<< Wstecz |
Wybrano: R-5965 a, z 1916 roku. |
Zmień język na
| |
| | |
Pokusy specyficzne dla Nowego Stworzenia
"Nie mamy Najwyższego Kapłana, któryby nie mógł z nami cierpieć krewkości naszych, lecz skuszonego we wszystkiem na podobieństwo nas, oprócz grzechu. Przystąpmyż tedy z ufnością do tronu łaski, abyśmy dostąpili miłosierdzia i łaskę znaleźli ku pomocy czasu przygodnego” – Żyd. 4:15-16.
W swoim przemówieniu wyrażonym w liście do Żydów, Apostoł Paweł starał się wykazać swoim czytelnikom, że chociaż Pan Jezus nie był kapłanem według obrządku żydowskiego, ponieważ nie pochodził z pokolenia Lewiego, to jednak był Kapłanem według szczególniejszego Boskiego naznaczenia. On rozpoczął Swój urząd kapłański wtedy, gdy będąc ochrzczony przez Jana otrzymał spłodzenie i pomazanie Duchem Świętym. To dzieło kapłańskie naszego Pana trwa dotąd i nie zakończy się prędzej aż przy końcu Jego tysiącletniego panowania. On jest teraz Kapłanem na wyższym, czyli Boskim poziomie. Chociaż przy Swoim zmartwychwstaniu Jezus został wielce wywyższony ponad stan ludzki, to jednak jako On wielki Arcykapłan, najwyższy z całego domu synów, On zna nasze krewkości ludzkie. Rozumie nasze niedoskonałości, nasze doświadczenia i trudności; albowiem w dniach ciała Swego On przechodził podobne doświadczenia, podobne trudności.
Pytanie zachodzi: Jak Jezus mógł przechodzić takie same trudności, jakie przechodzi matka? Jak mógł On być doświadczany we wszystkim na podobieństwo doświadczeń matki? Przecież On matką nie był. Jak On mógł być kuszony, czyli doświadczany jako ojciec? On przecież nigdy nie był ojcem. Jak mógł On być kuszony jako pijak, lub, w jaki inny sposób, jak kuszeni są ludzie upadli, gdy zaś On był doskonałym?
Odpowiadamy: Apostoł nie mówi tu o pokusach upadłej ludzkości; ale mówi: "On był skuszony we wszystkim na podobieństwo nas” (Żyd. 4:15). Apostoł mówi tu o Nowych Stworzeniach. Nie wiemy o innych pokusach na naszego Pana oprócz tych, jakie przyszły na Niego jako na Nowe Stworzenie. On był kuszony na podobieństwo jak my kuszeni jesteśmy jako Nowe Stworzenia w Chrystusie. On nie był poddany wszystkim pokusom, jakie nacierają na nas ze strony skażonych upodobań, pragnień i skłonności przychodzących na nas jako na członków skażonej rasy Adamowej. To nie są pokusy Nowego Stworzenia. Ci, którzy zaciągnęli się pod sztandar Jehowy powinni miłować sprawiedliwość a nienawidzić nieprawości. Takim był umysł naszego Pana.
Ktokolwiek w swym umyśle lubuje się w złym i uznaje zło, daje dowód, że nie ma umysłu Chrystusowego i taki nie należy do klasy "my”, o jakiej jest tu mowa, ponieważ pokusy jego nie są takimi, jakie przechodzą Nowe Stworzenia, jakie przechodził Jezus. Ci, którzy poprzednio żyli w grzechu powinni dosyć rozumieć jak niedobrym i niepożądanym jest grzech. Ci, którzy praktykowali grzech powinni mieć dostateczny dowód jak niezbożną jest natura grzechu i jak zaraźliwe i niszczące są jego wpływy. Dlatego my, którzyśmy wyrwali się z mocy grzechu i weszliśmy do rodziny Bożej, nie chcemy wracać się do niewoli grzechu, jako pies wraca się do zwracania swego a świnia do walania się w błocie. Nie takie są nasze pokusy, ale inne o wiele subtelniejsze.
