<< Wstecz |
Wybrano: R-5802 a, z 1915 roku. |
Zmień język na
| |
| | |
Posługa smutku
"Z głębokości wołam do Ciebie, o Panie!" "Gdy
On sprawi pokój, któż go wzruszy" - Ps.130:1; Ijoba 34:29.
Życie
każdego człowieka ma swoje światła i cienie, swoje szczyty radości i głębie
smutku. Tworzą one znaczną część osnowy i wątku doświadczeń poszczególnych
ludzi, a tkanina charakteru wypływająca z czynnego warsztatu życia będzie
delikatna i piękna albo też zgrubna i brzydka, zależnie od wprawy i
ostrożności, z jaką dana osoba wplata w nią nici doświadczenia. Podczas
obecnego panowania grzechu i nieprawości w życiu prawie każdego człowieka
przewyższają przykre odcienia; stąd też Słowo Boże trafnie określa stan
ludzkości jako wzdychanie stworzenia. „Wszystko stworzenie wespół wzdycha i
wespół boleje aż dotąd” – mówi apostoł. Dzieci Boże nie są wyjęte spod tego
ogólnego prawa. My także „sami w sobie wzdychamy, oczekując przysposobienia
synowskiego, odkupienia ciała naszego” – naszego zespołu, czyli Ciała
Chrystusowego (Rzym. 8:22-23).
Podczas
tego czekania na nasze wybawienie codzienne doświadczenia życiowe sprawują
nader ważną misję, a sposób, w jaki te doświadczenia przyjmujemy, powinien być
przedmiotem najpoważniejszego rozważania, albowiem stosownie do ich
wykorzystania lub nie, powodzenie albo też przeciwności i próby każdego dnia
przynoszą nam błogosławieństwo lub przekleństwo. Doświadczenia, które zwykliśmy
uważać jako korzystne, często zawierają w sobie subtelne niebezpieczeństwo. Gdy
majętność się powiększa lub gdy liczba przyjaciół pomnaża się albo gdy znaczna
miara ziemskiej radości nas spotyka, jak łatwo i prawie niespostrzeżenie serce
nasze znajduje swe zadowolenie w tych ziemskich rzeczach. Lecz gdy ostrze
smutku i zawodu nas dotknie, gdy bogactwo lub zdrowie zawiedzie, gdy
przyjaciele nas opuszczą, a wrogowie zaczną nam dokuczać, wtedy naturalną
skłonnością jest zwątpienie i rozpacz.
Tu
właśnie rozgrywa się bardzo ważna część boju w życiu chrześcijanina. On musi
zwalczać skłonności swej starej natury i musi z ufnością przeć i spodziewać się
zwycięstwa w sile onego wielkiego Wodza zbawienia. Nie może poddać się łudzącym
wpływom korzystnych warunków zewnętrznych ani też ugiąć się pod ciężarem prób i
przeciwności. Nie może dozwolić, aby doświadczenia życiowe, bez względu na to
jak twarde i bolesne, miały go skwasić, zatwardzić albo uczynić gorzkim,
zamroczonym lub nieprzyjemnym. Nie może też dozwolić, aby doczesne
błogosławieństwo, jakim łaskawie obdarza go Boska opatrzność w celu
wypróbowania jego wierności w szafarstwie, miało rozwinąć w nim pychę,
wyniosłość lub zarozumiałość.
GŁĘBIE SMUTKU WIODĄ NA WYŻYNY RADOŚCI
Smutek
i zmartwienia mogą spaść i często spadają na nas jak powódź, lecz Bóg będzie
naszą ostoją i siłą w każdym doświadczeniu, jakie na nas dopuści. Dusza, która
nie zaznała rózgi smutku i utrapienia, nie doświadczyła jeszcze radości i
kosztowności Boskiej miłości i pomocy. Właśnie w chwilach przygniatających
smutków i utrapień zbliżamy się do Boga, a On przybliża się ku nam. Takie było
uczucie psalmisty, gdy w utrapieniu wołał do Boga: „Z głębokości wołam do
ciebie, o Panie! Panie! wysłuchaj głos mój; nakłoń uszów twych do głosu próśb
moich!” – Ps. 130:1-2. Czując swoją słabość i nieudolność, tęskniąc do
wybawienia z tej niedoskonałości i prorokując o hojnym zarządzeniu Boskiego
planu zbawienia przez Chrystusa, psalmista dodaje: „Panie! będzieszli
nieprawości upatrywał. Panie, któż się ostoi? Aleć u ciebie jest odpuszczenie,
aby się ciebie bano (wielbiono)” – wiersze 3,4.
