<< Wstecz |
Wybrano: R-5952 a, z 1916 roku. |
Zmień język na
| |
| | |
Spisek, który się nie powiódł
Dz. Ap. 23:14-24
GNIEW CZŁOWIEKA POD
KONTROLĄ BOGA – ŚW. PAWEŁ PRZED SANHEDRYNEM – NAGANA DLA NAJWYŻSZEGO
ARCYKAPŁANA – ŚW. PAWEŁ JAKO GENERAŁ– SANHEDRYN PODZIELONY W OPINII – ROZDŹWIĘK
WŚRÓD CZŁONKÓW RADY – APOSTOŁ ODPROWADZONY DO TWIERDZY – ZACHĘCONY WIZJĄ –
SPISEK PRZECIWKO NIEMU – INFORMACJE O SPISKU DOCIERAJĄ DO PUŁKOWNIKA LIZJASZA –
ŚW. PAWEŁ WYSŁANY DO CEZAREI DLA ZACHOWANIA BEZPIECZEŃSTWA
„Którzy walczyć będą przeciwko
tobie, ale cię nie przemogą; bo Ja jestem z tobą, mówi Pan, aby cię wybawić” – Jer. 1:19.
Rankiem po zamieszkach i po
uratowaniu św. Pawła przez rzymskich żołnierzy, pułkownik Lizjasz w
zakłopotaniu zwołał żydowski Sanhedryn, aby zdecydowali o przypadku Apostoła.
Do tego momentu rozpoznał on, że powód sporu jest natury religijnej, a jego
obowiązkiem jest jedynie utrzymanie pokoju. W ten sposób św. Paweł został
obdarzony kolejną możliwością wydania świadectwa Ewangelii wśród Żydów - ich
najbardziej wykształconemu organowi, najbardziej wpływowej Radzie Siedemdziesięciu.
Być może do tego czasu, Apostoł zaczął zdawać sobie sprawę, że jego srogie
doświadczenia miały za zadanie dostarczyć mu wspanialszych możliwości służenia
jako zwiastunowi Ewangelii.
Spoglądając wstecz oczyma wiary
możemy zauważyć, że zawsze jest tak, iż od samego początku Pan nadzoruje swoją
pracę. Ale tylko w takim stopniu, w jakim wiemy, co stanowi Pańską pracę,
możemy posiadać i używać oczu wiary. Musimy widzieć, że Boskim planem na obecny
czas nie jest próba nawrócenia świata, ta praca jest pozostawiona na
przyszłość, do wykonana przez Chrystusowe Tysiącletnie Królestwo. Musimy
widzieć, że w obecnym Wieku Jego praca polega jedynie na wyznaczeniu, wyborze
Kościoła, który ma być Jego Oblubienicą w Jego Królestwie - Jego
Współpracownicą w wielkim dziele, które wtedy będzie wykonane dla całego świata.
Gdy tylko św. Paweł zdał sobie
sprawę z udzielonej mu możliwości przemawiania do przywódców swego narodu,
usiłował wykorzystać tę okazję w mądry sposób. Stąd przejęcie na jego twarzy. „Spoglądając spokojnie” na swych
słuchaczy, rozpoczął od przypomnienia im swojej wierności jako Żyda. Zawsze był
przykładnym obywatelem, nigdy nie postępował bezprawnie. Zwrócił się do Rady,
jako do „Braci”, stawiając się tym samym na równi z nimi, zarówno pod względem
religijnej gorliwości, jak i ogólnego wykształcenia. W rzeczywistości, dosyć
powszechne jest przypuszczenie, że w czasie kamienowania św. Szczepana, Saul z
Tarsu - późniejszy św. Paweł - był członkiem Sanhedrynu.