POKUSY WZGLĘDEM SAMOLUBSTWA
Obserwując życie naszego Pana po Jego chrzcie w Jordanie widzimy jak On był kuszony. Jedna Jego pokusa była pod względem używania cudownej mocy danej Mu od Boga. Był On bardzo głodny i znajdował się na miejscu gdzie pokarmu nie można było dostać. On przeciwnik kusił Go więc, aby użył Swej cudownej mocy na utworzenie sobie pokarmu przez przemianę kamieni w chleb. Jezus mógłby to uczynić; bo pamiętamy, że przy paru okazjach On cudownie utworzył pokarm dla całych rzesz, a przy innej okazji przemienił wodę w wino. Lecz tym razem On nie chciał użyć tej cudownej mocy ku zaspokojeniu Swego własnego głodu. Duch posłuszeństwa Ojcu pobudził go do udania się na puszczę na modlitwę, medytacje i na badanie Słowa Bożego, aby tym lepiej przygotować się do ofiarniczej służby.
My nie mamy mocy przemieniać kamienie na chleb, lub wodę na wino; lecz mamy pewne przywileje i sposobności; na przykład, sposobność mówienia w imieniu Pańskim, ogłaszania drugim o Jego dobroci i o cudownym planie zbawienia dla ludzkości. Wszystkie te rzeczy są przywilejami dla tych, którzy naśladują Jezusa. I tu zachodzi pokusa, aby te rzeczy czynić dla własnej korzyści. Na przykład, możemy podejmować głoszenie prawdy z myślą osiągnięcia wielkiego zaszczytu lub wielkiej zapłaty. Ta pokusa często przychodzi na tych, którzy są kaznodziejami, to jest, aby tej mocy i prawdy Bożej użyć dla osobistego wywyższenia. W jakim stopniu ktoś czyniłby to, w takiej proporcji wpadałby w pokusę.
Innym sposobem, w jaki Jezus był kuszony, było podsunięcie myśli, aby spuścił się z wierzchołku Świątyni i w ten sposób zwrócił na siebie uwagę całego ludu. Taki czyn dowodziłby, że miał On nadludzką moc i wskazywałby, że znajdował się pod specjalną opieką Bożą. W taki sposób mógłby uczynić zadziwiającą, manifestację Samego Siebie i uznany byłby za wielkiego. On przeciwnik, posługując się swą zwykłą metodą, opacznie zastosował Pismo, starając się przekonać naszego Pana, że Bóg obiecał ochraniać Go w takich okolicznościach, czyli podtrzymywać Go, aby nie obraził (zranił) Swej nogi o kamień. Jezus sprzeciwiał się takiemu opacznemu tłumaczeniu Pisma i odrzekł: "Zasię napisano: Nie będziesz kusił Pana Boga twego” (Mat. 4:7). On nie chciał kusić Boga, próbować Go przez mylne stosowanie Jego obietnicy. Napisane Słowo było Jego ucieczką i siłą w każdej pokusie.
Podobnie niektórzy uczniowie Chrystusa kuszeni są, aby czynić rzeczy w duchu niemądrej brawury, spodziewając się, że Bóg ochroni ich od złych skutków ich postępowania przeciwko prawom natury, lub, że zachowa ich od konsekwencji, jakie byłyby naturalnym wynikiem pewnych działań. Takie coś byłoby zarozumiałością ze strony dziecka Bożego. Takie postępowanie byłoby jakoby mówieniem: "Bóg będzie mnie ochraniał, On nie dozwoli, aby na mnie przyszła jakakolwiek szkoda”. Zabierać się do czegoś takiego, do czego Jego Słowo nas nie upoważnia i następnie spodziewać się cudownej ochrony od złych następstw, jest w zupełności złym i nieusprawiedliwionym. Gdybyśmy podczas zimnej lub burzliwej pogody wychodzili nieodpowiednio ubrani i przez to narażali się na zaziębienie i chorobę, czynilibyśmy rzecz złą i niemądrą. Ciała nasze należą do Pana i nie mamy prawa czynić niepotrzebnie coś takiego, co narażałoby nas na szkodę lub śmierć. Tylko obowiązek lub konieczność usprawiedliwiałaby takie postępowanie.
POKUSY WZGLĘDEM KOMPROMISÓW
Inną pokusą przedstawioną naszemu Panu było pokazanie Mu królestw świata i zapewnienie Go, że to wszystko będzie Mu dane bez poddawania się pod cierpienia, bez wstępowania na krzyżową drogę wytkniętą Mu przez Boga, jeżeli tylko upadłszy pokłoni się Szatanowi, uzna jego autorytet, zamiast autorytetu Jehowy. Słowa Szatana wyrażały, że on nie wymagałby takich cierpień i ofiar, jakich Bóg wymagał; że gdyby Jezus chciał współdziałać z nim wszystko wyszłoby gładko i szczęśliwie. Nasz Pan odrzekł: "Pójdź precz Szatanie; albowiem napisano: Panu Bogu twemu kłaniać się będziesz i Jemu Samemu służyć będziesz” (Mat. 4:10). Tak więc na każdym punkcie on zły przeciwnik został odparty. Jezus miał Słowo Boże za Swoją zupełną zbroję i był zabezpieczony przed każdym atakiem.