Jak
miłe są te zapewnienia, gdy dusza z bólem odczuwa swoje ułomności i swoją
nieudolność dosięgnięcia pełnej miary doskonałego prawa sprawiedliwości! Jak
błogo jest wiedzieć, że gdy nasze serca są wierne i prawdziwe, Bóg nie
poczytuje nam nieuniknionych słabości naszego ziemskiego naczynia! Gdy
przystępujemy do Niego codziennie w celu oczyszczenia się przez zasługę naszego
Odkupiciela, nasze uchybienia nie są nam przypisywane, lecz są łaskawie przebaczane
i zmywane. Doskonała sprawiedliwość naszego Zbawiciela jest naszą szatą, w
którą obleczeni możemy przystąpić do Boga z uniżoną śmiałością i odwagą
przystąpić przed oblicze samego Wielkiego Boga, Króla królów i Pana panów.
Jeżeli
w taki sposób Bóg przeocza nasze cielesne niedokładności i przyjmuje nas do
swej społeczności jako swoje dzieci, to i my powinniśmy w taki sam sposób
uznawać jedni drugich; nie poczytując im ani wyrzucając ich ułomności
cielesnych, które każdy w pokorze wyznaje, i podobnie jak my, stara się, przy
łasce Bożej przemóc, na ile tylko może. Do każdego z poświęconych stosują się
słowa apostoła: „Jeżeli Bóg za nami, któż przeciwko nam? Któż będzie skarżył
na wybrane Boże? Bóg jest, który usprawiedliwia. Któż jest, co by je potępił?
Chrystus jest, który umarł” – Rzym. 8:31-34. Jednakże sprawa ma się
inaczej, gdy słabości ciała są pielęgnowane i podtrzymywane bez odpowiednich
wysiłków naprawienia ich; albo gdy są usprawiedliwiane, aby mogły być uprawiane
nadal. Wtedy z pewnością są nam poczytane i jeżeli czym prędzej nie „rozsądzimy
się sami” i nie podejmiemy stanowczych środków naprawy, to Bóg osądzi i ukarze
nas (1 Kor. 11:31-32).
Pośród
różnych trosk, kłopotów i trudności przychodzących na nas mamy ufać w
zupełności Bogu i zachować dusze nasze w pokoju i cierpliwości. Mamy czekać
wytrwale na Jego dobry sposób wyprowadzenia wszystkiego na nasze dobro. Jak
potrzebne jest w takich razach cierpliwe oczekiwanie na Pana! Psalmista mówi: „Oczekuję
na Pana; oczekuje dusza moja i jeszcze oczekuje na słowo jego. Dusza moja
oczekuje Pana, pilniej niż straż świtania, która strzeże aż do poranku” – Psalm130:5-6.
W każdym smutku i utrapieniu, gdy nacisk gwałtownych przeciwności, kłujących
dokuczliwości i bolesnych ran zakrwawiających serce zagraża duchowej stronie,
niechaj dziecko Boże pamięta, że Bóg nas zna, miłuje i ma pieczę nad nami oraz
że Jego usługujący anioł jest zawsze blisko i że próba, która by była za
ciężka, nie będzie na nas dopuszczona. On dobry Mistrz stoi przy tym, co
znajduje się w ogniu przetapiającym i nie dozwoli, aby gorącość tego ognia
doszła do takiej gwałtowności, aby miała zniszczyć lub nawet uszkodzić złoto i
drogie kamienie naszego charakteru. O, nie! Jeżeli przy łasce Jego jakiekolwiek
doświadczenia nie wyszłyby nam ku dobremu, to będą od nas odsunięte. Bóg miłuje
swoje dzieci za mocno, aby dopuścić na nie jakikolwiek niepotrzebny smutek lub
niepotrzebne cierpienie.
NAGRODA CIERPLIWEGO CZEKANIA
„Spuść
na Pana drogę twoją, a ufaj w nim, a on wszystko uczyni; i wywiedzie jako światłość
sprawiedliwość twoją, a sąd twój jako południe. Poddaj się Panu, a oczekuj go”
– Ps. 37:5-7. Nie
musimy zniechęcać się i słabnąc w wierze, gdy próba cierpliwości jest do nas
zastosowana, gdy zewnętrzny pokój i cisza, których pragniemy, nie nadchodzą.
Ojciec nasz nie zapomniał o nas, chociaż z odpowiedzią na nasze modlitwy zdaje
się odwlekać. Zewnętrzny pokój i cisza nie zawsze są warunkami najlepszymi dla
nas jako Nowych Stworzeń, dlatego nie powinniśmy pożądać warunków, w których
kosztowne owoce ducha świętego nie mogą wzrastać i rozwijać się u nas. Mając to
na względzie, „niech wam nie będzie rzeczą dziwną ten ogień, który na was
przychodzi ku doświadczeniu waszemu, jakoby co obcego na was przychodziło; ale
radujcie się z tego” – 1 Piotra 4:12-13. Ten, który nawet włosy na głowie
naszej zliczył, nie jest obojętny na cierpienia i potrzeby swego słabego i
uniżonego dziecka. O! jak błogie jest zrozumienie tak łaskawej i nieustannej
troskliwości!