„NIE MÓWCIE ŹLE O NIKIM”
Przemowę, którą św. Paweł zaplanował
wygłosić, przerwał najwyższy kapłan, który rozkazał, stojącym przy Apostole,
uderzyć go w twarz. Był to szczególny znak zniewagi i protestu przeciwko
wypowiedzianym słowom. Nie będzie niesprawiedliwe założenie, że arcykapłan
poczuł, iż słowa Pawła szczególnie potępiają jego sposób życia; gdyż, jak
Mistrz powiedział „ciemność
nienawidzi światłości”. Józefus oskarża Ananiasza o hipokrytyczne branie
łapówek jak mało kto, ale on był tak przebiegłym, że ludzie poważali go. Nagle
powstrzymany w swej przemowie Apostoł wykrzyknął: „Uderzy cię Bóg, ściano pobielana!”. Proroctwo
spełniło się. W ciągu dwóch lat Ananiasz został pozbawiony urzędu. Po sześciu
latach spotkała go okropna śmierć, jego własny syn był związany z zamachowcami,
którzy wywlekli Ananiasza z jego kryjówki do kanału ściekowego i zabili go.
Określenie „ściana pobielana” dotyczyło
przeciętnych grobów, które okryte były kamienną płytą z wyrytym napisem. Często
były one bielone białym wapnem, żeby były łatwo dostrzegalne oraz aby żaden
przechodzień nie nadepnął na nie i w związku z żydowskim obrządkiem, nie stał
się nieczysty (4 Moj. 19:11-16). Czysty, lśniący biały kamień był piękny, ale
pod nim znajdowała się zgnilizna. Siła tego symbolu, przedstawiającego
hipokryzję jest wyraźna.
Niektórzy ze stojących obok, którzy
słyszeli Apostoła, zapytali go: „Najwyższemu
kapłanowi Bożemu złorzeczysz?” Św. Paweł odpowiedział: „Nie wiedziałem, bracia! że był
najwyższym kapłanem; bo napisano: Książęciu ludu twego złorzeczyć nie będziesz” (2 Moj. 22:28). Należy pamiętać, że Apostołowi nigdy w pełni nie wrócił wzrok
po tym, jak oślepł w drodze do Damaszku (Dz. Ap. 9:8,9). Z jego niedoskonałego
wzroku, jego „ciernia w ciele” (2 Kor. 12:7-10) Pan nie chciał go uleczyć, ale
dał zapewnienie, że w zamian będzie obdarzony większą ilością Bożej łaski. Taką
odpowiedź na swoją modlitwę Apostoł przyjął z radością. Jest zatem możliwe, że
nie rozpoznał najwyższego kapłana lub iż nie wiedział, że zniewaga pochodziła
od Ananiasza.
POWSZECHNA, LECZ NIEBEZPIECZNA PRAKTYKA
Niektórzy twierdzą, że Ananiasz
uzurpował sobie prawo do urzędu, w związku z tym słowa Apostoła mogły oznaczać,
że on nie uznawał, iż prawdziwy najwyższy kapłan był obecny. Ten drugi pogląd
nasuwa się przez fakt, że św. Paweł nie przeprosił za swoje słowa, tylko
pokazał, iż w pełni uznaje Boskie Prawo, mówiące, że zwierzchnicy nie powinni
być obrażani.
To jest dobra zasada dla wszystkich
na dzień dzisiejszy. Skłonność do mówienia źle o dygnitarzach, do umniejszania
ich, do ośmieszania ich, jest powszechnym grzechem, który bardziej szkodzi
dobremu rządowi niż naśmiewcy zdają sobie z tego sprawę. Bez wątpienia są inne
okazje i sposoby protestowania przeciwko rzeczom i metodom, z którymi się w
pełni nie zgadzamy. Jednak lud Boży powinien przede wszystkim stać po stronie
prawa i porządku, przy takim udziale sprawiedliwości, jak to tylko możliwe,
czekając na absolutną sprawiedliwość, gdy Król Królów obejmie Swój Tysiącletni
Tron. Jego polecenie dla nas w międzyczasie brzmi: „bądźcie poddani zwierzchnościom
waszym” i „pokój miejcie ze
wszystkimi ludźmi” na ile to jest możliwe (Rzym. 13:1; Hebr. 12:14).
