<< Wstecz |
Wybrano: R-6008 b, z 1916 roku. |
Zmień język na
| |
| | |
Błogosławieni jesteście, gdy ludzie będą was przezywać
Brat Frank W. Manton — Toronto
Mam nieoczekiwany zaszczyt reprezentować Zbór w Toronto, Ont. Dzisiaj po południu oddaję hołd pamięci naszemu umiłowanemu Pastorowi. Trzysta osób, lub więcej ze Zboru w Toronto, wraz z wieloma sympatykami, radują się, że nasz umiłowany Pastor tryumfalnie zakończył swój bieg. Przypominamy sobie naszego Pana, kiedy będąc w Betanii przy grobie Łazarza — zapłakał.
Znajdując się dzisiaj w tak okolicznościowej sytuacji, proszę wysłuchać osobistej refleksji. Około dziewięć lat temu zetknąłem się z Prawdą i przyjąłem ją w pewnej mierze, jak większość to czyni, początkowo powściągliwie. Byłem zdecydowany pójść na spotkanie z naszym umiłowanym Pastorem, gdy był pierwszy raz z wizytą w Toronto. Było to po moim powściągliwym zetknięciu się z Prawdą. Słyszeliśmy tak wiele o „Bracie Russellu", że uważaliśmy to za pewną formę kultu, którą oddaje się bohaterom. Ponieważ nie uprawiałem kultu żadnego bohatera, przyjąłem tę wiadomość z pewną rezerwą.
Byliśmy zaproszeni z Nim na obiad do hotelu, gdzie poszliśmy tam z moimi przyjaciółmi. Spodziewałem się znaleźć jakieś uchybienie, lecz ku mojemu wielkiemu zaskoczeniu, muszę stwierdzić, że nie spotkałem dotychczas człowieka, tak nienagannego pod każdym względem.
Po obiedzie wziąłem samochód, aby pojechać na publiczne zebranie. Chciałem nieść Jego teczkę, lecz On był szybszym ode mnie. Gdy dzień przeminął mój przesąd „stopniał", jak siwy mróz w promieniach rannego słońca.
Inna sytuacja, która wywarła na mnie silne wrażenie, miała miejsce kilka lat temu. Siedząc przy biurku otrzymałem telegram: „Czy będziesz służył jako przewodniczący na zebraniu ottawskim?" Pomyślałem, a więc pomylił się. On nigdy nie słyszał mnie, jak przemawiałem publicznie. Nigdy nie próbowałem też tych przemówień. Nie odpowiadałem na ten telegram przez kilka dni. W tym czasie naradziłem się ze swoją żoną.
Przezwyciężyłem moje wahania i odtelegrafowałem: „Tak". Gdy nadszedł koniec tygodnia, a ja miałem iść na zebranie, żona pokazała mi coś w telegramie, czego ja nie zauważyłem. Próbowałem zignorować ów fakt. Po wykładzie w Ottawie, gdy nasz umiłowany Pastor ukłonem, żegnał się z publicznością, podniósł w pewnej chwili ręce i powiedział: „Pan F.W. Manton, z Toronto będzie miał wykład tu w Rodzinnym Teatrze, w następną niedzielę po południu".
Nie byłem starszym i pomyślałem sobie. Mam Go teraz, On znowu popełnił błąd! Walczyłem z moimi uczuciami podczas następnego tygodnia. Drodzy przyjaciele, On nie zrobił pomyłki w obliczu Pańskim, jestem tego pewny. Obecnie usiłuję czynić, co jest w mojej mocy w Jego służbie. Gdyby nie bystra wnikliwość naszego Pastora, nigdy nie mógłbym mieć tego przywileju.
Trzecie i największe doświadczenie, wywarło na mnie ostatnio duże wrażenie. Powodem był nasz Pastor. Byliście wszyscy poruszeni i oburzeni, kiedy dowiedzieliście się, że bramy Kanady zostały niesłusznie zamknięte przed naszym Drogim Pastorem. Miałem przywilej być z Nim na stacji Centralnej Kolei w Toronto, gdy otrzymaliśmy wiadomość, że On nie będzie dopuszczony, aby przemawiał publicznie na zebraniach w Kanadzie.
Wszyscy tam zebrani oburzyli się na to. Chcieliśmy zapytać, jakie prawo miały władze zamknąć drzwi przed chrześcijańskim mężem, który w żaden sposób niczego nie bezcześcił? Który miał prawo przemawiać. On jednak powiedział: „Ja nie pójdę tam, gdzie nie jestem chciany. Jeżeli będą mnie chcieli to zezwolą". Nie było w tych słowach najmniejszego urazu. Zostaliśmy zganieni Jego postawą. Byliśmy kuszeni, aby odzyskać życiowe prawa, które złożyliśmy w ofierze. Nie byliśmy jednak obywatelami owego kraju, lecz kraju niebieskiego.
Chcę obecnie zwrócić szczególną uwagę starszym z różnych zborów, na piękny obraz: ,,Owce podczas burzy". Jak one przytulają się do siebie, głowa do głowy. Robią to po to, by bardziej być bezpiecznym i osiągnąć lepszą ochronę. Zachowajmy to w pamięci. Była to pierwsza myśl, która przyszła mi do głowy, gdy zdałem sobie zupełnie sprawę, że nasz umiłowany Brat przeszedł poza zasłonę. Następną myślą była radość, zrodzona z silnej pewności, że On jest już teraz członkiem uwielbionego Ciała Chrystusowego. Pozostaje poza zasięgiem wrogów!
„Błogosławieni jesteście, gdy wara złorzeczyć będą i prześladować was, i mówić wszystko złe przeciwko wam, kłamiąc dla mnie. Radujcie się i weselcie się, albowiem zapłata wasza obfita jest w niebiesiech"!
Świt 1986/6 str. 27,28. W.T. R-6008 b – 1916 r.