Podobne pokusy mogą przychodzić na nas. Możemy mieć podsuwane myśli, że gdybyśmy nie byli tak mocno religijnymi, ale współdziałalibyśmy nieco ze światem i z jego duchem, moglibyśmy mieć lepsze powodzenie i większy wpływ pomiędzy ludźmi. Taki właśnie był argument przeciwnika do naszego Pana: "Współdziałaj ze mną a ja wszystkich nastroję tak, że będziesz mógł im wyświadczyć wielkie błogosławieństwo”. Jezus jednak nie odstąpił od drogi Ojca. Tego rodzaju pokusy i myśli przychodzą często na lud Boży. Obawiamy się, że wielu z rzekomych naśladowców Pana czyni kompromisy z światem i z przeciwnikiem. Systemy kościelne popadły w to sidło diabelskie. Zapewne, iż było to wielką i kosztowną, omyłką. Pokusy i myśli takie przychodzą często na lud Boży.
POKUSY ABY ODDAWAĆ ZŁEM ZA ZŁE
Otrzymujemy również pokusy, aby oddawać złem za zło i łajaniem za łajanie. Nasz Pan był kuszony pod tym względem krótko przed Swoim ukrzyżowaniem. Gdy został zaprowadzony przed kapłanów i przed żydowski Sanhedryn, On nie złorzeczył im jak mógłby to czynić. Jezus mógłby był wypowiedzieć ostrą krytykę na ówczesnego najwyższego kapłana; mógł prawdziwie wypowiedzieć palące uwagi o jego charakterze. Swoją silną wymową, jaką posiadał, Jezus mógłby spowodować poważny zamęt. Być może, że odczuwał chęć ku temu, lecz zapanował nad Sobą i pozwolił poprowadzić się jako baranek na zabicie. My także przechodzimy pokusy tego rodzaju – pokusy, aby oddawać złem za złe, aby dokonać odwet, aby wymierzać ludziom to, na co zasługują.
NASZ TRON ŁASKI
Gdy poznajemy, że nie zawsze udaje nam się odeprzeć te pokusy, powinniśmy pamiętać, że mamy Tron Łaski, do którego możemy udawać się i znaleźć miłosierdzie i łaskę w każdym czasie potrzeby. Możemy przystępować do naszego wielkiego Arcykapłana. Arcykapłan w Wieku Żydowskim zajmował bardzo wysokie i zaszczytne stanowisko. Nasz Arcykapłan jest tym bardziej wywyższony. Zastanawiając się nad tym gotowi byśmy najpierw myśleć, że jest On bardzo srogi i niedostępny. Apostoł jednakowoż mówi, że jest to Ten sam, który jest także naszym Zbawicielem, który umarł za nas i chociaż jest On teraz nader wywyższony i posadzony na Tronie Chwały, to jednak Jego Tron jest także Tronem Miłosierdzia.
Przystępować do tronu Zbawcy nie jest tym samym, co przystępować wprost do tronu Ojca. Tron Jehowy jest tronem sprawiedliwości, tron Jezusowy zaś tronem miłosierdzia. Tam możemy dostąpić miłosierdzia, jeśli w czymś nie dochodzimy do owego najwyższego wzoru. Mamy pamiętać, że nasz litościwy Arcykapłan wie jakie doświadczenia przechodzimy. Gdy staramy się czynić tyle na ile nas stać, a zostaniemy zaskoczeni omyłką, On wie ile ma nam pobłażać i jest bardzo współczujący. Mamy pamiętać, że ta Ubłagalnia jest w tym właśnie celu – aby okazywać nam miłosierdzie.
Tak więc, rozumiejąc, że we wszystkich naszych pokusach i doświadczeniach Pan jest za nami i widzi nasze szczere boje i zabiegi, stajemy się przez to mocniejszymi do zwalczania następnych pokus. "On zna, miłuje nas i ma piecze o nas”. Dlatego nigdy nie powinniśmy zniechęcać się, ale wciąż przystępować do Niego, pamiętając, że On nigdy nie zmęczy się tym ani nie odprawi nas próżnymi.
Straż 3/1939 str. 44-45 W.T. R-5965 a - 1916 r.