Przy okazji pragniemy zauważyć, że
niektórzy mają nawet skłonność do żartowania z Pana i Pisma Świętego. Jest to
niebezpieczna praktyka. „Oto CZEŚĆ
dla Pana jest początkiem mądrości” i musimy w niej trwać i wzrastać w miarę
upływu lat, jeżeli chcemy uczynić pewnym nasze powołanie i wybór do
wspanialszych rzeczy, jakie Bóg przygotował dla tych, którzy Go miłują i czczą
(Job 28:28, Psalm 111:10).
TAKTOWNOŚĆ ŚW. PAWŁA
Ten incydent już na samym początku
przerwał planowane przedstawienie Ewangelii. Św. Paweł zrozumiał, że
uprzedzenie w stosunku do niego było tak duże, że żadne przemówienie nie wywrze
wpływu na jego słuchaczy, ponieważ byli oni zdominowani przez najwyższego
kapłana, którego brak sprawiedliwości dał o sobie znać tak szybko. Tak jak
generał, widzący bezsens przedniego ataku, zawraca swe wojska i uderza z boku,
chwyta przeciwnika, tak też św. Paweł zdobył sympatię całej połowy swego
audytorium. W tym samym czasie zapewnił sobie możliwość pokazania, że doktryna,
którą głosił była logicznym rezultatem wiary licznej sekty Faryzeuszy.
Apostoł uczynił to krzycząc: „Ja jestem faryzeuszem, synem
faryzeuszów, jestem sądzony z powodu nadziei i zmartwychwstania (Dz. Ap.
23:6). To stwierdzenie było
bezsprzecznie prawdziwe. Słowo „Faryzeusz” oznacza osobę, która wyznaje
całkowite poświęcenie Bogu. Św. Paweł nigdy nie zmienił swojej postawy. Jego
doświadczenia w drodze do Damaszku zmieniły jego sposób postępowania, ale nie
stan jego serca, które od początku było oddane Bogu – „w dobrym sumieniu”.
Św. Paweł doskonale wiedział, że
Sanhedryn był równo podzielony pomiędzy ultra-ortodoksyjnych, wyznających
świętość Faryzeuszy i agnostyków, wyższych krytyków - Saduceuszy, do których
zaliczało się wielu wpływowych Żydów, łącznie z kapłanami. Efekt tych słów był
natychmiastowy. Faryzeusze stanęli po jego stronie, jako kogoś, kto
przynajmniej częściowo wierzył tak, jak oni, chociaż nie mogli oni poprzeć
wszystkich jego nauk. Stając pomiędzy niewiernymi Sadyceuszami, a błądzącym
Faryzeuszem, oni szybko opowiedzieli się za tym drugim.
Powstał zgiełk, jedni próbowali
odebrać Apostołowi życie, inni usiłowali go chronić. Po raz kolejny żołnierze
Cezara musieli interweniować w sprawie walczących stron ludu Bożego. Jakże
smutna scena! Jak pożałowania godne, iż ci, którzy posiadali wiele przywilejów
pod każdym względem, tak, jak Żydzi pod Boskim kierownictwem, zaniedbali lekcje
Boskiego Prawa odnośnie sprawiedliwości i wzajemnych praw, nie wspominając
Boskiego przykazania „Miłuj
bliźniego twego, jako siebie samego” (3 Moj. 19:18). Jak przykre jest, że
czasem dotyczy to też prawdziwych chrześcijan, posiadających większą znajomość
Boskich standardów i zobowiązanych ślubami do kładzenia swojego życia za braci,
rzeczywiście napominanych, że nie osiągną nagrody, o ile nie nauczą się miłować
swoich nieprzyjaciół!
To prawda, że walka na pięści nie
jest już tak częsta pomiędzy cywilizowanymi ludźmi. Jednak czy nie można
dokonać nawet większych okrucieństw przy pomocy języka niż przy użyciu rąk? Czy
nie jest prawdą, iż nawet pomiędzy tymi, którzy nazywają się imieniem Chrystusa
i tymi, którzy przyjęli na siebie śluby poświęcenia, by czynić Jego wolę, wielu
gryzie i pożera się nawzajem pod wpływem ducha Przeciwnika - złości, złej woli,
nienawiści, zawiści, sporów? Czy widząc te rzeczy nie powinniśmy się nauczyć
wartościowej lekcji, takiej, która pozwoli nam lepiej chwalić Ojca w Niebie?
