu,
przeproś, wytłumacz, zależnie od tego, w czym go skrzywdziłeś), a potem przyszedłszy ofiaruj dar twój (będąc pewnym, że w takiej postawie serca Bóg Wszechmogący z upodobaniem
przyjmie twój dar) - Mat.5:23,24.
Opisując tych, co grzeszą
dobrowolnie Apostoł Paweł używa bardzo mocnego, obrazowego języka,
oświadczając, iż ponieważ tacy są w sympatii, a nie w opozycji do grzechu, oni
są przeciwnikami Syna Bożego, który do takiego stopnia brzydził się grzechem we
wszelkiej jego formie, że położył życie Swoje, aby nas wykupić z mocy i przekleństwa
grzechu. Apostoł oświadcza, że tacy dobrowolni grzesznicy mogą być uważani za nieprzyjaciół
Chrystusa, którzy symbolicznie depczą Go, Jego dobroć i miłość, lekceważąc Jego
miłosierdzie i łaskę, a także Jego naukę ku sprawiedliwości. On mówi, iż
ponieważ zostali oni raz poświęceni ze względu na ich wiarę w Jego kosztowną
krew, a następnie powrócili do grzechu, to znaczy, że wzgardzili oni krwią,
przez którą byli pojednani, uznając ją za rzecz zwykłą. Tacy lżą ducha łaski
Bożej, przez którego mogliby otrzymać wolność od jarzma grzechu i ostatecznie
uwolnić się od kary, śmierci a w końcu osiągnąć koronę żywota - Żyd.10:26-29.
WYZNANIE GRZECHÓW POPRZEDZA PRZEBACZENIE
Wróćmy się jeszcze do słowa
"grzech" jak zostało ono użyte w naszym kontekście, stosując je do
omyłek i niedoskonałości, z którymi wierni gorliwie zmagają się, starając się
wyplenić je ze swego śmiertelnego ciała i przeciwko którym nieustannie walczą
dobry bój wiary i wychodzą zwycięzcami, i więcej niż zwycięzcami przez Tego,
który ich umiłował i kupił Swoją drogą krwią. Apostoł wykazuje, że zachodzi
niebezpieczeństwo, iż niektórzy posuną się do krańcowości zapierania się
jakichkolwiek omyłek i tym sposobem będą zwodzić samych siebie, wpadając w
sidło onego nieprzyjaciela.
Ktoś mógłby zapytać: Co za różnica
czy oni starając się żyć dobrze, mówią, że żyją doskonale, czy starają się
dobrze postępować, lecz jednak przyznają, że są niedoskonali i zawsze proszą o
oczyszczenie ich drogą krwią Chrystusową? Odpowiadamy, że zachodzi znaczna
różnica. Tylko, gdy wyznajemy nasze grzechy, mogą one być nam odpuszczone. Z tego wynika,
że ci, którzy twierdzą, że nie mają grzechów, wad i niedoskonałości, mają wiele
z nich niezgładzonych, nieodpuszczonych i z tego powodu będą uznani za
niegodnych dalszego postępowania ścieżką światłości, pod przewodnictwem Ducha
Świętego wiodącego do coraz lepszego wyrozumienia wysokości, głębokości,
długości i szerokości, miłości i mądrości Bożej, objawionej w Jego Słowie, jako
pokarm na czas słuszny dla domowników wiary.
Widzimy więc, że jest tylko jeden
właściwy sposób postępowania w wierze i w życiu, przez który możemy mieć zupełną
społeczność z Bogiem. Ci, którzy wybierają inny sposób postępowania, czynią
Boga kłamcą, więc On nie może być z nimi w społeczności, lecz pozostawi ich w
ciemności ich własnej drogi. Czy więc możemy się dziwić, że tak dużo jest tych,
którzy znajdują się w ciemności [R5939] i nie mają dowodów społeczności z
Bogiem, gdy widzimy jak mało jest takich, którzy wyznają swoje omyłki i starają
się przezwyciężać je, a także oczyszczać się w jedyny sposób przez Boga
naznaczony i uznany?
Rzeczy te są napisane nie po to, aby
pobudzały nas do mniemania, że możemy bezkarnie grzeszyć, lub popełniać omyłki
przez lekkomyślność, albo przez zaniedbywanie Słowa Bożego, a następnie udawać
się do Pana o przebaczenie. Całkiem przeciwnie, to zapewnienie o Boskiej łasce
i gotowości do przebaczenia jest dane po to, aby zmiękczyć nasze serca, abyśmy
byli tym ostrożniejsi i unikali grzechu, starając się trwać w społeczności z
Tym, który jest doskonałością w światłości i w świątobliwości. Te rzeczy są
napisane, „abyście nie grzeszyli’’ -
a także abyśmy nie chlubili się sobą, swoją własną sprawiedliwością, stając się
przez to odrażającymi w oczach Bożych, ale abyśmy uciekając od naszych słabości
i niedoskonałości, chwytali się łaski Bożej w Chrystusie, zapewnionej nam ku
oczyszczeniu, prosząc o łaskę i siłę do bojowania dobrego boju przeciwko
grzechowi.
NASZ TEKST STOSUJE SIĘ DO KOŚCIOŁA
"Jeźliby kto zgrzeszył, mamy Orędownika u Ojca, Jezusa Chrystusa
sprawiedliwego". Tu znowu słowo "kto" nie stosuje się do
tych, którzy nie są w Chrystusie, ale do tych, którzy są pod warunkami
przymierza łaski. Tylko do takich stosuje się ten list. Świat nie ma Orędownika
u Ojca, ponieważ świat nie przyjął Chrystusa, a Chrystus jest Orędownikiem
tylko dla tych, którzy Go przyjęli i którzy walczą przeciwko grzechowi.