„GDY ON SPRAWI POKÓJ, KTÓŻ GO WZRUSZY?”
Zaiste,
w każdym smutku i zmartwieniu, poświęceni mają pewną błogą pociechę, której
świat nie zna. Oprócz dzieci Bożych, żadni inni jej nie znają. Cóż jest tą
pociechą? O! ty, któryś nigdy nie zaciągnął się pod chorągiew krzyża; któryś
nie oddał się zupełnie w ręce Pana, aby być przemienionym i przekształconym na
Jego chwalebne podobieństwo; któryś nigdy nie uczynił szczerego wysiłku
tamowania prądu twych własnych skażonych skłonności; któryś nigdy nie bojował
szczerze o Prawdę i sprawiedliwość pośród rodzaju przewrotnego i grzesznego –
cóż ty możesz wiedzieć o onej błogiej Boskiej pociesze? Jest to ów kosztowny
balsam z Galad dla ducha zranionego na polu walki życiowej; jest to
wzmacniający i orzeźwiający napój dla omdlałej duszy, będącej pod opresją
okrutnego wroga. Jest to kojąca troskliwość miłościwej ręki na rozpalonym czole
zacnego bojownika o prawdę i bogobojność. Jest to cichy szept nadziei, miłości
i odwagi, gdy serce i ciało są blisko omdlenia. Taka jest Boska pociecha,
jedyna pociecha, która zawiera w sobie jakąkolwiek wartość leczniczą i
orzeźwiającą. Ona jest nagotowana tylko dla zacnych dusz, które wiernie ponoszą
ciężar i gorącość dnia w służbie Królowi królów; podczas gdy ci, co bezmyślnie
płyną z prądem świata i zgubnych skłonności skażonej natury, nigdy nie
zakosztują słodyczy tej pociechy.
Jak
miłujący i czuły jest nasz Bóg, jak mądry i mocny! Obietnice Jego nigdy nie
zawiodły tych, którzy w Nim swą nadzieję położyli. Niekiedy czujemy się tak, że
nasze starania, aby być dobrymi i aby dobrze postępować są bezowocne, a
przeciwności wewnątrz i na zewnątrz są zbyt silne; lecz właśnie gdyśmy słabi,
gdy rozumiemy naszą bezradność i nieudolność, wtedy możemy być mocnymi w Panu i
w sile mocy Jego. Wówczas możemy zrozumieć, że Jego moc wykonuje się w słabości
naszej. Sam fakt, że jesteśmy słabi i chromi, nie odłącza nas od miłości i mocy
Bożej, o ile tylko staramy się czynić Jego wolę; albowiem „On zna nasze
ulepienie, pamięta, żeśmy prochem”. Przeto trzymajmy się coraz więcej tej
mocy Bożej, abyśmy mogli nadal odważnie biec na wąskiej drodze trudności i
prób. Zaiste drogą jest dla świętych Bożych usługa bólów i smutków.
„CIERPLIWOŚĆ IJOBOWĄ WIDZIELIŚCIE?”
Święci
wszystkich wieków doświadczyli błogosławionych skutków utrapień i smutków.
Psalmista Dawid powiedział: „Jest mi to ku dobremu, żem był utrapiony, abym
się nauczył ustaw twoich”; i znowu: „Pierwej, niżem się był uniżył (pod naciskiem utrapienia) błądziłem; ale teraz wyroku twego przestrzegam” – Ps. 119:67,71. Wierny sługa Boży Ijob przechodził ucisk, który go prawie
skruszył, lecz Bóg wybawił go z niego, gdy próba jego dokonała zamierzonego
celu. Ijob został wypróbowany i wzmocniony tymi bolesnymi doświadczeniami. Mało
kto, a może nikt z nas nie cierpiał tyle co Ijob. On stracił całe mienie, a
następnie wszystkie dzieci, które miłował, po czym miłość i wierność żony; a w
końcu został dotknięty bolesną chorobą – wrzodami od stóp do głowy. Na domiar
wszystkiego, trzech jego przyjaciół, gdy na wieść o jego wielkich
doświadczeniach przyszli go odwiedzić, zamiast pocieszyć go, dodali mu smutku,
wmawiając w niego, że jego grzechy były przyczyną tych wszystkich nieszczęść;
że te jego doświadczenia są z pewnością karą Bożą za jego niewierność. Biedny
Ijob był w rzeczywistości bardzo utrapionym.