SPISEK ZDEMASKOWANY I UDAREMNIONY
Będąc z powrotem w bezpiecznej
twierdzy, Apostoł bez wątpienia zastanawiał się, w jaki sposób Pan został
uwielbiony przez jego ostatnie doświadczenie. Często, tak samo jest z nami.
Jednak, kiedy nie możemy dostrzec śladu Pańskiej opatrzności i zobaczyć wyniku,
wtedy mamy o wiele lepsze możliwości pielęgnowania wiary, która „wiernie Jemu ufa, cokolwiek się
stanie”.
Tymczasem pułkownik Lizjasz z
pewnością przekonywał się, że jego więzień nie jest zwykłym człowiekiem;
ponieważ ktoś, kto potrafił zachować spokój, czujność, godność, pokorę i
opanowanie, podczas gdy jego przeciwnicy zachowywali się zupełnie odwrotnie
wobec tego wszystkiego, dawał dowód nieuprzedzonemu umysłowi, iż miał rację w
tym konflikcie. Ta zmiana stosunku rzymskiego oficera wobec św. Pawła była
zamanifestowana poprzez uprzejme traktowanie siostrzeńca Apostoła, który
przyniósł do swego wuja wieści, że banda czterdziestu mężczyzn spiskuje, by go
zabić.
Spiskowcy ci, czterdziestu bigotów
religijnych, zapominając o Boskim Prawie „Miłuj bliźniego twego, jako siebie
samego”, związali się wzajemnie przysięgą, że nie będą jedli ani pili,
dopóki nie zabiją św. Pawła - człowieka, który nie wyrządził im żadnej krzywdy,
a wręcz przeciwnie, starał się, tak mądrze, jak to tylko było możliwe, czynić
im dobrze. Na wniosek matki, która była siostrą Apostoła, chłopiec zyskał
dostęp do twierdzy i wyjaśnił motywy spisku swemu wujowi, który odesłał go do
komendanta. Ten chwycił go za rękę, zaprowadził do prywatnego pomieszczenia,
wysłuchał wiadomości i odesłał go, mówiąc mu, żeby zachował to w tajemnicy.
Zdając sobie sprawę, że był on w
konflikcie przynajmniej z połową wpływowego Żydostwa, komendant stwierdził, że
najrozsądniejszym rozwiązaniem, będzie wysłanie więźnia pod opiekę Feliksa,
rzymskiego namiestnika, do Cezarei. Zatem, o godzinie 9-tej tej samej nocy
dwustu żołnierzy piechoty, dwustu oszczepników i siedemdziesięciu jeźdźców
konnych, zabrało Apostoła do nowej kwatery, gdzie jako ambasador w więzach,
miał mieć nową możliwość reprezentować swego wielkiego Mistrza.
To rozważenie pokazuje nam, że Bóg
woli raczej używać naturalnych środków niż nadprzyrodzonych narzędzi; a także,
że Jego dzieci powinny być czujne, by móc służyć Jego Sprawie w każdej chwili.
Boskie cele zostaną osiągnięte. Jednak szczęśliwy jest ten, kto jest uważany za
godnego przywileju jakiejkolwiek służby dla Pana lub najmniejszego z Jego
braci. Bądźmy zatem bezustannie czujni, zachowując dociekającą postawę umysłu,
chętni poznania myśli Pana w każdej sprawie. Jeżeli chodzi o Apostoła, to z pewnością
nauczył się on lekcji, którą my również możemy z korzyścią rozważyć,
mianowicie, że chociaż pokładamy całkowite zaufanie w Boską wolę, naszym
obowiązkiem jest chronienie w rozsądny i odpowiedni sposób życia i spraw –
naszych własnych oraz innych.
W.T. R-5952 a – 1916 r.