Nasz Orędownik jest więcej niż
orędownikiem, więcej niż przedstawicielem przed trybunałem Boskiej
sprawiedliwości, interesującym się naszym dobrem i przebaczeniem nam; On
ponadto jest jeszcze Tym, który wydał Samego Siebie za nas, który na Kalwarii
dokonał dzieła przebłagania za nasze grzechy. Z tego też powodu możemy "przystąpić z ufnością do tronu łaski",
nie tylko z tym zrozumieniem, że Bóg jest za nami i że Jezus Chrystus
sympatyzuje z nami i jest naszym Orędownikiem, ale także i szczególnie
rozumiejąc i uznając zasługę ofiary, którą On już złożył do rąk Sprawiedliwości
i którą zastosował za tych, którzy miłują Go i są Jemu posłuszni, przyjmując
warunki wystawione przez Ojca.
Apostoł jednakże mówi: "On jest
ubłaganiem nie tylko za grzechy nasze (Kościoła), ale i za grzechy wszystkiego
świata". Cóż to ma oznaczać? Czy Jezus jest także Orędownikiem świata?
Nie. Świat nie został powołany i pociągnięty do świętości i prawdy. W obecnym
wieku "nikt nie może przyjść do
Chrystusa, kogo Ojciec nie pociągnie". W teraźniejszym czasie
pociągający wpływ prawdy dosięga tylko tych, co mają "uszy ku słuchaniu". Masy ludzkości jeszcze nigdy nie słyszały
w zupełnym tego słowa znaczeniu, o łasce Bożej i o ubłaganiu i przebaczeniu
zapewnionym dla wszystkich w Chrystusie. Zaiste, bardzo mało jest tych, co
"skosztowali, że dobrotliwy jest Pan".
Ale jak jest pewnym ubłaganie za "grzechy całego świata", tak jest też pewnym, że każdy członek
ludzkiego rodzaju będzie przyprowadzony do znajomości tej wielkiej prawdy i do
sposobności skorzystania z przygotowanych błogosławieństw. W tym to właśnie
celu jest obiecany i przygotowywany
wielki Dzień Tysiąclecia, w którym "błogosławione
będą wszystkie rodzaje ziemi". Pan przez swojego proroka mówi: "Tedy się otworzą oczy ślepych, a uszy
głuchych otworzone będą" (Iz.35:5). O tym czasie także wypowiada się sam Jezus: "Gdy będę podwyższony pociągnę wszystkich do
siebie". Przez to, że On został podwyższony, jako ubłaganie, jako
ofiara "za grzechy całego świata",
Pan nasz ostatecznie będzie sądził świat, udzielając przebaczenia, pojednania i
restytucji wszystkim posłusznym; zaś "każda
dusza, któraby nie słuchała tego proroka będzie wygładzona z ludu" we
wtórej śmierci - Dz.Ap.3:23.
PRÓBA POSŁUSZEŃSTWA
Tak, jak obecne pociągnięcie przez
Ojca nie jest przymusowym, a tylko pociągnięciem przez prawdę, przez poznanie
jej, podobnie pociąganie ludzkości w Tysiącleciu nie będzie przymusowym, tylko
będzie wpływem sprawiedliwości i prawdy rozbudzającym zamiłowanie do
sprawiedliwości, przez co każdy będzie mógł otrzymać nagrodę sprawiedliwości - żywot
wieczny.
W liście, z którego wzięty jest nasz
tekst, Apostoł podaje myśl, że będzie wielu takich, którzy będą przyznawać się
do znajomości Boga fałszywie. Stąd, w prostych słowach informuje nas, że "Kto mówi: Znam Go, a przykazania Jego nie
zachowuje, kłamcą jest, a prawdy w nim mniemasz". Jest widocznym, że
Apostoł nie miał tu na myśli tylko powierzchownej wiedzy o Bogu, ale bliską znajomość Boga, co obejmuje
także społeczność z Nim. Tu więc Apostoł podaje nam próbę, za pomocą której
możemy osadzić czy jesteśmy Nowymi Stworzeniami w Chrystusie i czy miłość Boża
rozwinęła się w nas w jakiejkolwiek mierze. Próbą tą jest posłuszeństwo. W
jakim stopniu zachowujemy Słowo Boże, w takim też stopniu miłość Boża
udoskonala się w nas; albowiem jeżeli otrzymaliśmy zmysł Chrystusowy, Ducha
Bożego, to ich wpływ pobudzi nas do tego, byśmy mieli pragnienie czynienia Jego upodobania i wprowadzali je w czyn na ile tylko będziemy
zdolni.
Ta zdolność powinna z roku na rok
wzrastać; a chociaż nie możemy spodziewać się doskonałości prędzej niż
dostąpimy "przemiany" i otrzymamy nowe ciała, to jednak zawsze możemy
trzymać się tak blisko Pana w duchu naszego umysłu, że możemy mieć ustawiczną
społeczność z Nim, a wyznając nasze omyłki i prosząc Boga o przebaczenie możemy
pozostać do końca naszej drogi czystymi od grzechu, pomimo, że musimy wciąż
uznawać niedoskonałość ciała – fakt, że w ciele naszym nie ma doskonałości.
Straż 1934 str. 100 – 103, W.T. R-5938 a -
1916 r.