Czy
on stracił wiarę w Boga? Zauważ, co mówił: „Pan dał, Pan też wziął, niech
będzie imię Pańskie błogosławione!” – Ijoba 1:21. „Oto choćby mię i
zabił, przecię w nim będę ufał” – Ijoba 13:15. Ijob był wprawdzie wielce
przygnębiony, lecz zachował swą prawość charakteru i wiarę w Boga do końca. Nie
zarzucił Bogu niesprawiedliwości, a Bóg też nie opuścił swego wiernego sługi.
Bóg raczej zgromił oskarżycieli Ijobowych i zażądał od nich ofiary, a Ijobowi
powiedział, aby modlił się za nich, by przestępstwo ich mogło być im darowane.
W końcu Ijob dostąpił obfitszych błogosławieństw i dostatków, aniżeli miał
poprzednio; Bóg uczynił go wielką figurą na cały ludzki rodzaj, pokazując
obrazowo wszystkie uciski trapiące ludzkość w jej upadłym stanie oraz
ostateczne przywrócenie wszystkiego, co było utracone w Adamie, wraz z
błogosławieństwem dodatkowego doświadczenia, które uczyni ludzkość mądrzejszą.
Jak wierny jest Bóg w całym swym postępowaniu! Zaiste, Jego dzieci nie powinny
nigdy wątpić w Jego miłość; albowiem
„Cokolwiek
by się stało,
Wiara wiernie ufa Jemu”.
BŁOGOŚĆ SPOŁECZNOŚCI Z BOGIEM
Gdy
ustawicznie ufamy w Bogu i gdy liczne objawy Jego opatrzności czynią naszą
osobistą społeczność z Bogiem zażyłą i bliską, wtedy uczymy się rozkoszować w
Nim. Tak, gdy serce odpowiada sercu; gdy błagalna modlitwa sprowadza widoczna
odpowiedź pokoju; gdy Boska miłość i troskliwość bywa wyraźnie spostrzegana w
kierownictwie naszej drogi, wówczas możemy odczuwać stałą obecność Ojca i Syna.
Wtedy, bez względu na to, jak ciemna byłaby nasza droga, bez względu na to, jak
srogie burze wokoło nas szaleją, myśl o Boskiej opiece jest zawsze z nami, tak
że jako Jego dzieci nigdy nie rozpaczamy; choć bywamy porzuceni, ale nie
giniemy, choć jesteśmy prześladowani, ale nie zaniechani. Wiemy, że ręka
naszego Ojca jest zawsze u steru, że Jego miłość i troskliwość są pewne i
niezawodne.
Ci,
co doszli do prawdziwej, serdecznej sympatii z Bogiem, poznali Go jako źródło
wszelkiego dobra, prawdy i błogosławieństwa. Dla takich Bóg jest najmilszy, a
Jego prawa są ich rozkoszą. Jego przyjaźń i miłość są ich żywotem. Gdy serce
zostało w taki sposób ześrodkowane w Bogu, najnaturalniejszym impulsem jest
wtedy powierzyć swoją drogę Jemu. Tacy mogą szczerze śpiewać wraz z poetą:
„Idę
naprzód, choć nie wiem,
Co w drodze czeka mnie:
Lecz wolę ucisk, byle z Bogiem,
Niż wygody grzeszne;
Więc postępować widzeniem
Sam nie odważę się”.
Z
pewnością tacy dostępują tego, czego ich serca pożądają, a żadna dobra rzecz
nie będzie im odmówiona. Ich żarliwa modlitwa wiele może i w słusznym czasie
Pańskim ich sprawiedliwość, bez względu jak źle jest zrozumiana, źle określana
i obmawiana, będzie wywiedziona jako światłość – stanie się wyraźna, bez
zaćmienia, szeroko i dobitnie zamanifestowana, a ich sąd, słuszność ich
przedsięwzięć i uczuć zostanie wywiedziona jako południe. Nawet, gdy
pozostajemy jeszcze tutaj, jako przychodniowie i cudzoziemcy w ziemi
nieprzyjacielskiej – będziemy odżywiani i karmieni, tak docześnie, jak i
duchowo i będziemy radować się w „domu naszego pielgrzymowania”. Zaiste,
kosztowne są obietnice Boże, a Jego święci, którzy żyli w przeszłości, jak i
obecnie żyjący, dają liczne świadectwa wypełnienia się ich ku chwale Jego
obfitej łaski.
‘Kto upadnie, gdy rzeka
Zaspokoić może pragnienie;
Łaska, która jak nasz Pan, dawca
Nie zawiedzie nigdy’
Na Straży 2007/6/03, str. 183; W.T. R-5802 a - 1915 r.